Skocz do zawartości

Domy i domki/ Summarum


Recommended Posts


W ramach ostrzeżenia i wyciągnięcia konsekwencji. 
Firma Summarum budowała mój dom. Przeprowadziliśmy się na chwilę przed Wigilią 2015 roku, oficjalnie budowa skończyła się na wiosnę 2016. Wtedy pan A.K. - tak w skrócie, dość nobliwym - poprosił o referencje. Zaskoczyło mnie to nieco i niemile, bo referencje o budowie domu to ja mogę wystawić po roku mieszkania co najmniej. No ale wreszcie - wystawiam. Co się odwlecze to nie uciecze. 
Drobne problemy jak regulację okna przesuwnego i skrzypiącą coraz bardziej podłogę pod kafelkami - pominę. 
Zaczęło się tak - już na wigilię 2016 roku podłoga pod słupkiem okna przesuwnego była wyraźnie - wypukła. Tak wypukła, że jak otworzyłam to okno, to zniszczyłam sobie podłogę. Okno zostało otwarte tylko i wyłącznie w celu załadowania brykietu z prostego powodu - otwierało się bardzo kiepsko, podobno to była moja wina, bo nie miałam doktoratu z otwierania okien przesuwnych. Trochę mnie to zdziwiło, bo podobne okna otwierałam jak pana pouczającego mnie na świecie jeszcze nie było, co więcej radziła sobie z tym nawet moja mała kuzynka. Okno zostało wyregulowane dopiero  jak wypadło - kompletnie , musiałam czekać parę dni na przyjazd pana okiennego, całe szczęście że było ciepło i miałam rolety, bo inaczej dom byłby otwarty na przestrzał, z brakiem siatki od ulicy . Nic, tylko wchodzić i się rozgościć. 

Tak czy inaczej tu jest mój mail - fragment - z 28 lutego 2017 roku -

Druga sprawa, podłoga spuchła już tak bardzo, że prawdopodobnie nie da się w ogóle otworzyć drzwi. Tak to wygląda jak się położę na podłodze i popatrzę na właściwym poziomie. Próbować nie chcę, po ostatniej próbie zostały mi zniszczone deski podłogowe. Przesyłam fotki poglądowe.
W czasie mrozów mierzyłam temperaturę podłogi pod oknem takim bajerkiem na podczerwień i tam, gdzie spuchnięte , była niższa. 
Zresztą, podobnie jest przy drzwiach kuchennych, tam też jest tak, że po jednej stronie, na zejściu framugi i ściany, temperatura jest niższa o 1,5 do 2 stopni. Konkretnie tam, gdzie mi „wieje". 

Dorzuciłam fotki pokazujące zmasakrowaną podłogę. Niestety, nie chcą mi się dodać, ale jakby ktoś chciał obejrzeć to wyślę. 

Pan A.K. się pojawił, a jakże, ściana przy kuchni została zlekceważona, bo co tam jakieś temperatury, ale podłoga też. Jak się okazało, wyjaśnienie jest jedno - nie zamknęłam okna właściwie, albo w ogóle nie zamknęłam i napadało deszczu, podłoga spuchła, a ja im, biednym ludkom zawracam głowę. Nieco zaniemówiłam, bo nie jestem przyzwyczajona do bycia oskarżaną  jednocześnie o bycie cwaną gapą i niedojdą, ale zwróciłam jednak uwagę, że oczywiście nie mogę udowodnić, że nie jestem wielbłądem, ale okno było otwierane może raz czy dwa, bo po pierwsze -"nie umiem" otwierać tego okna i każde otwarcie to były nerwy czy dam radę zamknąć, właściwie zamknąć, a po drugie - nie mam płotu , wejście jest na przestrzał 7m od ulicy a poza tym mam dwa psy - jeden głupi i by uciekł a drugi ślepy i by się połamał.
Panowie wysłuchali i się radośnie zmyli, że mają problem z głowy. 

No niestety, w maju, po ostrym deszczu, nadeszła chwila prawdy - siedziałam sobie w domciu i nagle słyszę - puk, puk, puk. A może kap, kap, kap. Ruszyłam na poszukiwania i eureka - kapie przy słupku, cała obróbka okna od góry przesiąknięta na wylot, tajemnica spuchniętej podłogi wyjaśniona. Mam ciągle sms z 

4.05.2017 
 w którym informuję o rozwoju sytuacji. Tudzież maila z pokazowymi zdjęciami - też do wglądu. 
Panów wreszcie ruszyło, przyjechali, weszli na dach i okazało się, że winna jest obróbka nad ryzalitem, zrobiona od początku źle, trzeba wymienić, a na razie - zalepią. Potem przyjedzie ekipa i wymieni, z wełną mineralną nie problem, wyschnie. 
Podłogę poprawili, tyle dobrego, a wkrótce okno kompletnie wypadło i też zostało wyregulowane - i teraz już nie trzeba mieć doktoratu, aby je zamknąć. 
Niemniej, obróbka nie została wymieniona, jak się domyślacie aż do dzisiaj. Szlag mnie trafił 28.07. 2019 kiedy syn w środku nocy oznajmił - matka, znowu kapie. Pan A.K. dostał sms-a którego kompletnie olał. Dałam chwilę, na wypadek, gdyby nie mógł go odczytać wędrując z potomstwem po Bieszczadach na przykład, ale właśnie chwila się skończyła.  

Czyli tak:
2015/2016 - przeprowadzka
grudzień 2016 - zniszczona podłoga
luty 2017 - podłoga puchnie już  tak, że nie można otworzyć okna, podobno moja wina
maj 2017 - chwila prawdy, źle zrobiona obróbka , do wymiany - słowa pana A.K, chwilowo załatane, a w ogóle to nie problem , bo wełna wyschnie. 

No to czekam.... czekam.... czekam....

wrzesień 2017 - zaczyna się uginać podłoga pod kafelkiem, wtedy tylko jednym, w kuchni. 

Na zrobienie obróbek czekam dalej, już zaraz, już za chwilę. 

październik 2017 - puchnie narożnik w oknie w pokoju syna, akurat, przypadek, nad nieszczęsnym słupkiem, tam gdzie woda musi lecieć po ścianie jakieś 4 m w dół, aby wreszcie wylecieć w salonie. Dodatkowo zaczyna odpadać tynk przy daszku nad drzwiami. 

Panie Adamie spuchł narożnik okna w pokoju młodszego syna na górze, pokój środkowy i narożnik dolny po lewej czyli od tego zacieku co go panowie likwidowali i chyba mieli obróbkę poprawiać. I odpada tynk nad drzwiami. :( 
Zaraz przyślę zdjęcie spuchnięcia.

Nic. 

7 listopada 2017

Szanowny Panie Adamie, ja już nawet nie pamiętam, kiedy rozmawialiśmy o dokończeniu niedoróbek pobudowlanych, grzewczych i pozalewowych. Pan obrabiający po krótkiej wizycie w lipcu miał się pojawić w sierpniu,bodajże w we wrześniu była mowa że to kwestia tygodnia, dwóch, bo choroba itd.
Mamy już solidny listopad, a pęknięcia i gipsy dalej straszą.
Sam z siebie powiedział Pan, że będzie wymieniona przeciekająca obróbka - tylko drabina potrzebna - nic się nie zadziało. Poza pęknięciem przy oknie syna, które może być związane z tym przeciekiem, który być może jest dalej, tylko słabszy. Wcześniej tego pęknięcia nie było. Zauważyłabym, jak robiłam przegląd przed wizytą pana od obróbek, bo właśnie narożnikom okien się przyglądałam. Powstało już po łataniu przecieku na górze.
Jest też pęknięcie i odpada tynk na drzwiami wejściowymi.
I bardzo proszę o załatwienie sprawy rolety, rozumiem, że trzeba dopłacić za doprowadzenie nowych kabli, naprawdę. Ale chciałabym już wykończyć kuchnię, a ten kabel będzie pewnie szedł akurat tam, gdzie planuję położyć okładzinę i tapety.

Bardzo Pana pozdrawiam w ten ponury dzień


Z racji zerowej reakcji , napisałam do szefa firmy

8 Listopada 2017 - 

Witam Państwa,
Pozwalam sobie napisać na ten adres bo email pana A.K.  od dłuższego czasu nie odpowiada.
W czym problem - od dłuższego czasu puchła podłoga pod oknem tarasowym. Panowie obejrzeli zaklinali się, że na pewno dlatego, że nie zamknęłam okna i zalało, albo nie domknęłam i podciekło. Z tym, że ja nie mam ogrodzenia i mam dwa psy, w tym jeden ślepy, drugi wściekły ,a to okno w ogóle otwierało się naprawdę z problemami , raz nawet wypadło i unikałam ruszania go jak diabeł święconej wody. Obecnie, po entej poprawce, okno działa tak jak powinno, no ale wtedy i nie działało i bałam się o psy i nie było otwierane. Nie miałam żadnej możliwości udowodnienia, że nie jestem wielbłądem, ale na szczęście w końcu przeciekło nad oknem i stało się jasne, dlaczego puchnie podłoga. Po załataniu - tymczasowym, jak zapewniał Pan Adam - puchnąć przestało. Dziura po  naprawie przemokniętęj ściany została załatana w czerwcu/na początku lipca mniej więcej i pan łatający zapowiedział się na pomalowanie i poprawienie pęknięć w domu po sezonie grzewczym na sierpień. OK. Mamy listopad. W międzyczasie spuchła ściana przy parapecie w pokoju na górze, akurat w miejscu, gdzie woda mogłaby lecieć od owej nieszczęsnej obróbki. Być może dalej jest jakiś przeciek, a raczej na pewno, bo niby dlaczego wszędzie przy narożnikach okien widać pęknięcia skurczowe, a tam jest akurat bulwa?
Nie mam pojęcia co się dzieje pod ociepleniem, ile naciekło wody i kiedy to w ogóle wyschnie , biorąc pod uwagę deszczowe lato, które było i zimny sezon, który nadchodzi. 
To jedna a raczej dwie sprawy - przeciek i nie poprawione po pierwszym sezonie pęknięcia. 

Odpowiedzi od wierchuszki nie dostałam, ani be ani me ani przepraszam, no ale pan A.K. został popędzony bo

9 listopada 2017 - przyszedł mail

Dzień dobry, pani Ewo bardzo przepraszam za zwłokę . W przeciągu dwóch tygodni postaramy się wykonać naprawy tynków i rolety. Z poważaniem A.K. 

I cisza.

Potem były liczne telefony, przyszedł nowy rok, ja się rozchorowałam bardzo poważnie i dostałam ustawowy zakaz denerwowania się czymkolwiek - wściekły, szalejący Basedov, czyli nadczynność tarczycy, łącznie z pobytem w szpitalu w stanie zagrożenia życia, potem umierał mój pies, w międzyczasie dzwoniłam, jak zebrałam siły, już, już panowie mieli przyjść, ale niestety jeden umarł. Firma prawie jak rodzina, wszyscy w żałobie. Ja głupia jestem, tego pana znałam i lubiłam to mnie zamknęło na jakiś czas. 

18.02.  2019 - kolejny sms, zero odzewu, podobno nie mają nikogo do dachów i budują domy bez, tak zrozumiałam. 

W maju nie wytrzymałam, napuściłam męża.

10 maja 2019 


Dzień dobry Panie Adamie,

Zgodnie z naszymi ustaleniami z listopada 2017 r. czekamy na wykonanie prac:
- Naprawa pękniętych tynków nad drzwiami;
- Trwałe zabezpieczenie ryzalitów/występów nad oknami. Po przecieku i zalaniu podłogi w 2017 występy zostały zabezpieczone tylko prowizorycznie.
Kiedy możemy się spodziewać wykonawcy?


Zero odpowiedzi, mąż wykonał telefon, pan Adam uroczo go poinformował, że  w zasadzie to on rzadko korzysta z maila. 


I cisza.

Ostatni sms, mój z

28.07.2019 

Bardzo panu dziękuję, obróbka puściła, zalewa mi dom. Dom z drewna i wełny mineralnej. 


I to by było na tyle. Pod rozwagę dla osób planujących budowę z firmą Domy i Domki/ Summarum. 
 

Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...