Panowie ... spokojnie nie ma się o co kłócić. Wy się sprzeczacie, a ja już czwartą noc nie śpię, okrutnie mnie przestraszyliście, wiadomo, że ja podejmuje ostateczna decyzję jako inwestor w końcu to moja kasa, a jestem w takiej rozpaczy, że chodzi mi po głowie zburzenie tego wszystkiego w pierony .....jak pójdę na wojnę z wykonawcami i kierownikiem budowy, którzy twierdzą, że nie ma absolutnie zagrożenia, wiadomo jak to się skończy i jak długo to będzie trwało, pod względem prawnym wiem jakie są tego konsekwencje, pracuje w takim zawodzie, że wiem o co chodzi. Teoria teorią, prawo prawem, obliczenia obliczeniami ..... ale praktyka też jest ważna, chodzi o to czy nie zawali się to w diabły ?? :(:(