Witam Trzy lata temu wprowadziłam się do męża. Zrobiliśmy remont w pokoju i zamieszkaliśmy w naszym "gniazdku". Wszystko było ok do czasu pojawienia się.... w grudniu dziecka. Maleństwo musiało mieć przecież ciepło, więc teść nie żałował na ogrzewaniu a my żadziej otwieraliśmy okno. No i zaczeło się, po tygodniu w rogu na górze pokoju pojawił się grzyb, na oknach czarno-zielona pleśń. Poczekaliśmy do wiosny, użyliśmy preparatu na pleśń, wietrzyliśmy w pokoju. We wrześniu teść położył tynk na zewnątrz ściany. Zrobiło się zimno na dworze i pokój wygląda tragicznie!!! Znów w rogu jest pleśń, pojawiła się też i na drugim rogu, jest na całej ścianie przy suficie!!! Do tego za regałem, który już i tak odsuneliśmy ściana jest poprostu mokra. Przy naszym łóżku przy ziemi też jest mokra i spleśniała!!! A dziś patrzę a spod ramki, która wisi na ścianie wypływa woda, ściągnełam ramke a tam grzyb i pleśń!!! Cała ściana jest zimna. Pomocy!!! Nie wiemy już co robić. Wygląda tak jakby położenie tynku od zewnątrz pogorszyło wszystko. Ściana wygląda okropnie, nie mówiąc już że boję się co wdycha moje dziecko. Mąż kupił pochłaniacze wilgoci, zapełniają się, wymienialiśmy już wkłady ale ściana dalej "pływa". Zaznaczam,że wietrzmy w pokoju kiedy tylko można.