Witam! Planuje remont mieszkania. No i tu zaczynają sie problemy... Mieszkanie jest małe, w zasadzie duży salon z aneksem kuchennym + mała łazienka i dość spory pokój córeczki. I właśnie w tym salonie i kuchni chcę mieć na podłodze płytki - nie wiem jak to się fachowo nazywa, powiedzmy że podłogowe. Narzeczony uważa, że jak będą płytki to będzie zimno, że jak nie ma ogrzewania podłogowego to nie ma sensu, że trzeba zrobić wylewkę itp. Ja naprawdę marze o płytkach, nie chce już paneli, linoleum czy czegoś tam jeszcze... Moje pytanie brzmi: czy rzeczywiście te płytki tak "wyziębiają" pomieszczenie? Czy naprawdę trzeba non stop chodzić w kapciach, bo się - może przesadzam - zmarznie? Dodam, że mieszkanie jest na poddaszu w domu jednorodzinnym i latem jest tu nieznośnie gorąco i duszno... :/ Czekam niecierpliwie na odpowiedzi. Pozdrawiam!