Skocz do zawartości

Budownictwo jako kierunek studiów. Warto?


Sosolnik

Recommended Posts

Zamierzam w niedalekiej przyszłości wybrać się na studia związane z budownictwem stąd posiadam kilka pytań: ?


Czy w obecnych czach istnieje zapotrzebowanie na inżynierów?
Czy specjalności wybrane na II stopniu mają duże znaczenie? Jeśli tak to jakie są warte rozwagi?
Czy przeciętny absolwent politechniki, może liczyć na dobrze płatną pracę? Ja osobiście nie wykluczam (w trochę dalekiej przyszłości) otworzenia własnej firmy budującej domy pod klucz. Czy często teraz buduje się pod klucz? Jestem też świadomy, iż będę na początku wykonywał same najtrudniejsze i najmniej przyjemne czynności. 

Czy samego fachu budowniczego trudno się nauczyć?
Trudniej jest stawiać domy czy pracować w drogownictwie?


W pytaniach poruszyłem kilka kwestii. Jeżeli są uwagi warte uwzględnienia a ich nie napisałem to proszę je poruszyć w odpowiedziach. Podobne pytania już się pojawiły w internecie lecz zależy mi na aktualizacji danych. Dlatego pytam ? 

Może ktoś ma jakieś doświadczenia z pracy za granicą? Albo ktoś pracuje w jakiejś firmie budowlanej? Ogólne spostrzeżenia związane z sektorem budowlanym (w ogólnym znaczeniu tego słowa) również mile widziane :D

Edytowano przez Sosolnik (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Mam 19 lat i studiuję kierunek, który nie jest związany z budownictwem. Rozważam wziąć takie uczelnie po uwagę jak: Politechnika Lubelska, WAT, Politechnika Warszawska, SGGW. Jeżeli chodzi o samą budowę domów to z tym nie mam za wiele styczności. Jednakże sama tematyka budowlana bardzo mnie zaciekawiła. Lubię też matematykę...

14 minut temu, Takiowaki napisał:

Ile masz lat i co teraz robisz/gdzie się uczysz/na jakim kierunku.

Mam 19 lat i studiuję kierunek, który nie jest związany z budownictwem. Rozważam wziąć takie uczelnie po uwagę jak: Politechnika Lubelska, WAT, Politechnika Warszawska, SGGW. Jeżeli chodzi o samą budowę domów to z tym nie mam za wiele styczności. Jednakże sama tematyka budowlana bardzo mnie zaciekawiła. Lubię też matematykę...

Link do komentarza
17 minut temu, Sosolnik napisał:

Mam 19 lat i studiuję kierunek, który nie jest związany z budownictwem. Rozważam wziąć takie uczelnie po uwagę jak: Politechnika Lubelska, WAT, Politechnika Warszawska, SGGW. Jeżeli chodzi o samą budowę domów to z tym nie mam za wiele styczności. Jednakże sama tematyka budowlana bardzo mnie zaciekawiła. Lubię też matematykę...

Według mnie budownictwem trzeba się zarazić od młodych lat, żeby dawało oczekiwaną satysfakcję, a w dalszej kolejności - pozwalało na godziwe zarobki.

Dla wygodnych polecam jednak informatyczne kierunki. Zdecydowanie nie jest tak uzależnione od pogody i pracowników - którzy przewijać się potrafią przez ekipę w zastraszającym tempie ;)

Samo w sobie budownictwo jest ciekawym kierunkiem :) Matematyka, fizyka, informatyka i sporo wiedzy do przyswojenia z zakresu ustaw, norm budowlanych :)

57 minut temu, Sosolnik napisał:

Ja osobiście nie wykluczam (w trochę dalekiej przyszłości) otworzenia własnej firmy budującej domy pod klucz.

Powinieneś zacząć od zwykłej fizycznej pracy i do tego technikum budowlane :)

Link do komentarza
52 minuty temu, Takiowaki napisał:

Według mnie budownictwem trzeba się zarazić od młodych lat, żeby dawało oczekiwaną satysfakcję, a w dalszej kolejności - pozwalało na godziwe zarobki.

Dla wygodnych polecam jednak informatyczne kierunki. Zdecydowanie nie jest tak uzależnione od pogody i pracowników - którzy przewijać się potrafią przez ekipę w zastraszającym tempie ;)

Samo w sobie budownictwo jest ciekawym kierunkiem :) Matematyka, fizyka, informatyka i sporo wiedzy do przyswojenia z zakresu ustaw, norm budowlanych :)

Powinieneś zacząć od zwykłej fizycznej pracy i do tego technikum budowlane :)

A czy trzeba mieć jakieś predyspozycje fizyczne? Czy trzeba być nadzwyczaj silnym? A sama sztuka budowlana np. ocieplanie (inne czynności) są trudne do nauki. I co robią murarze, firmy budowlane zimą?

Link do komentarza
12 minut temu, Sosolnik napisał:

A czy trzeba mieć jakieś predyspozycje fizyczne? Czy trzeba być nadzwyczaj silnym?

Do bycia inżynierem? Predyspozycje fizyczne raczej w niewielkim stopniu :D Do podawania pustaków trochę siły potrzeba ;)

14 minut temu, Sosolnik napisał:

A sama sztuka budowlana np. ocieplanie (inne czynności) są trudne do nauki.

Wszystkiego da się nauczyć, choć niektórym idzie opornie :) I trzeba być uczciwym względem klienta. Wszystko z czasem owocuje :)

 

15 minut temu, Sosolnik napisał:

I co robią murarze, firmy budowlane zimą?

Modlą się o dodatnie temperatury? :D

Na zimę pozostaje praca wewnątrz, ewentualnie urlopy ;)

Branża budowlana jest szerooooka, zawsze coś się znajdzie do roboty :D

Link do komentarza
13 godzin temu, Takiowaki napisał:

Do bycia inżynierem? Predyspozycje fizyczne raczej w niewielkim stopniu :D

A ma senes np.? zostanie inżynierem i potem pójście na budowę a następnie otworzenie firmy? Bo w sumie można pójść teraz na budowę i potem działać.

Na studiach raczej nie zdobędziesz tego obycia i wiedzy budowlanej. Więc w sumie po co sobie marnować pięć lat? Może też być taka sytuacja, iż lepiej odbyć studia. Potem lepiej się będzie patrzeć na osobę która ma np. magistra inż. 

Link do komentarza
1 godzinę temu, Sosolnik napisał:

Potem lepiej się będzie patrzeć na osobę która ma np. magistra inż. 

Zrób sobie inżyniera na prostszym kierunku, jeżeli ważny jest tytuł :)

Sam tytuł mgr inż. bez uprawnień bez ograniczeń jest średnio potrzebny na budowie...

Nie wiem tylko skąd takie zainteresowanie budownictwem? Chcesz przejąć jakiś rodzinny biznes?

Link do komentarza
3 godziny temu, Takiowaki napisał:

Nie wiem tylko skąd takie zainteresowanie budownictwem? Chcesz przejąć jakiś rodzinny biznes?

W wakacje robiłem u siebie za domem płot. Trzeba było zrobić cokół itp. Powiem szczerze podeszła mi ta praca. Od tego momentu poważnie zastanawiam się nad budownictwem (tak w skrócie pisząc). Lubię wykonywać prace na świeżym powietrzu. To mnie odpręża. Jestem świadom, że budowa takiego płotu odbiega daleko od typowego budownictwa. Zdaję sobie sprawę, że np. praca przy ocieplaniu wełną, która potrafi pylić trochę odbiega od standardów świeżego powietrza. Jednak czuje taki wewnętrzny popęd aby czytać fora budowlane, oglądać filmy na youtube lub czytać prasę typu: "Ładny dom" I jakoś tak mi się marzy, żeby być ekspertem w tej dziedzinie.

Edytowano przez Sosolnik (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
1 minutę temu, Sosolnik napisał:

W wakacje robiłem u siebie za domem płot. .

To może nie porównuj pracy u siebie w domu z pracą pod presją czasu, presją oczekiwań klienta oraz kierowaniem działalnością gospodarczą wraz z podległymi Ci pracownikami :) nie ta bajka :)

Pogoda nie sprzyja, przestoje. Coś nie wyjdzie, trzeba poprawić. Ustalonych terminów trzeba też z grubsza przestrzegać.

Ludziom trzeba zapłacić, nawet, gdy będziesz pracował tydzień, a trzy przesiedzisz patrząc na spływające krople po szybie... :D

Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Hm, może spójrz sobie na program takich studiów i zobacz czy podobają ci sie przedmioty, zagadnienia, które tam będą poruszane? Wybierz się na jakiś dzień otwarty na uczelnię, na której chcesz studiowac i pogadaj z ludźmi , którzy juz na tym kierunku są. Zrób rekonesans i wtedy bedziesz lepiej też wiedziec na czym polega dokładnie praca po tych studiach i czy to na pewno coś dla ciebie.

Link do komentarza
  • 4 tygodnie temu...

To może i ja się wypowiem czy warto studiować budownictwo jestem 4 lata po więc jakieś doświadczenie mam. Tutaj macie przykład studenta który do końca nie rozeznał się w tym co go czeka:
1. Praca w biurze równa się 10-12 godzin przy komputerze jak dobrze trafisz to może z 3500 wyciągniesz, ciągły stres, wydawanie dokumentacji przed jej ukończeniem, brak możliwości sprawdzenia czegoś drugi raz - do puki nie masz uprawnień budowlanych to spoko, jedyne co może Ci grozić to jakiś mały pozew cywilny z tytułu działania na szkodę firmy, ale to i tak nie najgorsze bo jak już masz te słynne uprawnienia każdy próbuje na tobie wymusić podpisanie się pod zazwyczaj nie do końca dopracowaną dokumentacją.

2. Praca na budowie podobnie przy braku uprawnień, tylko proces cywilny, tutaj płacowo do 5000 zł wyciągniesz (bez uprawnień) licz się z pracą 10 godzinną w zimę, w okresie letnim gdzie dzień dłuższy, a temperatury pozwalają na prowadzenie robót budowlanych, od 10 do 16 godzin. Trzeba pamiętać, że te 5000 to jeżeli jesteś naprawdę dobry jeżeli nie to siedzisz za biurkiem i robisz dokumentacje sprzedażową, budowę widzisz raz na miesiąc a na rękę wyciągasz ok 2500-3000, żeby być dobrym musisz po pierwsze mieć dużą wiedzę budowlaną, mieć jakiś tam staż, mieć zdolności do tego żeby opier...ć ludzi bez tego, daj sobie spokój pamiętaj o tym że ludzie nie chcą wykonywać poleceń, a do tego dochodzi młody wiek po studiach (każdy dobry kierownik budowy powie Ci że na budowie człowiek chamieje) ja po swoim pierwszym roku na budowie po powrocie do domu trzęsłem się jak gość z jakimś parkinsonem, później już to jakoś opanowałem :P, spowodowane to było tym że zazwyczaj masz pracowników idiotów, którzy nie przestrzegają BHP, robią na odpierdziel i trzeba dopilnować żeby to dobrze wykonali, plus fachowcy raczej wyjechali za granicę więc szarpiesz się z największymi bez mózgami jacy zostali.

Fakt cieszy to jak powstaje coś wielkiego lub gdy możesz zobaczyć zaprojektowany przez siebie obiekt, ale gdybym miał drugi raz wybierać, nie wybrałbym się na budownictwo nigdy, teraz myślę nad zmianą branży i żałuje straconego czasu.

Edytowano przez Budi_1
Dodanie dodatkowych informacji (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Dnia 20.01.2018 o 22:13, Sosolnik napisał:

Czy samego fachu budowniczego trudno się nauczyć?
Trudniej jest stawiać domy czy pracować w drogownictwie?

1. Wszystkiego mniej więcej jest tak samo trudno i łatwo się nauczyć. Ale nauka to jedno - a drugie niezbędne to doświadzenie. Stawiać domy t szerokie pojęcie - bo dom to domek jednorodzinny, ale też i wieżowiec. Na pewno domek jest mniej skomplikowany i błędo -genny, ale myśle że od domków raczej z własną firmą być zaczynał. Ale znowu - przy domku należałoby by umieć prawie wszystko (prócz instalacji, o których pojęcie trzeba mieć nawet ich nie wykonując). A więc zakres wiedzy jest naprawdę duży - bo i technologii i materiałów jest mnóstwo.

 

I jakby względem tego drogownictwo jest prostsze, bo jeśli znowu weźmiemy coś prostszego do wykonania, to jak domek do wieżowca, to chodnik, plac, podjazd do atostrady, czy ulicy. A więc zacząłbyć od tego chodnika , podjazdu. Tylko nie wiem, jaki jest tu rynek, zapotrzebowanie.

 

2. Ale jeśli lubisz matematykę, myślisz logicznie, chcesz być niezależny (piszesz wlasna firma) - wybrałbym informatykę. itp. Wygodniejsza, czystsza, niezależna, dająca się wykonywać w domu, - i jeszcze wiele więcej. I zastosowań bez granic. Jestem fanem informatyki - chociaż jej nie umiem i chyba za późno już.

 

3. Najważniejsze - zawód trzeba lubić - to jest najwazniejsze. Nie dlatego, że daje "papu" - tylko dlatego, że fajnie się z nim spędza czas i dodatkowo daje "papu". Jeszcze lepiej jak daje  mnóstwo "papu":14_relaxed:    

Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Dnia 30.03.2018 o 15:33, Budi_1 napisał:

To może i ja się wypowiem czy warto studiować budownictwo jestem 4 lata po więc jakieś doświadczenie mam. Tutaj macie przykład studenta który do końca nie rozeznał się w tym co go czeka:
1. Praca w biurze równa się 10-12 godzin przy komputerze jak dobrze trafisz to może z 3500 wyciągniesz, ciągły stres, wydawanie dokumentacji przed jej ukończeniem, brak możliwości sprawdzenia czegoś drugi raz - do puki nie masz uprawnień budowlanych to spoko, jedyne co może Ci grozić to jakiś mały pozew cywilny z tytułu działania na szkodę firmy, ale to i tak nie najgorsze bo jak już masz te słynne uprawnienia każdy próbuje na tobie wymusić podpisanie się pod zazwyczaj nie do końca dopracowaną dokumentacją.

2. Praca na budowie podobnie przy braku uprawnień, tylko proces cywilny, tutaj płacowo do 5000 zł wyciągniesz (bez uprawnień) licz się z pracą 10 godzinną w zimę, w okresie letnim gdzie dzień dłuższy, a temperatury pozwalają na prowadzenie robót budowlanych, od 10 do 16 godzin. Trzeba pamiętać, że te 5000 to jeżeli jesteś naprawdę dobry jeżeli nie to siedzisz za biurkiem i robisz dokumentacje sprzedażową, budowę widzisz raz na miesiąc a na rękę wyciągasz ok 2500-3000, żeby być dobrym musisz po pierwsze mieć dużą wiedzę budowlaną, mieć jakiś tam staż, mieć zdolności do tego żeby opier...ć ludzi bez tego, daj sobie spokój pamiętaj o tym że ludzie nie chcą wykonywać poleceń, a do tego dochodzi młody wiek po studiach (każdy dobry kierownik budowy powie Ci że na budowie człowiek chamieje) ja po swoim pierwszym roku na budowie po powrocie do domu trzęsłem się jak gość z jakimś parkinsonem, później już to jakoś opanowałem :P, spowodowane to było tym że zazwyczaj masz pracowników idiotów, którzy nie przestrzegają BHP, robią na odpierdziel i trzeba dopilnować żeby to dobrze wykonali, plus fachowcy raczej wyjechali za granicę więc szarpiesz się z największymi bez mózgami jacy zostali.

Fakt cieszy to jak powstaje coś wielkiego lub gdy możesz zobaczyć zaprojektowany przez siebie obiekt, ale gdybym miał drugi raz wybierać, nie wybrałbym się na budownictwo nigdy, teraz myślę nad zmianą branży i żałuje straconego czasu.

Tak w skrócie - baaaaaaaaaaaaaaardzo duża odpowiedzialność i można beknąć prawie za wszystko jako kierownik. Ustawodawca wiesza na Kierowniku Budowy psy i dodaje kolejne obowiązki związane z odpowiedzialnością pod karą administracyjną - grzywna, pozbawienie wolności etc. Oczywiście prowadząc kilka budyneczków jednorodzinnych w miesiącu można wyżyć, tyle, że trzeba się nabiegać i być zorganizowanym. Oczywiście Inwestorzy prywatni wiedzą, że domu nie oddaje się w jeden sezon, budują na raty, płacą tak samo a na drogę sądową nie wstąpisz bo już nie masz Klienta :). Jest to praca w pełnym wymiarze i dla ludzi, którzy lubią pracę na świeżym powietrzu i duszą się w biurze. Każda inwestycja to wyzwanie, powód do bezsenności ale i do satysfakcji a czasami dumy. Ten podpis w dzienniku budowy to wielka odpowiedzialność ale uczciwy nie ma się czego lękać :). Uprawnień nie mam ale byłem świadkiem wielu inwestycji, które prowadził najlepszy nauczyciel na świecie jakiego miałem - praktyk z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem - mój Ojciec.

 

Tak na koniec - nie dla każdego jest górnictwo i nie dla każdego jest budownictwo. Trzeba się z tym zmierzyć a jak nie starczy sił - przebranżowić. Powodzenia.

Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...

http://www.konstruktorbudowlany.fora.pl/ostrzezenia,21/praca-po-politechnice_nadprodukcja-inzynierow,4914.html

 

https://polwro.pl/t,opinia-o-budownictwie-na-pwr-o-branzy-absolwent-radzi,24158

 

http://studentbuduje.pl/forum/viewforum.php?f=9

 

W skrócie, pójście na budownictwo będzie najgorsza decyzja Twojego życia, gwarantuje Ci. Nie popełnij błędu, który wielu popełnilo, kiedy parę lat temu nie było jeszcze tych wszystkich informacji na necie.

Edytowano przez Rumcajs997 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
  • 3 tygodnie temu...
  • 1 miesiąc temu...

Chyba moja opinia nie będzie innowacyjna, jeśli napiszę, że jeśli CHCESZ i Cię to interesuje, to warto :)

Jeśli tylko słyszałeś, że 'warto iść na budownictwo, bo praca będzie' i tego typu argumenty, to nie idź.

 

Jestem kilka lat po politechnice i mam okazję obserwować siebie i znajomych po różnych technicznych kierunkach. Wniosek jest jeden. Jeśli studia zostały wybrane zgodnie z zainteresowaniami i predyspozycjami, a dodatkowo zostało to poparte doświadczeniem zawodowym zbieranym już na studiach (im wcześniej, tym lepiej), to życie zawodowe dobre jest. :)

Natomiast prawdą jest, że znam ludzi po budownictwie, którzy wyemigrowali (zwłaszcza jeśli chcieli pracować w biurach projektowych). A inni wkręcili się na budowy, bo tak chcieli i są bardzo zadowoleni.

Życzę dobrych wyborów.

Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...

Witam. Jestem absolwentem kierunku budownictwo na Politechnice Śląskiej. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ludzie, którzy piszą teksty w stylu "to sprawa indywidualna, ale uważam że każdy jeśli chce, to sobie poradzi i w ogóle super i będzie dobrze" nie wiedzą co piszą. Uważam, że takie rzucanie słów w eter, które w ogóle nie są poparte rzeczywistością jest KRZYWDZĄCE dla młodych nieświadomych faktów ludzi, którzy potem podejmują ważne życiowe decyzje w oparciu o fałszywy obraz jaki im serwujecie. Od kilku lat pracuję w jednym z większych biur projektowych w Polsce. Monitoruję też na bieżąco oferty na asystentów projektanta - ostatnio widziałem świeżą ofertę w Katowicach: 2,5k brutto....

 

Czy warto? NIE WARTO

 

Czy studia są ciężkie? Złe pytanie. Pytanie powinno brzmieć, czy mam świadomość, że studia to tylko 5 lat, a praca to kilkadziesiąt lat, więc powinienem pytać: czy praca jest ciężka? A ponadto, czy jest opłacalna?

Czy praca jest ciężka? Tak, jest ciężka. Pracujesz w 99% przed komputerem, przy rysunkach, dokumentacji, normach, mailach, obliczeniach. Pracujesz pod presją czasu, gdyż klient wymaga spełnienia niedorzecznych terminów, a ponieważ na rynku jest gigantyczna konkurencja, to jeśli spróbujesz negocjować termin z klientem, on w ciągu jednego dnia znajdzie sobie 10 innych biur chętnych na robotę. Marnujesz oczy i kręgosłup. Tyjesz. Brak ruchu. Praca polega na tworzeniu rysunków - często złożonych i skomplikowanych. Tworzeniu modeli obliczeniowych budynków (przykładaniu obciążeń wg norm, analizy statycznej i jej wyników) - spróbuj się pomylić, a pomylić się można dosłownie na każdym kroku.

 

Czy praca jest odpowiedzialna? Złe pytanie. To oczywiste, że jest odpowiedzialna, jak zrobisz błąd to grozi ci proces i wielkie kary finansowe, na których opłacenie zapewne cię nie stać, a więc zostaje więzienie. Pytanie powinno brzmieć, czy dam radę podołać odpowiedzialności? Czy jestem aż taki dobry, że nie popełnię błędu? Czy w ogóle mam czelność, żeby aż tak ryzykować, w tym życiem innych ludzi?

 

Czy praca jest opłacalna? NIE. Nie jest. Zarobki 2-3k zł netto dla świeżego absolwenta, a po latach nauki i zdobywania doświadczenia 3,5k netto - tyle to dostaje świeżak w fabryce na produkcji bez żadnego doświadczenia. 7k netto to dziś zarobki kierowcy ciężarówki, a 8k netto zarabia zbrojarz na dużej budowie w Warszawie. Zarobki absolwentów budownictwa stoją w miejscu - te rzeczywiste, nie te z internetowych zakłamanych statystyk.

 

Czy zrobię karierę? Sam sobie odpowiedz. 90% z ludzi z mojego rocznika żadnej kariery nie zrobiło, znam koleżanki, które skończyły na fryzjerce, były też na towarze w supermarketach, dały sobie spokój z pracą w zawodzie. W ogóle co to za pojęcie "kariera" - to nie jest Hollywood, to poważny zawód, w którym błąd kosztuje, drogo. Ogólnie uczulam na wypowiedzi ludzi w gronie znajomych np. na imprezach, gdzie wstyd się przyznać jeśli się nie odniosło sukcesu. No bo jak tu po latach się spotkać ze znajomymi, handlowcami, programistami, mechatronikami, którzy spokojnie 6k netto wyrabiają i się "pochwalić", że po kilku latach niełatwych studiów ma się 3k netto i ogromną odpowiedzialność na karku?

 

Czy będzie pan zadowolony? NIE. Na oko 90% moich znajomych z roku, a także moich współpracowników z biura NIE JEST ZADOWOLONYCH Z PRACY. Praca jest męcząca, odpowiedzialna, początkowo bardzo nużąca i nudna (kreślenie rysunków, nudne, a odpowiedzialne, o błąd łatwo...).

 

I niech mi nikt nie pierdzieli, że programista, czy mechanik też ma ciężko. Tak ma, ale po pierwsze za jakie pieniądze, a po drugie za jaką odpowiedzialność. Dziękuję tyle w temacie. Nie idźcie tą drogą.

Edytowano przez zenon xD (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
4 minuty temu, zenon xD napisał:

Witam. Jestem absolwentem kierunku budownictwo na Politechnice Śląskiej. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ludzie, którzy piszą teksty w stylu "to sprawa indywidualna, ale uważam że każdy jeśli chce, to sobie poradzi i w ogóle super i będzie dobrze" nie wiedzą co piszą. Uważam, że takie rzucanie słów w eter, które w ogóle nie są poparte rzeczywistością jest KRZYWDZĄCE dla młodych nieświadomych faktów ludzi, którzy potem podejmują ważne życiowe decyzje w oparciu o fałszywy obraz jaki im serwujecie. Od kilku lat pracuję w jednym z większych biur projektowych w Polsce. Monitoruję też na bieżąco oferty na asystentów projektanta - ostatnio widziałem świeżą ofertę w Katowicach: 2,5k netto....

 

....

 

Zenek, jak masz chwile to zaloguj sie prosze na tych 3 stronach co podalem pare postow wyzej i wstaw tam swój post, co by przestrzegać młodych i naiwnych.

Link do komentarza

Moim zdaniem rozważanie kierunku studiów pod względem czy się opłaca, jakie korzyści a jakie negatywy przynosi dany zawód-kierunek to nieporozumienie. Na studia idzie się na takie jakie ma się zamiłowanie do czegoś bo później będziesz do d.. y fachowcem. Jeżeli coś cię nie ciągnie to studia tego nie zmienią . Ja akurat zawsze od dziecka interesowałem się mechanika i takie studia wybrałem. Ogólnie studia techniczne nie są łatwe i pierwszy rok to jest porządne sito więc trzeba coś lubić aby nauka nie była katorgą. Druga sprawa, jeżeli coś cię interesuje to i później praca jest łatwiejsza i przyjemniejsza. Piszę to na podstawie własnego doświadczenia, owszem piastuję i piastowalem jakieś tam stanowiska wyższe niż podstawowy pracownik ale nigdy nie upominalem się o stanowisko. Stanowiska same się upominialy o mnie. Ale mam jedną zasadę, bez względu na jakim stanowisku nie pracowałem, każda pracę staram się wykonywać z zaangażowaniem i pełnym oddaniem. I to jest jedyna moja rada dla ciebie, na progu twojej pracy zawodowej.

Link do komentarza
21 godzin temu, przemty napisał:

Moim zdaniem rozważanie kierunku studiów pod względem czy się opłaca, jakie korzyści a jakie negatywy przynosi dany zawód-kierunek to nieporozumienie.

Niestety nie mogę się z takim stwierdzeniem zgodzić, a przynajmniej nie do końca. Utrwalasz coś, co nazywam mesjanizmem i korpo-sekciarstwem. To, czy coś kogoś interesuje, czy nie interesuje można sprawdzić jedynie w praktyce. Gwarantuję, że 99% maturzystów nie ma zielonego pojęcia na czym polega inżynieria budowlana, a już na pewno nie na czym polega codzienna praca inżyniera. Kompletnie! Jak więc mogą twierdzić, że cyt. "budownictwo mnie interesuje"? Bo? Fajnie wyglądają ambitne budowle? :hahaha2:

Żenada. Moim zdaniem trzeba młodzież sprowadzać na ziemię. Pracuję przy wieżowcach, także przy wielkich obiektach przemysłowych. NIE MA W TEJ PRACY CIENIA TEGO CO SOBIE WYOBRAŻAJĄ MŁODZI LUDZIE! Na każdym kroku jesteś popychadłem: klienta, generalnego wykonawcy, architekta, branżystów, koordynatorów - jesteś ostatnim ogniwem w łańcuchu cwaniaczków, dorobkiewiczów, którzy mają wymagania, a sami unikają decyzyjności i odpowiedzialności. Projektant konstrukcji został przez ostatnie lata sprowadzony do posłusznej szmaty i popychadła, którym każdy może wycierać doope. Ogromna konkurencja na rynku utrwala ten stan, bo jak zaczniesz się stawiać to momentalnie sprowadzą cię do podłogi, bo jest masa innych biur, które tylko patrzą, żeby dorwać jakikolwiek temat za byle jakie pieniądze. Miałem dni, kiedy połowa czasu pracy schodziła na czytanie, analizowanie, pisanie maili do kretynów, z którymi musiałem współpracować prostując błędy w architekturze, chore pomysły klienta, czy wykonawców na budowie. Na naradach musisz mieć się na baczności jak w jakiejś dżungli i uważać co mówisz, a potem analizować notatki z narad, żeby przypadkiem nie zapisali czegoś na co się nie zgodziłeś, albo nie wcisnęli Ci czegoś co nie jest Twoją sprawą. Ciągłe przepychanki, walka, spychanie na ciebie odpowiedzialności za niespójne założenia brzegowe od klienta, architekta i całej reszty to chleb powszedni. Zaczynasz pracę od kreślenia rysunków w cadzie lub innym programie. Rysowanie jest często żmudne i nudne. U mnie w biurze nie było ani jednego asystenta, który przejawiał zadowolenie ze swojej pracy. Ludzie przychodzą tu za minimalną lub na jakichś stażach za jeszcze mniej. Fakt, że gówno umieją, bo studia w ogóle nie uczą przydatnych w praktyce umiejętności - uczelnia nie ma znaczenia, tu nie o to chodzi. W ogóle to śmieszne projektowanie na studiach całkowicie różni się od realiów w pracy. To nie jest tak, że zrobisz projekt, dostaniesz pieniądze, a potem zaczyna się budowa. O nie nie :icon_cool: Najpierw kilka miesięcy przepychanek z klientem, który co chwila zmienia swoje zdanie, często mając kretyńskie pomysły i jeśli nie masz doświadczenia i się zgodzisz na jakąś bzdurę, to potem TY będziesz za to odpowiedzialny. Standardem jest tryb pracy, że my dziś rysujemy daną kondygnację lub jej elementy, a budowa za kilka dni ma już je betonować, czy też warsztat spawać elementy. Więc pracujesz pod presją czasu - a o błąd łatwo. Jak już dokumentacja pójdzie i budowa wykonuje to pozostaje Ci jedynie sprawdzić to co zrobiłeś, żeby ewentualnie lepiej spać - ale nie w czasie pracy, w pracy masz zapier d a l a ć nad kolejną partią dokumentacji, bo przestoje na budowie to kilkadziesiąt tysięcy dziennie w plecy! "A co kurna myślałeś młody? Że to bajka i będziesz chodził w krawaciku jak na reklamie?" xD Z całkowitą odpowiedzialnością stwierdzam, że ta branża, a konkretnie ten zawód jest passe - jest nas za dużo. Prawo budowlane w Polsce to paranoja. Jest za duże, zbyt skomplikowane i niejasne. Nie rozstrzyga jasno i wyraźnie o zakresie projektu, zakresie odpowiedzialności poszczególnych członków procesu inwestycyjnego i w ogóle czasem mam wrażenie, że totalne bezprawie byłoby lepsze niż ten stos bezsensownych kolidujących ze sobą tekstów udających regulacje prawne. Żeby było ciekawiej to na zachodzie wcale jakoś mega super lepiej nie jest, choć jest O NIEBO LEPIEJ, ponieważ zarobki są lepsze. U mnie w biurze nikt nie zarabia powyżej 4,5k netto - nawet najbardziej doświadczeni. Co to jest za cyrk w takim razie skoro kierowca ciężarówki ma dziś 6-7k netto? A zbrojarz na budowie w Warszawie 8k netto? Na tej samej budowie inżynier budowy - czyli absolwent kierunku budownictwo pracujący pod okiem kierownika budowy ma 2x mniej! Nie wiem jak ślepym trzeba być żeby nie wyciągnąć wniosków ze zwykłych faktów. Ten kierunek po prostu nie ma sensu. Jeśli ktoś mi mówi, że nie tylko pieniądze się liczą, ale też "pasja" :hahaha2:To nie pozostaje mi nic innego jak naznaczyć go przysłowiowym krzyżem na drogę i nie próbować dalej zbawiać biednej oszukanej przez korpo-sekciarstwo duszyczki.

 

Powtarzam raz jeszcze dla opornych: "projektowanie" na studiach to całkowicie co innego niż w świecie rzeczywistym, gdzie kładziesz swoją głowę na szali. Jesteś ciągle pod presją czasu i pod presją ekonomii - szukania oszczędności. Pamiętam komentarze pod artykułami internetowymi dot. zawalenia się hali targów w Katowicach. Brzmiały często w takim tonie:
"DOŚĆ wałków na materiałach budowlanych i oszczędzania na każdym kroku!"

"Wszędzie oszuści próbujący budować taniej i taniej i patrzcie jak to się kończy"

"Dziadostwo i złodziejstwo... i tego efekty"

 

Takie komentarze może pisać tylko ktoś kto kompletnie nie ma pojęcia o inżynierii budowlanej. I choć w tym przypadku przyczyny katastrofy były inne - szereg błędów projektowych, głównie w projekcie wykonawczym, a także głupota i niechlujstwo nadzorców hali i inspektorów, to jednak taki obraz branży jest powszechny wśród osób z nią niezwiązanych, a więc i licealistów. Moje drogie dzieci, chcę zobaczyć wasze miny jak was za x lat w realiach pracy inżyniera do parteru sprowadza klient, który jeśli nie spełnicie jego oczekiwań dotyczących oszczędności i wykorzystania przekrojów i materiałów na MAXA mówi Wam "dziękuję za współpracę, niestety zapłaty nie będzie" i idzie do kolejnego frajera, który od ręki weźmie robotę, bo ciężka sytuacja na rynku... A klient doskonale wie co robi: ON NIE ODPOWIADA ZA TO CO ZAPROJEKTUJECIE! WY ZA TO ODPOWIADACIE!

 

Jeszcze raz zacytuję to co wyżej napisałem i będę to cytował do znudzenia:

 

"I niech mi nikt nie pierdzieli, że programista, czy mechanik też ma ciężko. Tak ma, ale po pierwsze za jakie pieniądze, a po drugie za jaką odpowiedzialność. Dziękuję tyle w temacie. Nie idźcie tą drogą."

 

 

Link do komentarza
23 godziny temu, przemty napisał:

Moim zdaniem rozważanie kierunku studiów pod względem czy się opłaca, jakie korzyści a jakie negatywy przynosi dany zawód-kierunek to nieporozumienie. Na studia idzie się na takie jakie ma się zamiłowanie do czegoś bo później będziesz do d.. y fachowcem. Jeżeli coś cię nie ciągnie to studia tego nie zmienią . Ja akurat zawsze od dziecka interesowałem się mechanika i takie studia wybrałem. Ogólnie studia techniczne nie są łatwe i pierwszy rok to jest porządne sito więc trzeba coś lubić aby nauka nie była katorgą. Druga sprawa, jeżeli coś cię interesuje to i później praca jest łatwiejsza i przyjemniejsza. Piszę to na podstawie własnego doświadczenia, owszem piastuję i piastowalem jakieś tam stanowiska wyższe niż podstawowy pracownik ale nigdy nie upominalem się o stanowisko. Stanowiska same się upominialy o mnie. Ale mam jedną zasadę, bez względu na jakim stanowisku nie pracowałem, każda pracę staram się wykonywać z zaangażowaniem i pełnym oddaniem. I to jest jedyna moja rada dla ciebie, na progu twojej pracy zawodowej.

 

Problem jest tego typu, że rynek pracy dla inżynierów budownictwa jest już w PL doszczętnie zniszczony na całe pokolenie i w tym momencie, nawet jak ktoś pójdzie na ten kierunek z powołania, to tak czy siak gówno zdziała, bo na jego miejsce będzie 40 innych - czy lepszych czy gorszych to kwestia dyskusyjna, ale na pewno tańszych.

 

Dlaczego tak jest? Bo przez ostatnie 10 lat budownictwo było przez długi czas najczęściej wybieranym kierunkiem studiów i nawalono na rynek po kilka tysięcy inżynierów każdego roku. Teraz jak sie pojawia oferta pracy, to podejrzewam, że na drugi dzień mają 100 CV, a po 5 latach tak przesranych studiów każdy jest zdesperowany, żeby zdobyć doświadczenie i jeszcze naiwnie wierzy, że jak już je zdobędzie, to wtedy się poprawi. Nie poprawi się, bo rynek został zniszczony i nie ma na nim miejsca na tylu inżynierów ilu jest aktualnie dostępnych.

Link do komentarza

Rumcajs997 - to jest jedna z przyczyn, prawdopodobnie podstawowa. Natomiast są jeszcze inne, jak chore prawo w Polsce, o którym wspomniałem. Dziś już słychać, że znów podwykonawcy nie dostają kasy w drogownictwie, ZNOWU.... Nic się nie nauczyli nasi włodarze po hecach z lat ostatniego pseudo-boomu budowlanego i mamy powtórkę z rozrywki. Ponadto mam wrażenie, że w sumie branża budowlana to od zawsze było dziadostwo - w ogólnym pojęciu. Zobacz, że po budowie maszyn masz szersze horyzonty, jest cała masa "podbranż", nie tylko automotive, maszyny są wszędzie i są całkiem różne. Jak ja zaprojektuję budynek to nie ma tak, że mogę go sobie przetestować, czy się nie zawali, albo nie złoży, a mechanik zwykle robi prototyp, który testuje, testuje i testuje. Dopiero potem leci na produkcję. Ech szkoda gadać... Programista tak samo, testuje testuje testuje! Program działa? Fajnie, sprzedajesz produkt. Fakt, że czasem są odpowiedzialne zlecenia - ale znowu! ZA JAKIE PIENIĄDZE K_____A... Bo raczej nie za 3k netto!

Link do komentarza

Skończyłem budownictwo, dwa stopnie. Pracowałem chwilę w zawodzie. Czytając tutaj niektóre wypowiedzi muszę przyznać, że niektóre bardzo mi się nie podobają.

 

Szczerze mówiąc jak widzę odpowiedzi w stylu ,,jak będziesz dobry to sobie poradzisz, ale musisz iść z powołania" i różne podobne zawierające w sobie myśl w odcieniu niewolniczym ,,nie patrz na pieniądze tylko pasję" to nie mam pojęcia co mam sobie myśleć.

 

Po pierwsze to odnoszę wrażenie, że takie odpowiedzi pisane są przez ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o zawodzie, prawdopodobnie tych, którzy albo czerpią wiedzę z internetu, albo od znajomych znajomych albo po prostu tak sobie napisali. Ludzie, czy Wy chcecie doradzać takimi bzdetami młodym, którzy mają wybrać zawód i naciągać się potem całe życie zawodowe z tym? Tak sobie to ot piszecie i zapominacie? 

 

Po drugie ja się bardzo cieszę, jeśli ktoś pracuje z powołania i lubi to co robi, ale czy na prawdę myślicie, że pieniądze to taka drugorzędna sprawa? Dla hobby to sobie można kwiatki na balkonie uprawiać bez stresu, a nie pracować jako inżynier budownictwa. Pracujesz jak wół i co? Ma satysfakcja z pracy wystarczyć? A jedzenie, rachunki, czasem jakaś wycieczka, przyjemności? Dajcie spokój, ciężko mi uwierzyć, że w 2018 ktoś tak jeszcze myśli, ale jak widać nie jest to takie rzadkie podejście, mimo że chciałoby się inaczej.

 

Standardowy scenariusz wśród moich znajomych a mam ich ze studiów sporo no bo przecież trzeba przyjąć > 300 osób na pierwszy rok prawda? Najpierw rok bezrobocia, potem biedastaże, potem praca za tak marne pieniądze, że to lepiej na truskawki w wakacje do Holandii pojechać i wracać. Ludzie na etacie dorabiają projektami na studia bo ciężko z €. I upierdliwy szef, bo może, bo jest na Twoje miejsce już za drzwiami następny chętny. 

 

Ile razy słyszałem od ludzi z IT czy innych kierunków, że jak to nie pracuję w trakcie studiów? Ja studiuję i pracuję! (w domyśle jaki ja jestem obrotny a Ty nie). Nie ma żadnego porównania realiów, żadnego. Z zewnątrz wszystko wygląda fajnie i super i nie wytłumaczysz większości z czym się borykasz. Ci co u nas studiowali i pracowali to nie skończyli albo studiów albo olali robotę. Na tyle bawolej roboty na studiach to się nie da.

 

Nie piszę tego dlatego, że nie chcę robić sobie konkurencji, bo już dawno zmieniłem zawód (skoro budownictwo jest takie super, to ciekawe dlaczego?). Dajcie sobie ludzie spokój z tym zawodem na przynajmniej jedno całe pokolenie. Kiedy ja wybierałem to w internecie był stek bzdur pisanych przez gazety i ludzi, którzy znali kierunek tylko z nazwy. Teraz można dość łatwo pogrzebać i znaleźć opinie ludzi, którzy w to goovno weszli więc jak ktoś z zastanawiających się to czyta to na prawdę - daj sobie spokój. 

 

Jeśli ktoś myśli, że będzie taki ,,lepszy" od wszystkich to odrazu mówię, że zawsze znajdzie się ktoś kto umie więcej lepiej i taniej. Jesteś najlepszy na roku? Wśród znajomych? Spoko, zobacz na inne roczniki, inne miasta, zawsze znajdzie się ktoś bardziej oddany sprawie. 

 

Budownictwo jako kierunek studiów. Warto? - Zdecydowanie NIE

Link do komentarza
1 godzinę temu, X51 napisał:

Po drugie ja się bardzo cieszę, jeśli ktoś pracuje z powołania i lubi to co robi, ale czy na prawdę myślicie, że pieniądze to taka drugorzędna sprawa? Dla hobby to sobie można kwiatki na balkonie uprawiać bez stresu, a nie pracować jako inżynier budownictwa. Pracujesz jak wół i co? Ma satysfakcja z pracy wystarczyć? A jedzenie, rachunki, czasem jakaś wycieczka, przyjemności? Dajcie spokój, ciężko mi uwierzyć, że w 2018 ktoś tak jeszcze myśli, ale jak widać nie jest to takie rzadkie podejście, mimo że chciałoby się inaczej.

Ja to czasem diagnozuję jako schorzenie psychiczne. Sprany mózg korpo-propagandą "nowoczesności" wielkomiejskiej. Pracuję w tym światku na co dzień i mam też znajomych z IT oraz finansów - chorzy ludzie... Ze swoich korporacyjnych zwyczajów robią niemal religię, a na imprezach muszę się wysilać, żeby wytrzymać bez powiedzenia im co myślę o ich sektach-firmach, gdzie wciska się neoniewolnikom szajs o ambicjach i tyraniu w poczuciu "pasji i misji"  :hahaha2:Ludzie ludzie ludzie... misję to może mieć lekarz pracujący naukowo nad rewolucyjnym lekiem na raka, a z pasją to można pracować nad czymś wyjątkowym w sposób który jest wyjątkowy, na pewno nie da się tego osiągnąć w branży budowlanej, ponieważ tutaj tak niewiele zależy od ciebie, że czasami mi trudno w ogóle nazwać siebie "projektantem" - co ja projektuję skoro o każde rozwiązanie muszę pytać klienta i całą resztę cwaniaczków o zgodę i akceptację...

 

O ile IT rozumiem, bo tam zarobki są dające szanse na normalne życie, o tyle budownictwo to kanał z szambem, w którym tarzają się kolejne roczniki oszukanych przez media, rodziców, nauczycieli, system ludzi. Pamiętajcie, to co mówią wam wasi znajomi na imprezach, że "w sumie to jest spoko, ambitne projekty, praca trudna, ale ambitna, pieniądze mogłyby być większe, ale ujdzie" itp. TŁUMACZENIA to nie musi być prawda! Nie jest łatwo przyznać się do porażki wśród znajomych, gdzie każdy jakoś mniej lub więcej zarabia, ALE każdy godziwie, zaś ty zapieprzasz za pensję mniejszą od kasjerki w Biedzie, a robisz rzeczy o odpowiedzialności lekarza...

 

Są też ludzie, którym wydaje się, że u nich nie jest tak źle, ponieważ nie za bardzo mają świadomość, że świat poszedł to przodu i nikt im nie powiedział, że w innych branżach obecnie ciągle są podwyżki - w budownictwie ściana. Halo! Jest 2018 rok! Dzisiaj hydraulik palcem nie kiwnie za mniej niż 4-5k netto! Obudźcie się.

Link do komentarza
9 godzin temu, zenon xD napisał:

Niestety nie mogę się z takim stwierdzeniem zgodzić, a przynajmniej nie do końca. Utrwalasz coś, co nazywam mesjanizmem i korpo-sekciarstwem. To, czy coś kogoś interesuje, czy nie interesuje można sprawdzić jedynie w praktyce. Gwarantuję, że 99% maturzystów nie ma zielonego pojęcia na czym polega inżynieria budowlana, a już na pewno nie na czym polega codzienna praca inżyniera. Kompletnie! Jak więc mogą twierdzić, że cyt. "budownictwo mnie interesuje"? Bo? Fajnie wyglądają ambitne budowle? :hahaha2:

Żenada.

 

 

Jak ktoś nie przejawia jakiś zainteresowań danym zawodem to nigdy zawodu nie polubi.
Ja nie pisze tutaj o znajomości zawodów i pracy w danym zawodzie ale nazwijmy to o podejsciu do danego fachu.
Jeżeli ktoś nigdy nie "dłubał" przy aucie czy jakiejś maszynie to i studia mechaniczne nie za bardzo będą dla niego
Jeżeli ktoś nic sam nie zrobił w tak szeroko rozumianej "budowlance" to i studia budowlane nie będą dla niego.

Niestety taka jest prawda.
Byłeś na studiach i widziałeś na  pewno jak niektórzy męczyli się na nich i za skarby świata nie byli w stanie pojąć czasem prostych tematów - a dlaczego, bo ich to wogóle nie interesowało, była to inna bajka.

NIe ma co pisać, że maturzysta nie zna pracy inżyniera bo nie zna. Tak samo jak maturzysta nie zna pracy innych zawodów. Ale jeżeli ma jakieś zainteresowania w danym kierunku to szybko pozna tajniki. Czasem dopiero później w pełni otwierają mu się oczy ale świadomie wybrał kierunek studiów a nie na zasadzie tylko tego czy mu się dany kierunek opłaca czy nie.

A jeżeli ktoś po  kilku latach pracy stwierdza, że dany zawód mu się nie opłaca bo gdzie indziej zarabiają więcej to znaczy że nie wybrał po prostu dobrze kierunku studiów.  Inne zawody też zarabiają więcej niż w moim fachu i jakoś mi to nie przeszkadza bo robię to co lubię i co mnie zawsze interesowało.

Tak pieniądze są ważne bo za coś trzeba żyć ale jeżeli tylko patrzymy przez pryzmat mamony to sorry winetu ale lepiej zmień zawód bo szkoda Twojego zdrowia. Możę lepiej być zbrojarzem na budowie w Warszawie albo kierowcą TIRa. Tylko obyś później nie twierdził, że jednak było lepiej być inżynierem bo wszędzie dobrze gdzie nas nie ma...

 

Edytowano przez przemty (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
1 godzinę temu, zenon xD napisał:

Człowieku zrozum to, za 3k netto NIE DA SIĘ DZIŚ NORMALNIE ŻYĆ. Nie utrzymasz rodziny za 3k netto rozumiesz to? Jaka mamona człowieku weź się ogarnij i skończ z mesjanizmem.

W jakim świecie Ty żyjesz? Chyba dawno, dawno nie było cię w Polsce albo masz własną firmę i masz na to wywalone kto ile zarabia.

Gro ludzi zarabia minimalną krajową a Ty tu piszesz o 3 tys netto że nie można wyżyć :) 

 

Link do komentarza
1 godzinę temu, zenon xD napisał:

Człowieku zrozum to, za 3k netto NIE DA SIĘ DZIŚ NORMALNIE ŻYĆ. Nie utrzymasz rodziny za 3k netto rozumiesz to? Jaka mamona człowieku weź się ogarnij i skończ z mesjanizmem.

Żenada...
Obudź się bo chyba cały czas jeszcze śnisz...
Wiesz ile osób zarabia w Polsce poniżej 3000 i jakoś nie narzekają ?!?!

 

I jeszcze jedno w normalnej rodzinie oboje rodziców pracuje więc nawet przy minimalnej krajowej mają więcej niż 3000 netto więc skąd ten lament ?

Edytowano przez przemty (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
8 minut temu, przemty napisał:

Żenada...
Obudź się bo chyba cały czas jeszcze śnisz...
Wiesz ile osób zarabia w Polsce poniżej 3000 i jakoś nie narzekają ?!?!

 

To faktycznie jest mocny argument, żeby brać na siebie odpowiedzialność do końca życia za mniej niż wynosi zasiłek dla analfabetów co przybyli na pontonach do UE xD Szkoda, że w PL tylu ludzi ma ciągle mentalność taniego niewolnika i jeszcze im z tym dobrze.

 

Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale w UK też spotkałem paru imigrantów z PL, co tyrają za 7-8F z najróżniejszymi argumentami, żeby sobie wytłumaczyć, że jest zayebiście. Moim ulubionym tekstem, chyba najczęściej słyszanym było: "A ILE TY BYŚ CHCIAŁ ZARABIAĆ???????". No dużo wiecej, to i zarabiam dużo wiecej, bo na mnie nigdy tego typu teksty nie działały.

Edytowano przez Rumcajs997 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
2 minuty temu, Rumcajs997 napisał:

 

To faktycznie jest mocny argument, żeby brać na siebie odpowiedzialność do końca życia za mniej niż wynosi zasiłek dla analfabetów co przybyli na pontonach do UE xD Szkoda, że w PL tylu ludzi ma ciągle mentalność taniego niewolnika i jeszcze im z tym dobrze. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale w UK też spotkałem paru imigrantów z PL, co tyrają za 7-8F z najróżniejszymi argumentami, żeby sobie wytłumaczyć, że jest ....

A kto ci broni pracować za więcej - bądź tym przodownikiem co przetrze szlaki i będzie zarabiał na rękę min 5000.
Nikt ci przecież nie broni ani nikt nie nakłania autora do pójścia na budownictwo. Jakbyś przeczytał uwaznie moje wypowiedzi to byś zrozumiał o czym pisałem.

Link do komentarza
23 minuty temu, Rumcajs997 napisał:

 

To faktycznie jest mocny argument, żeby brać na siebie odpowiedzialność do końca życia za mniej niż wynosi zasiłek dla analfabetów co przybyli na pontonach do UE xD Szkoda, że w PL tylu ludzi ma ciągle mentalność taniego niewolnika i jeszcze im z tym dobrze.

 

Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale w UK też spotkałem paru imigrantów z PL, co tyrają za 7-8F z najróżniejszymi argumentami, żeby sobie wytłumaczyć, że jest zayebiście. Moim ulubionym tekstem, chyba najczęściej słyszanym było: "A ILE TY BYŚ CHCIAŁ ZARABIAĆ???????". No dużo wiecej, to i zarabiam dużo wiecej, bo na mnie nigdy tego typu teksty nie działały.

Powiedz kolego kto ustala płacę za pracę? pracownik czy pracodawca?

20 minut temu, Rumcajs997 napisał:

W budownictwie za 5000zł, to ja mogę zaoferować pracę na 1/4 etatu. :icon_cool:

I wyszło szydło z worka. To ile Ty płacisz swoim pracownikom? Kolejny hiena która żeruje na innych. Daj zarobić swoim pracownikom a potem sie wymądrzaj.

Link do komentarza

 

16 minut temu, joks napisał:

Mogę Ci tyle zapłacić za te ćwierć etatu pod warunkiem że jesteś w stanie tyle wypracować :icon_biggrin:

Obawiam się, że już nie jestem ;) Od paru lat pracuję w rządowej firmie w UK, gdzie generalnie piję kawę, wyślę maila i spadam do domu przed 16tą, wiec moja wydajność mocno spadła ;) Stawek z Polską nędzą chyba nie muszę porównywać.

 

Ale jak kiedyś tyrałem (bo pracą to tego nie nazwę) w PL, to wypracowywałem dużo wiecej, ale dla polaczka dyrektorka to wcale nie był argument za daniem mi zarobić, więc u polaczka dyrektorka to ja już nigdy więcej nie będę pracował za żadne pieniądze.

 

Kto raz spróbuje normalności, ten wiecej do takiego bagna nie wdepnie.

 

3 minuty temu, mhtyl napisał:

Powiedz kolego kto ustala płacę za pracę? pracownik czy pracodawca?

Czy sie komus ta prawda podoba czy nie, to masz 100% racji. Problemem jest mentalność Polaków. Po pierwsze polaczków dyrektorków, ktorzy mogą sobie na to pozwolić i pozwalają, a po drugie pracowników, ktorzy stękają, a wiekszość z nich nawet pracy nie spróbuje zmienić, tylko się kiszą w jednej firmie na gównianych pieniądzach (nie tylko w budownictwie).

 

Ja w UK pracę zmieniałem jak tylko mi zaoferowali lepszą kasę i zawsze dobrze na tym wychodziłem, polaczek dyrektorek szybko mnie w PL nauczył, że w tej grze nie ma absolutne żadnych skrupułów. W mojej stosunkowo krótkiej karierze zmieniłem firmy wiecej razy, niż moi rodzicie razem wzieci po 30 latach pracy. Dlaczego? Bo szybko się kapnąłem, że warto :)

Edytowano przez Rumcajs997 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
8 minut temu, Rumcajs997 napisał:

Kto raz spróbuje normalności, ten wiecej do takiego bagna nie wdepnie.

Jak popadnie w niełaskę to wróci.

Gdyby wszyscy byli dyrektorami i kierownikami to kto by odwalał brudną robotę? Kadra kierownicza nie zdaje sobie sprawy że gdyby nie ci szarzy pracownicy to nie było by ich, bo jak można powiedzieć to ta szara społeczność jest solą tej ziemi.

Link do komentarza
13 minut temu, Rumcajs997 napisał:

Obawiam się, że już nie jestem ;) Od paru lat pracuję w rządowej firmie w UK, gdzie generalnie piję kawę, wyślę maila i spadam do domu przed 16tą, wiec moja wydajność mocno spadła ;) Stawek z Polską nędzą chyba nie muszę porównywać. 

I co liczysz, że dla wszystkich jest miejsce w rządowych agencjach żeby zarabiali krocie?
Nie osłabiaj mnie bo wychodzi, że nie masz pojęcia o rynku pracy...
 

18 minut temu, Rumcajs997 napisał:

to raz spróbuje normalności, ten wiecej do takiego bagna nie wdepnie. 

Jaka to niby normalność jest w tym UK skoro sam piszesz, że niektórzy pracują tam za grosze - przecież sam sobie zaprzeczasz...

Link do komentarza
13 minut temu, przemty napisał:

1) I co liczysz, że dla wszystkich jest miejsce w rządowych agencjach żeby zarabiali krocie?
Nie osłabiaj mnie bo wychodzi, że nie masz pojęcia o rynku pracy...
 

2) Jaka to niby normalność jest w tym UK skoro sam piszesz, że niektórzy pracują tam za grosze - przecież sam sobie zaprzeczasz...

1) Nie ma miejsca dla wszystkich, ale dla każdego jest możliwość szanowania się i pokazania środkowego palca dyrektorkowi, który go dyma. I bardzo polecam to zrobić czym prędzej, bo na prawdę szkoda czasu. Pozytywną stroną jest to, że jeśli ktoś tyra za 3000-4000zł, to w najgorszym możliwym wypadku dostanie tyle samo w innej firmie, ale przynajmniej stworzy sobie szansę do dostania więcej (ja zawsze dostawałem wiecej, znacznie wiecej).

 

A co do mojej znajomości rynku pracy, to raczej podszedłbym do tego tematu z drugiej strony. Jestem tam gdzie jestem, właśnie dzięki temu, że bardzo dobrze poznałem jak wygląda rynek pracy. Zacząłem budować swoje CV z głową (dobierałem projekty, które wiedziałem, że w dłuższej perspektywie przybliżą mnie do spokojnej pracy), rozglądałem się, orientowałem, sprawdzałem oferty i w stosunkowo krótkim czasie udało się. A dlaczego się udało? Bo probowałem, a nie stękałem, że się nie da i że życie jest jakie jest.

 

2) Każdy zarabia tyle na ile sam się godzi, kraj nie ma tu znaczenia. Jeśli przychodzisz do pracy za 7-8F/h i nic z tym nie robisz, to się nie dziw, że zarabiasz 7-8F/h. To nie, że w UK dają za friko, ale na pewno jest znacznie łatwiej dojść do czegoś.

Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Witam,wiem ze jest taki post już.

Wybieram się na studia budowlane i nie wiem jaką uczelnie rozważyć,ponieważ jest ich sporo. Doświadczenie budowlane posiadam największe przy dociepleniach (pomagałem a potem pracowałem w firmie u tata dobre 7 lat co wakacje) trochę przy wykończeniówce,projektowaniu i wiedzą ogólnobudowlaną. Jestem w 4 klasie technikum budowlanego ( przedmioty główne jakie miałem to konstrukcje budowlane,technologia budowlana,projektowanie,dokumentacja NormaPro) interesuje się tym już dobrych parę lat , jestem świadomy pracy,odpowiedzialności,debilizmu pracowników i stosunku ludzi do budowlańców.Posiadam kwalifikacje b30,b33,b20.

 

Co moglibyście mi doradzić ? Jaki kierunek obrać ? Wiem że jest niedobór fachowców, dużo jest pracy i czy zrobić studia bardziej jako fachowiec w danej dziedzinie czy iść w strone kierownika,inspektora? Geniuszem matematycznym nie jestem ale debilem też nie.Jakie możecie mi uczelnie polecić?     

Dzięki za poświęcony czas :) i miłego dnia :)

Link do komentarza
  • 4 miesiące temu...
Dnia 21.01.2018 o 00:15, Sosolnik napisał:

firmy budowlane zimą

To proste. W zime jedziesz na urlop do ciepłych krajów i nie męczysz sie w zimne i ciemne dni w polsce. A lato spędzasz w ciepełku równiez u nas w kraju. Proste :) To jest rozwiązanie które nie każdy zawód moze rozważac, a jest najlepsze żeby nie mieć jesionno zimowej depresji.

Link do komentarza
  • 4 miesiące temu...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...