Nie wiem co pisze T.Brzęczkowski. W tym temacie przede wszystkim nie dajmy się zwariować! Co to znaczy mycie samochodu? Kiedy po przyjeździe przed garażem co parę dni polewam auto strumieniem wody spłukując kurz, piasek itp to robię coś złego, szkodzę przyrodzie? A jak to samo dzieje się na skutek deszczu padającego na setki, tysiące aut to nic złego się nie dzieje? A jak to samo dzieje się na skutek śniegu czy błotka najpierw przyklejającego się np do nadkoli itp a potem gdzieś indziej po drodze albo na postoju odpadającego np z nadkoli itp z setek, tysięcy aut to nic złego się nie dzieje? Ahaaaa! Może nie powinno się zostawiać aut na deszczu żeby nie daj Boże deszcz nie spłukał z nich powierzchownych brudów albo nie używać aut w niepogodę bo są one narzędziem przenoszenia błota i brudu ? A proszę zastanowić się dokąd i którędy płynie woda deszczowa jak tylko raczy wylądować na dachu dowolnego auta. Zanim trafi do kanalizacji deszczowej(!) po drodze nie tylko spłucze nie jedno auto (nie wybierając czy jest czyste, brudne, zadbane czy nie zadbane np z wyciekami olejów) ale i chodnik, asfalt a niekiedy i trawnik (przy obfitszym deszczu). Ogólnie: do myjni nie jeżdzę, wosków ani innej chemii na lakier nie używam, z przegubów, misek olejowych itp nie mam wycieków oleju i smarów a co jakiś czas owszem rozpuszczam w misce parę kropel Ludwika do mycia karoserii (przy okazji rozmiękczam zaschnięte na szybie owady itp) a potem już tylko spłukuję auto wodą. Wydaje mi się, że wszelkie zanieczyszczenia jakie przy tej okazji spływają z auta to związki organiczne a z tym natura zdaje się daje sobie radę(?)