-
Posty
29 -
Dołączył
-
Ostatnio
Ostatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
Tomasz Jurgielewicz's Achievements
Początkujący (1/4)
0
Reputacja
-
Wszystkie zaproponowane, za które dziękuję, opierają się o inne założenia niż planuję. A co do produkowania, mam ciekawsze zajęcia niż produkcja wind i użeranie się z przepisami. O ile na własny użytek mam komfort ich olania, to przy produkcji nie ma możliwości obejścia, inaczej się ich nie sprzeda.
-
Oczywiście, że nie tylko siłownik. Pompa, dystrybucja, zawory itd. Drogo, bardzo drogo. Interesowałem się takimi gotowymi windami dla inwalidów. Problem z wysokością podnoszenia w relacji z kosztami. Mówiłem, że budżet nie jest krytyczny, ale bez przesady. kilkadziesiąt tys to przesada za taką konstrukcję. Płaci się za wszystkie atesty, nie za faktyczną wartość.
-
Szukam, szukam... O hydraulice pisałem. Siłownik z wysuwem 2m jest kosmicznie wielki i drogi a konstrukcja z widlaka wymaga sporo miejsca przy ścianie. Dlatego potrzebna jest koncepcja "samobieżnej" platformy, bez zewnętrznych elementów napędowych. Zarówno śruby jak listwy zębate zajmują bardzo mało miejsca, w zasadzie zmieszczą się obok prowadnic i o to mi chodzi.
-
Ciągle się chyba nie rozumiemy. Zajrzałem na forum w celu pomocy w ustaleniu najlepszych ZAŁOŻEŃ konstrukcji a nie detali. Siłą rzeczy, na tym etapie nie może być jeszcze projektu. Rozrysuję i policzę konstrukcję jak w końcu zdecyduję się na konkretne rozwiązanie, a tych są już trzy i szukam dalej. Ze sterowaniem, zabezpieczeniami poradzę sobie sam, to jest jak klocki lego. Bardziej rozrywka dla automatyka, niż zadanie.
-
Kontakt otwarcia barierki jest przewidziany. To są mało istotne detale z punktu widzenia trudności wykonania. Wyłącznik NC, aby sygnał do sterownika był jednoznaczny. Przeciążenie najprościej kontrolować na falowniku lub kontrolerze silnika krokowego. W każdym rozsądnym jest interfejs RS485 i komunikacja po Modbusie. W początkowej fazie uruchomienia już jest wiadomy prąd i w sytuacji przekroczenia wartości alarmowej, sterownik podejmie stosowną akcję. Rozwiązanie ma minus bo bezpiecznie zadziała tylko na dole. Bardziej uniwersalnie byłoby zastosować czujnik obciążenia w podłodze. Nie wiem jakie są w handlu i ile to kosztuje. Najlepiej bezkontaktowe. Nie muszę się wspomagać wujkiem guglem. Ciągle mam mało pochlebne wrażenia z rozmowy z Tobą. Usiłujesz mi imputować, że nie wiem co to jest część sterownicza i wykonawcza/siłowa w układzie. Skup się proszę na konkretach. Dla ułatwienia ustalenia wspólnego mianownika: Stycznik roboczy pracuje na prądach roboczych. Rozłącznik pracuje na prądach przeciążeniowych i zwarciowych. Prądy są do policzenia, sprawa prosta. Jeśli zastosujemy rozłącznik policzony dla parametrów zwarcia, mamy zabezpieczenie klejenia się stycznika roboczego. Sterowanie cewkami łączników jest napięciem tychże cewek. Jest to OSOBNY obwód sterowniczy nie połączony z częścią wykonawczą. Logika automatyki natomiast to sterownik PLC i jego cześć sygnałowa opiera się o napięcia 24V. Część sterownicza z kolei wg fantazji i gustu, zależnie od zastosowanych modułów (sygnały cyfrowe, analogowe) i przekaźników (obojętnie 24V, 230V). Połączenie tego w działający układ jest banalne, dla każdego z minimum wykształcenia elektrotechnicznego.
-
Najzwyklejsze przemysłowe krańcówki z czujnikiem Halla. Żadnych obliczeń nie trzeba. Sterowanie jest napięciowe, prądy liczone w pojedynczych mA. W jakich kontaktach bezpieczeństwa 230V? Napisz może jaśniej o co Ci chodzi? Stycznik, rozłącznik MUSI przecież rozłączać obwód zasilania głównego napędu, prawda? Czyli 230V. Ich sterowanie natomiast to kompletnie inna bajka i będzie np 24V.
-
Zależy od wielkości ślimaków i silnika. Najfajniej byłoby ukryć wszystko w podłodze. Wiąże się to jednak z koniecznością doprowadzenia zasilania do silnika w platformie. Są co prawda odpowiednio giętkie przewody, eleganckie prowadniki, nie jest to bariera. Oczywiście przy awarii zasilania silnika, przekładnie muszą być samohamowne. Wszystkie czujniki, krańcówki itd będą już przy prowadnicach, na stałe. Jeszcze raz pytam, skąd taki pomysł?
-
Jak słusznie napisał retrofood, rozwiązania, łącznie z tymi atestowanymi, są projektowane i wykonywane przez ludzi, nie Marsjan. Sądzę, że jestem w stanie zrobić urządzenie zapewniające akceptowalny poziom bezpieczeństwa. To nie jest technologia kosmiczna. Wręcz przeciwnie. Student pierwszego roku polibudy kierunek mechanika jest w stanie obliczyć platformę, konstrukcję nośną i parametry napędów. Student pierwszego roku kierunku elektrotechnika jest w stanie zaprojektować sterowanie. Nie róbcie proszę magii z prostych rzeczy. Gotowe wytyczne i konstrukcje są dla tych, którzy nie mają ochoty sami myśleć albo nie chcą, nie mogą ich kupić w całości z całym inwentarzem. Bzdura. Skąd taki pomysł? Pisałem wcześniej. Sterowanie najprościej załatwić sterownikiem PLC. Wszelka sensoryka to sterowanie napięciowe 24V. Część wykonawcza dowolne przekaźniki.
-
1 faza. Tak, wiem że są dwubiegowe. Robiłem inne urządzenia z wykorzystaniem falownika. Sam falownik o mocy do 1KW, to znikomy koszt, sterowanie proste, efekt którego nie da się osiągnąć innymi metodami. Oczywiście. Dlatego wcześniej pisałem o dwóch łącznikach (stycznikach, rozłącznikach) jeden "nad" drugim w szeragu. Awaryjny większy i odpowiednio dobrej klasy, pozwalający na operowanie na prądach zwarciowych. Przycisk awaryjny to oczywista oczywistość. Zawsze w każdym urządzeniu montuję. To nie poddasze. To platforma przy ścianie, wjeżdżająca z poziomu podłogi na poziom "antresoli" w budynku gospodarczo-magazynowym. Wysokość 2.20m. Rozmiar platformy 100 do 120 x180cm. Podnośnik na przykład tego typu: Listwa zębata przy prowadnicy, zamontowana na stałe. Mechanizm ślimakowy pod podłogą platformy. Wszystkie cztery (lub dwa), powinny mieć osie połączone i przeniesienie napędu do silnika napędowego z ew przekładnią, ale to już trzeba policzyć czy i jaka będzie konieczna do konkretnego typu podnośnika. Ilości obrotów na jednostkę posuwu, żądana prędkość, momenty obrotowe itd.
-
No właśnie nie wiem, dlatego pytam na forum. Priorytetem jest bezpieczeństwo i w tej kategorii najlepszy jest śrubowy. Łatwo zapewnić samohamowność napędu. Problemy natomiast są dwa: koszt śrub i prędkość posuwu. Obecnie rozważam podnośniki na listwach zębatych. Mają przekładnie ślimakowe, więc też są samohamowne i do tego niedrogie. Można zastosować nawet 4 szt przy każdej prowadnicy, co nie spowoduje zawalenia się konstrukcji nawet przy połamaniu zębów w dwóch z nich. Przy dobrych firmowych podnośnikach, praktycznie awaria jest nierealna. Nie pojedzie też za wysoko albo za nisko niezależnie od awarii sensoryki, bo się fizycznie listwa "skończy". Wyciągarka natomiast jest banalna w instalacji, ale nakłada znacznie większe skomplikowanie mechanizmu blokowania. Awaria blokady z kolei jest bardzo niebezpieczna, więc w dalszym ciągu jest koniecznie zrobienie samodiagnostyki, którą schematycznie opisałem kilka postów wyżej.
-
Wątek zakładał ktoś inny i faktycznie chciał robić w oparciu o wyciągarkę linową z marketu. Moja, co jest napisane w wątku, wyciągarkę linową, bynajmniej nie marketową, zakłada na ostatnim miejscu i tylko i wyłącznie w połączeniu z mechanicznym blokowaniem. Rozważałem w pierwszej kolejności śruby, następnie podnośniki na listwach zębatych z przekładniami ślimakowymi.
-
Kolego drogi, usiłujesz zrobić z kogoś idiotę? Wszystkie problemy są na poziomie średnio rozgarniętego adepta szkoły średniej. Ale ok, dla Twojej satysfakcji, poniżej odpowiedzi: Ad.1 Po co zatrzymywać na pełnej prędkości? Jeśli napęd będzie śrubowy lub ślimakowy, najprościej zastosować silnik krokowy. Jeśli linowy, falownik. Obydwa rozwiązania banalne, sterowanie prędkością 0-10V z PLC. Kwestia kilku linii kodu i mamy płynny start i zatrzymanie. Ad.2 Dwa niezależne wyłączniki krańcowe lekko oddalone. Roboczy i awaryjny. Jeden nie zadziała, zadziała drugi. Ewentualnie, przy silniku krokowym, zliczanie ilości kroków. Jeśli po zadanej ilości nie ma sygnału z krańcówki, wyłączenie awaryjne. Ad.3 To samo co w pkt 2. Ad.4 Jak najbardziej. Oczywiście, że ja. Nie przewiduję wzywania fachowców do oceny. Właśnie dlatego analizuję, rozważam, robię wstępne obliczenia, a nie lecę na żywioł spawać kątowniki. Jeszcze nie zdecydowałem jak to rozwiązać. Wariantów trochę jest, ale może podpowiesz coś sensownego? Są jakieś gotowe rozwiązania, aby nie wyważać otwartych drzwi.
-
Może Cię zdziwię, ale większość badań nad wpływem rozmaitych regulacji na przedmiot regulowany, została przeprowadzona poza Polską. Wnioski często są przeciwne niżby się wydawało. W Polsce natomiast jest odwrotnie niż piszesz. Powstaje nowy przepis, kompletnie bez żadnej analizy. Ot widzimisię grupy posłów, amatorów przecież w dziedzinach w jakich decydują. Często w wyniku lobbingu. Poddają to pod dyskusję jeszcze większej grupy amatorów. Niby są "konsultacje społeczne" ale merytoryka często to fikcja. No i powstaje babol legislacyjny, który zaczyna obowiązywać. Nie dziw się więc, że są ludzie którzy to zauważają. Pamiętaj, że złego prawa się nie przestrzega. To jedna z podstaw prawodawstwa. Jest to jednocześnie papierek lakmusowy "jakości" przepisów. I nie, nie mówię o anarchii, wyprzedzając popularne błędne wnioski.
-
Nie wymagam fachowej analizy który z przepisów o szybrach jest słuszny. Uświadamiam, że istnieją dwa przeciwne "prawa" i nie mogą być obydwa słuszne. Implikacja tego faktu jest prosta: Nie wiemy czy ten który nas obowiązuje, jest słuszny! O ile przy szybrach, nie wpływa to na cokolwiek ważnego, to sprawa w innych dziedzinach życia może być dużo poważniejsza. Reasumując: Nie powinno się bezkrytycznie przyjmować obowiązujących regulacji prawnych. Skoro ustawodawca myli się w kwestii szybra, równie dobrze może być tak samo w innych przypadkach. Trzeba myśleć, a ta zdolność w narodzie jest w zaniku.
-
Już kilka razy pisałem. Jestem tego świadomy. Nie potrzebny mi przepis, który będzie mnie "zabezpieczał" ani za mnie "myślał". Jest to całkowicie zimnokrwista decyzja.