Skocz do zawartości

bezkarny i ponad prawem...?


elutek

Recommended Posts

czasem jeżdżę latem na rowerze , czasem jestem na spacerze w lesie .... i nigdy nie zaatakował mnie żaden pies ... choć spotykałam wiele ...
przechodzę często koło posesji gdzie są psy i idę normalnie ... czasem szczekają - ale nic więcej ....
sama mam psa , który szczeka na przechodzących ludzi ..... tylko szczeka .... nie odgryza nogi ....

nigdy nie spotkało mnie nic złego ze strony psów , być może tak trudno mi uwierzyć, że za każdym rogiem czai się pies który z założenia zamierza odgryźć nogę pierwszemu lepszemu przechodniowi ... i dlatego tak trudno mi zrozumieć Wasz punkt widzenia ...

być może jest też tak dlatego, że znam mowę ciała psów i wiem kiedy nie należy się zbliżać, kiedy uważać a kiedy pies biegnie do mnie przyjaźnie machając ogonem żeby go pogłaskać....
ja znam - a Wy nie i z założenia traktujecie każdego psa jak bestię ....

oczywiście nie namawiam do przeczytania podręcznika psiej psychologii .... choć wiele by to Wam wyjaśniło....

staram się zrozumieć Wasz punkt widzenia - i o ile rozumiem konieczność trzymania psa na smyczy tam gdzie są ludzie , o tyle nie rozumiem na odludziu jeśli pies jest łagodny - nie agresywny ....

i tyle - w sumie nie zamierzam nikogo przekonywać..... bo tu każdy ma swoje zdanie i nie da się wypracować kompromisu ...
dlatego ja odpuszczam ... wyraziłam swoje zdanie , styknie ... icon_rolleyes.gif icon_wink.gif
Link do komentarza
A jaki mam na to wpływ żeby psy mnie nie atakowały czy to szczekam i z zebami do nich lece bo nie rozumiem ja daje życ prosze bardzo

Cytat

czasem jeżdżę latem na rowerze , czasem jestem na spacerze w lesie .... i nigdy nie zaatakował mnie żaden pies ... choć spotykałam wiele ...
przechodzę często koło posesji gdzie są psy i idę normalnie ... czasem szczekają - ale nic więcej ....
sama mam psa , który szczeka na przechodzących ludzi ..... tylko szczeka .... nie odgryza nogi ....

nigdy nie spotkało mnie nic złego ze strony psów , być może tak trudno mi uwierzyć, że za każdym rogiem czai się pies który z założenia zamierza odgryźć nogę pierwszemu lepszemu przechodniowi ... i dlatego tak trudno mi zrozumieć Wasz punkt widzenia ...

być może jest też tak dlatego, że znam mowę ciała psów i wiem kiedy nie należy się zbliżać, kiedy uważać a kiedy pies biegnie do mnie przyjaźnie machając ogonem żeby go pogłaskać....
ja znam - a Wy nie i z założenia traktujecie każdego psa jak bestię ....

oczywiście nie namawiam do przeczytania podręcznika psiej psychologii .... choć wiele by to Wam wyjaśniło....

staram się zrozumieć Wasz punkt widzenia - i o ile rozumiem konieczność trzymania psa na smyczy tam gdzie są ludzie , o tyle nie rozumiem na odludziu jeśli pies jest łagodny - nie agresywny ....

i tyle - w sumie nie zamierzam nikogo przekonywać..... bo tu każdy ma swoje zdanie i nie da się wypracować kompromisu ...
dlatego ja odpuszczam ... wyraziłam swoje zdanie , styknie ... icon_rolleyes.gif icon_wink.gif



A czy jesteś w 100 % pewna że twój pies nikomu krzywdy nigdy nie zrobi?
Link do komentarza
Cytat

A czy jesteś w 100 % pewna że twój pies nikomu krzywdy nigdy nie zrobi?



który? ten zapasiony przedkolankowy szczekacz z chorobą łap przez którą nie może biegać czy tchórzliwa Jaga z adhd bez cienia agresji?
psy , które wychowały się z małymi dziećmi własnymi i sąsiedzkimi biegającymi stadami po posesji i domu ?

i gdzie?

na mojej posesji? tabliczka jest , że psy biegają - osoba rozumna nie wejdzie ...
w lesie? przybiegają wołane ....

to tak tylko gwoli wyjaśnień - bo oczywiście pomimo tego, że słuchają i nie są agresywne wiem, że to tylko psy i jeśli ktokolwiek obcy jest u nas - mamy psy na oku....




Link do komentarza
Cytat

czasem jeżdżę latem na rowerze , czasem jestem na spacerze w lesie .... i nigdy nie zaatakował mnie żaden pies ... choć spotykałam wiele ...
przechodzę często koło posesji gdzie są psy i idę normalnie ... czasem szczekają - ale nic więcej ....
sama mam psa , który szczeka na przechodzących ludzi ..... tylko szczeka .... nie odgryza nogi ....

nigdy nie spotkało mnie nic złego ze strony psów



Daga, nie masz racji. Mnie też nie spotkało od psów nic złego, ale tylko dlatego, że potrafię się bronić i strachliwy nie jestem. Poza tym o psach co nieco wiem. Ale wiem także że nie jeden raz byłem w takiej sytuacji, gdzie ktoś słabszy, albo mniej pewny siebie, wyszedłby z tego z rzycią porozrywaną i pokłutą. I niejeden raz awanturuję się we wsi do dalszych sąsiadów, którzy nie pilnują zamknięcia posesji i psy mają miewają możliwość wybiegania na drogę. Wobec bliższych sąsiadów się nie awanturuję, bo te psy mnie znają i w zasadzie wielu mogę włożyć dłoń do pyska i żaden mnie nie ugryzie.
Tym niemniej czas najwyższy przestać gloryfikować swoją miłość do zwierząt pozwalaniem im na wszystko. To nie jest miłość, tylko nieodpowiedzialność.

PS. To ostatnie zdanie to akuratnie nie do Ciebie, tylko tak mi się nasunęło pod wpływem całości dyskusji i to nie tylko w tym wątku. Edytowano przez retrofood (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Tym niemniej czas najwyższy przestać gloryfikować swoją miłość do zwierząt pozwalaniem im na wszystko. To nie jest miłość, tylko nieodpowiedzialność.



chyba teraz mnie źle zrozumiałeś ....
ja nie pochwalam puszczania psa luzem na ulicy .... na chodniku .... w mieście .....
ja nie pochwalam puszczania luzem bez właściciela w stylu ... ja se siądę przed tv , a Ty se pobiegaj po wsi ...
absolutnie nie ....

ale jeśli właściciel jest z psem na spacerze na odludziu- gdzieś gdzie nie łażą ludzie - i pies jest posłuchany , nie agresywny .... to nie widzę przeszkód żeby nie pobiegał pod okiem właściciela ...

tylko tyle .... Edytowano przez daggulka (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

ale jeśli właściciel jest z psem na spacerze na odludziu- gdzieś gdzie nie łażą ludzie - i pies jest posłuchany , nie agresywny .... to nie widzę przeszkód żeby nie pobiegał pod okiem właściciela ...

tylko tyle ....



Musisz sobie zdać w końcu sprawę, że to wszystko jest względne. Widziałem dziewczynkę, która zemdlała i padła, bo podbiegł do niej pies i ją polizał. Ale ona polizania już nie czuła.
Link do komentarza
Daga – wyluzuj. Jaki Wasz punkt widzenia? icon_eek.gif
Mam potężne bydle, które jak stanie na dwóch łapach jest wyższe ode mnie!
Jak „postawi grzywę” i warknie, to najwięksi twardziele pękają – nawet teraz, kiedy jest siwy niczym ja.
Kocham sierści uchy w każdej postaci. Ale kocham też ludzi i szanuję ich prawo do psiej i innej fobii.
Jest też druga strona medalu – niefrasobliwi właściciele. To za ich błędy, płacą psy puszczone samopas, wpadają pod auta, są bite, itp.
Mimo mojej ogromnej sympatii wobec zwierząt, w przypadku kiedy moi bliscy byliby przez nie zagrożone, użyłbym wszelkich środków aby to (takie) zagrożenie zlikwidować, a potem „policzyć” się z właścicielem.
Link do komentarza
Cytat

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia .... icon_wink.gif

mnie trudniej uwierzyć w Twoją wersję, bo mnie to nie spotyka... icon_lol.gif



dlatego, że chodzisz wyłącznie ze swoimi psami, a bez nich jeździsz.

Ale są ludzie, którzy chodzą. Bez psów.


Cytat

chyba teraz mnie źle zrozumiałeś ....
ja nie pochwalam puszczania psa luzem na ulicy .... na chodniku .... w mieście .....




Daga, nikt nie pochwala. Właściciele zawsze tłumaczą się, że przecież było zamknięte... ale TO ZDARZA SIĘ CZĘSTO!!!
Bo nikt nie jest w stanie upilnować dzieci, wnuków, dziadków, listonosza, inkasenta, sąsiada, sąsiadkę.... ZAWSZE chociaż jeden raz w miesiącu ktoś popełni błąd i nie zamknie furtki. To nawet nie błąd, to STATYSTYKA!
Link do komentarza
Rysiu i Retro nie mogę wyjśc z podziwu jakbyscie czytali mi w myślach, ja tez kiedyś miałem wilkiego wyżła był rypniety i jak puszczałem go jak to Daga pisze to jak widziałem coś na horyzoncie to juz go łapalem z szacunku dla innych żeby nie czyli się zagrożeni choć nikogo nigdy nie ugryzł ( ja go raz ze złości icon_redface.gif bo zeżarł czekolade moja jedyna a były wtedy na kartki) Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Rysiu i Retro nie mogę wyjśc z podziwu jakbyscie czytali mi w myślach, ja tez kiedyś miałem wilkiego wyżła był rypniety i jak puszczałem go jak to Daga pisze to jak widziałem coś na horyzoncie to juz go łapalem z szacunku dla innych żeby nie czyli się zagrożeni choć nikogo nigdy nie ugryzł ( ja go raz ze złości icon_redface.gif bo zeżarł czekolade moja jedyna a były wtedy na kartki)



Przecież tu nie ma niczego odkrywczego. To tylko życie.
Znam psy i lubię je, a największy problem miałem, jak kiedyś na wsi przyplątał się do mnie owczarek niemiecki, którego ktoś chyba wyrzucił z auta. Pies już dorosły. Nie pamietam nawet jak to się zaczęło, pewnie żal mi się zrobiło i dałem mu coś do jedzenia. Moja działka jest ogrodzona, ale miała spore dziury w ogrodzeniu, bo płot był leciwy i wszystkie psy w okolicy dobrze ją znały.
Po kilku dniach pobytu (a przecież ja tam nie mieszkam na stale) zorientowałem się, że piesek nie chce mnie opuścić i waruje obok domu czekając na mnie. A gdy mnie ujrzy, to rzuca się szaleńczym skokiem, usiłując mnie zalizać na amen. Szalał z radości, towarzysząc mi na podwórku przy wszystkich moich pracach i nie opuszczając ani na chwilę. Kiedy pierwszy raz odjeżdżałem, to nie rozumiał. Usiłował biegnąć za samochodem, zdziwiony, ze go opuszczam. A ja trochę głupio się czułem. Co miałem robić? przecież do bloku go nie wezmę, bo miałem kota.
Przeżył jakoś moją nieobecność, sąsiadki go trochę dokarmiały, a gdy pojawiłem się na wsi, był wniebowzięty.
I tak mieszkał u mnie na działce w szopie przez dwa lata. Sąsiadka śmiała się, że pieron wyczuwa, kiedy przyjadę, bo warował wtedy przy bramie i nigdzie się nie ruszyl. Czasem nawet dzwoniła i pytała, czy już nie jadę, bo piesek siedzi i czeka.

I niestety, musiałem go uśpić, bo zaczął potem robić się agresywny. Przestał lubić jakiekolwiek pojazdy, ba! Mnie samego próbował podgryzać w łydki, kiedy jeździłem rowerem, chociaż bez roweru mogłem mu włożyć rękę do samego żolądka i nie ruszył pyskiem. Wszystko kojarzyło mu się z tym, że odjeżdżam i zostawiam go samego. Każdy pojazd był mu wrogiem.
Link do komentarza
Trzeba łapać psa jak ludzie idą. Staram się puszczać psy tam, gdzie nie ma ludzi. Najczęściej jest to pole pod lasem. Ale zawsze mam dylemat, czy nic się nie wydarzy nieprzewidzianego. Pewności nigdy nie ma. I to jest niedobre. ALe nie widzę innego sposobu na wyspacerowanie psa jak puścić go luzem na odludziu.

A skoro obecność psów jest tak zagrażająca - choć nie jest - to ich trzymanie powinno być obłożone rygorami lub zabronione. Lub też powinniśmy więcej wiedzieć o nich, by nie mdleć na ich widok, bo to jest paranoja.
Link do komentarza
Cytat

Samo zycie. Ale że masz kota w domu to nie mówiłeś icon_eek.gif



Mam sierściucha już kilkanaście lat.
Jest na odwyku.


Fajny był ten Bąbel (bo tak go wołałem). przyjeżdżałem z miasta, a on mało się nie posikał z radości. Zawsze dostawał coś ekstra do jedzenia, potem przeważnie potarzaliśmy się obydwaj na trawie, bo byczysko było niemałe, a gdy się wyhasał, to już mnie nie opuszczał. Gdzie bym nie poszedł, co bym nie robił, to szedł ze mną, kładł się w pobliżu i leżał spokojnie bez względu na wszystko: słońce, deszcz, zimno, ciepło, upływ czasu... nic go nie interesowało, jesli byłem obok. A jak szedłem do domu, to dochodził do drzwi, ale za próg nie wszedł. Nawet jak miałem kiełbasę w ręce, to nie wszedł. Potem musiałem mu sie pokazać w kuchennym oknie i wtedy uspokojony kładł się pod oknem i warował, dopóki nie posłyszał otwieranych drzwi.
Link do komentarza
Cytat

A skoro obecność psów jest tak zagrażająca - choć nie jest - to ich trzymanie powinno być obłożone rygorami lub zabronione. Lub też powinniśmy więcej wiedzieć o nich, by nie mdleć na ich widok, bo to jest paranoja.



I jest. Psy w miejscach publicznych mają być na smyczy lub (i) w kagańcu – czyli prawo chroni w tym zakresie ludzi, natomiast niektórzy właściciele czworonogów mają to głęboko w odbycie (poniedziałek, to nie chcę zaczynać od wulgaryzmów).
Również prawo obkłada dodatkowymi rygorami posiadanie rasy psów szczególnie niebezpiecznych (agresywnych).

Nawet wyjątkowo łagodny pies, potrafi ni stąd, ni z owąd zaatakować. I znając psychikę psów, atak taki, jak w banku, nastąpi na osobę, która się go boi – bo tak mają zapisane w genach ( chęć, pragnienie, zew dominacji).

Fobia to straszna rzecz i tłumaczenie na niewiele się zda. Były przypadki mdlenia na widok myszy, ba nawet wielkie słonie je omijają wielkim łukiem.

Natomiast paranoją jest to, że takie osoby muszą walczyć nie tylko z własnymi „fobiami”, ale także o przestrzeganie obowiązującego prawa (smycz, kaganiec) – narażając się na dodatkowe zarzuty i niezrozumienie od (niektórych) posiadaczy psów.

To ostanie zdanie nie dotyczy wpisów, tylko nawiązuje do tematu tego wątku .
Link do komentarza
Cytat

I jest. Psy w miejscach publicznych mają być na smyczy lub (i) w kagańcu – czyli prawo chroni w tym zakresie ludzi (...)


A w miejscach nie publicznych?
Pole to miejsce publiczne? Łąka?

O, właśnie w Trójce mówią, że dwa psy alaskan malamut pogryzły we wsi dzieciaka. Właścicielom grozi do 5 lat paki.

Dzieciak zmarł.
Link do komentarza
Cytat

I jest. Psy w miejscach publicznych mają być na smyczy lub (i) w kagańcu – czyli prawo chroni w tym zakresie ludzi, natomiast niektórzy właściciele czworonogów mają to głęboko w odbycie (poniedziałek, to nie chcę zaczynać od wulgaryzmów).
Również prawo obkłada dodatkowymi rygorami posiadanie rasy psów szczególnie niebezpiecznych (agresywnych).



przychylam się jak najbardziej - właściciel , który wyprowadza psa na spacer w miejscu publicznym koniecznie musi mieć go na smyczy lub w kagańcu - dla dobra i ludzi i swojego psa ...


Cytat

A w miejscach nie publicznych?
Pole to miejsce publiczne? Łąka?



waśnie ...

Cytat

O, właśnie w Trójce mówią, że dwa psy alaskan malamut pogryzły we wsi dzieciaka. Właścicielom grozi do 5 lat paki.

Dzieciak zmarł.



jest to straszne - i właściciele powinni za to odpowiedzieć....
i nasuwa się pytanie: gdzie byli rodzice?

bywają nieodpowiedzialni właściciele , którzy nie pilnują swoich psów , ja się z tym zgadzam , że prawo powinno ich karać surowo .... ale nie dam sobie wmówić, że będąc na spacerze w lesie i na łące , na odludziu - puszczając swoje psy i mając je na oku i pod kontrolą, kiedy wracają na zawołanie - popełniam bestialstwo ...
tym bardziej, że jeśli idzie ktoś z naprzeciwka z psem czy też bez psa - przystaję i trzymam za obrożę aż ta osoba przejdzie ....
nie czuję się winna ...

i tyle ...
Link do komentarza
Temat emocjonujący bardzo.
Ja jstem zdecydowaną wielbicielką psów i się ich nie boję. Nie mniej jednak musimy uszanować to, że są ludzie, którzy (bez powodu, bo ich straszono głupio w dzieciństwie albo po złych doświadczeniach z psami) się psów boją. I nie ma znaczenia czy jest to duży czy mały pies (zawsze twierdzę, że im mniejszy - tym wredniejszy).
Elcia!
Zadając Ci pytanie nie miałam na myśli żadnych podtekstów. Chciałam odpowiedzi na pytanie.
Mam koleżankę - wetkę i nieraz gadamy i wiem, że wyłapuje się psy wałęsające się i przywozi do schroniska. Zadzwoń do weta, do schroniska, zadzwoń jeszcze raz na policję i powiedz, że biega u was bezpański pies i że się go boisz i prosisz o interwencję. Tylko nie dzwoń do znanego Ci już z nic-nierobienia policmajstra - wybierz inny posterunek lub komendę.
Link do komentarza
Cytat

Natchłaś mnie Baru. icon_biggrin.gif


ale Wy to wariaty jesteście... icon_lol.gif



Cytat

Elcia!
Zadając Ci pytanie nie miałam na myśli żadnych podtekstów. Chciałam odpowiedzi na pytanie.


Bara- gdyby on tak sobie tylko chodził nie zwracając na nikogo uwagi, to chyba by mnie to nie interesowało,
/no, może tylko ze względu na to, że coś może mu się stać np. potrąci go samochód i szkoda byłoby psa.../,
ale on "bardzo żywo" reaguje na mnie gdy przechodzę, a ja naprawdę chcę tylko bezpiecznie i w spokoju
chodzić tą ulicą...
Link do komentarza
Za gaz pieprzowy można oberwać ..

Jak chcesz gada załatwić - 2 (albo 3 ) zgłoszenia na policję. Po czymś takim policja powinna oddać sprawę do sądu. Z tego co piszesz policja ma "problem" więc zostaje zgłoszenie skargi na komendanta. Prócz tego do .. Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. To przyda się w motywacji wniosku do sądu.
Możesz wytoczyć dla gościa pozew cywilny, a nawet ubiegać się o rentę dla dziecka, które "piesek" wystraszył.

W skrócie - to jest wojna. Racja jest po stronie osoby, która grzecznie prosi o to, żeby właściciel dostosował się do obowiązków jakie nakłada na niego prawo. I niestety, ale w małych miasteczkach, czy nawet na osiedlu, taki ktoś zwykle wychodzi na chama, bo nie liczy się to, że się boi, a to, ze doniósł na sąsiada :(
Link do komentarza
Cytat

Jak chcesz gada załatwić - 2 (albo 3 ) zgłoszenia na policję. Po czymś takim policja powinna oddać sprawę do sądu. Z tego co piszesz policja ma "problem" więc zostaje zgłoszenie skargi na komendanta. Prócz tego do .. Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. To przyda się w motywacji wniosku do sądu.
Możesz wytoczyć dla gościa pozew cywilny, a nawet ubiegać się o rentę dla dziecka, które "piesek" wystraszył.


Ale to już było icon_biggrin.gif czy raczej było o tym pisane,oj nie czyta się tematu,nie czyta icon_biggrin.gif
Link do komentarza
mhtyl, czyta się czyta icon_smile.gif I z podobnym gadem miało się do czynienia. Z tą różnicą, że ja ( cenzura ) się na tyle, że pościłam ze smyczy swego pieseczka. Od tamtej pory nie mam problemu - na każdego ( cenzura ) znajdzie się większy ( cenzura )

We wcześniejszych postach o rencie dla dziecka nie widziałam nic, o zgłoszeniu do TOnZ też nie. Nie wierzę, ze skończy się na tej rozprawie, bo ( o tym było wcześniej ) Z tego co czytam, gość nie widzi nic poza końcem psiego ogona i dlatego nie wierzę ( jaką ja mam nadzieję, ze się mylę ), że nie trzeba będzie zaczynać od nowa. Jak już ktoś wcześniej napisał - póki pies kogoś nie okaleczy, nikt nie będzie widział problemu.
Link do komentarza
icon_biggrin.gif Ale (cenzurą) poleciałaś icon_biggrin.gif
Ja twierdzę ,że zwierzęta są mądrzejsze od ludzi (od niektórych) ale też nie mogą być obwiniane za głupotę właściciela. A tak jest zawsze,wszyscy wiedzą ale cisza dopiero musi wydarzyć się tragedia aby ludziom otworzyły się oczy.
Link do komentarza
mhtyl, ok, zwierze nie może być obwiniane, ale ( cenzura ;) ) nie można pozwalać na to, żeby właściciel czuł się wśród ludzi jak na własnym podwórku. Mam psa, ale mam też dzieci.
Elutek bardzo fajnie napisała - chce tylko bezpiecznie chodzić ulicą. To nie jest przywilej, to jej prawo. Może i jest to mała miejscowość, ale przez to dzieciaki jeżdżą na rowerach, grają w piłkę i robią mnóstwo innych rzeczy. Pies nie musi dziecka pogryźć, żeby maluch ( czy 2-3 letni jak moje, czy 13 letni ) miał traumę do końca życia. I to ze względu na to, a nie ze strach przed sądem czy pocięciem opon właściciel powinien pilnować psa.

Elutek - jeszcze do ciebie: w sądzie zapytaj, czy pies ma szkolenia - nie to, że facet go wyszkolił, ale certyfikaty PT, IPO - brak to plus na Twoją korzyść. Owczarek niemiecki jest na liście ras niebezpiecznych, a jeśli jest "kundlem" jak często zasłaniają się właściciele psów z tej listy, to można poprosić o ocenę związek kynologiczny. A z gazem itp uważaj, bo w naszym kraju, niestety, jak już się bronić, to do ostatniej kropli krwi. Jeszcze cię awansują z ofiary na kata, który nie daje żyć sąsiadowi ( straszy policją, po sądach ciąga )
Link do komentarza
Cytat

Elutek - jeszcze do ciebie: w sądzie zapytaj, czy pies ma szkolenia - nie to, że facet go wyszkolił, ale certyfikaty PT, IPO - brak to plus na Twoją korzyść. Owczarek niemiecki jest na liście ras niebezpiecznych,



Nie jest to prawdą – nie wprowadzaj w błąd.

Owczarek niemiecki nie jest na tej liście i nie podlega „ograniczeniom”.

Jedyny obowiązujący wykaz to : http://lex.pl/serwis/du/2003/0687.htm


To samo dotyczy gazu pieprzowego – nie jest to broń a jego działanie nie polega na „zadawania bólu”, w związku z czym jego zastosowanie ma mniejszy skutek prawny, jak wymierzenie, nawet delikatnego, klapsa (policzka). Nie jest to akt przemocy – także w odniesieniu do zwierząt.
Link do komentarza
bajbaga - fakt, rozszerzona lista została odrzucona, mój błąd, przepraszam

Co do szkoleń - z tego co ja wiem, kiedy dowiadywałam się w swojej sprawie - to jeśli osoba posiadająca psa, mówi, ze jest szkolony powinna mieć na to odpowiednią podkładkę. Tylko tu też jest problem, bo jest prawo ogólne i miejscowe, a na dodatek dotyczy ono psów rasowych, a przecież tych w naszym kraju jak na lekarstwo i z punktu widzenia prawa, większość przypadków pogryzień to sprawka nie psów niebezpiecznych, a kundli ( to nic, że wygląda jak amstaf, nie ma rodowodu, nie jest amstafem).

Gaz pieprzowy nie jest bronią, ale może uszkodzić psu węch, dlatego też lepiej z tym uważać, bo jak pisałam wcześniej :(
Link do komentarza
Ale też jest w Art.30.1., pkt. 12, który zabrania płoszenia zwierzyny – a spacer po lesie też takowym jest.
Tak wiec jest to obusieczna broń. icon_biggrin.gif

Ja tam idąc do lasu z psem idę na polowanie (Art.30.2.) – tyle, że za każdym razem „zapominam” wziąć ze sobą broni. Oczywiście nie w okresie ochronnym. icon_cool.gif

Cytat

A czy na polu pod lasem można puszczać psa luzem?



Teoretycznie tak i to pod warunkiem, ze nie jest to pies myśliwski. icon_cool.gif

W zasadzie tu mamy do czynienia z dwiema ustawami , Ustawie o lasach i Prawie łowieckim.

I o ile ustawa o lasach nie jest jakimś szczególnym problemem, to Prawo łowieckie może być zagrożeniem dla psów, albowiem każdy myśliwy ma obowiązek odstrzału „dziko wałęsających się” psów, a na „trzymanie” charta lub jego „mieszanki” w sąsiedztwie lasu, trzeba mieć zezwolenie (starosty), bo inaczej myśliwy też go może „odstrzelić” – nawet „w obejściu”.



Ps. Nie jestem myśliwym – tak dla wyjaśnienia. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

(...)Prawo łowieckie może być zagrożeniem dla psów, albowiem każdy myśliwy
ma obowiązek odstrzału „dziko wałęsających się” psów, a na „trzymanie” charta
lub jego „mieszanki” w sąsiedztwie lasu, trzeba mieć zezwolenie (starosty),
bo inaczej myśliwy też go może „odstrzelić” – nawet „w obejściu”.



Myśliwi nie odstrzelą psa w obejściu, bo by poszli za kratki.
Myśliwi mają bezwzględny zakaz używania broni palnej
w odległości mniejszej 300m od zabudowań.
Link do komentarza
Dlatego cudzysłów – był taki przypadek, ma mojej wsi, że myśliwego ukarano za zastrzelenie psa (mieszańca , zdaniem myśliwego, choć autopsja tego nie potwierdziła)) zabranego z budy, właśnie z tytułu tego, że było to w odległości mniejszej niż „przepisowa”, ale czynnikiem decydującym, było to, że zrobił to na oczach dzieci (właścicieli).
Nie pamiętam jaka karę nałożono, ale nie było to ograniczenie wolności.

A czy idą za kratki - wystarczy wklepać .......
Link do komentarza
Cytat

A czy na polu pod lasem można puszczać psa luzem?


ja nie wiem, bajbaga napisał, że można... Rysiu, a można prosić o jakieś podstawy prawne?


Cytat

Ale też jest w Art.30.1., pkt. 12, który zabrania płoszenia zwierzyny – a spacer po lesie też takowym jest.


i zdarzają się tacy spacerowicze, co więcej szkód w lesie narobią, niż hasający bez smyczy pies...

ale nie zmienia to faktu, że wg tej ustawy każdy właściciel /poza myśliwymi na polowaniu/
powinien swojego czworonoga w lesie prowadzić na smyczy

edit: teraz przeczytałam co Draagon wkleił, jest tam napisane, że:
"Prawo w Polsce mówi, że pies musi być na smyczy na terenach leśnych (niekoniecznie są to lasy, mogą być to łąki). Poza lasami gminy ustalają obowiązek lub brak obowiązku prowadzenia psa na smyczy i/lub w kagańcu."

tak więc najprostsza chyba droga - przeczytać obowiązujący na terenie swojej gminy regulamin...
Edytowano przez elutek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Rysiu, a można prosić o jakieś podstawy prawne?




Ależ proszę bardzo – nie jest to ani miejsce publiczne, ani las .
A teoretycznie napisałem również dlatego, że to jest czyjaś własność i właściciel może nie życzyć sobie nikogo na swojej własności.

Ps. Zakaz nie dotyczy również nauki psa (naganka, tropienie, wystawianie, aportowanie) - za wyjątkiem okresu ochronnego.
A żeby szkolić psa w tym zakresie nie trzeba być myśliwym. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Ależ proszę bardzo – nie jest to ani miejsce publiczne, ani las .


skoro łąka/pole pod lasem nie jest miejscem publicznym, to jest miejscem prywatnym, dobrze rozumuję?
a skoro jest to miejsce prywatne, mają tu zastosowanie przepisy z Regulaminu utrzymania czystości i porządku
na terenie gminy, które /w mojej gminie/ mówią, że:
"właściciel nieruchomości, po której pies porusza się swobodnie, zobowiązany jest zabezpieczyć nieruchomość
w taki sposób, aby zapobiec możliwości wydostania się psa poza jej granice oraz umieścić w widocznym miejscu
tabliczkę ostrzegawczą"

no i co teraz? icon_rolleyes.gif

Link do komentarza
Ale to nie mój pies (moje psy) tam biegają, to co mnie to obchodzi ? icon_cool.gif

Czy jak z mojego pola (łąki) „wyleci” np. dzik (lub łoś icon_biggrin.gif ) i zaatakuje, to też mam za to odpowiadać ?

Przy czym określenie „po której pies porusza się swobodnie” nie dotyczy tej sytuacji.
Pies nie porusza się swobodnie, bo jest pod nadzorem właściciela (różnica jest taka, jak w swobodzie małżonka, który na balety, spacer, itp, idzie sam, lub w towarzystwie współmałżonka icon_mrgreen.gif ).

Abstrahując już od tego, wspomniany Regulamin nie dotyczy użytków rolnych, ani leśnych.
Link do komentarza
Cytat

Ale to nie mój pies (moje psy) tam biegają, to co mnie to obchodzi ? icon_cool.gif


odrzucam - to bardzo dziecinne wytłumaczenie... icon_lol.gif wręcz niegodne odpowiedzialnego właściciela psa

Cytat

Czy jak z mojego pola (łąki) „wyleci” np. dzik (lub łoś icon_biggrin.gif ) i zaatakuje, to też mam za to odpowiadać ?


nie wiem, ale tu chodzi o psa mającego swojego właściciela, i jak zaatakuje "wylatując" /z obojętnie czyjej łąki-pola/
to odpowiedzialny za to jest właściciel...


Cytat

wspomniany Regulamin nie dotyczy użytków rolnych, ani leśnych.


a co tam obowiązuje? na tych łąkach i polach? K.W. art. 77?

sorry Rysiu, że Cię tak męczę, ale chcę mieć po prostu jasność - wyjaśnić raz na zawsze i mieć spokój,
jak jest w mieście/miejscach publicznych - wiem, i wiem jakie przepisy to regulują
jak jest w lesie - również wiem
meczą mnie jeszcze te łąki i pola...
Link do komentarza
Właśnie o to chodzi, że zawsze odpowiedzialny jest właściciel psa – nieważne skąd i jak pies wyskoczy, nieważne czy w lesie, na łące, czy w miejscu publicznym.

Jak wyskoczy z własnej niezabezpieczonej posesji, to właściciel, może być ukarany , za „nieprzestrzeganie Regulaminu”. Jak w miejscu publicznym, to też z tego tytułu. Jak w lesie to z ustawy „leśnej”.

W innych, nie wymienionych miejscach, nie można (nie ma podstawy) do nałożenia jakichkolwiek sankcji na właściciela „luźno” biegającego psa.

Natomiast w każdym przypadku, za „szkody” poczynione przez psa, odpowiada jego właściciel.

I tak dla jasności. Wiele ( w zasadzie większość) dróg tzw. polnych, nie ma statusu dróg (miejsc) publicznych, a regulaminy porządkowe ich nie dotyczą.


Cytat

odrzucam - to bardzo dziecinne wytłumaczenie... icon_lol.gif wręcz niegodne odpowiedzialnego właściciela psa



Ale mnie chodziło o właściciela łąki, który nie jest jednocześnie właścicielem tego „luźnego” psa.
I w sytuacji kiedy właścicielowi rzeczonej łąki, nie przeszkadzają biegające po niej samopas czyjeś psy, koty, dziki (i łosie ?). To jego łąka i to on decyduje co na niej można, a czego nie. Jak ktoś na nią (łąkę lub drogę, bo też może być prywatna) wchodzi, to obowiązują go, „prawa” ustanowione przez właściciela.
Z reguły jest tak, że nie ma zakazu wstępu dla zwierząt, ale wstęp ludzi tylko za zgodą właściciela.
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...