Skocz do zawartości

p.wrona

Uczestnik
  • Posty

    3
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez p.wrona

  1. Dnia 27.01.2019 o 16:34, mhtyl napisał:

    To nie wina wentylacji bo wentylacja jest, przy membranie nie ma mowy aby jej nie było. Wina jest a raczej  leży gdzie indziej, mokre drewno i do tego duża różnica temperatur oraz w pośpiechu jak widać ocieplone skosy poddasza i nie zdziwiłbym sie gdyby jeszcze dom był dogrzewany okresowo. Jedyny ratunek to czekać do upalnego lata, wtedy więźba wyschnie, powygina się, popęka, wtedy będzie można układać wełnę, kręcić stelaże i kłaść płyty regipsy. Jak widać pospiech nie wskazany, bo jeżeli widać wełnę na poddaszu to zapewne już i regipsy, jeszcze trochę będzie pytanie jak zlikwidować pęknięcia :) 

    Przyjrzałem się wykonie tej więźby i na moje oko jest ona wykonana niechlujnie, na odpie... , gdzie był kierownik budowy? Widać ewidentnie że jętki są docięte nie po fachowemu a ich przybicie aby wzmacniały więźbę bardzo mało wiarygodne, odciskają się na membranie, membrana nie jest uciągnięta prawidłowo, krokwie w miejscu oparcia o płatew nie maja odpowiedniego zacięcia albo wcale go nie ma, co do łączenia krokwi z jednej połaci z druga to przybicie płytki kolczastej młotkiem na budowie faktycznie dużo da :) te płytki powinny być wciskane prasą. 

    Tak, więźba została zrobiona na odpierdziel. Postawiono mnie przed faktem dokonanym, brak czasu na doglądanie budowy. Jak wspomniałem wyżej - zbyt duże zaufanie do kierownika budowy, o którym krążą naprawdę dobre opinie po mieście. Okazało się, że facet robił w międzyczasie swój dom i mój miał gdzieś. Zacięć na krokwiach rzeczywiście nie ma. Będę to jeszcze poprawiać tzw. "siodełkami" (podobno dopuszczalna poprawka, poczytałem trochę o tym). Takie siodełka na razie są zrobione na murłacie i krokwie są przykręcone śrubami od góry do murłaty. Na razie dach ma ponad rok i nic się nie dzieje mimo ciężkiej dachówki i bardzo mocnych wiatrów. Bardzo mnie to boli, ale co poradzić? Chwile załamania i smutku mam za sobą. Teraz staram się naprawiać wszystko tak, żeby więźba była w jak najlepszej kondycji jak najdłużej.

     

    Poddasze docieplone jest pianką, drewno było już wtedy suche. Wilgoci nie było wcześniej, kiedy było gorąco drewno było suche jak wiór. Podejrzewam, że zbyt duża różnica temperatur w zimie doprowadziła do skraplania się wody, co jest podobno normalnym zjawiskiem. Dodaj do tego słabo zabezpieczone krokwie przed wilgocią (na szybko malowane w tartaku) i pleśń ma prawo się pojawić przy zerowej wentylacji. Sprawdzałem strych podczas kilkudniowych ulew i nie było ani kropli jakiegokolwiek przecieku.

     

    Doradzono mi zamontować ze dwie dachówki z wentylacją i latem jak strych wyschnie porządnie zabezpieczyć impregnatem gdzie tylko będzie dostęp. Podobno warto też wykonać ozonowanie powietrza. Zrobię wszystko, co będzie trzeba i tyle.

     

    Ogółem wiem, że ten dach jest źle wykonany, ale z drugiej strony podpisał się pod tym kierownik, który to prowadził. Jeśli dojdzie do jakiejś katastrofy, to podobno taki kierownik jest ubezpieczony od takich rzeczy. Dach się nie rozjeżdża, nie jest jakiś pokrzywiony, tylko mało estetycznie wykonany.

     

    Co do pleśni, to mój wujek nie ocieplił stropu i nad sufitem ma jedynie folię ekranową. Mimo zastosowania wiązarów, które podobno są wzorowo wysuszone, wiele belek ma czarnych od pleśni i również nie ma zrobionej wentylacji. Niby dach się wentyluje od zewnątrz, ale to nie wystarcza.

     

    Dzięki za porady, trochę się podniosłem na duchu. Początkowo spanikowałem, że dach mi zgnije i się zawali :) Na przyszłość będę wiedział, jak przyjdzie mi kiedyś budować drugi dom.

     

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Jakby ktoś miał jakieś uwagi, to chętnie poczytam.

  2. Dach kryty jest dachówką ceramiczną prostokątną. Jest już zrobiona elewacja, ale myślę, że można spróbować wywalić otwór po każdej ze stron, albo zastosować jakąś wentylację na dachówce. Będę dzisiaj rozmawiać z facetem, który robił nam w domu rekuperację. Może on coś doradzi.

     

    Jaka jest wasza rada? Czy już teraz pryskać jakąś chemią, żeby grzyb dalej nie poszedł, czy czekać do wiosny jak będą dodatnie temperatury? Na innym forum poradzono mi, żeby poczekać do wiosny, wypożyczyć osuszacz powietrza, porządnie wysuszyć i przewietrzyć strop, zaimpregnować porządnie i doglądać. Wentylację na 100% zrobię, bo nie chce za 5 lat więźby wymieniać. Nie wiem tylko, czy grzyb nie pójdzie dalej, chociaż minusowe temperatury podobno powstrzymują jego powstawanie.

     

    Co dziwne, u mojego wujka, który stawiał w podobnym czasie dom, wyszedł grzyb na wiązarach prefabrykowanych. Ma jeszcze nieocieplony strop i tylko położoną folię ekranową. Różnica temperatur też spowodowała, że skropliła mu się para na elementach dachu i kilka belek mu zapleśniało.

  3. Pleśń na krokwiach przy kalenicy w nowym domku. Firma dekarska, która wykonywała dach dała ciała, co widać po dołożonych jętkach przy kalenicy, od samego początku były problemy, część z nich nie została do dzisiaj rozwiązana.

    Największy problem pojawił się dość niedawno. Wszedłem jak co miesiąc na strych, sprawdzić, czy nic złego się nie dzieje i znalazłem to. Niektóre krokwie nie są nawet tknięte przez pleśń. Zamieściłem zdjęcia krokwi, które są dotknięte pleśnią słabo i kilka zdjęć krokwi mocniej zapleśniałych.

    Pleśń występuje tylko przy kalenicy, pół metra niżej nie ma ani śladu.

    Prawie na całej połaci membrany jest skroplona para, która jest w większości zamarznięta (od 2 dni -6, w nocy -10). Miesiąc temu pleśni nie było.

    Więźba była kładziona mokra. Nie pytajcie... Brak czasu kontroli budowy i zbytnie zaufanie do kierownika budowy skutkuje takimi właśnie rzeczami. Poza tym nie znam się na budowlance, płaciłem fachowcom i to właśnie dostałem.

     

    Moje najważniejsze pytanie - czy bać się bardzo mocno, czy tylko troszeczkę i okaże się, że problem da się usunąć?

    Do odpowiedzialności za ten stan rzeczy mam zamiar pociągnąć kierownika budowy. Nie wiem, czy to właściwe postępowanie.

     

    Poczytałem i problemem może być brak wentylacji strychu. Nie ma żadnego kanału wentylacyjnego... No i wiadomo - krokwie puszczały wodę, która nie miała gdzie uciec.

     

    Czy firma zajmująca się odgrzybianiem poradzi sobie z takim problemem?

     

    Bardzo proszę - pomóżcie.

    50100612_936831806520399_7463346390878388224_n.jpg

    50442346_501232193735629_1714094900640743424_n.jpg

    50442348_1097442900460330_4398659385757270016_n.jpg

    50446393_1229584413876376_6613055098060800000_n.jpg

    50464583_236955657241675_5302621221265866752_n.jpg

    50485404_239488263645462_6036308313820364800_n.jpg

    50534634_791237504575043_3178917329715068928_n.jpg

    50568711_626637804440066_1696107096568758272_n.jpg

    50586559_1984031658569191_5949626094146551808_n.jpg

    50728462_628349774245536_5883602461008068608_n.jpg

    50839882_2254756238070061_5584340512896188416_n.jpg

    50875265_2234619806794767_3677609328233152512_n.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...