Skocz do zawartości

Wszystkie kobiety to zołzy


Recommended Posts

Kimże zatem jest zołza? Zołza to kobieta, która, na przykład zawsze ma fochy. Biorąc pod uwagę fakt, że każda kobieta ma fochy, musimy zaokrąglić nasz wynik i stwierdzić po prostu, że zołza to kobieta. Kobieta, która ma wiecznie pod górkę, która zbolała, ze ściśniętym brzuchem, z okresami, z porodami, z PMS-ami, z hormonami, z huśtawką nastrojów, z rozdartym na czworo włosem i z przekombinowaną psychiką, wybaczcie, ale nigdy nie może być miła. Której w pełnym wyrzutu wzroku skierowanym w stronę mężczyzny (bo przecież nikt inny nie jest temu wszystkiemu winien) - tkwi szkło bolesne. Która z posągową dumą dźwiga swój kobiecy krzyż, jadowicie przy tym wyrzucając losowi swą przeklętą płeć. Która bez ustanku miele w swym gardle kolce i ciernie, by systematycznie i z żołnierską wręcz skrupulatnością uderzać w płacz.

Skutecznie przy tym egzekwując roszczenia.

Brzmi okrutnie? No trudno. Kobieta musi mieć fochy, inaczej się nie da. A im większy dąs, tym bardziej ją facet kocha. (Nie mam pojęcia czemu, ale jest podobno o tym jakaś mądra książka). A jak już ten facet się na tego focha złapie, jak się na tym fochu jak na palcu owinie, to wtedy się faceta trzyma, nie puszcza! Krótko się go trzyma. Na komórkę co piętnaście minut się dzwoni, sprawdza. Pytanie: - GDZIE JESTEŚ?! - z odpowiednim ładunkiem pretensji się ćwiczy. Jak mantrę się powtarza.

To nic, że facet z jednej zmiany na drugą, trzecią nockę po godzinach dorabia, nosem po ziemi orze, na rodzinę tyra. To nic, że z delegacji sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę leci, wszystkie przepisy drogowe łamie, by do sfochowanej żony jak najprędzej wrócić. "GDZIE JESTEŚ?!" - jak łyk czarnej kawy, być musi. "GDZIE JESTEŚ?!" - jak kuksaniec w ospały kark, człowieka ze snu budzi. "GDZIE JESTEŚ" - jak gwizd trenera nad strudzonym ciałem - orzeźwia.

I nic z odpowiedzi, nic z relacji po drodze: jestem w pracy, w Orzyszu, w Koziej Wólce jestem. Tak, już na krzyżówce, rondo mijam, lecę. Między Biedronką a pralnią jestem. Przy tokarce. W banku, przy kasie. W przedszkolu jestem. W kościele jestem. U lekarza z dzieckiem jestem. Na budowie, dom ci buduje, jestem. Zaraz jestem! Jestem!

Wszak po powrocie zawsze pada wściekłe:

- GDZIE BYŁEŚ?!

Całość tutaj!



Mamy zatem:

1. Zołzę matkującą (zrobiłam ci gołąbki, GDZIE JESTEŚ?!)

2. Zołzę bezradną (samochód mi zgasł, GDZIE JESTEŚ?!)

3. Zołzę policjantkę (minęła dziesiąta, GDZIE JESTEŚ?!)

4. Zołzę schorowaną (głowa mnie boli, GDZIE JESTEŚ?!)

5. Zołzę prorokującą (a nie mówiłam, GDZIE JESTEŚ?!)

6. Zołzę ukrytą (misiaczku, GDZIE JESTEŚ?!)

7. Zołzą jawną (GDZIE JESTEŚ, stary durniu!?)

8. I wreszcie zołzę zazdrosną (Z KIM JESTEŚ?!)

Wszystkie wyżej wymienione wcielenia zołz ewoluują dowolnie ze swoich pozycji, by osiągnąć jeden wspólny, acz różnie dla poszczególnych zołz osadzony w czasie stan:

9. Zołzy niekochanej.

Zołza niekochana to kobieta, która ku swojemu wielkiemu zdumieniu przestaje być kochana. Swoją drogą, nie wiadomo jakim cudem facet po dwudziestu pięciu latach odpowiadania na pytanie GDZIE JESTEŚ?! - przestaje kochać pytającą. Żadne pisma kobiece, choć dzielnie wspierają niekochane zołzy, nie rozwiązały do dziś tej zagadki. Jaka jest tego przyczyna? Egoizm? To możliwe. Niewdzięczność? Z pewnością. Przemiła blondynka z działu promocji, która nigdy nie pyta: "GDZIE JESTEŚ" . ? Albo może raczej horoskop? Tak czy owak, wykluczyć należy przesyt roszczeniami, utratę cierpliwości i niechęć do spędzenie życia na wiecznych tłumaczeniach.

Facet, który przestaje kochać to zdaniem zołzy świnia. Świnia i drań porzucający bez sumienia tę tysiąc razy dziennie wydzwaniającą z nieśmiertelnym "GDZIE JESTEŚ?!", zbolałą i urobioną, padającą na twarz biedną kobietę, która przecież JEMU urodziła dzieci, JEMU poświęciła wszystkie swoje przyjaźnie, znajomości, zajęcia, hobby, pracę, co tam jeszcze, życie całe. A on, podły, przestał kochać. Edytowano przez retrofood (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

nad czym tu myslec? ja jestem (najczesciej) zolza prorokujaca icon_lol.gif

chociaz... jakby sie tak dluzej zastanowic... co na to nasza Naczelna?! miala byc jedna, jedyna... a tu sie okazuje, ze pospulstwo icon_wink.gif icon_lol.gif




żartobliwy byłby ten tekst - gdyby nie to zdanie:

"Wszystkie wyżej wymienione wcielenia zołz ewoluują dowolnie ze swoich pozycji, by osiągnąć jeden wspólny, acz różnie dla poszczególnych zołz osadzony w czasie stan:

9. Zołzy niekochanej."

i tym należy się lekko martwić.
Albo jedyne rozwiązanie - nie ewoluowanie!
To powiedziałem ja - Wacław Jarząbek!
Trener II klasy! icon_smile.gif
Link do komentarza
Ja znam inną definicję zołzy:

" Zołza jest silna kobieta, która czerpie swa siłę ze zdolności do samodzielnego myslenia, i to w swiecie, który wciąż
uczy kobiety sztuki samo wyrzeczeń. Ta kobieta nie żyje według narzuconych standardów, bo ma własne.
To kobieta, która sama ustala reguły gry, jest pewna siebie i ma poczucie wolności.
I to poczucie, mam nadzieję , wyniosa kobiety z lektury tej książki.
Kobieta, która ma pozytywne relacje z mężczyznami, posiada pewne niezwykle subtelne przymioty:
poczucie humoru i jakąż aurę wokół siebie, którą mężczyźni postrzegaja jako komunikat: Ja tu trzymam ster.
Taka kobieta dzieki przytomnosci umysłu robi to, co jest dla niej najlepsze, i swoją postawą mówi:
Ja nie muszę tu być. Jestem tu z wyboru".
Kobiety zołzy, tak kochane przez mężczyzn, nie przejmują się byle czym i, owszem, maja pazurki, a mężczyźni wprost za tym przepadają. Ale szczególnie wyróżnia je to, że nie muszą się na nic silić, że niczego nie udają; one mają to coś w sobie."

"Każdy zna jakąś „milą dziewczyne". To kobieta, która usilnie nadrabia brak pewnosci siebie, dając wszystko mężczyźnie, którego ledwie zna, niewiele od niego wymagajac. To kobieta, która daje ślepo, bo gorąco pragnie, żeby jej zainteresowanie zostało odwzajemnione. To kobieta, która pójdzie na wszystko, co jej zdaniem zadowoli mężczyznę, po to, żeby za wszelką cenę utrzymać związek. Każda z nas kiedyś to przerabiała. Wiedząc, jak żałosnych porad sercowych udzielają popularne kolorowe magazyny, łatwo zrozumieć, dlaczego kobiety tak ochoczo nadskakują swoim partnerom: „Pożartuj, a potem ugotuj mu obiad z czterech dań... upiecz walentynkowe ciasteczka z egzotyczną posypką sprowadzaną z Malezji (wzorem Marthy Stewart). Nie zapomnij o eleganckich serwetkach i ekologicznych truskawkach,
po które warto się wybrać na drugi koniec miasta (dobre dwie godziny drogi). Potem ugość go tym wszystkim na drugiej randce, wystrojona w czarną koronkową koszulke nocna". I na co jest to recepta? Na katastrofę."

"Zołza, będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. Nie traci swoich przyjaciół. Nie rezygnuje z kariery zawodowej ani własnych zainteresowań. Nie poświęca partnerowi całego swojego czasu i nie wychodzi ze skóry, żeby go zadowolić. I w przeciwieństwie do miłej dziewczyny nie jest zbyt tolerancyjna wobec braku szacunku.
Nie traci pazurków i ma ogromny szacunek dla samej siebie; trwa w przeświadczeniu, że poczucie własnej wartości powinno rządzić jej decyzjami. "


"Nowa i ulepszona zołza to nie jest zła rzecz. To wyrafinowana wersja przysłowiowej starej zołzy. Nie jest zgryźliwa ani perfidna, nie zrzędzi, żeby dostać to, czego chce. Wyraża swoja postawę czynami i tylko wtedy jest zołzą, gdy musi. Najbardziej wymownym sygnałem tego, że kobieta przejrzała na oczy, jest brak obsesji na punkcie zadowalania
mężczyzny ani nikogo innego poza samą sobą. Kim jest ta nowa i ulepszona zołza? Oto definicja:
Zołza (rzeczownik) - kobieta, która nie wali głowa w mur, żeby zdobyć uznanie innych ludzi, czy to będzie mężczyzna, czy
ktokolwiek inny w jej życiu. Rozumie, że jeśli ktoś jej nie akceptuje, to tylko opinia jednego człowieka, więc nie ma to wielkiego znaczenia. Nie stara się spełniać wymagań innych - tylko swoje własne. Z tego powodu w szczególny sposób podchodzi do mężczyzn. Zołza postrzega też szczególnie samą siebie. Gotowa jest wejść na ring z nastawieniem, że jest równorzędnym przeciwnikiem dla mężczyzny. Z miłą dziewczyną facet automatycznie ocenia siebie na wagę ciężką , a ją na piórkową (czytaj: pozycja przegrana). Pewna siebie kobieta, która wchodzi na ring i nie oddaje rundy bez walki, zdobywa szacunek mężczyzny, nawet jesli przegra. Dlaczego? Bo on widzi, że to kobieta z charakterem. Jesli ponosi porażkę, to z uniesioną głową. A kiedy zejdą z ringu, on zawsze ma do niej więcej szacunku."

Cytaty pochodzą z książki : "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" . Polecam wszystkim kobietom icon_wink.gif .
Link do komentarza
Cytat

Ja znam inną definicję zołzy:


Dagga tak sobie tłumacz.. hehe nie dziwota, że to TYLKO dla kobiet ;)

Swoją drogą to przykre, gdyż niemożliwe jest by kobieta była po prostu sobą.
I tak już od maleńkości - jak nie pokierujesz to i jeszcze jakom lesbijkom zostanie ??!?
Więc jednak wszystkie lesbijki to zołzy ?
Tak czy siak i tak wrysowane w schemat.
Link do komentarza
Cytat

Dagga tak sobie tłumacz.. hehe nie dziwota, że to TYLKO dla kobiet ;)



A ja się z tym zgadzam .
Kobieta powinna mieć przede wszystkim szacunek do siebie ... powinna być niezależna i powinna pracować ... i oczywiście powinna mieć swoje zainteresowania , hobby , zajęcia, spotykać się z ludźmi, rozwijać się, mieć czasem czas tylko dla siebie i egzekwować to. Powinna egzekwować szacunek.
To kobieta interesująca która zawsze ma o czym rozmawiać . To kobieta która nie trzęsie doopą że związek jej się rozwali bo ona nie spełni oczekiwań.
Ale tak chyba jest - że nie każdy facet z taką kobietą być może.







Cytat

Swoją drogą to przykre, gdyż niemożliwe jest by kobieta była po prostu sobą.




Wiesz ... kobieta w tych czasach rzadko kiedy może pozwolić sobie na bycie słabą kobietką. Życie ...




Zaznaczam, że to jest tylko mój punkt widzenia .... na pewno oczywiście w dużej mierze zależy aktualnie od punktu siedzenia icon_lol.gif .
Link do komentarza
A trzeba było nie wychodzić z jaskiń ?!?
Źle Wam było ?icon_smile.gif
Facet poszedł na polowanie... , a to skórę z tygrysa szablozębnego na łoże przyniósł, a to jego zęby służyły jak współczesny gerlach, a jak podpadł to go umiejętnie podpuszczaliście na większego zwierza (zresztą do tej pory faceci krócej żyją ) i mogłyście brać następnego łogiera i plotkować sobie dalej do woli.. tylko źle bo wilgoć, bo ciemno, bo ściany ciężko przestawić, nie ten kolor.. a tera narzekacie.. zołzy i tyle icon_mrgreen.gif


Ale to Wasze "GDZIE JESTEŚ" to chyba własnie z tych jaskiń się wywodzi.. wyszedł taki jeden z drugim po sfermentowane zboże, tygrys go pożarł, a kobitka SAMA w ciemnej jaskini i tylko to echo.. gdzie jesteś... gdzie jesteeeś ? W końcu raczej trudno przezwyciężyć 600tys lat ewolucji - TO się po prostu ma w genach icon_smile.gif
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
  • 4 lata temu...
  • 4 miesiące temu...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Liczyć na "niezniszczalność" paneli winylowych mógł tylko ktoś, kto nigdy nie miał gramofonu i nie słuchał płyt. Winylowych przecież. Byle czym się przecież rysują, nie tylko szafirową (bardzo twardy materiał) igłą.   Natomiast zupełnie innym materiałem jest laminat. I swoją opinie napisałem znając ten materiał. Kiedyś kuchenne meble były wykończane laminatem. Można też było kupować płyty laminowane, bez podkładu. Czyli tę wierzchnią strukturę, z której niektórzy robili nawet boazerię. Kawałki takiej płyty mam do dzisiaj, przydają się w domowym warsztacie. Jeśli nie będziesz sypał piasku pod nogi, to niełatwo je zarysować na podłodze.     To oczywiste, bo ich powierzchnia wody nie przepuści nawet przez tydzień, ale diabeł leży w szczegółach, czyli krawędziach, jak wcześniej wspominałem. Niby są zabezpieczane, ale nigdy nie wiemy czy nie ma tam jakichś nieciągłości i/lub mikrouszkodzeń Lepiej więc nie przekonywać się, że jednak są.  A woda wejdzie w najmniejszą mikro dziurkę, ale wyjść nią później nie chce. Takie wychodzenie pod postacią pary trwa później miesiące i lata. 
    • Tak tak wodę zbierać od razu bo jak będzie stała to wiadomo że żaden panel nie wytrzyma. Ja się jednak decyduje na panele.  
    • Prawda jest taka, że natychmiast po zalaniu trzeba brać za ścierki, ręczniki, czy też odkurzacz przemysłowy i zbierać wodę i maksymalnie wysuszać...
    • Wiem że jest opis ale co innego opis a co innego praktyka. Znajomy położył winyle w przedpokoju i się zdarły po niecalych 2 latach i też pisało że są niezniszczalne :-)   
    • No to masz przecież charakterystykę techniczną.   Panele podłogowe Dąb Wolta o klasie ścieralności AC5 wyróżniają się odpornością na stojącą wodę przez 24 godziny. Wygląd o strukturze synchronicznej, charakteryzuje się wyczuwalnym i widocznym układem słojów jak w prawdziwej desce. Zastosowanie v-fugi sprawia wrażenie osobnych desek i znakomicie odzwierciedla naturalną drewnianą podłogę. Dodatkową zaletą są krawędzie zaimpregnowane wodoodpornym lakierem chroniącym przed wnikaniem wody i zapobiegającym ich pęcznieniu. Do wykończenia górnej warstwy paneli została użyta technologia LLT anti scratch zapewniająca niezwykłą odporność na zużycie i mikrozarysowania, dzięki czemu stopień połysku lub matu, w zależności wykończenia pozostaje taki sam przez cały okres. Panele zostały pokryte specjalną warstwą antystatyczną zapobiegającą powstawaniu ładunków elektrycznych, odpowiedzialnych za elektryzowanie podłóg i tym samym gromadzenie kurzu. Podłogę z paneli Dąb Wolta można układać na powierzchni z wodnym ogrzewaniem podłogowym. Gwarancja wodoodporności przez 24 godziny   3 Myślę, że spokojnie spełnią Twoje potrzeby.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...