Słuchaj, ja ostatnio usłyszałem od klienta, przy piątku czy sobocie (w każdym bądź razie przy końcu tygodnia), że nie dostanę pieniędzy ponieważ, parafrazuję: "jak często chcemy wypłatę!? a poza tym, to jak teraz weźmiemy to w poniedziałek na pewno nie przyjdziemy, bo zapijemy". Dodoam, ze mielismy tam zrobione przez tydzien na jakies 3.000zl robocizny, 2.500 materiałow (strasznie krzywe sciany) i 300-400 zl paliwa (65km od mojej bazy, ale za paliwo juz go nie liczylem, promocja - nawet na koncu nie podziekowal jakas flaszka dla chlopakow). Ludzie to hieny i nigdy nie docenia tego, ze sie starasz, wiec czasem sie zastanaiwam, czy nie zaczac odwalac fuszery tak jak inni, bo jak na razie to zamiast wyrobic sobie dobre imie, to tylko w plecy jestem. Czlowiek sie stara, dobre grunty, pracownikow pilnuje, zeby wszystko bylo pod zyletke, zeby oczko bylo chocby nie wiadomo co, materiały kupuje lepsze, w zaleznosci od sytuacji, a nie najtanszego niemieckiego knaufa jak reszta, a na koncu wiekszosc inwestorow i tak po nas jezdzi... Mowie, jak tak dalej bedzie, to nie wiem czy nie pojde w slady starej gwardii, ktora sie nie pieprzy i robi byle metry lecialy.