Skocz do zawartości

budowa domu poniżej 100tys projekt Delta Nilu 78


Recommended Posts

Ja pisałem o kwocie 230 tys. bo mnie tak urządza, przy wyjeździe z żoną i skromnym życiu w drogiej Norwegii albo Anglii gdzie mam więcej znajomych, myślę że przez 4 lata wspólnie byśmy tyle odłożyli. Wspólnie mieszkanie byśmy wynajmowali rachunki plus życie bez szaleństw, bo jeśli chcesz zarobić i coś przywieść to tak to mus wyglądać. A co do latarenki to jak chcecie dużo ich w Polsce i możecie szybciej zarobić niż te 4 lata wspomniane eh he eh
Link do komentarza
Cytat

Ja pisałem o kwocie 230 tys. bo mnie tak urządza, przy wyjeździe z żoną i skromnym życiu w drogiej Norwegii albo Anglii gdzie mam więcej znajomych, myślę że przez 4 lata wspólnie byśmy tyle odłożyli. Wspólnie mieszkanie byśmy wynajmowali rachunki plus życie bez szaleństw, bo jeśli chcesz zarobić i coś przywieść to tak to mus wyglądać. A co do latarenki to jak chcecie dużo ich w Polsce i możecie szybciej zarobić niż te 4 lata wspomniane eh he eh



Kwota jak najbardziej do odłożenia w 4 lata w dwie osoby, jednak potem często nie ma do czego wracać. To znaczy ludzie, którzy wrócili tutaj do Polski po kilku latach mają ciężko znaleźć pracę i zwykle chcą wrócić znowu zagranicę. Ciężko jest przejść z pensji angielskiej czy norweskiej na polską icon_smile.gif tym, którzy znajdą pracę. Ale chyba już lepszy wyjazd na kilka lat niż kredyt na 40 lat. Łatwo się bierze czasami, spłaca ciężko a to nie kredyt na LCD czy komputer. Wg mnie, że było stać kogoś na taki kredyt na 40 lat z ratą przykładowo 1200 zł, trzeba mieć dochód w rodzinie z 4000zł minimum, w przeciwnym razie przez 40 lat masz wegetację od 1-go do 1-go, zero wczasów, itp., itp. Pomijam już fakt, że przez te 40 lat nie mogą Ci się pogorszyć zarobki, bo Cię nie będzie stać na ratę kredytu. Edytowano przez małymiki (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Wyjeżdżam z żoną, bo mam tylko ją. Nie mamy dzieci, kosmicznych zarobków, auta, które pozwoliłyby na kredyt, bo decyzje dostaliśmy odmowną. A może i w sumie lepiej zawsze jest jakiś ukryty znak w tym wszystkim tak sobie tłumaczę. Może i lepiej tak jak twierdzi małymiki łatwo się bierze ale oddać ciężko. Na chwilę obecną są takie okresy, że się żyje od 1 do 1 przy dochodzie na nas dwoje ponad 4000 zl, a gdzie dzieci, wyjazdy, komputer czy kupno tv ? Nie wiem, ale podziwiam ludzi z takimi zobowiązaniami i gratuluje odwagi i jaj, mi niestety zabrakło szczęścia ( a może na szczęście ? ? ?)...

P.s Podziękowania śle z wyrazami szacunku dla naszego "kochanego rządu", który nam zgotował tą Drugą Zieloną Wyspę !
Link do komentarza
Cytat

Wyjeżdżam z żoną, bo mam tylko ją. Nie mamy dzieci, kosmicznych zarobków, auta, które pozwoliłyby na kredyt, bo decyzje dostaliśmy odmowną. A może i w sumie lepiej zawsze jest jakiś ukryty znak w tym wszystkim tak sobie tłumaczę. Może i lepiej tak jak twierdzi małymiki łatwo się bierze ale oddać ciężko. Na chwilę obecną są takie okresy, że się żyje od 1 do 1 przy dochodzie na nas dwoje ponad 4000 zl, a gdzie dzieci, wyjazdy, komputer czy kupno tv ?


Nie załamuj się icon_smile.gif Ja osobiście na Waszym miejscu zarabiając ponad 4000zł mocno bym się zastanawiał nad wyjazdem zagranicę, no chyba, że jesteście ostro zdeterminowani, aby wyjechać. Na zachodzie coraz ciężęj o pracę, prace tutaj rzucicie, jak Wam nie wyjdzie na obczyźnie zwykle nie ma już do czego tutaj wracać. Nie wiem czy byliście kiedyś zagranicą i znacie smak życia tam. Mój znajomy też kiedyś wyjechał do Irlandii, pracował razem ze mną tu w Polsce, niestety jego wyjazd i marzenia o dużych pieniądzach nie spełniły się. Po prostu nie dał rady fizycznie tam pracować, co mnie trochę dziwiło, bo trenował trochę podnoszenie ciężarów, ale widać siła to nie wszystko icon_smile.gif Chyba psychicznie też nie dał rady trochę, on był w innej sytuacji niż Wy, bo zostawił w Polsce żonę i córkę. Wrócił do Polski po kilku miesiącach, oczywiście o powrocie do dawnej pracy nie było już mowy, szukał pracy długo, teraz pracuje w sklepie z zabawkami i z pewnością żałuje decyzji i straconej pracy. Jest oczywiście wiele osób, którym się udaje i tego Wam życzę w razie wyjazdu. Piszesz, że nie macie dzieci na razie, więc na Waszym miejscu po pierwsze zacząłbym oszczędzać i to mocno, ale jak piszesz, że za 4000zł w dwie osoby żyjecie od 1 do 1, to może być to trudne:) Tak na poważnie wg mnie przy takich dochodach i skromnym życiu miesięcznie możecie 2000zł spokojnie odłożyć, na rok daje to prawie 25 000zł, to dużo i niedużo, ale zawsze coś Waszego. Po drugie możecie zmniejszyć projekt domu i wybrać tańszy, wiem zaraz pewnie zostanę skrytykowany, że dom buduje się dla rodziny, że musi mieć min 100m2, że musi mieć garaż,że będą dzieci i dom będzie za mały, itp. Wg mnie wcale tak nie jest. Wiadomo, że też bym chciał taki większy domek i patrze na różnymi ładnymi projektami, ale trzeba zejść na ziemię. Jeżeli dla Was jest priorytetem swój domek, zrezygnujcie z pewnych rzeczy jak garaż, wybierzcie projekt prostszy i mniejszy, taki chociażby jak Pani Hania http://www.studioatrium.pl/projekty-domow/...,320.html#rzuty , 76m2. Garaż zawsze można dostawić. W porównaniu do Twojego projektu ze 25% byś zaoszczędził na tym domku, to jest dużo. Ja jestem zdania, że człowiek powinien budować to, na co go realnie stać, a nie latami spłacać kredyt przez 40 lat i dziadować. Tak naprawdę na taki domek Hania 7 lat oszczędzania i jesteście w stanie go zbudować. 7-8 lat i macie coś swojego, co zawsze można potem sprzedać (małe domy są w cenie, tak jak małe mieszkania) i np. zbudować większy jak się dodatkowe środki finansowe pojawią. Po 8 latach nie masz kredytu, masz dom a nie perspektywę jeszcze 32 lat spłaty. Ponadto jak napisałeś, że dużo wydajecie miesięcznie, to jestem pewien, rata kredytu mocno Was by zabolała.Fakt nie jest to dom duży i super komfortowy, ale jest Wasz. Przez 7 lat, Ci co wzięli kredyt będą się śmiali z Ciebie, ale przez następne 32 lata, Ty się będziesz śmiał z nich, pojedziesz na wczasy, zmienisz auto a oni nie. Ty wydasz na dom 200 000zł, oni 500 000zł na dom 20m2 większy, czy warto odpowiedz sobie sam. Jeszcze jedna rzecz, na pewno słyszysz takie opinie, że nie warto budować domu 75-80m2, zauważ, że najczęściej mówią to osoby, które mieszkają w bloku na 30-kilku metrach i się mądrzą. Jedź do kogoś, kto taki mały domek ma, zobacz, jak się tam mieszka, czy Wam to pasuje. Poza tym zawsze możecie budować etapami, wielu osób tak robi. Nie wszystko w życiu można mieć od razu, trzeba się z tym pogodzić icon_smile.gif Powodzenia icon_smile.gif Edytowano przez małymiki (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze. Sama nie mam wybitnych dochodów a jednal porwałam się na szaleństwo kredytowe. Przez 30 lat będę dzieliła własność domu z bankiem-a może tylko do piatku, bo kto wie czy Majowie nie mieli racji, może jeszcze parę lat bo los przyniesie coś dobrego a może stanie się coś zupełnie innego...Może jestem szalona ale trudno. Zrezygnowałam z wizji oszczędzania przez 10 lat, bo może uda się wybudować bez kredytu... Wolę już nie pojechać na wczasy oszczędzając na ratę kredytu, siedząc na własnym tarasie niż oszczędzać każdy grosz na przyszłą budowę męcząc się w bloku( przy tej opcji chyba też nie poszaleję z wyjazdami).Możnaby się tu licytować ale po co,każdy ma swoje racje. Jednak mając 4 tys dochodu można mówić o oszczędzaniu pieniędzy o których piszesz, jedynie mieszkając przy rodzicach i najlepiej jeszcze się u nich żywić. Nie każdemu to pasuje, nie każdy ma taką możliwość. Wiele osób zamienia kasę za wynajem na ratę kredytu i nie ma co się dziwić. Nie ma też co się dziwić tym co wyjeżdzają, niektórym się akurat udaje. Jednak dziwi mnie to, że zakładasz iż 20m2 więcej kosztuje 300 tys:), bo tu już chyba mijasz się z prawdą-chyba, że założyłeś różne standardy ale wtedy przykład wogóle traci sens. Podsumowując: niech każdy robi co uważa, tylko niech nie pisze, że ten kto ma kredyt będzie 20,30 lub 40 lat ,,dziadował" bo tego to nikt nie wie...
Link do komentarza
Kachna 30 dobrze to skwitowałaś. Niektórzy po prostu nie mają innego wyjścia i bez kredytu nie mają szansy na własny kąt. Wyjścia oczywiście są jak zawsze dwa: wynająć mieszkanie i ładować komuś w kieszeń lub mieszkać z rodzicami o ile masz wogóle taką możliwość. Jest jednak i trzecie - rzucić się na głęboką wodę i wziąć kredyt aby mieć swoje wymarzone gniazdko. Jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie ma. Ja sama mam kredyt na 30 lat do tego dwoje dzieci, męża i wcale nie uważam, że przez 30 lat będę dziadować. Gdybym miała takie podejście to nie miałabym teraz tego co mam. Najwyżej przez 2-3 lata nie pojadę na urlop tylko będę siedzieć w ogródku za domem- jakoś to przeżyję.
Link do komentarza
Myśmy brali kredyt na budowę na 30 lat zostało 27, a od 2 mieszkamy w swoim domu, mimo kredytu i tak nie szaleliśmy z kubaturą wykończeniami, ale już nie opłacamy mieszkania, nie mamy upierdliwych sasiadów za ścianą i o zgrozo stać nas na wczasy, może nie wypaśne do ciepłych krajów, ale 5- cio osbową rodzinę rzadko na takie stać (nawet bez hipoteki na karku). Szczerze gdybym miała oszczędzać przez 10 lat, albo lepiej przez tyle sie budować to chyba bym zrezygnowała z domu bo po co mi on jak będę stara, a dzieci wychowam w blokowisku.
Ale to jest moje zdanie.
Link do komentarza
małymiki Ja w pracy mogę sobie wziąć urlop bezpłatny na rok a żona ma umowę śmieciową na zlecenie zarabia 1800zł a jest kosmetyczką, więc robotę znajdzie i nie będzie żałowała jak ją straci. Mi szkoda trochę mojej, ale jakoś będę musiał wytrzymać jeżeli będę chciał zostać dłużej niż rok bo wtedy napewno muszę się zwolnić. A co do kredytu to uwierzcie ja też wolę wsiąść go niż wynajmować mieszkanie i komuś je spłacać czy siedzieć z teściową bo psychicznie nie daję już rady ! Jednak dostał decyzję odmowną z banku i powiedzcie jakie mam inne wyjście ? 10 lat nie zamierzam odkładać pieniędzy bo wiadomo czy za 10 lat suma którą mam wystarczy mi na moje cztery kąty ? Tu trzeba się mocno zastanowić a poza tym po co oszczędzać żeby mieć dom na starość ? A dzieci życie ja poprostu nie mam warunków żeby sobie na to pozwolić ? Jestem pod ścianą jeżeli rozumiecie o czym mówię. Dlatego wolę zaryzykować i żałować niż żałować, że nic nie zrobiłem.
Link do komentarza
Cytat

małymiki Ja w pracy mogę sobie wziąć urlop bezpłatny na rok a żona ma umowę śmieciową na zlecenie zarabia 1800zł a jest kosmetyczką, więc robotę znajdzie i nie będzie żałowała jak ją straci. Mi szkoda trochę mojej, ale jakoś będę musiał wytrzymać jeżeli będę chciał zostać dłużej niż rok bo wtedy napewno muszę się zwolnić. A co do kredytu to uwierzcie ja też wolę wsiąść go niż wynajmować mieszkanie i komuś je spłacać czy siedzieć z teściową bo psychicznie nie daję już rady ! Jednak dostał decyzję odmowną z banku i powiedzcie jakie mam inne wyjście ? 10 lat nie zamierzam odkładać pieniędzy bo wiadomo czy za 10 lat suma którą mam wystarczy mi na moje cztery kąty ? Tu trzeba się mocno zastanowić a poza tym po co oszczędzać żeby mieć dom na starość ? A dzieci życie ja poprostu nie mam warunków żeby sobie na to pozwolić ? Jestem pod ścianą jeżeli rozumiecie o czym mówię. Dlatego wolę zaryzykować i żałować niż żałować, że nic nie zrobiłem.


Negatywna odpowiedz z jednego bank to jeszcze nie koniec świata, przecież banków jest u nas zatrzęsienie. Ja w pierwszym banku też dostałam odpowiedz negatywną, mało tego przez ten bank jestem dodatkowo jakieś 6 tyś. w plecy ( za długa historia żeby opisywać, a po za tym nie chcę się znów denerwować przez jełopów), szłam jednak za ciosem i w drugim banku się udało. Co prawda jak to powiedział mój znajomy mam 30 letniego (już 28 letniego) garba na plecach ale coś za coś. Niestety chcąc realizować nasze marzenia nie mamy innego wyjścia. Może kiedyś wygram w totka albo okaże się, że mam ciocię w Ameryce i szybciej uda mi się spłacić kredyt icon_razz.gif Pomarzyć dobra rzecz icon_smile.gif
Link do komentarza
Cytat

Jednak dziwi mnie to, że zakładasz iż 20m2 więcej kosztuje 300 tys:), bo tu już chyba mijasz się z prawdą-chyba, że założyłeś różne standardy ale wtedy przykład wogóle traci sens. Podsumowując: niech każdy robi co uważa, tylko niech nie pisze, że ten kto ma kredyt będzie 20,30 lub 40 lat ,,dziadował" bo tego to nikt nie wie...


Moje wyliczenie jest oparte na następujących danych:

1. Wariant A - dom budowany za gotówkę 80m2 bez kredytu - koszt 200 000zł
2. Wariant B - dom 110m2 budowany na kredyt 40 lat, wkład własny 0zł - kredyt + odsetki = 500 000zł

i właśnie te 20m2 dodatkowe przy kredycie na 40 lat tyle kosztuje icon_smile.gif Dodałem te 20m2 przy opcji z kredytem bo zwykle ludzie wtedy budują większe domy, wychodząc z założenia, że rata 100 zł więcej dużo nie zmienia.

Zgadzam się z Tobą, że każdy niech robi, co co uważa za słuszne, po prostu przedstawiłem swój punkt widzenia, który z biegiem lat może się zmienić, nie twierdzę, że nie icon_smile.gif

Odnośnie "dziadowania" dodam swoje 3 grosze icon_smile.gif Jasne, że nie wiem, czy sytuacja finansowa mu się polepszy w najbliższych latach czy nie, daj mu Boże, aby się poprawiła. Odniosłem się do sytuacji obecnej i jego zarobków na chwilę dzisiejszą. A jak te zarobki przez 40 lat kredytu nie ulegną poprawie i będą mieć przykładowo 2 dzieci, to dużo z tych pieniędzy nie zostanie po wszystkich codziennych opłatach.

Wiadomo niektórzy ludzie nie mają wyjścia i muszą brać kredyt, podziwiam optymizm takich osób, chciałem tylko pokazać tą negatywną stronę kredytów, którą należy wziąć pod uwagę.
Link do komentarza
Cytat

Negatywna odpowiedz z jednego bank to jeszcze nie koniec świata, przecież banków jest u nas zatrzęsienie. Ja w pierwszym banku też dostałam odpowiedz negatywną, mało tego przez ten bank jestem dodatkowo jakieś 6 tyś. w plecy ( za długa historia żeby opisywać, a po za tym nie chcę się znów denerwować przez jełopów), szłam jednak za ciosem i w drugim banku się udało. Co prawda jak to powiedział mój znajomy mam 30 letniego (już 28 letniego) garba na plecach ale coś za coś. Niestety chcąc realizować nasze marzenia nie mamy innego wyjścia. Może kiedyś wygram w totka albo okaże się, że mam ciocię w Ameryce i szybciej uda mi się spłacić kredyt icon_razz.gif Pomarzyć dobra rzecz icon_smile.gif



Ja już nie mam siły na walę z tymi darmozjadami! Byłem raz sam w banku powiedzieli, że nie! Później poprosiłem znajomą doradczynię bankową ona uparcie twierdziła, że tak ! I tak czekałem czekałem, że w przyszły roku uda mi się zrealizować upragniony cel ? A tu zonk decyzje odmowne w 2 bankach. Poprostu obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę się ich już prosił jak nie chcą na mnie zarobić to wara... A teraz zrobię sobie taki manewr, że będę sobie odkładał co miesiąc ratę kredytu 1300zł przez równy rok i zobaczymy czy uda się z takim zobowiązaniem żyć i jak. Pomysł podsunął mi jeden z użytkowników i uważam, za trafiony. Może po roku się coś zmieni, żona znajdzie jakieś bardziej dochodowe zajęcie może dostanie normalną umowę a nie śmieciową, może banki same będą się prosiły o klientów icon_smile.gif (w co wątpię, ale nigdy nie mów nigdy!) a jak nie odłożę trochę kasy na wyjazd i ruszam po wakacjach do znajomych. Z rocznym urlopem nie będzie problemu, bo pracuję w dużej instytucji i tylko tego będę żałował najbardziej....
Link do komentarza
Ja jestem za kredytem... ale dobrym tzn na pewno żadne franki i inne gówna, w miarę zdolności kredytowych na raty malejące. Taki kredyt mam i splacam od 9 lat zostało jeszcze 15 lat z tym że w pierwszym roku rata to było 50% moich dochodów obecnie niespełna 10% . Wtdaje mniej na ratę niż na benzyne czy jedzenie (miesiecznie) żałuje że nie wziąłem wiecej i nie kupiłem sasiedniej działki juz by było i po spłacie i na mercedesa by strczyło echh.

Cytat

Bardzo dobry pomysł, polecam zacząć już od miesiąca wzmożonych wydatków z racji świąt, czyli grudnia icon_smile.gif


Ja tak robiłem przez 1,5 roku i w sumie mozna pow że mam nowe auto icon_rolleyes.gif
Link do komentarza
Cytat

Bardzo dobry pomysł, polecam zacząć już od miesiąca wzmożonych wydatków z racji świąt, czyli grudnia icon_smile.gif




Jeśli tak to po zrobieniu prezentów, opłat już by mi nie zostało za wiele. Studiuję ostatni semestr mi został zaocznie i od lutego zaczynam oszczędzać. Wybaczcie....
A tak z ciekawości ile więcej musisz oddać gawel przy tych 25 latach kredytowania ? Edytowano przez lukaszek1232 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Jeśli tak to po zrobieniu prezentów, opłat już by mi nie zostało za wiele. Studiuję ostatni semestr mi został zaocznie i od lutego zaczynam oszczędzać. Wybaczcie....
A tak z ciekawości ile więcej musisz oddać gawel przy tych 25 latach kredytowania ?


Tzn juz ci mówie . kredyt miał poczatkowo marżę 2,5% + wibor 6m 8,35 %(kredyt w BOŚ) ale jakis czas temu z 5 lat wstecz renegocjowałem marze do 0,9% aktualnie 5,6% i w momencie brania kredytu suma kapitału w stosunku do odsetek za 25 lat to było 55/45. Mam rate w tej chwili na poziomie 620 zł w tym 340 to kapitał. To na prawde dobry kredyt aktualnie takich nie udzielaja
Link do komentarza
Cytat

Tzn juz ci mówie . kredyt miał poczatkowo marżę 2,5% + wibor 6m 8,35 %(kredyt w BOŚ) ale jakis czas temu z 5 lat wstecz renegocjowałem marze do 0,9% aktualnie 5,6% i w momencie brania kredytu suma kapitału w stosunku do odsetek za 25 lat to było 55/45. Mam rate w tej chwili na poziomie 620 zł w tym 340 to kapitał. To na prawde dobry kredyt aktualnie takich nie udzielaja



Napewno nie, ja przy swoich założeniach miałem oddać drugie tyle.
Link do komentarza
Tak ale 1000 zł teraz to co innego niż 10 lat temu po prostu jest inflacja i dlatego warto brac kredyt

Cytat

Napewno nie, ja przy swoich założeniach miałem oddać drugie tyle.


Tzn tak tyle w dniu podpisania umowy to na 100% nie zplacisz albo wiecej (franki) albo i mniej złotówki
Ale pewno realnie oddasz duzo mniej spokojnie
Link do komentarza
Cytat

Jeśli tak to po zrobieniu prezentów, opłat już by mi nie zostało za wiele. Studiuję ostatni semestr mi został zaocznie i od lutego zaczynam oszczędzać. Wybaczcie....


Kolego nie znam Cie, ale dobrze Ci życzę, poważnie icon_smile.gif Przemyśl dobrze ten kredyt. Z tego co piszesz to wydajesz dużo, uwierz mi ciężko jest jest przerzucić z życia określmy to "na luzie", nie mając dzieci na kredyt,utrzymanie domu i rodziny. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale kredyty na dom, duże kredyty biorą ludzie wbrew pozorom bogaci, tacy, których stać na spłatę kredytu + normalne życie + utrzymanie rodziny i bieżące oraz nie niebieżące wydatki. Ktoś, kto mała zarabia po prostu nie dostanie kredytu. Jeżeli ktoś Ci mówi, że zarabia 3000-4000zł, spłaca kredyt na dom, ma rodzinę, żonę, dwójkę dzieci i jeszcze stać go na różne rzeczy, wczasy, auto, itp. to mu nie wierz, bo albo zarabia więcej albo ma wsparcie (rodziców, teściów, sponsora). Kredyty owszem, ale nie na całość icon_smile.gif. Edytowano przez małymiki (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Zgadzam sie tak realnie to kredyt 250 tys to na rodzinę 2+1 trzeba by co najmniej 7-8 tys netto przy czym wczasy to najwyzej krajowe krótkie i auto raczej uzywka


Wypowiedź z sensem icon_smile.gif
@lukaszek1232 Realnie patrząc na wszystko co do tej pory napisałeś, ja bym na Twoim miejscu poszukał mniejszego (tańszego) projektu i zaczął oszczędzać, budując etapami. Jak coś budujesz i widzisz chociaż małe postępy, to masz większą ochotę do dalszych inwestycji i odkładania icon_smile.gif A jak z teściami ciężko, pomyśl o wyjeździe zagranicę.
I pamiętaj dom nie musi mieć minimum 100m2 ;)
Link do komentarza
Cytat

Zgadzam sie tak realnie to kredyt 250 tys to na rodzinę 2+1 trzeba by co najmniej 7-8 tys netto przy czym wczasy to najwyzej krajowe krótkie i auto raczej uzywka


g......no prawda, mam kredyt 250 tyś w frankach (o których piszesz, że w żadnym wypadku), rodzinę 2+2, nie zarabiam 7-8 tyś, w tym roku co prawda nie byłam na wczasach bo się przeprowadzaliśmy,ale w przyszłym planuję ( może nie Dominikana, ale coś w przystępnej cenie na pewno), auto mam 8 letnie - używane nie nowe z salonu (ale nie narzekam bo nie włożyłam w niego nawet złotówki), i wyobraź sobie daję rade. Co do kredytu i waluty gdybym miała dzisiaj brać kredyt wzięłabym również we frankach bo wyliczając ratę w złotówkach była ona wyższa średnio o 500zł. i nawet dziś przy kursie 3,40 płacę niższą ratę niż na dzień dobry w złotówkach.
Link do komentarza
Cytat

Wyjścia oczywiście są jak zawsze dwa: wynająć mieszkanie i ładować komuś w kieszeń



nie podoba mi się to co napisałaś...
piszę to z perspektywy 5-cio letniego wynajmowania mieszkań(jedno 5 lat, drugie 2 lata) I też trafiłem na różnych ludzi - także takich którzy oszukują, kradną, dewastują - jak zrobiłem bilans zysków i strat, to sprzedałem mieszkanie, bo koniec końców nie opłacało mi się "ładować sobie kieszeń"
te drugie mieszkanie nie było moje, tylko nim zarządzałem (tam akurat od początku miałem uczciwych i sumiennych lokatorów) - ale to już nie moje zmartwienie.
Link do komentarza
Cytat

g......no prawda, mam kredyt 250 tyś w frankach (o których piszesz, że w żadnym wypadku), rodzinę 2+2, nie zarabiam 7-8 tyś, w tym roku co prawda nie byłam na wczasach bo się przeprowadzaliśmy,ale w przyszłym planuję ( może nie Dominikana, ale coś w przystępnej cenie na pewno), auto mam 8 letnie - używane nie nowe z salonu (ale nie narzekam bo nie włożyłam w niego nawet złotówki), i wyobraź sobie daję rade. Co do kredytu i waluty gdybym miała dzisiaj brać kredyt wzięłabym również we frankach bo wyliczając ratę w złotówkach była ona wyższa średnio o 500zł. i nawet dziś przy kursie 3,40 płacę niższą ratę niż na dzień dobry w złotówkach.



niewiele wiesz na temat kredytów walutowych, wysokośc raty to nie wszystko...
kredyt brałaś w maju 2010, kurs kupna CHF wtedy wynosił w okolicy 2,70, czyli masz 92600CHF do spłaty(zakładam że nie miałaś żadnych dodatkowych prowizji)
Dzisiaj, kurs sprzedaży CHF(biorę dane z ING, bo mają ładne i czytelne tabelki) wynosi 3,4777, czyli do spłaty masz 322000 - więc samego kapitału masz do spłaty na dzień dobry 72tys więcej.
sama rata to nie wszystko...ty przy takim kredycie frankowym jesteś praktycznie przywiązana do swojego domu na 30 lat, bo jakakolwiek próba wcześniejszej spłaty wiąże się z dużym dopłaceniem, już nie wspominając, że jak skończy się nam "zielona wyspa" i dajmy na to CHF poszybuje w górę i na dodatek podniosą stopy procentowe w szwajcarii (teraz są na rekordowo niskim poziomie i wiecznie na nim nie będą!!!) to wtedy trochę inaczej będziesz patrzeć na kredyt w CHF...
kredyt złotowy, to wyższa rata, ale też dużo stabilniejsza sytuacja, możliwość bezproblemowej wcześniejszej spłaty(np przy sprzedaży) czy też refinansowania kredytu

aha, dodam jeszcze , że gdybyś dzisiaj miała brać kredyt - to we frankach na pewno byś go nie dostała, bo żaden bank po prostu go nie oferuje, nawet kredyty w EUR są coraz większą rzadkością...(a jak są, to są kosmiczne warunki do spełnienia) - banki nie są głupie, pilnują swoich pieniędzy....bo kredyt walutowy to jednak dużo większe ryzyko i dla klienta, a co za tym idzie dla banku Edytowano przez adiqq (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Jest taka stara (zapomniana ?) zasada - przyjęte zobowiązania, w walucie w jakiej są przychody. W rozszerzonej wersji - lub rozchody.



zapomniana, bo ludzie zachłysneli się tanimi kredytami frankowymi....o dużo niższej racie niż w PLN
ja brałem pożyczkę hipoteczną w CHF właśnie, na szczęscie nieduża kwota pod zastaw działki budowlanej. I jestem na zero(działa przeznaczona na sprzedaż, szukam kupca), ale gdyby wartość działki nie wzrosła przez ostatnie lata, to byłby na minusie....ale z drugiej strony, gdybym brał ten kredyt w PLN, to byłbym sporo na plus...
marna pociecha to taka, że wcześniej miałem 2 KH w CHF i na obu zarobiłem, na pierwszym w momencie refinansowania, na drugim w przypadku spłaty kredytu (różnica kursów)
no ale przecież frank miał wiecznie spadać, a w 2012 miał być koniec świata icon_lol.gif

Tosia, porozmawiaj z tymi, co w 2007r do sierpnia wzieli kredyty hipoteczne w CHF.....jak kurs był w okolcy 2,0 Edytowano przez adiqq (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
O kredytach we frankcha się nie wypowiem, bo nic o nich nie wiem. Jednak sama mam kredyt 250 tys w PLN i dochody sporo ponizej 8 tys netto i jakoś egzystuję-nawet głodna nie chodzę;). Auto nie nówka( śmiesznie to brzmi) ale chyba nie o to w życiu chodzi. Zresztą jakby mnie było stać na nowe auto to i tak kupiłabym roczne i pojechała na wczasy a nie wyjeżdżała z salonu z myślą ile to moje auto właśnie straciło na wartości...Zresztą takie uogólnienia są naprawdę średnio wiarygodne, obecnie standardy wszystkiego są naprawdę zróżnicowane( ze względu na opłaty, przyzwyczajenia czy miejsce zamieszkania) i rzucanie konkretną kwotą niezbędną do przeżycia mija się z celem a może kogoś pozbawić marzeń, które mogłyby się spełnić.
Link do komentarza
Zgadzam się z Tobą, że zawsze jest ryzyko kursowe. Biorąc kredyt długoterminowy nie możesz zakładać, że waluta będzie cały czas szła albo w jedną albo w drugą stronę. Byłabym skończoną idiotką gdybym w momencie kiedy kurs franka jest wyższy niż w dniu wypłaty kredytu chciała go spłacić w całości, więc raczej nie grozi mi "popłynięcie" poprzez wcześniejszą spłatę kredytu. Nie należę do osób panikujących i w momencie kiedy kurs franka zaczął rosnąć nawet do głowy mi nie przyszło żeby np. przewalutować kredyt - Ci co tak zrobili dopiero ponieśli straty. Uwierz mi, że biorąc kredyt w walucie bardzo dobrze to sobie przemyślałam i powiem jeszcze raz, dzisiaj też wzięłabym kredyt we franku.
Z drugiej strony decydując się na kredyt długoterminowy zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiał spłacić więcej niż wziąłeś wiec czy to złotówki czy waluta i tak oddasz więcej.
Link do komentarza
Cytat

Z drugiej strony decydując się na kredyt długoterminowy zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiał spłacić więcej niż wziąłeś wiec czy to złotówki czy waluta i tak oddasz więcej.



To prawda , Tosiu .
Ale życie jest nieprzewidywalne i zdarzają się różne rzeczy - może się zdarzyć np.rozwód i konieczność natychmiastowej sprzedaży domu . Mając kredyt w złotówkach - mam pewność co do kwoty . Natomiast mając kredyt we frankach czasem jest tak, że sprzedaż nieruchomości nie pokrywa w całości kwoty kredytu jeśli kurs jest aktualnie wysoki , wyższy niż w czasie wzięcia kredytu. I co? sprzedaż domu i pozostanie jeszcze ze sporym długiem do spłaty. I wtedy jest trudna sytuacja . Bo jak to tak - siedzieć z sobą tylko dlatego, że domu sprzedać nie można ? paranoja ...
Ładując się w tak długoterminowe zobowiązanie - trzeba wziąć wszystkie ewentualności pod uwagę ... także te , które na tu i teraz nie przychodzą nam do głowy ....
Link do komentarza
Cytat

niewiele wiesz na temat kredytów walutowych, wysokośc raty to nie wszystko...
kredyt brałaś w maju 2010, kurs kupna CHF wtedy wynosił w okolicy 2,70, czyli masz 92600CHF do spłaty(zakładam że nie miałaś żadnych dodatkowych prowizji)
Dzisiaj, kurs sprzedaży CHF(biorę dane z ING, bo mają ładne i czytelne tabelki) wynosi 3,4777, czyli do spłaty masz 322000 - więc samego kapitału masz do spłaty na dzień dobry 72tys więcej.
sama rata to nie wszystko...ty przy takim kredycie frankowym jesteś praktycznie przywiązana do swojego domu na 30 lat, bo jakakolwiek próba wcześniejszej spłaty wiąże się z dużym dopłaceniem, już nie wspominając, że jak skończy się nam "zielona wyspa" i dajmy na to CHF poszybuje w górę i na dodatek podniosą stopy procentowe w szwajcarii (teraz są na rekordowo niskim poziomie i wiecznie na nim nie będą!!!) to wtedy trochę inaczej będziesz patrzeć na kredyt w CHF...
kredyt złotowy, to wyższa rata, ale też dużo stabilniejsza sytuacja, możliwość bezproblemowej wcześniejszej spłaty(np przy sprzedaży) czy też refinansowania kredytu



Jak na razie jestem zadowolony z kredytu w CHF. oczywiście że wolałbym mieć kurs w okolicach 2,00-2,50 ale i tak płacę mniej niż jakbym brał kredyt w złotówkach. Choć już prawie się te raty zrównały.


Cytat

aha, dodam jeszcze , że gdybyś dzisiaj miała brać kredyt - to we frankach na pewno byś go nie dostała, bo żaden bank po prostu go nie oferuje, nawet kredyty w EUR są coraz większą rzadkością...(a jak są, to są kosmiczne warunki do spełnienia) - banki nie są głupie, pilnują swoich pieniędzy....bo kredyt walutowy to jednak dużo większe ryzyko i dla klienta, a co za tym idzie dla banku



rekomendacje KNFu też mają duży w tym udział
Link do komentarza
Cytat

g......no prawda, mam kredyt 250 tyś w frankach (o których piszesz, że w żadnym wypadku), rodzinę 2+2, nie zarabiam 7-8 tyś, w tym roku co prawda nie byłam na wczasach bo się przeprowadzaliśmy,ale w przyszłym planuję ( może nie Dominikana, ale coś w przystępnej cenie na pewno), auto mam 8 letnie - używane nie nowe z salonu (ale nie narzekam bo nie włożyłam w niego nawet złotówki), i wyobraź sobie daję rade. Co do kredytu i waluty gdybym miała dzisiaj brać kredyt wzięłabym również we frankach bo wyliczając ratę w złotówkach była ona wyższa średnio o 500zł. i nawet dziś przy kursie 3,40 płacę niższą ratę niż na dzień dobry w złotówkach.


Lala kredyt mozna ocenic po jego całkowitej spłacie a jeżeli twierdzisz że przy takich dochodach stac cie tylko na CHF to lipa totalna ja mam rodzine 1+0 aktualnie i stac mnie na każdy kredyt i w każdej walucie, weź pod wzgląd jednak gdzie mieszkasz i gdzie dojeżdzasz do pracy bo ja do Warszawy i jezeli na dojazdy potrzebuje ok 800 zł i utrzymanie auta kosztuje mnie ok 1500 miesi męcznie to na żadne + n juz mnie nie stać chyba że jakas lala zarobi z 10 k na ręke wtedy pogadam o jakims plus dalej

Cytat

Jest taka stara (zapomniana ?) zasada - przyjęte zobowiązania, w walucie w jakiej są przychody. W rozszerzonej wersji - lub rozchody.


święta prawda ale niestety Lemingi tego nie rozumieją to tak jak ich ktoś wyrucha w każdy otwór 10 razy tez nie zrozumieją ale Rysiu cóż ich życie i dziurki co kto lubi icon_rolleyes.gif
Link do komentarza
Cytat

Lala kredyt mozna ocenic po jego całkowitej spłacie a jeżeli twierdzisz że przy takich dochodach stac cie tylko na CHF to lipa totalna ja mam rodzine 1+0 aktualnie i stac mnie na każdy kredyt i w każdej walucie, weź pod wzgląd jednak gdzie mieszkasz i gdzie dojeżdzasz do pracy bo ja do Warszawy i jezeli na dojazdy potrzebuje ok 800 zł i utrzymanie auta kosztuje mnie ok 1500 miesi męcznie to na żadne + n juz mnie nie stać chyba że jakas lala zarobi z 10 k na ręke wtedy pogadam o jakims plus dalej


po pierwsze nie lala, po drugie nie napisałam, że stać mnie tylko na kredyt we frankach. Decydując się na walutę brałam pod uwagę wszystko, nie tylko jak twierdzisz wysokość raty. Po wpisach widać, że przemawia prze Ciebie "warszafka", więc nie mam zamiaru się Tobie tłumaczyć, ani przekonywać Cię do moich racji.

Cytat

To prawda , Tosiu .
Ale życie jest nieprzewidywalne i zdarzają się różne rzeczy - może się zdarzyć np.rozwód i konieczność natychmiastowej sprzedaży domu . Mając kredyt w złotówkach - mam pewność co do kwoty . Natomiast mając kredyt we frankach czasem jest tak, że sprzedaż nieruchomości nie pokrywa w całości kwoty kredytu jeśli kurs jest aktualnie wysoki , wyższy niż w czasie wzięcia kredytu. I co? sprzedaż domu i pozostanie jeszcze ze sporym długiem do spłaty. I wtedy jest trudna sytuacja . Bo jak to tak - siedzieć z sobą tylko dlatego, że domu sprzedać nie można ? paranoja ...
Ładując się w tak długoterminowe zobowiązanie - trzeba wziąć wszystkie ewentualności pod uwagę ... także te , które na tu i teraz nie przychodzą nam do głowy ....


pewnie, że trzeba wziąć wszystkie ewentualności pod uwagę, ale na boga ludziska czy decydując się na bycie z drugą osobą zakładamy, że się się nie uda, czy biorąc kredyt zakładamy, że nie będziemy mieli go z czego spłacić? Trochę optymizmu i wiary.
Link do komentarza
Cytat

po pierwsze nie lala, po drugie nie napisałam, że stać mnie tylko na kredyt we frankach. Decydując się na walutę brałam pod uwagę wszystko, nie tylko jak twierdzisz wysokość raty. Po wpisach widać, że przemawia prze Ciebie "warszafka", więc nie mam zamiaru się Tobie tłumaczyć, ani przekonywać Cię do moich racji.


pewnie, że trzeba wziąć wszystkie ewentualności pod uwagę, ale na boga ludziska czy decydując się na bycie z drugą osobą zakładamy, że się się nie uda, czy biorąc kredyt zakładamy, że nie będziemy mieli go z czego spłacić? Trochę optymizmu i wiary.


Przepraszam bardzo do Warszawy nie trzeba wiz ani paszportów każdy ma prawo tu pracować i mieszkać tylko to wymaga niestety większego tempa życia i spięcia pośladów oraz zdecydowanie więcej samodyscypliny i lepszej organizacji swojego życia. Jeżeli napisałaś mi na mój post "GÓWNO PRAWDA" to faktycznie świadczy co najmniej o głębokiej nieznajomości prawa bankowego i ekonomii (gratuluje) dla mnie to argumentacja magistra politologi z wyższej szkoły gotowania na gazie lewą ręką lub czegoś pokrewnego stąd to moje uniesienie .

PS. Za "Lalę" przepraszam .
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...