Skocz do zawartości

mój wymarzony domek


Recommended Posts

Zaczynam odpisywanie. Kolejność przypadkowa, wg myśli w głowie. 

Do Rysia- przed wystruganiem drewutni rozmawiałam z sąsiadami. Joksu wspomniał o takiej możliwości, gdy sąsiedzi się zgadzają. Moi właśnie nie mieli nic przeciwko tak bliskiemu usytuowaniu drewutni. Bardziej się obawiam, jak to będzie przy odbiorze  budynku. Wprawdzie nie jest przytwierdzona do podłoża i można ją przenieść w dowolne miejsce, ale nie chciałabym jej "wypakowywać" w tym celu właśnie.

Do Tinka- w zasadzie jeszcze na dobre nie mieszkam. Choć już prawie. Część rzeczy jest ciągle w mieszkaniu. Co tam rzeczy, koty póki co, z różnych względów są jeszcze w mieście.

Do Bustera- szczerze podziwiam za przeprowadzkę w dwa dni. Zwariowałabym z takim tempem. Wczoraj przewoziłam zawartość szafek kuchennych. W zasadzie tylko przyprawy, ingrediencje do ciast typu bakalie, jakieś herbaty, psie jedzenie. Pakowałam wg wyciągania z szuflad do kolejnych płóciennych siatek. Te z kolei umieściłam w niebieskiej ikeowskiej torbie. Wypełniłam ją tymi skarbami po brzegi. Schodząc po schodach wyglądałam niczym choinka. Na jednym ramieniu rzeczona torba, którą z wielkim trudem sobie zasadziłam. Na drugim torba z butami, laptop ( stary, rozlatujący się i ciężki jak cholera), do tego torebka. Stroju dopełniały:parasolka i oprzyrządowanie psie. Na schodach to jeszcze jakoś było, gdyż mam szeroką klatkę schodową. Wprawdzie poniewierała mną ta torba, ale dałam radę. Gorzej było z przeciśnięciem się przez drzwi. A miałam troje do sforsowania, na szczęście jedne z klatki, wahadłowe ktoś unieruchomił, zatem było mi łatwiej. Potem tylko wypakowanie tych cudów i poukładanie. A to tylko cżęść... Opróżnienie w dwa dni moich nagromadzonych dóbr wszelakich niezbędnych i zbędnych jawi mi się jako coś absolutnie niemożliwego. Stąd mój wielki podziw dla Ciebie :).

 

Link do komentarza
5 minut temu, Baszka napisał:

Stąd mój wielki podziw dla Ciebie :).

Chyba nie napisałem że miałem dwóch pracowników do pomocy,ale i tak było co robić.

A potem masakra w zorientowaniu się co gdzie jest.

Wczoraj czytałem Twój poprzedni post.Miałem skomentować ale coś mnie powstrzymywało.

Przypomniałaś mi moją mamę i Jej ogródek,pomidory,grządki warzywne,małą folię (to chyba jeszcze przed Tobą ;) ) Podoba mi się :) 

 

Link do komentarza
3 minuty temu, Buster napisał:

A potem masakra w zorientowaniu się co gdzie jest.

 

 

Właśnie tego chciałam uniknąć. Stąd te etapy. Żeby nie zwariować do końca :). No i trochę z wygody. Sprawniej jest przenieść rzeczy z szafek do szafek, niż z szafek do kartonów i po pół roku dociekać, co , gdzie i do czego. I tak mam cyrk :).

Co do warzyw. Podoba mi się konsumpcja prosto z krzaczora :). W przyszłym roku też planuję taką rozpustę. Tylko chcę mieć grządki na podwyższeniu. Przy okazji wykorzystam resztę gruzu , kamieni, bloczków. Nie będę się musiała schylać do plewienia, a i gościom będzie wygodniej, choć i teraz poradzili sobie znakomicie :icon_biggrin:

Link do komentarza
1 godzinę temu, Baszka napisał:

Bardziej się obawiam, jak to będzie przy odbiorze  budynku. Wprawdzie nie jest przytwierdzona do podłoża i można ją przenieść w dowolne miejsce, ale nie chciałabym jej "wypakowywać" w tym celu właśnie.

Wg. obowiązujących przepisów budowlanych, jest to wiata, a ta Twoja, spełnia wymagania (jest do 50 m2), a to skutkuje tym, że nie ma potrzeby nawet jej zgłaszać, ani nie obowiązują jej odległości od granic (nie jest budynkiem), ani nie wymaga zgody sąsiada (nie ma czegoś takiego jak zgoda sąsiada).

 

Jedyne zastrzeżenie, to składowanie w niej materiałów palnych, które mogą być składowane (poza budynkiem) w odległości większej jak 4 m  od granicy - jest to wymaganie stawiane przez przepisy o ochronie przeciwpożarowej budynków.

 

Tak więc jedyna "przykrość" jaka może (ewentualnie) Cię spotkać to wypakowanie drewna z wiaty.

Link do komentarza
14 minut temu, bajbaga napisał:

Wg. obowiązujących przepisów budowlanych, jest to wiata, a ta Twoja, spełnia wymagania (jest do 50 m2), a to skutkuje tym, że nie ma potrzeby nawet jej zgłaszać, ani nie obowiązują jej odległości od granic (nie jest budynkiem), ani nie wymaga zgody sąsiada (nie ma czegoś takiego jak zgoda sąsiada).

 

Jedyne zastrzeżenie, to składowanie w niej materiałów palnych, które mogą być składowane (poza budynkiem) w odległości większej jak 4 m  od granicy - jest to wymaganie stawiane przez przepisy o ochronie przeciwpożarowej budynków.

 

Tak więc jedyna "przykrość" jaka może (ewentualnie) Cię spotkać to wypakowanie drewna z wiaty.

Mam pytanie przy okazji omówienia przez Ciebie kwestii wiaty, zamierzam postawić drewniany, zadaszony taras za domem przyległy do niego ale samonośny, drewniany  bez fundamentów o powierzchni 30m2 czy też obowiązują mnie takie same zasady jak w przypadku drewutni?

Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Do Zenka- witam Cię w moim dzienniku :).

DO Zenka, PeZeta i innych utajnionych wielbicieli starych mebli. Brutale bezwzględni, wichrzyciele moich koncepcji :). Nie dość, że wszystko idzie mi wolno i opornie, to mi jeszcze w głowie mieszacie. No przeca nie chcę tych mebli oszpecić. Ten mebel, który wstawił Zenek , to jakaś spaprana na biało ohyda  meblowa. Zupełnie nie o taki efekt mi chodzi. Nie umiem znaleźć zdjęcia, które kiedyś mi wpadło w oczy. Bielenie pastą starwax daje inny efekt. Nie wiem, kiedy mnie tknie na ten proces, ale po Waszych wpisach teraz to nawet garderoby nie odważę się pacykować. Jak się zdecyduję, to próbkę zrobię w miejscu dyskretnym, pokażę Wam efekt i przekonsultujemy :). Ten kredens posiada dodatkowy , wysuwany z czeluści blat. Z wrodzonego lenistwa go nie szlifowałam( w zasadzie zawsze jest schowany). Teraz będzie okazja to uczynić i ewentualną próbkę na nim uskutecznić.Dyplomatycznie.

Link do komentarza
1 godzinę temu, Baszka napisał:

Lesiu, przecież muszę dbać o Twoje dobre samopoczucie, Igusia ogarnia tylko sprzątanie :icon_mrgreen:.

A jeszcze jedno, wspomniałeś o brzozie, obiecuję Ci sadzonkę , skoro tak się upominasz :icon_mrgreen:.

Mam prośbę kochanie, wz. z tym, że zabroniłem Igusi sprzątania (no wiesz, potem żylaki i szorstkie dłonie), mogłabyś przejąć te prace? :icon_mrgreen:

 

Dzięks za brzózkę. O niczym bardziej nie marzę. :icon_mrgreen:

Co do uprawy truskawek. Właśnie zjadłem kilka. Zostawiłem Ci też trochę.

Są też jagody goji i maliny. 

 

truskawki-29X2017.thumb.jpg.725d07fe060e5d7cfcdcb0a815e1ce4f.jpg59f45d5685ade_jagodygoji-29X2017.jpg.0b58740f477d87edb3135f72d4385651.jpgmaliny-28X2017.thumb.jpg.00ae1808c8cbf9a48d1d2f74df27c262.jpg

Link do komentarza

Do Demo- w ubiegłą sobotę taras został skończony. Ma czółko :). Ma też schodki, które wprawdzie mają zostać pogłębione, ale co tam. Fotki przy okazji, bo przełączka na kartę została w mieście, a na pulpicie mam to, co zgrywałam wcześniej. 

Jeśli chodzi o sąsiadów, to masz całkowitą rację. Nader terytorialni. Wszyscy grodzą co mogą i jak mogą. Jestem jedyna bez ogrodzenia. Na razie myślę o bramie i to tylko z uwagi na własny zwierzyniec, który też jest terytorialny ( wpasował się w paradygmat sąsiedzki) i biega drąc japę, gdy tylko kogoś zobaczy:)

Ostatni odcinek drogi do mnie przypomina literę T. Mój domek jest na końcu krótszego ramienia z lewej strony ( podaję szczegółowo, jakby mnie kto chciał odwiedzić :icon_biggrin:). Rok temu znów podpadłam sąsiadom, bo w połowie długiego ramienia tej litery chcieli postawić kolejną bramę zamykaną, prowadzącą do 5 domów i jednej pustej działki. Oprotestowałam gorąco, póki co temat upadł. Koronny argument: żeby dzieci miały się gdzie bezpiecznie bawić. Nadmieniam, że główni pomysłodawcy mają dom na działce dwudziestoarowej, którą latem powiększyli o kolejne 10 ( kto bogatemu zabroni :)?), więc zupełnie nie rozumem, dlaczego dzieci mają się bawić na drodze, ale tępa jestem, jak widać. I nie poradzę:bezradny:.

Link do komentarza

Baszka zapewne wybaczy. 

28 minut temu, gawel napisał:

Mam pytanie przy okazji omówienia przez Ciebie kwestii wiaty, zamierzam postawić drewniany, zadaszony taras za domem przyległy do niego ale samonośny, drewniany  bez fundamentów o powierzchni 30m2 czy też obowiązują mnie takie same zasady jak w przypadku drewutni?

Wiata do 50 m2 nie musi być wolno-stojąca (na działce z budynkiem mieszkaniowym, lub przeznaczonej pod taką zabudowę) )- nie ma takiego wymogu (patrz PB art.29.1.2c).

Istnieje w przepisach też wiata wolno-stojąca do 35 m2 ( patrz PB art.29.1.2). bez wymogu działki mieszkaniowej, ale trzeba ją zgłaszać

 

Ale uwaga jest niuans - jeśli to "coś" nazwiesz tarasem - pozwolenie na budowę.

Ps. Uwaga na ilość powierzchni biologicznie czynnej.

Link do komentarza

Próbuję podgonić nieco zaległości w pisaniu.

Do Solki i aaa- mnie ci goście z kopytkami też zachwycają. Najmilej wspominam odwiedziny, które miały miejsce 19 i 20 sierpnia. Leżałam wtedy uziemiona po zabiegu na kopytko, pogoda była parszywa, taka forpoczta tej jesiennej tegorocznej. Myśli takie sobie, jak to w okolicznościach, kiedy nie można się ruszyć i nagle goście. Kanapa przy oknie, więc gapiłam się jak urzeczona. Przychodzą regularnie. Za  mną jest pas działek połączonych bezpośrednio z lasem. Zachwyca mnie też to, że nie posilają się chabaziami wszelakimi, tylko zadowalają chwaściorami. Nie skusiły  się nawet na oczara, którego miały po drodze. Mam pewne wątpliwości , jak to będzie zimą. Czy wtedy nie zaczną zajadać "jak leci". 

Do Draagona- powolutku rzeczywiście zaczyna u mnie wyglądać "cywilizowanie". Za to ja przechodzę proces odwrotny.Popadam w skrajny minimalizm połączony z prymitywizmem cywilizacyjnym. Ostatnio miałam w pracy imprezę 50- lecia istnienia placówki i zapomniałam pomalować rzęsy. Teraz taka moda, że kobity płacą ciężką kasę, by zachwycać świat doklejanymi rzęsami, a ja nie dość, że nie podążam tymi "tryndami", to jeszcze nie wykonuję planu minimum. Zapomniałam :bezradny:. Jednak nadmieniam, że impreza się udała :)

Wklejam parę fotek. Na pierwszej górka kwietna "obrabiana" też przez sarenki, na kolejnej smoczuś, z którym wchodzę w konfidencję najwyraźniej, potem wiadomo co, szczęście po prostu. Zerwałam, żeby goście nie pożarli i mam :).

I jeszcze jakiś rogacz, ale nie wiem jaki, bo o entomologii mam pojęcie niczym wilk o gwiazdach.

 

IMG_2725.JPG

IMG_3201.JPG

IMG_2244.JPG

IMG_2180.JPG

Link do komentarza

"Odzdrawiam" MrTomo :). Pracy rzeczywiście sporo i za mną, i przede mną jeszcze.

 

Zgodnie z obietnicą wklejam zdjęcie tarasu już wykończonego . O schodkach do poprawki chyba pisałam, są zbyt płytkie. Jak widać zostały wystrugane z resztek desek tarasowych.

Pokazuję też schrzaniony przez siebie fornir na kredensie. Specjalnie dla Lesia wybrałam fotkę, na której widać odbite w szybie kredensu ulubione drzewo :icon_biggrin:.

W końcu mam też kompostownik. No  może nie do końca "profesjonalny", ale co tam. Jest ograniczony tylko z trzech stron, bym miała swobodny dostęp do skarbów. Powinnam przerzucić do niego zbiór gromadzony nieformalnie, tylko nie mam kiedy, póki co.

Za dwa dni będę świętować. A co? Powiem pojutrze.

Dziś rano znów byli goście. Rozpieszczają mnie :).  Jadłam śniadanie i nagle widzę, że coś mi się rusza za oknem . Okazało się, że była obskubywana budleja. Spróbowałam zrobić zdjęcia, ale jako że było koło 6.30, to wyszły kiepskie. W każdym razie towarzystwo było zadowolone. Jedna z dam ( były bowiem trzy damy i jeden rycerz) tańczyła na szczycie tej górki kwietnej. Patrzyłam urzeczona. Na ostatniej fotce gość, który nie wie, że nie wypada się drapać w towarzystwie.

 Widać też, że nie mam już drewna zgromadzonego przy "piździku". Umeblowałam do końca drewutnię. 

IMG_3778.JPG

IMG_3747.JPG

IMG_3779.JPG

IMG_3740.JPG

IMG_3785.JPG

IMG_3775.JPG

IMG_3871.JPG

IMG_3876.JPG

Link do komentarza

Dowiemy się  dzisiaj :). Wczoraj tak się dzień poskładał, że zostałam na noc w mieście, a sprzęt na wsi. Otóż wczoraj minęła "miesięcznica" , jak udało mi się wreszcie doprowadzić do końca współpracę ze stolarkiem. Ostatnie dwoje drzwi zostało osadzonych właśnie 9 października. Po drodze okazało się, że opaski do drzwi łazienkowych z góry i z dołu są niepomalowane, że skończyła mu się bejca, że nie przywieźli bejcy , choć mieli przywieźć, że jak przywieźli, okazało się, że jest to nie ten kolor, którym była malowana reszta, ale w końcu przywieźli tę właściwą i mam drzwi. Wprawdzie trochę porysowane, ale kto by się takimi drobiazgami przejmował? Z drzwi korzystam stale. Zamykam je przed zwierzyńcem, kiedy wychodzę do pracy. Oto one. Tuż za drzwiami jesienna impresja czeremchowa.

Daszek mi się podoba, wrócimy do tematu.

IMG_3597.JPG

IMG_3711.JPG

Link do komentarza

Następna sprawa do przodu,zakończyła się bez morderstwa stolarka,masz silne nerwy ;) 

 

po przeczytaniu :

7 godzin temu, Baszka napisał:

Po drodze okazało się, że opaski do drzwi łazienkowych z góry i z dołu są niepomalowane, że skończyła mu się bejca, że nie przywieźli bejcy , choć mieli przywieźć, że jak przywieźli, okazało się, że jest to nie ten kolor, którym była malowana reszta,

osłabłem,brak komentarza.....

Link do komentarza

Busterku, mam nadzieję, że doszedłeś już do siebie :). Te "drobiazgi", które Cię osłabiły są przeszłością. Za to widzę, że nie mogę pokazać szczelin między opaską a ścianą, bo dostałbyś zawału :D. Sama niemalże dostałam( który to już raz), jak pojechałam do niego w pierwszych dniach września, żeby w końcu raczył zakończyć temat. Umówiliśmy się na przyszły tydzień i wtedy odkryłam, że opaski są niepomalowane. Od razu zrezygnowałam z tego spotkania i przesunęłam na czas, kiedy zdoła je pomalować. Nie mogłam tego zrobić sama, gdyż trzeba do tego użyć pistoletu. Pędzlem tak nie wychodzi. Wiem, bo próbowałam, kiedy wybierałam kolor. No nieważne. 

Teraz zostało mi już tylko dwóch miszczów do zakończenia współpracy: instalator i stolarek nr 2, ten od listew przybijanych do paneli. Odbębniam ich kolejno, bo nie jestem  w stanie w jednym momencie. Instalator miał dzwonić wczoraj rano, żeby się umówić. Niestety pewnie niezwykle ważkie przyczyny uniemożliwiły ten kontakt. Zadzwoniłam zatem do stolarka." Musi jeszcze raz przeszlifować i pomalować listwy, bo się zakurzyły". We wtorek,  środę powinny być gotowe. Głównie chodzi o listwy pod okna balkonowe, do tego wiatrołap i kuchnia. Przerywam teraz, bo coś zaczyna się dziać , pędzę po aparat.

 

Link do komentarza

Nie , nie o gości chodziło tym razem, jeno o niebo, bo zaczęły się jakieś różowości na nim nieśmiało pokazywać. Nie wiedziałam, że aż tak lubię różowy kolor :icon_biggrin: Jednak fotki nie wyszły spektakularne. A mam gdzieś ( tam gdzie fotka śpiącej matki) takie z ubiegłego roku, z tej pory-miodzio. Postaram się odnaleźć.

Teraz o zajęciach wczesnej jesieni. Trochę zaniedbałam prace ogrodowe na rzecz lasu. Raz , że lubię jako taki, dwa że nie będąc wytrawnym grzybiarzem trochę zbierałam , jako że obrodziły obficie. Mam nawet za sobą pierwsze w życiu kiszenie rydzów. Dwa razy znalazłam rydze giganty, w tym raz na łące tuż obok działki. Niestety rosną tu pojedynczo, nie rozpieszczają. Zrobiłam też dwa słoiczki wg przepisu Magdy G. Zobaczymy w późniejszym czasie, co warte. Na ostatniej fotce najpiękniejsza biżuteria leśna:).

 

IMG_3616.JPG

IMG_3727.JPG

IMG_3600.JPG

IMG_3509.JPG

Link do komentarza

Droga Siostro dojdziesz i Ty do etapu zadomowienia. Skoro takiemu łosiowi jak ja się udało, to każdemu się uda, Tobie tym bardziej :)

Udało mi się kupić symbol mojej budowy. Jeszcze nie jestem pewna, gdzie go powieszę. Taki malutki symbolik zawisł na piekarniku.Tylko zdjęć teraz nie wkleję, bo się gdzieś ukryły.

MrTomo, grzyby jeszcze można spotkać. Wczoraj byłam w moim ukochanym lesie i parę przytargałam. Niestety rydza ani jednego. Dziś na śniadanie była jajecznica na grzybach i jeszcze będą kanie. Resztę suszę. A kubek przywieziony ze zlotu naszego forumowego jest moim ulubionym.

Skoro o grzybach, to muszę obiektywnie napisać, że trzeba uważać. Napiszę, ale już nie teraz, co przywiozłam z jednej wyprawy grzybowej.

IMG_3974.JPG

IMG_3977.JPG

Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...
  • 2 tygodnie temu...

Jakaż ona cudna :). Niestety to nie u mnie, a szkoda. U mnie zbliżają się do tarasu, ale do okien nie podchodzą. Podejrzewam, że ta musi być jakaś oswojona , mieszkająca w tym ogrodzie.

 

Do właścicieli rydzów pod oknem. Kategorycznie apeluję o zaproszenie jesienną porą. Ewentualnie można przesłać zebrane egzemplarze, już je sobie sama przebiorę i oczyszczę :).

 

Była zima, przyszła wiosna, zima znów nadchodzi, a ja ciągle nie mam czasu na napisanie, czym grozi wypad do lasu na grzyby...Co się odwlecze...

Teraz dwa słowa z frontu budowlanego. W zeszły piątek po długim czasie przyjechał jakże oczekiwany stolarek nr 2. Miał dokończyć listwy, skleić rozwaloną przez siebie futrynę i dokleić tę listwę, która już zdążyła odpaść. To mi się zaiste podoba. Jeszcze nie wszystkie skończył przyklejać, a tu się już niektóre odklejają ...Nauczona doświadczeniem postanowiłam się przedwcześnie nie cieszyć. I słusznie, jak się okazało po czasie. Jednak jak zadzwonił z informacją, że przyjedzie, nie mogłam powstrzymać radości. Jak przyjechał też się jeszcze cieszyłam. Kiedy przestałam? Ano wtedy, jak wniósł listwy do domu. Okazały się być nie w tym kolorze. No co tam myślę sobie. Tyle czekałam ( od lutego dla przypomnienia), to poczekam jeszcze trochę, na takie w kolorze właściwym. Dałam zatem najdłuższą listewkę na wzór. I co się okazało? Ano to, że również została zeszlifowana, bo cymbał jeden zapomniał napomknąć temu od szlifowania, że ta jest na wzór  :wallbash:.

Zatem wczoraj odwiedził mnie ponownie po kolejną listewkę na wzór, tyle że tak długiej już nie miałam.

Dochodzę do wniosku, że przyciągam wyjątkowych pacanów.

Jestem na etapie poszukiwań gniazdka zewnętrznego. W Casto mają takie z IP 44. .Gość mówi, że to wystarczy, tylko należy założyć drzwiczki, za którymi będzie schowane. Prawdę mówi? Pojechałam też do hurtowni elektrycznej. Tam na pytanie o gniazdko zewnętrzne elewacyjne usłyszałam odpowiedź, że wszystkie się nadają. Zdziwiłam się niezmiernie i zapytałam o wodoszczelne. Pan dziwnie  popatrzył, a jak spytałam o parametr IP, to dopiero zobaczyłam dziwne spojrzenie. W każdym razie dysponują tam takim z IP 55. Takie bliżej 60 podobno nadaje się na dno basenu, kosztuje 700 zł i w domach nie montują. Czy rzeczywiście ten parametr 55 jest odpowiedni do mojego domu na elewację? 

Link do komentarza

Ostatnio namierzyłem sklep Lumenpro. Wg mnie mają bardzo dobre ceny - porównałem z kilkoma w sieci. Pani z obsługi klienta (chat)żeby mi odpowiedzieć na moje pytanie zadzwoniła do producenta. Więc chwalę i proszę: niech mi nikt nie mówi że to co piszę jest reklamą. To jest PR, a nie reklama.

Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...

Z okazji trwających Świąt Bożego Narodzenia życzę Wszystkim jak najmilszych chwil i radości nieskażonej problemami dnia codziennego :).

Chcę też z całych sił podziękować serdecznie za za Waszą pomoc. Jest nie do przecenienia. W moim domku z jego wszystkimi fuszerami, niedociągnięciami," nieskończeniami" odbyła się pierwsza Wigilia. Nic to , że kinkiety leżą obok kominka, lustro stoi za kanapą, dziura z wentylacji straszy niezamkniętym otworem, różne kable sterczą ze ścian jak badyle, a ściany należy pomalować. No i ja nadaję się przynajmniej do konsultacji z dobrej klasy specjalistą z wiadomo jakiej dziedziny, ale... mieszkam :)

 

Dziękuję za wpisy dotyczące gniazdka zewnętrznego. Są nadal aktualne, bo temat nie został ogarnięty. Nikt nie miał czasu, by to zrobić, ani mąż koleżanki, ani elektryk, który robił instalacje. Nikt inny z umiejętnościami nie pojawił się na horyzoncie. Czasem złoszczę się sama na siebie, że taka jestem mądralińska , taka niezależna, a na przykład gniazdka nie umiem zamontować. I czekam na kogoś, kto to ogarnie, jak na zbawienie. 

 

Teraz wracam do tematu, jak się może skończyć wyprawa na grzybobranie. Wracałyśmy z dziecięciem z lasu, byłyśmy w miejscu, w którym lokalna droga włącza się w drogę krajową na Poznań ( ruchliwą) i nagle zobaczyłyśmy ją. Zdawała się nie zwracać uwagi na auta wokół. Była opanowana i zupełnie nieświadoma zagrożeń. Zauważyłyśmy ją jednocześnie, a że w takich momentach działam odruchowo, zatrzymałam samochód, dziecię wysiadło, dopiero wtedy poszukałam stosownego miejsca do zatrzymania. Zapytałyśmy w okolicy , czy ktoś zna, widział itp. Nikt i nic. Zatem zaprosiłyśmy wielką potworę do auta i pojechała z nami. Teraz tylko parę zdjęć. cdn

 

20171029_120532.jpg

IMG_3548.JPG

IMG_3530.JPG

IMG_3583.JPG

Link do komentarza

Audaces fortuna iuvat, tyle w temacie odwagi :). Wielka potwora od samiutkiego początku zdawała się być szalenie zrównoważona, a zatem budząca zaufanie. Co istotne zupełnie nie zwracała uwagi na kota, który nie wiadomo skąd pojawił się w okolicy. Zlekceważyła go wybitnie. Jak się później okazało nie było to zagranie pokerowe. Na nasze domowe też nie zwróciła uwagi. Pozwoliła się bez problemu wykąpać. Ablucje uwidoczniły różne problemy zdrowotne, jakieś wysypki rany, łyse placki na końcówkach uszu. No i masę, a właściwie jej brak. Ważyła 25 kg. Nie wiem, ile waży teraz, ale apetyt ma wyborny. Bardzo się muszę pilnować, bo w oka mgnieniu kradnie wszystko, do czego sięgnie, a że ma długie łapy, sięga daleko. Pożarła już nieczęstowana: kostkę masła, prawie cały bochenek chleba razowego ( nie w jednym czasie, zatem nie chodziło jej o chleb z masłem), garnek z ryżem z warzywami ( zawartość przeznaczoną dla niej i Filipa na dwa dni), smalec z dodatkiem boczku, który wyprodukowałam, orzechowomaślanocukrową polewę do ciasta i pół blachy ciasta właściwego. Tym samym zapewnia i mnie "atrakcje", bo co się działo po pochłonięciu smalcu możecie sobie wyobrazić. Mniej więcej to samo, co po obrabianiu kości wołowej. Dobrze, że nie oszczędzałam na panelach, przeżyły.

Kości nie mogę dawać ani surowych, ani gotowanych. Szkoda, bo miały kudłacze wielkie chwile szczęścia. W zakresie zdrowotnym potwora jest w zasadzie "opanowana" . Został do wycięcia guz, który będzie usunięty przy okazji sterylizacji.

Na pierwszym zdjęciu towarzystwo po powrocie z grzybobrania, w czasie którego dopadł nas deszcz.Na ostatnim widać, jak ją myję przy pomocy suchych traw. Potwora lubi się perfumować, a że właśnie znalazła coś interesującego do wytarzania...jest myta.Mamy za sobą jeszcze inne przygody, ale o nich kiedy indziej.

IMG_3594.JPG

IMG_3554.JPG

IMG_3959.JPG

Link do komentarza
22 godziny temu, Baszka napisał:

Dziękuję za wpisy dotyczące gniazdka zewnętrznego. Są nadal aktualne, bo temat nie został ogarnięty.   

Polecam Ci lekturę:

Stopień szczelności stosowanego osprzętu zewnętrznego. Czym jest symbol IP?

Mocowanie urządzeń elektrycznych na elewacji budynku docieplonego styropianem

Wykonywanie zewnętrznej instalacji elektrycznej

Pytaj, jeśli coś będzie niezrozumiałe.

Link do komentarza

Gniazdo zewnętrzne.

Basiu, Retro ładnie to opisał w podlinkowanych artykułach. Ty - zdaje się - potrzebujesz podtynkowe gniazdo IP44 (jak u mnie). To niedrogie sprawy. Jest tylko kwestia montażu. U mnie nie bawiłem się te ekstra mocowania, które Retro podlinkował, bo uznałem, że zawsze będę mógł je potem wykonać, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Na razie nie zaszła. Mam zwykłe puszki osadzone na piance montażowej. Ale to też kwestia twardości styropianu na elewacji. Mam ten szary, więc mocno trzyma puszkę, i nie muszę nic więcej kombinować.

 

Masz już gdzieś wyprowadzony przewód do tego gniazda? Przynajmniej jest już przygotowany wewnątrz? Może jakaś fotka tego miejsca, gdzie ma on wychodzić?

 

PS. Śliczna fotka (ta ostatnia). :)

 

Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...

Poczytałam o gniazdkach, Retro dziękuję :). Niewykluczone, że będę Was jeszcze męczyć w tym temacie, jak się tylko jakiś "gniazdkowicz" pojawi na horyzoncie. Na razie nie ma takowego.

Lesiowi też dziękuję za uwagi, swoją drogą to Lesiu mnie zadziwia. Okazuje się, że zwraca u mnie uwagę nie tylko na ulubione brzozy, ale zauważył, że mowa o gniazdkach podtynkowych:).

Dzieje się mało. Ostatnio , jako że w pobliżu działają górale, udało mi się doprowadzić do osadzenia kratki wentylacyjnej w ścianie szczytowej pokoju nad garażem. Nie było to proste, bo nie mam dojścia do tej ściany od środka budynku, tylko z zewnątrz. Wykorzystałam ich też do zamontowania haka na lampę i powieszenia tejże na klatce schodowej. Nie było to proste, jako że z drabiny nie dało się sięgnąć. Wymyśliłam, żeby drabinę postawić od środka. Był to pomysł skuteczny. Niestety ową kratką nie cieszyłam się długo, gdyż wczoraj sprawiała wrażenie, jakby chciała zmienić lokalizację, a dziś już ją zmieniła udowadniając tym samym, że grawitacja działa. Na szczęście górale jeszcze dziś działali, zatem przyszli , powtórzyli wszystko od początku, tym razem pogrubiając ową kratkę na obwodzie, by jej niecne zamiary nie mogły tak łatwo być zrealizowane i siedzi. Lampę też mi zdjęli, bo była za krótka i mi działała na nerwy. Muszę ją jakoś przedłużyć i liczę , że ktoś podsunie skuteczny pomysł. Jedyne co mi wpadło do głowy to przedłużenie tych trzech , widocznych na zdjęciu  łańcuchów jakimiś podobnymi ogniwami, tyle że zwykłymi. Macie pomysł, kto może coś takiego uskutecznić? Ta lampa się nigdzie indziej nie nadaje, bo jest za długa, tam z kolei za krótka. Paranoja. 

Z innej beczki . Ostatnio odwiedziło mnie stado gili. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia, koty też. Gapiliśmy się, jak urzeczeni. Niestety nie mam fotki. Jednego osobnika forpoczty udało mi się obfocić przy innej okazji.

Dla pewnej równowagi tego, co za oknem pokazuję też nieco chabazi w jesiennej jeszcze odsłonie. Trzmielina oskrzydlona w towarzystwie goździków.

IMG_3719.JPG

IMG_4381.JPG

IMG_4383.JPG

IMG_4192.JPG

Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...