Tak, więźba została zrobiona na odpierdziel. Postawiono mnie przed faktem dokonanym, brak czasu na doglądanie budowy. Jak wspomniałem wyżej - zbyt duże zaufanie do kierownika budowy, o którym krążą naprawdę dobre opinie po mieście. Okazało się, że facet robił w międzyczasie swój dom i mój miał gdzieś. Zacięć na krokwiach rzeczywiście nie ma. Będę to jeszcze poprawiać tzw. "siodełkami" (podobno dopuszczalna poprawka, poczytałem trochę o tym). Takie siodełka na razie są zrobione na murłacie i krokwie są przykręcone śrubami od góry do murłaty. Na razie dach ma ponad rok i nic się nie dzieje mimo ciężkiej dachówki i bardzo mocnych wiatrów. Bardzo mnie to boli, ale co poradzić? Chwile załamania i smutku mam za sobą. Teraz staram się naprawiać wszystko tak, żeby więźba była w jak najlepszej kondycji jak najdłużej.
Poddasze docieplone jest pianką, drewno było już wtedy suche. Wilgoci nie było wcześniej, kiedy było gorąco drewno było suche jak wiór. Podejrzewam, że zbyt duża różnica temperatur w zimie doprowadziła do skraplania się wody, co jest podobno normalnym zjawiskiem. Dodaj do tego słabo zabezpieczone krokwie przed wilgocią (na szybko malowane w tartaku) i pleśń ma prawo się pojawić przy zerowej wentylacji. Sprawdzałem strych podczas kilkudniowych ulew i nie było ani kropli jakiegokolwiek przecieku.
Doradzono mi zamontować ze dwie dachówki z wentylacją i latem jak strych wyschnie porządnie zabezpieczyć impregnatem gdzie tylko będzie dostęp. Podobno warto też wykonać ozonowanie powietrza. Zrobię wszystko, co będzie trzeba i tyle.
Ogółem wiem, że ten dach jest źle wykonany, ale z drugiej strony podpisał się pod tym kierownik, który to prowadził. Jeśli dojdzie do jakiejś katastrofy, to podobno taki kierownik jest ubezpieczony od takich rzeczy. Dach się nie rozjeżdża, nie jest jakiś pokrzywiony, tylko mało estetycznie wykonany.
Co do pleśni, to mój wujek nie ocieplił stropu i nad sufitem ma jedynie folię ekranową. Mimo zastosowania wiązarów, które podobno są wzorowo wysuszone, wiele belek ma czarnych od pleśni i również nie ma zrobionej wentylacji. Niby dach się wentyluje od zewnątrz, ale to nie wystarcza.
Dzięki za porady, trochę się podniosłem na duchu. Początkowo spanikowałem, że dach mi zgnije i się zawali Na przyszłość będę wiedział, jak przyjdzie mi kiedyś budować drugi dom.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Jakby ktoś miał jakieś uwagi, to chętnie poczytam.