Ja pamiętam to, co dostaliśmy w prezencie od teściów. Zestaw porcelany, z którego prawie nie korzystamy, żeby nie potłuc. Leży sobie na dnie szafy w kuchni. A to co kupiliśmy, może to głupie, ale to był leżak ogrodowy. I to jeszcze taki całkiem normalny, z aluminium. Nazywał się master grill party. Wtedy była ładna pogoda i można było się zrelaksować w ogródku, na działce, na której jeszcze nic nie stało.