Skocz do zawartości

wally017

Uczestnik
  • Posty

    50
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez wally017

  1. Przepraszam za dubla, ale z jakiegoś powodu nie mogę więcej edytować posta otwierającego. Odgrzebałem TEN wątek i pogmerałem trochę francuzem wokół części, którą na tamtejszym zdjęciu zaznaczono czerwoną elipsą (dławik?), a na moim zdjęciu poniżej - ramką. "Pogmerałem" to najtrafniejsze określenie, bo mam wrażenie, że zapieczona śruba nawet nie drgnęła mimo kręcenia w obie strony. A jednak... problem zniknął - otwarcie zaworu nie powoduje już jego przeciekania. Prawdopodobnie więc "ruszona część" uległa awarii przez zakręcanie i odkręcanie zaworu, a lekkie jej dociśnięcie zatrzymało strumień. Czy mogę przypuszczać, że problem wróci i że coś jest do wymiany? Nie wiem, czy pokazywać ten zawór sąsiadowi, kiedy zaproszę go do wymiany kranu w kuchni. Pic rel
  2. Przed weekendem zaczął w moim mieszkaniu (stara kamienica) ostro kapać kran w kuchni. Chińszczyzna, do wymiany jest cała bateria, którą już zresztą zakupiłem. Momentami, na przykład na noc, zakręcałem w związku z tą awarią główny zawór, regulujący dopływ wody do mieszkania i znajdujący się w łazience. Tej nocy jednak zauważyłem, że zawór, jeśli jest w otwartej pozycji... sam zaczął przeciekać. To stara konstrukcja, śruba wystaje bezpośrednio ze ściany. Jestem zielony w te klocki, do wymiany baterii kuchennej poproszę sąsiada, ale nie mam nawet pomysłu, co zrobić z tym zaworem. Co kupić i czy naprawa będzie w ogóle możliwa w domowych warunkach?
  3. https://i.imgur.com/DwvhNw3.jpg https://i.imgur.com/GCTPFFP.jpg https://i.imgur.com/oA7x31n.jpg
  4. Tak, na pewno. Nie mówię, że muszla wyszła krzywa z fabryki, tylko że mogła się odkształcić przez kilka lat używania.
  5. Postanowiłem wymienić starą, cienką klapę sedesową na bardziej solidną i cięższą. Wybór padł na Koło, bo i muszlę mam z tej firmy. Deska mocowana jest na śruby zakręcające pod kątem 90, bez żadnych plastikowych zawiasów ani poprzecznych listewek. Po zamontowaniu okazało się, że deska nie przylega równo do brzegu muszli. Tylko jeden z czterech "progów" (tych elementów na spodzie, które podtrzymują deskę) dotyka muszli, a pozostałe wiszą nieco nad nią, pozostawiając wyraźną szparę. Żeby wszystkie przylegały, muszę deskę po prostu przycisnąć ręką. Na otwartej muszli położyłem poziomicę i okazało się, że róznica w poziomach jest wyraźna, tak, jakby krawędź muszli była krzywa. Nie jest to krzywizna samej łazienki, bo dwa lata temu były wymieniane kafelki, poziom podłogi jest zachowany. Kompletnie nie wiem, co można na to poradzić.
  6. Słucham - po to tutaj zawitałem Życzę jednak sobie i mamie, żeby wchodzenie i wychodzenie z wanny nie zaczęło dla niej stanowić problemu tak szybko, jak by mogło. Bardzo panom dziękuję za pomoc. Nie robimy w tym roku łazienki i nie wiem, czy zabierzemy się za nią kiedykolwiek. Trzy lata temu wymienialiśmy rury odpływowe i łataliśmy drewnianą podłogę; dwa lata temu kładliśmy kafelki na podłodze - rozkopana, nieczynna łazienka i mieszkanie pełne pyłu i kurzu to dość traumatyczne wspomnienia. Pomyślimy, co by tu zrobić z tą wanną. Być może wpadnę tutaj w tej sprawie za rok czy dwa. Tymczasem dziękuję raz jeszcze - nie tylko za rzeczową pomoc w tej bardziej "technicznej" sferze, ale też za szczere, ludzkie zaangażowanie. Jeśli by się okazało, że w łazience jest więcej kucia i rozbierania, niż początkowo sądziliśmy, to możliwe, że już dziś bym wam nie odpisywał, bo dyndałbym na sznurze z bezsilności
  7. @uroboros 100x80 odpada, bo w kącie (oznaczyłem na zdjęciu) chcę zrobić umywalkę. Nie chciałbym natomiast ciasnoty. No właśnie na tym zależy mi w niewielkim raczej stopniu. Już wspominałem - ma działać, a nie wyglądać Ale trzeba przerabiać coś oprócz montażu rur doprowadzających czystą wodę i odprowadzających brudną? Innymi słowy - czy coś w hydraulice w tej łazience jest "do naprawy"? Jeśli o elektrykę chodzi, to podwójny kontakt na górze jak dotąd nas nie zabił, a i tego odstającego, niżej, używamy rozsądnie. Ale jasne, parę zabezpieczeń tutaj się przyda. Tymczasem przekazałem mamie wasze uwagi i wygląda na to, że w tej chwili jest gotowa całkiem zrezygnować z remontu łazienki
  8. To jest poniemiecka kamienica, w latach 60. tutaj w ogóle nie było łazienki, tylko sedes oddzielony od kuchni kotarą więc ściana była dostawiana, a okna wstawiono do niej, żeby kuchnia (obok) nie była całkiem ślepa. @uroboros - co ty masz z tymi wielokropkami? Miałem z tobą, i innymi kolegami, ten sam problem rok temu - trudno nam się porozumieć w kwestii "wymagań co do stanu ostatecznego". Dla mnie ma być czysto i użytecznie, i tyle wystarczy - nie mam potrzeby czynienia wykończeniowych cudów. Nie robię na zlecenie, po prostu chcę zmienić "sprzęt w starym, rozklekotanym mieszkaniu X" na "sprzęt w starym, rozklekotanym mieszkaniu Y". No, taki jest zamysł. W tygodniu postaram się wybrać do któregoś sklepu. Jednak słyszałem skądinąd, że ludzie mają osiemdziesiątki i nie narzekają. Półeczka miała być skuwana, właśnie po to, żeby zrobić więcej miejsca. Mógłbyś powiedzieć (tylko rzeczowo, bez zbędnej poezji, jeśli mogę poprosić), co jest nie tak z elektryką? W dalszym ciągu jestem zielony, bardziej niż ściana, którą malowałem przed rokiem Goni mnie czas, bo wkrótce wracam na studia, a i kasa jest dość ciasno dopięta - mam wyliczone 1000 (do 1200) na kabinę, 250-400 na umywalkę z szafką, 350-500 na baterie, a jeszcze w kuchni będę przerabiał kilka rzeczy. Ale, ale! Jest też inny pomysł na tę łazienkę - zrezygnowalibyśmy z kabiny i w miejscu dużej wanny wstawili małą, powiedzmy 100x70, z siedziskiem - a do tego natrysk zawieszony wysoko na ścianie i szklany parawan. Co myślicie?
  9. Okay then, dzięki za zwrócenie uwagi. Reszta? Panowie? @uroboros ?
  10. No nie do końca. Wydawało mi się, że skoro kabina jest wolnostojąca, to można ją odsunąć i za nią posprzątać.
  11. Właścicielka = moja mama. Chciałem zabrzmieć niepretensjonalnie. Nie wiem, czy pamiętasz, ale rok temu pomagaliście mi ogarnąć popękaną ścianę przy drzwiach Najważniejsza sprawa - dlaczego miałbym się "nie dać wpuścić" w zabudowaną kabinę? Co jest z nimi nie tak? Obrazki: 1. orientacyjny rysunek z wymiarami 2. zdjęcie omawianego fragmentu łazienki jak można się domyślić, kabinę chcemy ustawić pod miejscem, w którym teraz wisi bojler. Czyli... w miejscu wanny po prostu. Ze względu na brak bezpośredniego spływu do kanalizacji - będzie stała na cegłach.
  12. Palnąłem z tą boazerią. Właścicielka deklaruje, że to panele z jakiegoś nieporowatego materiału W każdym razie nie ma potrzeby grzebania przy ścianie. Z samym skuwaniem półki na kosmetyki, która biegnie wzdłuż całej krótszej ściany, będzie dość roboty. Większa niż 80x80 nie bardzo wejdzie, bo druga ściana (ta z rzeczoną półką) ma jakieś półtora metra, a chcemy tam jeszcze zmieścić umywalkę... Bardzo ciasne są te osiemdziesiątki? W zasadzie dałeś mi impuls do jeszcze jednej wizyty w sklepie, choćby po to, żeby wejść do środka i się przymierzyć, dziękuję Jeśli hydromasaż w tym budżecie (1000-1200) jest złym pomysłem, to ponawiam pytanie: czy znajdę kabinę wolnostojącą i bez hydromasażu? Albo czy któryś z forumowiczów mógłby mi taką po prostu podlinkować?
  13. Dzień dobry! W dość ciasnej i mało ustawnej łazience zamierzam zamienić wannę na kabinę prysznicową. Mam jednak dwie wątpliwości przed zakupem, a oszczędny model opisywania produktów w sklepach wcale nie pomaga mi w ich rozwianiu. Po pierwsze - kafelki nie sięgają do samego sufitu, lecz na pewnej wysokości przechodzą w boazerię. Z tego powodu kabina nie może być "brodzikiem z drzwiami", a musi być wolnostojąca, ze wszystkich stron zabudowana, tak, żeby na upartego móc ją postawić nawet na środku pomieszczenia bez obaw o szczelność. W Castoramie powiedziano mi, że wolnostojące kabiny odróżnię od tych do zabudowy po tym, że... są wyposażone w hydromasaż. Czy to jest uniwersalna zasada? Jeśli widzę w sklepie "kabinę z hydromasażem", to po tym mogę mieć pewność, że jest wolnostojąca? Po drugie - w samym środku łazienki jest okno, które ogranicza pole manewru na jednej ze ścian do około 0,8 metra. Oznacza to po prostu, że nie mogę kupić kabiny większej niż 80x80cm. W jednym ze sklepów znalazłem taką, jednak załączony rysunek (ten) jest dla mnie niejasny: co oznacza "80/90" na bocznej ściance? Chodzi o to, że kabina występuje w dwóch wariantach, czy też "80" to długość wewnętrzna, a "90" - zewnętrzna? I skąd to wiadomo?
  14. No, wszystko zrobione, łącznie z tapetą na ostatnim odcinku ściany (nieomawianym w tym wątku). W pierwszym poście prosiłem o cierpliwość i dostałem jej tu większe pokłady, niż się spodziewałem, a na pewno - niż zasłużyłem Bardzo panom za to, i za całą pomoc, dziękuję
  15. Jeżeli to ironia, to niepotrzebna Pokazałem palcem, dlaczego nie. I wyszło na to, że sama mama przekonywała mnie, że przecież jest dużo lepiej niż poprzednio, a koniec końców to ma się podobać jej - i podoba
  16. Miałem odpisać wczoraj po powrocie z imprezy, i dobrze, że tego nie zrobiłem, bo napisałbym pochopne bzdury. Dopiero po czasie zrozumiałem wasz punkt widzenia. Jesteście porządnymi budowlańcami i widok partactwa budzi w was zażenowanie. Rozumiem to doskonale - gdy ja widzę, że ktoś pisze bez pojęcia o interpunkcji, albo nie wyjustowuje/nie tytułuje w odpowiedni sposób formalnego tekstu, to sam częstokroć się zastanawiam, czy lepiej byłoby zabić jego, czy siebie. Ze względu na samą ideę "robienia porządnie". Wy macie to samo z jakością wykończeniówki Tyle że... mama wcale nie "złożyła broni", i nie przyjęła gotowego efektu (mówię o zielonej ścianie) z poczuciem gorzkiej konieczności, ale raczej jest nim zachwycona! Sama z siebie powiedziała mi (tylko dzisiaj) dwu- albo trzykrotnie, że ściana jest teraz "przepiękna", a nawet, że jest wyjątkowo gładka (sic!). To są skrajnie różne standardy od waszych i ja to doskonale pojmuję, no ale jej zadowolenie było moim jedynym celem - i go osiągnąłem. Ściana przed malowaniem wyglądała tak i tak, teraz jest tak - więc jakąś różnicę, mimo wszystko, można zauważyć Zagruntowałem teren dookoła tytułowych drzwi i dzisiaj wreszcie walnę zieleń również tam.
  17. Ja ci mogę pomóc w problemach z osobowością. Albo wiersz napisać. Zdolności manualnych nie miałem nigdy - nieważne, czy chodziło o remont, czy o składanie figurek z papieru Ale co wam się właściwie aż tak nie podoba - świeżo-zielona ściana czy tytułowy fragment przy drzwiach naprzeciwko? Bo tak już się mieszają te dwa wątki, że nie wiem
  18. No niewykluczone, ale doszliśmy do wniosku, że nam wystarczy nie będę więcej kombinował, Goldband oddam sąsiadowi który chciał coś pokleić na cmentarzu, a sam oszlifuję i pomaluję to, co przy tych drzwiach napieprzyłem, i finito, po remoncie. Po przyłożeniu deski wychodzi na to, że to wybrzuszenie z pierwszego w tym wątku zdjęcia odstaje na +- pół centymetra, nie potrzebuję więcej zasadniczo :v
  19. Oglądałem film instruktażowy! Bez niego nie wpadłbym na przykład na to, żeby gładź kłaść od dołu do góry - i zapewne spierniczyłbym sprawę jeszcze bardziej. Co do malowania dużej ściany - wcześniej było gorzej. Spękania, różnice w kolorze, poszarzenia... tych kilka nacieków czy odprysków to nic w porównaniu ze stanem poprzednim. Z tego powodu mama jest zadowolona, a ja nie potrzebuję wiele więcej --- Rozumiem, że "wyschnięta gładź" (i przez to gotowa do szlifowania i malowania) nie deformuje się w żadnym stopniu po przejechaniu palcem, tak? Bo w sumie nie mam innego sposobu żeby kontrolować jej suszenie :v
  20. Tak jak mówię - te krople i spękania nie są moją robotą, a jeśli tak, to nie wczorajszą, a sprzed 5 lat. Ja to tylko pokryłem nową warstwą farby - co innego mogłem zrobić? Dla porównania pokażę, jak wygląda ściana w drugim pokoju, za który się nie zabieramy w ogóle w tym roku: klik - i co można z tego typu niedoskonałościami zrobić poza zamalowaniem? Dlatego "nowa" ściana wygląda jak wygląda. I tak jest wyraźnie lepiej niż przed pięcioma laty, bo wtedy nie słyszałem ani o takim wynalazku jak unigrunt, ani o konieczności mycia ściany i malowania jej dwa razy. No nie była. Przecież od początku była mowa, że gładź nakładam tylko na miejsca popękane - te przy drzwiach. Jakbym miał gładzić przeciwległą, 12m ścianę (tę, którą malowałem), to chyba bym się zaj... Kładłem packą, równałem najpierw szpachelką, ale tak się przysysała, że potrafiła odrywać gładź razem ze starą farbą - robota głupiego - więc na ostatniej prostej przesiadłem się na pędzel. W dodatku wyszło mi jej za mało jak na planowany "równy prostokąt między drzwiami a szafą", więc stwierdziłem, że chromolę dorabianie drugiego wiaderka i zostałem przy kształcie bliżej nieokreślonym. A kij, pokażę nawet, jak to wygląda: rzut, detal Po zamalowaniu chyba nie będzie tak tragicznie...
  21. Panowie, spokojnie Zabrałem się - wczoraj grunt vol.1, dzisiaj gładź. Współpracuje się z nią gorzej niż sądziłem, a koniec końców wygląda to dużo mniej "gładko" niż nazwa produktu mogłaby sugerować... w dodatku wybrzuszenie przy drzwiach nie przestało być widoczne. Well, trudno, zagruntuję i pomaluję to co jest, mama też już złożyła broń. Btw, ile czasu będzie sechł ok. 1m2? Nie pokażę wam tego, bo aż mi wstyd. Co do ściany natomiast: wygląda tak (detal, na którym widoczne są dawne niedoskonałości, które po prostu zamalowałem). Dla was to może być dno dna, ale jak na nasze standardy i w porównaniu z tym, co tu było jeszcze wczoraj rano - jest naprawdę miodzio. Zdjęcia też nie oddają fajnego odcienia zieleni, który wyszedł. Po ustawieniu mebli będzie zadowalająco
  22. Ale wyszła bardzo podobna końcowy efekt jest całkiem spoko anyway Były takie miejsca (głównie na otynkowaniu komina), z którymi wałek po prostu nie chciał rozmawiać, nieważne jak bardzo bym go nie "nasączył" i nie przyciskał podczas malowania. Natomiast w różne drobne wgłębienia czy wokół kołków/gwoździ po prostu nie wchodził - te "plamy" uzupełniłem pędzlem z konieczności. Mam nadzieję, że wyschną, bo są podejrzanie długo ciemniejsze od reszty Czy ja wiem? Unigrunt rozcieńczyłbym wodą pół na pół, "Pro Grunt" waliłem bez rozprowadzania, wyszło na jedno. A farby miałem zapas, wystarczyło pobawić się w Magdę Gessler i bełtać z barwnikiem kilka razy do uzyskania najbardziej podobnego koloru *** Wkrótce zabieram się za ścianę naprzeciwko - tę poklejoną Goldbandem, przy drzwiach. Powtórzę kolejność, żeby nie spierniczyć sprawy: gruboziarnisty papier -> unigrunt -> gładź -> drobniejszy papier -> unigrunt -> farba?
  23. Pozwolę sobie zdać małą relację, bo gdyby ktoś życzliwy chciał jeszcze popukać mnie w czoło, to teraz jest ostatnia okazja Przez dwie godziny malowania pierwszej warstwy pobiłem chyba rekord przekleństw w tym roku... pomimo, że na 12m2 przeznaczyłem ponad litr akrylówki z barwnikiem, zacząłem malowanie zbyt łapczywie i nie starczyło mi tej mieszanki na całą ścianę - od połowy stara żółć przebija przez nową zieleń coraz wyraźniej, a na ostatnie centymetry zabrakło mi farby już zupełnie, pomimo tego, że przy końcu przesiadłem się z wałka na pędzel i zbierałem nim wszelkie resztki z wiaderka, kuwety i... starej szuflady, którą zastąpiłem kuwetę wobec faktu, że wałek był na nią za duży :v Postaram się naprawić tę dysproporcję przy drugim malowaniu. Instrukcja na farbie mówi o dwóch godzinach przerwy między nakładaniem kolejnych warstw, więc do drugiego podejścia zabiorę się za około 3 kwadranse. Dodam, że miejscami (zwłaszcza tam, gdzie ściana była zasłonięta kredensem) stara farba zaczęła odpadać. Wałek tylko bardziej poszerzał te pęknięcia, więc potraktowałem je również pędzlem.
×
×
  • Utwórz nowe...