Skocz do zawartości

duży dom - wielopokoleniowy - czy warto - za i przeciw


Recommended Posts

dobrze, dobrze - niech zenio studiuje internet, niech czyta... Za parę dni wpadnie tu i napisze, że jednak mieliśmy rację, tak jak w promiennikach...

9 minut temu, daggulka napisał:

Nie ma uniwersalnego klucza, ile ludzi tyle poglądów.

I to jest sens tego tematu/zawirowania intelektu zeniowego!!!

Link do komentarza
5 minut temu, daggulka napisał:

Czego szukasz i co chcesz udowodnić?

Witam  - gratuluje gustu muzycznego - przy okazji tak! Jeśli dobrze pamietam - rock cięższy, blues... czy tak?

W temacie:

A co chcieliście osiągnąć w temacie Domek do 80m2 ???.  Chyba nic - wymienialiście uwagi, doswiadczenia. Omawialiście temat, poszerzali zgłębali. I dobrze - po to jest forum budowlane.

I tu to samo - to jest forum budowlane - a domy są dla różnych osób i celów - sama to piszesz.

Ja poszerzam temat domów dużych, dla rodziny dużej - nie było dotąd takiego tematu - okazuje się, że takie rodziny są, nie tylko biedne i ciemne - i jest ich coraz więcej. Tak jak w kontraście coraz więcej jest singli. Taka jest rzeczywistość. Nie ma co się na nią gniewać - jak robią to tu niektorzy - tylko można ją poznać. Ale się nie musi - jak ktoś nie chce.

Podaję wiadomości, linki - można czytać lub nie. I nie wpłynie to na rzeczywistość.

Jak widzisz - nie ma tajemnicy, drugiego dna - jest zwykły nowy temat, który za chwilę się wyczerpie. I aż dziw, że budzi takie emocje - prawda?  

Link do komentarza
2 minuty temu, zenek napisał:

Witam  - gratuluje gustu muzycznego - przy okazji tak! Jeśli dobrze pamietam - rock cięższy, blues... czy tak?

I aż dziw, że budzi takie emocje - prawda?  

Rock/metal, dziękuję.

Emocje ... hmmm - mam wrażenie że nie wywołuje ich temat tylko Twoja osoba. Ale ja zarobiona jestem, nie znam się ... mogę się mylić :tease2:

Link do komentarza
12 minut temu, stach napisał:

Za parę dni wpadnie tu i napisze, że jednak mieliśmy rację, tak jak w promiennikach...

Kochany - to jest dyskusja - nauczcie się wreszcie w tym swoim kóleczku (w którym znów dziś zostałeś upomniany:14_relaxed: i mhtyl) , że przyznać rację to normalka. Nie oznacza to końca dyskusji, bo to tylko jej fragment.

 

19 minut temu, stach napisał:

 

dobrze, dobrze - niech zenio studiuje internet, niech czyta... Za parę dni wpadnie tu i napisze, że jednak mieliśmy rację, tak jak w promiennikach...

 

 w czym macie rację - że rodzina wielopokoleniowa to żenada, głupota, dla biednych i bezradnych? Bo tego się naczytałem od napalonych nagle oponentów. Inni byli jednak obiektywnie wyluzowani.

Poczytaj troche tych linków, i to co wyżej dałem - i wtedy chętni poczytam twoją krytykę.

24 minuty temu, stach napisał:
34 minuty temu, daggulka napisał:

Nie ma uniwersalnego klucza, ile ludzi tyle poglądów.

I to jest sens tego tematu/zawirowania intelektu zeniowego!!!

I nie gniewaj się - ale to do wszystkiego pasuje, o czym rozmawiacie - może poza pewnikiem typu 2xpapa na lepiku.

I jeszcze - to jest śmiecenie tematu - bo żadnego konkretu nie zapodałeś - a szkoda  :zalamka: 

Link do komentarza
50 minut temu, daggulka napisał:

Emocje ... hmmm - mam wrażenie że nie wywołuje ich temat tylko Twoja osoba.

Może... ale stach pisze (znowu bez związku z tematem):

41 minut temu, stach napisał:

Nie jego osoba!!! Jego "styl"!!!

To ogólnik - A może wam żal, że jednak mam staż na tym forum dłuższy niż wy?

Ups - fatalne - dałem sie wciągnąć w śmieciowy dialog :wallbash: :zalamka:

A przy okazji - myślałem że wyszliśmy z kolizji - a tu Łuuuups!!!.....w zenka   :zalamka:   no za co, za co ?

Link do komentarza

Mnie tam Zenek ani ziębisz, ani parzysz. Na odcisk mi nie nadepnąłeś, jakoś specjalnie to co piszesz też mnie nie uszczęśliwia. 
Podejrzewam, że jesteś tutaj bo nie masz sobie z kim popisać/pogadać , interesuje Cię temat - to go podnosisz. 
Lubisz dyskutować, ale też prowokować i jakąś dziwną przyjemność sprawia Ci "bycie" w centrum uwagi, nie całkiem pozytywnej. 
I spoko - to forum dla wszystkich.
Tylko nie jęcz i nie żal się kiedy ktoś inny ma odmienne zdanie od Twojego tudzież kiedy komuś nie podoba się to co piszesz. Bądź facet - przyjmij to na klatę i już. Udowadnianie czegoś za wszelką cenę też do niczego nie prowadzi, bo z racją jest jak z doopą - każdy ma swoją.

I tyle. 

Link do komentarza

O kółkach i punktach lepiej nie wspominaj, bo już bardziej śmieszny być nie możesz... O stażu na forum również...

Wydumałeś jakiś temat, masz gotową tezę i usiłujesz nam udowodnić, że Twoja teza jest jedynie prawdziwa - a ona jest tylko najtwojsza! Jest jak Twoja doopa, tak jak słusznie zauważyła daggulka - każdy ma swoją...

Studiowanie internetu wykazuje, że KAŻDĄ tezę można próbować udowodnić, tak jak kiedyś udawadniano, że masło jest gorsze od margaryny: Dowody były przekonujące, w zależności od sponsora "badań naukowych" i podpisywali się pod wynikami ludzie z tytułami naukowymi i wielkimi nazwiskami...

Daj mi jakąś tezę, a udowodnię Ci, że można znaleźć tyle zdań za, ile - przeciw...

Chociaż nie..., nie będzie mi się nocami siedzieć w sieci - w nocy się śpi!!!

Choćbyś nie wiem ilu ludzi spytał o ten Twój wymarzony dom wielopokoleniowy, to każdy będzie miał inne zdanie, a Ty, przy pomocy jakiegoś klucza możesz ich zebrać w  - dajmy na to trzy grupy - za, przeciw i mam to w doopie...

Moja rodzina jest bardzo kochana, spotykamy się tak często jak możemy, pomagamy sobie, wspomagamy się nawzajem, a jednak doszliśmy do wniosku, że najlepiej jest jak każdy mieszka osobno, ze swoimi dziećmi i tak w odległości 5 do 15 km od siebie i spotkanie lepiej anonsować parę minut wcześniej...

A z drugiej strony mam kolegę, który mieszka w trzypokoleniowej rodzinie, ze swoją teściową-wdową i dwoma synkami, i sobie chwali, bo jego teściowa - piękna kobieta tuż po pięćdziesiątce - równie chętnie, jak córka, żona kolegi korzysta z jego seksualnych możliwości, oczywiście przy pełnym porozumieniu obu pań... Jak żona nie może - to mama pomoże, a cooo... 

 

Tylko nie wiem czy warto było to pisać, bo zenio zerknie na to okiem, przeczyta ze średnim zrozumieniem, wybierze jedną linijkę i mnie sflekuje :zalamka:...

Link do komentarza
14 godzin temu, zenek napisał:

 

Do Krakowa, jak Spilberg przyjecha kręcić film, to też z wielką rodziną, cały hotelik zajęli. Rodzina - nie ekipa.

 

 

Spielberg przyjechał z teściami i szwagrem oraz jego żoną? Czy z żoną i dziećmi (+ nianie+ochrona+nauczycielki+rzecznik prasowy rodziny+sekretarz rodziny)?

13 godzin temu, zenek napisał:

Przeczytałeś jak rozumie dom "wielopokoleniowy" pośrednik z tego ogłoszenia?

Dzieci wracające z collegu (czyli póki nie podejmą pracy i nie zaoszczędza na wynajem lub kredyt) oraz wizyty dziadków lub wnuków. 

 

Jakbym miała dom na Florydzie pewnie też miewałabym wiele odwiedzin rodziny z chłodniejszych stref klimatycznych, którzy wpadaliby na darmowe wakacje.

Na to darmowe żerowanie dalszej rodziny z resztą skarżą się często ludzie, którzy mają domy w wypoczynkowych miejscowościach nadbałtyckich. 

****

 

Na dodatek w Stanach mamy niszowe sekty typu mormoni, gdzie facet ma kilka żon. Weź to pomieść w zwykłym domu... Trzeba szukać projektu wielkiej chaty, a żeby żony się nie pożarły między sobą, z kilkoma master bedroom. 

 

Anglia - musiałbyś sprawdzić czy te wielopokoleniowe domy wynajmują/budują rdzenni Anglicy czy świeżo napływowi muzułmanie lub Chińczycy, którzy sprowadzają, po uzyskaniu prawa pobytu, całą rodzinę w szerokim rozumieniu tego słowa.

 

 

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
40 minut temu, Elfir napisał:

Przeczytałeś jak rozumie dom "wielopokoleniowy" pośrednik z tego ogłoszenia?

Dałem kilka linków i kilka artykułów - wybierasz subiektywnie negatywy, nie zauważasz pozytywów. Ja dałem jedne i drugie. Ty próbujesz udowodnić że dom wielopokoleniowy jest zły, negatywny - ja, że jest możliwy, że bywa tworzony.

Ty nie dopuszczasz pozytywów, ja dopuszczam. I tyle. Dla ciebie temat jest biało-czarny - dla mnie nie. 

Link do komentarza

Ja wiem, że bywa tworzony.  Tylko ja uważam, że powody dla których tak się dzieje, nie wynikają z indywidualnych potrzeb ludzkich, ale z konieczności finansowej, społecznej lub pod wpływem władzy "głowy rodziny" (jako forma społecznej lub religijnej kontroli nad rodziną). Ewentualnie z powodu niedojrzałości psychicznej dzieci. 

 

Pierwszy link mi nie działa. Weszłam na drugi.  Nie zamieszaj więc materiałów, które tematu nie dotyczą :)

 

Wszyscy moi najbliżsi sąsiedzi (4 domy) mieszkają z dorosłymi dziećmi ich małżonkami i wnukami. I słyszę czasami tę "sielankę", kiedy zapomną zamknąć okna.

Dwóch pobudowało osobne wejścia na poddasze, gdzie jest osobne mieszkanie. Trzeci jest w trakcie budowy osobnego wejścia, a czwarty usiłuje od kilku lat sprzedać wielką landare, by kupić dwa małe osobne mieszkania. 

Mieszkają razem, bo ich nie stać na własne a nie dlatego, że to takie cudowne.

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

A dzieci ?

Budując duży dom wymuszamy na dzieciach/dziecku zamieszkanie z rodzicami - czasem nawet rodzice szantażują dziecko/dzieci stwierdzeniem: to ja się starałem, harowałem, odmawiałem, itp, a ty  niewdzięczniku, .............., ......................., itp. nie masz szacunku do naszych poświęceń i chcesz mieszkać osobno, a my (rodzice) nie mamy teraz kasy na utrzymanie tak dużego domu.

A dzieci - pamiętajcie o dzieciach, maja prawo wyboru.

Link do komentarza
4 godziny temu, zenek napisał:

Dałem kilka linków i kilka artykułów - wybierasz subiektywnie negatywy, nie zauważasz pozytywów. Ja dałem jedne i drugie. Ty próbujesz udowodnić że dom wielopokoleniowy jest zły, negatywny - ja, że jest możliwy, że bywa tworzony.

Ty nie dopuszczasz pozytywów, ja dopuszczam. I tyle. Dla ciebie temat jest biało-czarny - dla mnie nie. 

Sprowadzasz temat i to prawie każdy temat do rangi Afery Watergate, posiłkujesz się netem ale żebyś jeszcze interpretował to co przeczytasz obiektywnie, ale Ty wszystko walisz/przekręcasz na swoje kopyto bo uważasz że masz zawsze rację ale jak ktoś ma inne zdanie to się nie liczy bo trzeba pamiętać że ty masz zawsze rację i będziesz ja miał, i nikt tego nie zmieni bo masz takie wybujałe ego. I teraz powiedz mi co ma wyniknąć z tej dyskusji? co chcesz udowodnić? ja mam wrażenie że to kolejny temat zadania domowego który za kare musisz napisać bo Pani w szkole Ci zadała bo byleś niegrzeczny na lekcji.

Link do komentarza
21 godzin temu, daggulka napisał:

Mnie tam Zenek ani ziębisz, ani parzysz. Na odcisk mi nie nadepnąłeś, jakoś specjalnie to co piszesz też mnie nie uszczęśliwia. 
Podejrzewam, że jesteś tutaj bo nie masz sobie z kim popisać/pogadać , interesuje Cię temat - to go podnosisz. 
Lubisz dyskutować, ale też prowokować i jakąś dziwną przyjemność sprawia Ci "bycie" w centrum uwagi, nie całkiem pozytywnej. 
I spoko - to forum dla wszystkich.
Tylko nie jęcz i nie żal się kiedy ktoś inny ma odmienne zdanie od Twojego tudzież kiedy komuś nie podoba się to co piszesz. Bądź facet - przyjmij to na klatę i już. Udowadnianie czegoś za wszelką cenę też do niczego nie prowadzi, bo z racją jest jak z doopą - każdy ma swoją.

I tyle. 

Ja do ciebie z kwiatkiem, ty do mnie z kwasem. Ale szczerze, to dobrze.

Na forum interesuje mnie tylko budownictwo  -  pogadać można w necie na tysiącach forów, ale wolę rozmowy bezpośrednie. W "centrum" uwagi to wy mnie kierujecie takim jak ten post, niezwiązany z tematem. Zwykle jest  to "psychoanaliza" mająca mnie uświadomić, kim lub czym jestem. No boja nie wiem. A to forum budowlane przecież.

Na wasze pogaduchy nie wchodzę, nie interesuję się - nie opisuję waszej psyche. Nie znoszę jedynie inwektyw i wyzwisk. Chyba normalne - to forum budowlane - nie budka z piwem czy knajpa.

Proponujesz "Bądź facet - przyjmij na klatę". No to jest dla faceta co najmniej niewygodne - to wiesz - taka odzywka.

Miałem więc dosadniej odpowiedzieć - tak lubisz widzę - ale spasuję, wspomnę tylko:

Kilka dni temu wypięło pierś paru Facetów (pewno nie zaprzeczysz) z Forum i jeden, też pewnie Facet - gość. Zaczęło się zabawnie (nawet mnie to śmieszyło), potem było mieszanie z błotem i magiel, następnie gnojenie rodzin - aż Faceci utonęli w rynsztoku - poza gościem, który nadal pływał. Bo najlepiej mu szło gnojenie innych.

Potem przyszla Redakcja, szambo wylała, gościa usunęła z Forum a topielców Facetów reanimowała.

Otóż ja nie mam ochoty gnoju przyjmowac na pierś - a tym się kończy zawsze epatowanie chamstwem.

Powiesz - gościa już nie ma. Ale niesmak został. I smród.

I powtarzasz za kilkoma Facetami,  że coś chcę udowodnić. Co? Ubzduraliście sobie jakiś fetysz, ktorego nawet nie potraficie nazwać. Bo go nie ma. To jakaś fatamorgana - mnie to zadziwia i dlatego nie mam wielkich pretensji. Tylko kiedy wam to przejdzie????

I naprawdę proszę  tylko o niewyzywanie i rozmawianie na temat w postach - to wiele?

 

Edytowano przez zenek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
8 godzin temu, Elfir napisał:

 

Ja wiem, że bywa tworzony.  Tylko ja uważam, że powody dla których tak się dzieje, nie wynikają z indywidualnych potrzeb ludzkich, ale z konieczności finansowej, społecznej lub pod wpływem władzy "głowy rodziny" (jako forma społecznej lub religijnej kontroli nad rodziną). Ewentualnie z powodu niedojrzałości psychicznej dzieci. 

 

Pierwszy link mi nie działa. Weszłam na drugi.  Nie zamieszaj więc materiałów, które tematu nie dotyczą

 

U mnie wszystkie linki działają na laptopie i na innym PC. 

----

Tu jest frag. (TŁUM. google) - dla rownowagi - pozytywów w dodatku pozytywnych samych w sobie:

"Życie w rodzinie wielopokoleniowej posiada liczne nagrody dla wszystkich pokoleń, w tym:
 

Członkowie rodziny doświadczyć wysoki poziom emocjonalnej więzi i bliskości drugiej generacji.

Dziadkowie dostarczają ważnych modeli rolę w socjalizacji wnuków. Wnuki dowiedzieć się, jak dbać o swoich starszych.

spędzać czas z dziećmi mogą przynieść cel i sens życia starszych pokoleń. Na przykład, fizyczne wymagania nadążają z dziećmi i pomoc w odrabianiu lekcji pozwoli im poczuć się młodziej, użyteczne i aktywne.

Dziadkowie wnuki pomóc przetrwać rozwód rodziców, dając wnuki niepodzielną uwagę i pomoc, gdy pojedyncze rodzice są przeciążone.

Wielopokoleniowe rodziny mają korzyści finansowe dla wszystkich zaangażowanych. Jeśli dziadkowie są w dobrym zdrowiu i chętni, mogli pomóc opieki nad małymi dziećmi. dorosłe dzieci mieszkające w gospodarstwie domowym wielorodzinnym można zaoszczędzić pieniądze, idąc do szkoły, znalezienie pracy lub pieniądze na zakup domu na własną rękę.

Członkowie rodziny zapewnienie stałego towarzystwa, a także pomaga zmniejszyć zmęczenie pieniędzy i stresu.

Członkowie rodziny opiekować, pomagać i wspierać się wzajemnie.

Przynosząc ze sobą członków rodziny może być radosny czas, aby dzielić i skarb dla wszystkich w rodzinie.

 

Link: http://missourifamilies.org/features/divorcearticles/relations72.htm  ten sam link co wyżej - czwarty.

 

 

11 godzin temu, Elfir napisał:

Dzieci wracające z collegu (czyli póki nie podejmą pracy i nie zaoszczędza na wynajem lub kredyt) oraz wizyty dziadków lub wnuków. 

Tam jest troszkę więcej - ja zrozumałem o dziadkach i dzieciach w szkole też i potem w przyszłości o dziadkach potrzebujących na odmianę pomocy, odwiedzin wnukow - to też jest na innych stronach.

No i tak bywa w życiu - w Polsce też. Bywa!!!!!

Link do komentarza
14 godzin temu, stach napisał:

Wydumałeś jakiś temat, masz gotową tezę i usiłujesz nam udowodnić, że Twoja teza jest jedynie prawdziwa

Tak jest z większości tematów - ktoś wydumał

Albo ukryta reklama...:14_relaxed:

Tezy nie ma - znowu coś , czego nie ma - cyt.: 

"To stawiam kontra dom wielopokoleniowy - stosunkowo duży - np. 200m2 i więcej.

Ciekawe, jakie widzicie zalety i wady takiego takiego rozwiązania?"

Był temat o domach 80m2. Czy pisaliście o jakichś tezach, o "swoich doopach", dawaliście zręczne analogie z filozofami? Nie! pisaliście co myślicie o domach. Tu szukacie II dna. A jego nie ma. Jest opcja i zaproszenie do dyskusji. I nie mogę się nadziwić, że to tak drażni? Tak - jak by to był niemozliwe, by pod jednym dachem nie mogło mieszkać w zgodzie 6, 8 czy 10 osób - w dodatku w rodzinie. A ja znam taką rodzinę, mieszkała troszkę z musu razem - chodziło o niedokwaterowanie obcych za Stalina do mieszkania - i zyli zgodnie. Znam też takie mieszkania z okresu tegoż - gdzie lokatorzy mieszkali jak rodzina. Jasne - to nie znaczny procent - więcej było kłócących się. Ale jednak!

Dalej piszesz o swej rodzinie - OK - to jest opcja b. popularna.

Potem o jurnej teściowej - to raczej wyjątek. :14_relaxed: 

No to co powiesz o dziadkach zajmujących sie wnukami przez 16 godzin na dobę (rodzice tyrają albo robią karierę) - i na noc jadą na drugi koniec miasta. Poco? Spać. Bo o siódmej są u dzieci, bo wnuki trzeba opiekować! Normalne wg ciebie?

Mija 20, 30 lat - ten sam dziadek potrzebuje opieki - mieszka na drugim końcu miasta - co zrobić, opiekować? ale sam dojazd zajmuje czas, trudno się dogadać z dyżurami - no to może dom starców? dla dobra dziadka.

A może odpowiedni dom?

Takie opcje - są realne ??? ---- - czy też to zenka durne wymysły żeby się znaleźć w "centrum"?

14 godzin temu, stach napisał:

zenio zerknie na to okiem, przeczyta ze średnim zrozumieniem, wybierze jedną linijkę i mnie sflekuje :zalamka:...

 Ja nie flekuję - ja się najwyżej usiłuję odgryźć - jeszcze :14_relaxed: 

1 godzinę temu, mhtyl napisał:

 

Ciebie to chyba przy porodzie zamiast klepnąć w pupę to klepnęli w głowę

 

Trzeci raz spróbuję z tobą dyskusji - nie miej do mnie pretensji - musiałem odpowiedzieć na jednak bolesny dla mnie post. I wcale nie miałem satysfakcji z tej wspomnianej wyżej awantury - to tak uprzedzając twoje reakcje!

Jutro i tak Redakcja to wszystko wyrzuci pewnie jako nie na temat.

I nie mogli mnie klepnąć - urodziłem sie w czepku :14_relaxed:

Aha - dzięki że nie przezywasz!

Link do komentarza
1 godzinę temu, zenek napisał:

Ja do ciebie z kwiatkiem, ty do mnie z kwasem. Ale szczerze, to dobrze.

.....

I naprawdę proszę  tylko o niewyzywanie i rozmawianie na temat w postach - to wiele?

 

Wiesz, Zenek - ja w moim wpisie nigdzie Ci nie ubliżyłam, nie miałabym w tym żadnego interesu bo jak napisałam - ani mnie ziębisz ani parzysz. Pokusiłam się o lekką analizę na podstawie tego co zauważyłam. Nie obraziłam Cię ani jednym słowem.  To, że jesteś dociekliwy aż do bólu i nie odpuszczasz to widać gołym okiem. Trudno Ci przyjąć, że ktoś ma inne zdanie i udowadniasz do obrzydzenia, do krwi ostatniej. Po co? Komu? Kiedy temat się wyczerpuje i po raz setny zatacza koło - ludziom włącza się agresor, bo ileż można ... i zaczynają się wycieczki personalne.  A można przecież widząc, że temat zmierza donikąd i wszystko zostało już napisane tudzież innych nie interesuje przerabianie tego po raz srylion pierwszy .... można by napisać: "ok - temat przemaglowaliśmy,  to jest wasze zdanie , moje znacie i kompromisu tu raczej nie będzie bo rozwiązań może być wiele."
Takie trudne?

Link do komentarza
6 minut temu, daggulka napisał:

To, że jesteś dociekliwy aż do bólu i nie odpuszczasz to widać gołym okiem. Trudno Ci przyjąć, że ktoś ma inne zdanie i udowadniasz do obrzydzenia, do krwi ostatniej. Po co? Komu? Kiedy temat się wyczerpuje i po raz setny zatacza koło - ludziom włącza się agresor, bo ileż można ... i zaczynają się wycieczki personalne.  A można przecież widząc, że temat zmierza donikąd i wszystko zostało już napisane tudzież innych nie interesuje przerabianie tego po raz srylion pierwszy .... można by napisać: "ok - temat przemaglowaliśmy,  to jest wasze zdanie , moje znacie i kompromisu tu raczej nie będzie bo rozwiązań może być wiele."
Takie trudne?

OK - Chyba nie trudne (chociaż chciałbym widzieć twoją rekcję po steku wyzwisk i inwektyw) - ale przyjmuję. Spróbuję!

A to dla faceta jest przynajmniej prowokacją (przeciez wiesz) :14_relaxed::

23 godziny temu, daggulka napisał:

Tylko nie jęcz i nie żal się kiedy ktoś inny ma odmienne zdanie od Twojego tudzież kiedy komuś nie podoba się to co piszesz. Bądź facet - przyjmij to na klatę i już.

 

Link do komentarza
1 minutę temu, zenek napisał:

OK - Chyba nie trudne (chociaż chciałbym widzieć twoją rekcję po steku wyzwisk i inwektyw) - ale przyjmuję. Spróbuję!

A to dla faceta jest przynajmniej prowokacją (przeciez wiesz) :14_relaxed::

 

Ja miewam cięty jęzor, choć z biegiem lat nieco złagodniał. Toczyłam kiedyś bitwy i wojny, wkurzałam się, kawy pić nie musiałam bo ciśnienie mi się często podnosiło, byli ludziska którzy mnie nienawidzili, bywało że nie odpuszczałam ... i po co?  To jest Forum, poza nim jest jeszcze świat rzeczywisty w którym jest wystarczająco problemów i smutków. 
No i - Forum to nie nicki ... to rzeczywiści ludzie, każdy z nich jest inny. Wiadomo - gdzie wielu tak różnych  ludzi tam musi się coś dziać. Ale po co dolewać oliwy do ognia? 

Link do komentarza

Dom do którego wprowadza się zniedołężniały rodzic, bo sam nie daje rady, moim zdaniem nie jest domem wielopokoleniowym. 

Sama  mam dodatkowy pokój, na razie gościnny, ale budowany z myślą o mojej matce, jeśli okaże się, że nie jest w stanie sama mieszkać. Ale nie nazwałabym mojego domu wielopokoleniowym. 

 

Wśród argumentów, które przytoczyłeś, znów pojawiają się ukryte kwestie finansowe - dziadkowie pomogą matce w opiece nad dziećmi i stanięciu na nogi po rozwodzie :)

"Wielopokoleniowe rodziny mają korzyści finansowe dla wszystkich zaangażowanych. J" - czyli chodzi o brak kasy

 

"No to co powiesz o dziadkach zajmujących sie wnukami przez 16 godzin na dobę (rodzice tyrają albo robią karierę) - i na noc jadą na drugi koniec miasta. Poco? Spać. Bo o siódmej są u dzieci, bo wnuki trzeba opiekować! Normalne wg ciebie?" - Uważasz, że normalnie zarabiający człowiek ma prawo do traktowania starszych, szybko męczących się rodziców jako darmowe niańki? Moja teściowa po wizycie wnuczek jest psychicznie i fizycznie zmęczona. Nie wyobraża sobie zajmowania się nimi non stop. Oczywiście dziecku nie odmówi opieki nad wnukami, kiedy o to poprosi. Ale wcale nie znaczy, że o tym marzy. 

Co innego kilkugodzinna wizyta z wnuczkami w weekend, a co innego opieka non stop. To jest wykorzystywanie. I trzeba być cynicznym (lub skąpym), by uznać to za dobrodziejstwo wielopokoleniowego domu. 

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
20 godzin temu, daggulka napisał:

świat rzeczywisty w którym jest wystarczająco problemów i smutków. 

Tak też uważam - dlatego nie oglądam smutnych filmów - real mnie wystarczająco dołuje.

Nie chcę na wracać w tył - więc tylko powiem humorystycznie - odgryzam się jak piesek, ktorego podgryzają inne pieski.

Zauważ - nikogo nie przezywałem, nikomu nie powiedziałem, ze jest głupi, żeby się leczył - nikomu nie wmawiałem, że mówił coś ,czego nie mówił. Popatrz na tematy, poczytaj - choć to w sumie nudne pewnie dla ciebie. Naprawdę nie podskakuje tam, często przepraszam, pytam - tylko czasem się upieram. I odgryzam :14_relaxed:! No to sama kazałaś mi przyjmować na pierś - no chętnie, ale Panowie kopią czasem niżej :zalamka: (po tym to mi dowalą):zalamka:

Czasem rzeczywiście się wkurzyłem i dociąłem - ale to nie są panienki, nie przesadzajmy - a  nikomu świństwa nie robię, nic osobistego nie upycham. No ale nie mogę ciągle przepraszać i pytać o pozwolenie. Pamiętam twoje nauki :14_relaxed:.

   

 

Link do komentarza
3 godziny temu, Elfir napisał:

Co innego kilkugodzinna wizyta z wnuczkami w weekend, a co innego opieka non stop. To jest wykorzystywanie. I trzeba być cynicznym (lub skąpym), by uznać to za dobrodziejstwo wielopokoleniowego domu. 

przykład:

malżeństwo wyjechało za granicę i zarobiło na dom (7 lat). Tu babcia wychowywała wnuczkę. Wrócili, wybudowali. Teraz mieszkają razem.

Widzisz w tym coś złego ?

Link do komentarza
Dnia 22.04.2017 o 00:52, zenek napisał:

przykład:

malżeństwo wyjechało za granicę i zarobiło na dom (7 lat). Tu babcia wychowywała wnuczkę. Wrócili, wybudowali. Teraz mieszkają razem.

Widzisz w tym coś złego ?

Widzę cynizm i beztrostkę rodziców, którzy zrobili dzieciaka, ale nie mieli czasu nim się zajmować. 

7 lat SIEROCTWA bez rodziców!  Przecież to okrutne wobec dziecka!

Dziecko pewnie bardziej jest związane z babcią i to babcia jest pewnie dla niego matką pod względem emocjonalnym a rodzice dalszymi krewnymi. To babcia widziała pierwszy krok, słyszała pierwsze słowo, była obecna podczas pierwszego dnia w szkole. 

Pewnie bez babci dziecko nie chciało mieszkać z rodzicami.

 

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
6 godzin temu, Elfir napisał:

Widzę cynizm i beztrostkę rodziców, którzy zrobili dzieciaka, ale nie mieli czasu nim się zajmować. 

7 lat SIEROCTWA bez rodziców!  Przecież to okrutne wobec dziecka!

Mieszkali w drewnianym domku ,zagrzybionym, małym -  z matką i drugim jej synem. Pojechali jak dziecko miało 6, 7 lat. Rzeczywiście Babcia z wnuczką sie bardzo lubią. Też brat ojca (nastoletni) też się nią zajmował. Nie widziałem żeby była nieszczęśliwa. Raczej odwrotnie.  Rodzice wrócili i wybudowali wciągu 2 lat dom. Bez długów. Mieszkają razem. Teraz ona ma chyba 23 lata. 

Wiesz, jak miałem 4 lata - mieszkałem rok u babci, bo rodzice musieli być na Śląsku (ojciec projektował kopalnie) i mieszlkali w hotelu robotniczym, potem chwilę mieszkaliśmy razem w Gliwicach, potem znow u drugiej babci,  rodzice wrócili do Krakowa i remontowali mieszkanie z pralni w bloku, bo takie dostali. Nic mi sie nie stało. Więcej ludzi poznałem i inne środowiska.

Nie czułem okrucieństwa, były babcie, ciotki, wójkowie i dzieci. Normalnie i po prostu. Potem czasem i biednie bywało - też nic się nie stało.

Źle jest, gdy nie ma serca, brak rozmowy, gdy są awantury, głód i bicie, bezdomność, brak bezpieczeństwa, stres. Tak myślę. 

Popatrz na to z wielu stron - nie szukaj tylko negatywów - życie nie jest jednobarwne :14_relaxed:

Link do komentarza

Czyli znów chodzi o kasę - skoro mieszkali w ruderze, zarobili tylko na jeden dom, to z musu wzięli babcię do siebie, bo w zasadzie nie miała gdzie mieszkać.

Rodziców nie było w życiu dziecka przez 7 lat a nie jeden rok, z przerwami, jak u ciebie.

 Bo ważniejsza była kasa niż własna córka.

 

 

Link do komentarza
1 godzinę temu, Elfir napisał:

Czyli znów chodzi o kasę - skoro mieszkali w ruderze, zarobili tylko na jeden dom, to z musu wzięli babcię do siebie, bo w zasadzie nie miała gdzie mieszkać.

Rodziców nie było w życiu dziecka przez 7 lat a nie jeden rok, z przerwami, jak u ciebie.

 Bo ważniejsza była kasa niż własna córka.

 

To oni byli i są u babci, bo to jej dom był i dzialka (a w zasadzie wszyscy są na tzw. ojcowiźnie  - jeszcze jeden element rodziny wielpok. :14_relaxed:).

Zrobili to wszystko razem w sumie. Zarobili na dom i wybudowali, pozbyli się  rudery i wychowali dziecko - i razem mieszkają. Dzięki współpracy międzypokoleniowej.

Kasa jest ważna da wszystkich - jak nie masz kasy, idziesz na bruk, nie dojadasz, i nikt ci nie pomoże (najwyżej charytatywnie - czyli przewegetować) - taki jest real - może masz lepsze warunki do utrzymania się i fajnie - ale cała masa ludzi wyjechała za chlebem. Wszyscy tylko (?) dla kasy - a może żeby żyć  nie wegetować, a z nimi ich dzieci.

Też bym chciał żeby wszyscy mieli na wikt i opierunek, żeby rodzice mogli dużo czasu poświęcić dzieciom - itd. Ale jest jak jest - z drugiej strony, nie mnie oceniać wybory innych - dopóki nie ma jaskrawej krzywdy.

Elfir - wróćmy do meritum, bo to tylko jeden przykład .........:14_relaxed: i tak cię nie przekonam w tym wypadku.

Link do komentarza

Dlatego napisałam - mieszkanie razem to nie wynik potrzeby, ale ograniczeń finansowych. 

Bo w te 7 lat zarobili tylko na budowę domu. Na kupienie działki już ich stać nie było. 

Ciekawe czy razem by mieszkali, gdyby babcia miała normalne mieszkanie/dom (a nie ruderę) a ich byłoby stać na budowę drugiego domu? Chyba, że ze względu na dziecko, które bardziej znałoby babcię niż własnych rodziców.

 

Gdyby dobrze sytuowani dziadkowie mieszkali z dobrze sytuowanymi dziećmi, ich małżonkami i wnukami to byłby sensowny przykład. Ale takich przykładów praktycznie nie ma (może jakieś wyjątki spowodowane nietypowymi sytuacjami) - bo jak kogoś stać to idzie na swoje. 

 

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
1 godzinę temu, Elfir napisał:

Bo w te 7 lat zarobili tylko na budowę domu. Na kupienie działki już ich stać nie było. 

Tylko? - pelno jest takich co 30 lat splacają  dług. O frankowiczach nie wspomnę.

Kupować działki nie musieli. To najlepsza dzielnica w Krakowie. 1a po 70 - 100 tys. Zresztą po co? mają ponad 20a.

Jeszcze raz Elfir - real ma wiele odcieni.

1 godzinę temu, Elfir napisał:

Gdyby dobrze sytuowani dziadkowie mieszkali z dobrze sytuowanymi dziećmi, ich małżonkami i wnukami to byłby sensowny przykład.

Najlepiej to było zeby jeszcze mieli slużbę, końskie zdrowie do końca życia, hektary, żeby można było - wszak to modelowy przykład, rozbudować w razie potrzeby - i pomieścić wszystkie hobby - np konie , korty, basen, wesole miasteczko dla dzieci - itd, itp. To najlepiej! :14_relaxed:

Link do komentarza

Dlatego cały czas piszę - wielopokoleniowe domy to nie świadomy wybór wybór, to konieczność finansowa - tych, którzy nie mają szans na własne mieszkanie/dom.

Jesteś pewny, że babcia dobrze czuje się w tym domu? Starsi mają inne przyzwyczajenia, gust niż młodzi.  Prowadzą inną kuchnię, są aktywni o innych porach dnia. 

Chyba, że to dom z senioratką (ale dla mnie to wówczas dom dwulokalowy a nie wielopokoleniowy), gdzie babcia mieszka sobie osobno, ale obok?

Link do komentarza
8 godzin temu, Elfir napisał:

Dlatego cały czas piszę - wielopokoleniowe domy to nie świadomy wybór wybór, to konieczność finansowa - tych, którzy nie mają szans na własne mieszkanie/dom.

Jesteś pewny, że babcia dobrze czuje się w tym domu? Starsi mają inne przyzwyczajenia, gust niż młodzi.  Prowadzą inną kuchnię, są aktywni o innych porach dnia. 

Chyba, że to dom z senioratką (ale dla mnie to wówczas dom dwulokalowy a nie wielopokoleniowy), gdzie babcia mieszka sobie osobno, ale obok?

A ja myślę, że to kwestia tradycji rodzinnej. Potrafię sobie wyobrazić zgodnie żyjące 3 pokolenia, dziadków lubiących muzykę rockową obok swych dzieci lubiących disco polo i muzę klasyczną i wnuków lubiących hip -hop i wszystkich ich bawiących się na jednym z koncertow. Albo Dziadków którzy nie lubią hip-hopu, tylko I.Santor, ale mając odpowiednio wytłumione pomieszczenia, nie zagłuszających się z wnukami i np. potrafiących zmienić parę zdań z kolegami  syna, czy babcię uczestniczącą w damskim spotkaniu koleżanek synowej i wnuczki. Mało - myślę że to jest bardziej normalne, niż dzielenie z definicji pokoleń. Masz tyle lat, na ile się czujesz. 

Popatrz na ludy prymitywne, rodziny z Azji, Ameryki Pd. - tam jakoś bardziej wspólnie żyją. Nie oznacza to też spotkań w danej grupie wiekowej. To też kwestia mody, trędow. Np. w światku artystycznym te podzialy są zatarte, w kręgach biznesu. Często wiek nie jest granicą.  

To dzielenie się na pokolenia to wg mnie wymysł II poł. XX w. Wcześniej tak nie było. 

Ale zgadzam się - rodzina wielopokoleniowa wymaga wiele wyrzeczeń - za to też i wiele może dać. Coś za coś. Jak w życiu. I pieniądze są tylko jedną z wartości. 

Edytowano przez zenek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

To, że masz bogatą wyobraźnię, nie oznacza, że takie rzeczy dzieją się w rzeczywistości :D

 

Czy ludy prymitywne żyją na kupie? Nie wszystkie. Ograniczeniem tam jest dostępność budulca do budowy schronienia, dostępność pożywienia (polowanie samotnie lub w grupie, gdzie trzeba się podzielić żywnością) oraz osiadły lub koczowniczy tryb życia.

 W wielu osiadłych plemionach afrykańskich młody chłopak po inicjacji na mężczyznę buduje własną chatę, by móc poślubić kobietę/y i wprowadzić do swojego domu.

Wspólne życie prowadza koczownicze plemiona, gdzie głęboki socjalizm grupy, ścisły podział obowiązków  jest niezbędny do przetrwania. 

Ale jaki jest sens porównywać pierwotne kultury z realiami współczesnej Polski? 

 

Link do komentarza

Tylko jest jedno ale, po co ta dyskusja jeżeli autor tematu nie dopuszcza do siebie argumentów "przeciw" jak non stop wyciąga jakieś argumenty aby było po jego myśli. ja w tym nie widzę żadnej dyskusji, to jest dyktatura w dyskusji. A niech ktoś wypowie się w samych superlatywach dla domu wielopokoleniowego to autor tematu go zadręczy na śmierć pytaniami i pochlebstwami.

Domy wielopokoleniowe miały racje bytu za komuny ale teraz nikt nie buduje tak dużych domów.  Mogę nawet stwierdzić stanowczo, że za komuny to i mieszkania w blokach czy kamienicach były wielopokoleniowe. A to wszystko dlatego tak się działo z powodów tu wcześniej wspomnianych, czyli finansowych i braku dostępu do materiałów budowlanych.

Link do komentarza
3 godziny temu, mhtyl napisał:

Domy wielopokoleniowe miały racje bytu za komuny ale teraz nikt nie buduje tak dużych domów.  Mogę nawet stwierdzić stanowczo, że za komuny to i mieszkania w blokach czy kamienicach były wielopokoleniowe. A to wszystko dlatego tak się działo z powodów tu wcześniej wspomnianych, czyli finansowych i braku dostępu do materiałów budowlanych.

dalej takie są z powodów przede wszystkim finansowych. Sam znam kilka takich przypadków - tu i teraz.

Link do komentarza
5 godzin temu, mhtyl napisał:

Tylko jest jedno ale, po co ta dyskusja jeżeli autor tematu nie dopuszcza do siebie argumentów "przeciw" jak non stop wyciąga jakieś argumenty aby było po jego myśli. ja w tym nie widzę żadnej dyskusji, to jest dyktatura w dyskusji. A niech ktoś wypowie się w samych superlatywach dla domu wielopokoleniowego to autor tematu go zadręczy na śmierć pytaniami i pochlebstwami

Dopuszczam argumenty - nawet nie mam możliwości nie dopuszczać - każdy pisze, co chce - ale ponieważ na razie wszyscy są przeciw - no to ja muszę dać argumenty za, no bo jak ja nie będę bronił, to kto? Poza tym dałem ten temat i ustawiłem się jako zwolennik takiej możliwości. Możliwości, nie jako jedynej, czy najlepszej. 

Nikogo, kto się wypowiedział w innych tematach podobnie, jak ja - nie zasypalem pytaniami i pochlebstwami. Odwrotnie, pytam tam, gdzie mam inne zdanie. Możesz sprawdzić np. o źródła ciepła.

W ogóle nikomu nie schlebiałem, nie przypominam sobie.

5 godzin temu, mhtyl napisał:

Mogę nawet stwierdzić stanowczo, że za komuny to i mieszkania w blokach czy kamienicach były wielopokoleniowe.

Np  familoki sobie górnicy bardzo sobie chwwalili za rodziną atmosfere - nie wiem jak teraz.

Dyskusja jest po to by dać argumenty za i przeciw i ewentualnie pogłębić temat maksymalnie.

Ja też widzę negatywy domu wielopokoleniowego - np kwestia własności, sukcesji, finansowania, podejmowania wspólnych decyzji odnośnie rozbudowy, remontu, itd - ale wiele z tego jest też w domach lokatorskich. To nie tak, że widzę tylko białe.

12 godzin temu, Elfir napisał:

To, że masz bogatą wyobraźnię, nie oznacza, że takie rzeczy dzieją się w rzeczywistości

No dobrze - ale jeśli źrodła piszą, że 20% rodzin ( w USA i Polsce) to są domy wielopokoleniowe - sądzisz, że wsród nich wszyscy są nieszczęśliwi z tego powodu i gdyby tylko mogli, to zaraz by się wynieśli na swoje?

Uważasz, że gdy mieszka tesciowa z rodziną, to zaraz wszystko się zaczyna walić i ta rodzina już nie ma szans na normalne życie?

Jeżeli rodzice maja duży dom, to jeśli dzieci zamieszkaja na piętrze np. - to mają mniejszy komfort prywatności, niż gdy mieszają w bloku - w którym słyszysz nawet, gdy sąsiadka ma orgazm?

ITD.

Sądzisz, że domek jednorodzinny (mieszkanie) dla malżeństwa z dziećmi nieletnimi - to jedyna sensowna  forma egzystencji dla wszystkich bez wyjątku?

I na koniec: czy potrafisz wyobrazić sobie jakieś pozytywy rodziny wielopokoleniowej (dziadki, dzieci,wnuki) - czy nie widzisz żadnych?

Edytowano przez zenek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
8 godzin temu, zenek napisał:

Wszyscy są nieszczęśliwi że są zmuszeni mieszkać razem?

no przeszczęśliwi są, że w 4 osoby mieszkają na 30m2 (babcia, dorosły syn, dorosła córka, wnuk). Całe szczęście, że dziadek nie chce już mieć z babcią nic wspólnego, wyprowadził się i szuka sobie innych "babć", bo inaczej by się tam zadeptali.

Link do komentarza
14 godzin temu, zenek napisał:

 

No dobrze - ale jeśli źrodła piszą, że 20% rodzin ( w USA i Polsce) to są domy wielopokoleniowe - sądzisz, że wsród nich wszyscy są nieszczęśliwi z tego powodu i gdyby tylko mogli, to zaraz by się wynieśli na swoje?

Uważasz, że gdy mieszka tesciowa z rodziną, to zaraz wszystko się zaczyna walić i ta rodzina już nie ma szans na normalne życie?

Jeżeli rodzice maja duży dom, to jeśli dzieci zamieszkaja na piętrze np. - to mają mniejszy komfort prywatności, niż gdy mieszają w bloku - w którym słyszysz nawet, gdy sąsiadka ma orgazm?

ITD.

Sądzisz, że domek jednorodzinny (mieszkanie) dla malżeństwa z dziećmi nieletnimi - to jedyna sensowna  forma egzystencji dla wszystkich bez wyjątku?

I na koniec: czy potrafisz wyobrazić sobie jakieś pozytywy rodziny wielopokoleniowej (dziadki, dzieci,wnuki) - czy nie widzisz żadnych?

1. Trzeba byłoby zrobić ankietę: Masz swobodę finansową - chciałbyś mieszkać na kupie z rodzicami/teściami, bratem/szwagrem i swoją rodziną czy wyprowadzić się na swoje? Tylko takie wyniki byłby miarodajne.

Ja po prostu nie znam wielopokoleniowego domu (a znam sporo) w którym młodsi nie marzyliby o własnych czterech kątach. Najczęściej próbują realizować to przy braku środków, wyodrębniając osobne mieszkanko w dużym domu. Ale jak każdy kompromis - nie jest to wyjście idealne, tylko mniejsze zło. 

2. Nie wyobrażam sobie mieszkania z moją teściową, mimo, że to pomocna i w sumie miła kobieta. Tylko, że u niej w domu musi być tak jak ona chce. Z samej chęci pomocy potrafi zamęczyć człowieka.  Mieszkamy na sąsiedniej działce i czasem dostajemy o godz. 23 telefon, że powinniśmy przeparkować samochód, albo dlaczego na piętrze pali się światło w pokoju gościnnym.  Robi to z troski (bo może zapomnieliśmy zgasić światło?), ale człowiek czuje się jak niepełnosprawny umysłowo pięciolatek. 

Albo teść, który kilkanaście razy dziennie nalega byśmy u SIEBIE skosili działkę, bo "co ludzie powiedzo". Z resztą potrafił swego czasu wparować na naszą działkę o 7 rano w niedzielę i nam skosić, bez pytania się o pozwolenie. Potrzebna była awantura z obrażaniem się teścia, by zrozumiał, że to nie jest prawidłowe postępowanie. 

I tak jest ze wszystkim - mamy kompletnie inne przyzwyczajenia, poglądy na samo funkcjonowanie i wygląd domu. Jakbyśmy mieszkali razem, wojny byłby o każdą duperelę.

 

W drugą stronę mój mąż nie wyobraża sobie mieszkania z moją matką. I nie znam nikogo kto nie narzekałby na ciągłe udzielanie "rad" rodziców/teściów. Do przełknięcia gdy udzielane są podczas wizyt, ale nieznośne gdy są na co dzień.

 

3. Czy para może się głośno kochać, jak ta sąsiadka z przykładu, mając pod nogami nasłuchujących teściów? Więc o jakim komforcie mowa? 

Myślę, że mamy też inne pojęcie domu wielopokoleniowego. Bo dla mnie dom jednorodzinny z dwoma odrębnymi mieszkaniami (góra-dół) niekoniecznie jest wielorodzinny. Wielorodzinny to dla mnie gdy mieszkańcy prowadzą wspólne gospodarstwo domowe - czyli np. jest jedna kuchnia.

4. "Sądzisz, że domek jednorodzinny (mieszkanie) dla malżeństwa z dziećmi nieletnimi - to jedyna sensowna  forma egzystencji dla wszystkich bez wyjątku". 

Nie. Wiele osób lubi miasto i chętnie mieszka w blokach czy kamienicach.  Ale nie z teściami/rodzicami. 

5. pozytywy (poza finansowymi) - tak:

- gdy traktuje się rodziców jak darmowe opiekunki do dziecka lub kucharki albo dom jak hotel

- gdy własne dorosłe dzieci służą jako zapychacze emeryckiej nudy, bo nie ma się znajomych. 

***

Zamieszkanie niepełnosprawnego seniora, który wymaga opieki 24h, wspólnie z dziećmi, nie jest dla mnie domem wielopokoleniowym tylko sytuacją wymuszoną okolicznościami. 

 

 

 

 

 

Edytowano przez Elfir (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
9 godzin temu, Elfir napisał:

Czy para może się głośno kochać

Sa materialy tlumiące :14_relaxed: a dzieci pparze nie przeszkadzają?

 

9 godzin temu, Elfir napisał:

dla mnie dom jednorodzinny z dwoma odrębnymi mieszkaniami (góra-dół) niekoniecznie jest wielorodzinny. Wielorodzinny to dla mnie gdy mieszkańcy prowadzą wspólne gospodarstwo domowe - czyli np. jest jedna kuchnia.

Dla mnie nie. Tam są linki, gdzie są wymagania dot. domu wielopokoleniowego. Przecież nie chodzi o to, by wszystko robić razem - dom duży wlasnie dlatego - osobne łazienki, kuchnie - dlaczego nie - kwestia dogadania. Przecież młodzi mogą chcieć mieć np. powierzchnię do hobby, np salę prób dla zespołu, albo do czegoś innego. wspolna może być siłownia np. mogą być 2 salony, mniejszy i większy - dla wszystkich w razie potrzeby. Ale gabinet - bo dziadek np. jest lekarzem - jest osobisty. Jak trzeba , to dwa, bo wnuk jest np. informatykiem pracującym w domu.

Popatrz na propozycje amerykańskie - tam jest więcej wejść niż jedno, itd.

Ale to wszystko nie wyklucza wspolnej kuchni, gdy ktoś chce, nie wyklucza wspólnych rozmow, obiadów czy imprez. 

i współpracy:

10 godzin temu, Elfir napisał:

5. pozytywy (poza finansowymi) - tak:

- gdy traktuje się rodziców jak darmowe opiekunki do dziecka lub kucharki albo dom jak hotel

- gdy własne dorosłe dzieci służą jako zapychacze emeryckiej nudy, bo nie ma się znajomych. 

***

Zamieszkanie niepełnosprawnego seniora, który wymaga opieki 24h, wspólnie z dziećmi, nie jest dla mnie domem wielopokoleniowym tylko sytuacją wymuszoną okolicznościami. 

To jest kwestia wyczucia i proporcji.

Tu a forum różni ludzie anonimowi innym anonimowym udzielają rad - czy uważasz, że jedni drugich wykorzystują?

Myślę że nie - a przecież ci radzący traca czasem dużo czasu.

Tak samo może być z tą pomocą w rodzinie. Dajesz i bierzesz. A reszta to życie. Ja lubię rozmawiać z własną matką i cięzko mi będzie gdy ni będę mogł. Z ojcem już nie porozmawiam. A kto będzie potrzebował od kogo opieki - nigdy nie przewidzisz. Jasne, że może być tak, że ktoś chce żyć na koszt kogoś bez dawania od siebie. Ale tak bywaw małżeństwie też.

Link do komentarza

1. Skoro sa materiały tłumiące to co za problem wygłuszyć sobie mieszkanie w bloku?

2. Czy dla ciebie bliźniak to dom wielopokoleniowy w kontekście tego wątku? Osobne kuchnie, osobne salony, osobne wejścia.

Bo w takim razie piszemy po prostu o czymś innym.  

3.  Pisanie na forum, gdy wchodzisz kiedy masz czas i ochotę porównujesz z narzuconą opieką nad dzieckiem?

Ja też rozmawiam z matką, Ale nie 24 godziny na dobę, bym musiała z nią mieszkać. Bą! Pijamy razem kawę, spędzamy święta. Ale nie mieszkamy razem. 

Link do komentarza

odp. 1 no nie ma problemu.

odp. 2 Bliźniak jest pokrewny :14_relaxed:

Ale jeśli myślę o różnych wyjściach, czy np dwu salonach - to jest to kwestia alternatywy, wygody. Im większa rodzina, tym większe potrzeby - nie ma potrzeby na siłę wyrzekac się komfoortu. Dawniej wystarczała jedna łazienka - teraz nie. W zwykłym domu jednorodzinnym. 

odp. 3  Nie narzuconą. Po prostu pomocą. Czy jak wychowujesz własne dziecko, to opieka nad nim jest ci narzucona?

Ja też nie rozmawiam 24 h a dobe - pracuję, śpię, i mam jeszcze kilka zajęć. Czy żona z meżem mieszkając razem rozmawia z nim 24 h na dobe?. A czy ojciec z dzieckiem rozmawia 24h na dobe? :14_relaxed:

Reasumując: ten duży dom i ileś pomieszczeń (i funkcja) powinien też dawać możliwość okresowej izolacji od innych, a nie ustawiczne "siedzenie na kupie". To nie chodzi o model domu chłopa pańszczyźnianego, czy nawet dworku. Ta propozycja musi być nowoczesna i atrakcyjna, komfortowa. Rozwijająca dla rodziny, nie ograniczająca.

Może spróbujmy w tej (o tej) konwencji porozmawiać?:14_relaxed:

Link do komentarza

1. Czyli w pewnym momencie owy dom wielopokoleniowy robi się dwoma odrębnymi mieszkaniami, bo się okazuje, że jednak razem na kupie wcale nie jest tak różowo.  

 

2. Jak masz własne dziecko to jest twoja decyzja i twoja odpowiedzialność.  

Jak podrzucasz non stop dziecko rodzicom, to wykorzystujesz ich. Bo to nie oni podjęli decyzję, czy chcą na starość biegać za dzieckiem.  

Owszem, rodzice zgodzą się na bycie darmowymi opiekunkami (bo jak tu odmówić własnemu dziecku), ale pytanie czy naprawdę o tym marzą? Są starsi, szybciej się męczą, potrzebują więcej spokoju. 

Moja ciotka była asertywna, jak jej córka urodziła - od razu uprzedziła młodych, żeby sobie wynajęli opiekunkę, bo ona może zaopiekować się dzieckiem w weekendy najwyżej i to nie w każdy, bo nie ma sił.

Teściowa, jak pisałam wcześniej, po weekendzie z wnuczkami jest wykończona. 

3. Jeśli mężowi/żonie i własnym dzieciom poświęcasz mniej czasu niż własnej matce, to niestety nie jest to dla mnie objaw nieodciętej pępowiny. 

Link do komentarza
1 godzinę temu, Elfir napisał:

Zenek - serio chciałbyś zamieszkać w domu teściowej?

Jeśli by była sympatyczna ? Ale mieszkam u siebie.

Ale my tu mówimy o możliwości teoretycznej, a nie o osobistej sytuacji. To jest dyskusja o domu wielopokoleniowym - plusach i minusach - nie o jakimś konkretnym przypadku i konkretnej rodzinie.

Gdzieś był temat o domu z bali - kto a taki - prawie nikt z piszących - ale to nie przeszkadza w dyskusji. Pisaliście o domu do 80m2 - kto z was piszących tu ma taki dom? - a jednak ocenialiście. Taki "minimalistyczny".

No to dałem kontra-temat dom duży - jako problem do dyskusji. Jako koncepcję.  

1 godzinę temu, mhtyl napisał:

"My" swoje a zenek swoje.

to tylko dyskusja, wymiana poglądów - i może dojdzie do jakich ciekawych wniosków? - nie tylko na tak i nie?

może się wyśmiejecie - ale dla mnie to taka "gimnastyka myśli" - jestem ciekawy, co inni myślą nt 

Link do komentarza

Skoro ty nie chcesz. Ja nie chcę. Ludzie z tego wątku nie chcą. Wszystkie mi znane osobiście osoby (w tym sąsiedzi) nie chcą (ale czasem muszą).  To jaki sens ma ta dyskusja?

 Bo statystycznie, w Polsce, wielopokoleniowy to najwyraźniej zły pomysł.

Może znajdą się jakieś wyjątki (pewnie tylko w nierealnych serialach telewizyjnych) - ale one nie będą regułą, tylko właśnie wyjątkiem odstającym do normy. 

Link do komentarza
5 godzin temu, Elfir napisał:

Skoro ty nie chcesz. Ja nie chcę. Ludzie z tego wątku nie chcą. Wszystkie mi znane osobiście osoby (w tym sąsiedzi) nie chcą (ale czasem muszą).  To jaki sens ma ta dyskusja?

 Bo statystycznie, w Polsce, wielopokoleniowy to najwyraźniej zły pomysł.

Może znajdą się jakieś wyjątki (pewnie tylko w nierealnych serialach telewizyjnych) - ale one nie będą regułą, tylko właśnie wyjątkiem odstającym do normy. 

Nic dodać nic ująć minusów takiego rozwiązania jest bardzo wiele zresztą tytuł niniejszego tematu nie jest precyzyjnie sformułowany: mieszkanie w domu wielopokoleniowym za i przeciw. Moim zadaniem ja bym go nieco doprecyzował tzn: mieszkanie w domu wielopokoleniowym - smutna konieczność, źródło konfliktów rodzinnych a nawet patologii.

 Mieszkanie w domu niepodzielonym na oddzielnie mieszkania odpada i może być traktowane jako pominieszkiwanie krótkookresowe, jeżeli dom jest podzielony na odrębne mieszkania i posiada odrębne liczniki i instalacje to i tak powoduje :

 chore relacje rodzinne i zero prywatności dla każdej z rodzin, nie da się być bezstronnym i super tolerancyjnym a to powoduje zachwianie relacji rodzic dziecko poprzez ingerencję dziadków.

pomoc przy opiece nad małymi dziećmi trwa około roku potem idą do przedszkola (uwzględniam tutaj urlopy rodzicielskie);

opieka nad starszymi rodzicami, jeżeli już dojdzie do takiej konieczności i tak może wymagać płatnej opieki więc to gdzie będzie wykonywana ma 2 rzędne znaczenie gdyż nie każdy może porzucić pracę i siedzieć w domu wielopokoleniowym w charakterze pielęgniarki;

Ostatni powód to taki, że człowiek to nie bakteria żeby żyć w kupie i na kupie.

Jest jeden taki wyjątek dotyczący stawiania monstrualnie dużych domów z oddzielnymi lokalami i faktycznie na krótko mogą to być domy rodzinne i krótkookresowo wielopokoleniowe to są domy w super lokalizacjach w miastach. Z tym że po odchowaniu wnuków rodzice zostają w tych domach sami i podnajmują części pustych domów z resztą za wysoki czynsz żeby pomóc dzieciom ale też i utrzymać taka nieruchomość. 

Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...