Skocz do zawartości

bezkarny i ponad prawem...?


elutek

Recommended Posts

zakładam ten temat w nadziei, że ktoś pomoże rozwiązać mi pewien problem, w zasadzie powinnam chyba
napisać: zagadkę, bo głowię się nad tym od dłuższego czasu...
do rzeczy:
facet mieszkający na moim osiedlu miał psa /owczarek niemiecki/, wychodził z nim na spacer bez żadnych
zabezpieczeń typu smycz lub kaganiec, pies biegał swobodnie w znacznej odległości od właściciela, po ulicy,
po chodniku, budząc mój strach...
moja prośba, aby wyprowadzał psa na smyczy została zignorowana
zgłosiłam sprawę na policję, dostałam odpowiedź, że facet "został pouczony"
pouczenie nie pomogło, zgłosiłam jeszcze raz - dostał mandat, 200 zł.
mandat nie pomógł, zgłosiłam znowu - policja skierowała sprawę do sądu
sąd wymierzył mu karę nagany

kilka lat był spokój, psa nie widziałam już od ok. roku, stary? chory? zdechł? nie wiem, nieistotne

jakieś 2 miesiące temu widzę faceta, a przed nim... biegnie radośnie młody owczarek niemiecki
i znowu:
zgłosiłam na policję - "został pouczony"
nie pomogło, zgłosiłam jeszcze raz, dostał mandat 50 zł.
dziś córka jeździła na rowerze, wraca do domu i mówi, że X spacerował z psem ulicą, pies podbiegł do niej
jak jechała - wystraszyła się, mało co się nie przewróciła
zadzwoniłam do dzielnicowego, powiedział, że porozmawia z panem X...

po prostu nie wiem, co mam o tym myśleć - skończy się to kiedyś?

czy ma wpływ na tę sytuację fakt, że X to emerytowany policjant?
Link do komentarza
Cytat

Pewnie dzielnicowy nowy, albo jeśli ten sam, to wyjątkowo naruszyła go skleroza.
Przypomnij wiec mu (dzielnicowemu) że facet „działa w sytuacji” recydywy – następny wyrok sądowy nie będzie tak łagodny.


przedstawiłam dzielnicowemu ostatnim razem kopię wyroku sądu, czyli dzielnicowy wie...
Link do komentarza
pewnie ma na to wpływ ...
natomiast dziwię się facetowi ....
kiedy my idziemy z psami na spacer - są na smyczy przede wszystkim dla swojego bezpieczeństwa.... pomimo tego, że jest to wieś i ruch na ulicach mizerny - psy są na smyczy aż do momentu kiedy wejdziemy do lasu - wtedy dopiero są spuszczane ze smyczy , tam nikomu nie wadzą , spacerują z nami po ścieżce - oba zresztą tchórze straszliwe, więc nigdzie dalej same by się nie wypuściły .... nawet jak nas wyprzedzą , to oglądają się co chwilę czy jesteśmy za nimi...

ale do rzeczy - pies samopas na ulicy lub chodniku przy ulicy to niebezpieczeństwo dla niego samego jak i dla innych uczestników ruchu ...
pies się może czegoś niespodziewanie przestraszyć , pobiec i wpaść pod samochód lub spowodować wypadek .... tylko bezmyślny właściciel puszcza psa na ulicy bez smyczy - nawet jeśli jest bardzo ułożony ...

natomiast , Ela - przede wszystkim jestem pełna podziwu, że chciało Ci się wyczerpać całą drogę prawną w tej sytuacji .... skoro raz Sąd uznał Jego winę .... to drugi raz zrobi to bez wahania - recydywa ....
porozmawiałabym z policją , i poprosiła, żeby uświadomiła to Panu X ...

Cytat

przedstawiłam dzielnicowemu ostatnim razem kopię wyroku sądu, czyli dzielnicowy wie...



w tym samym czasie wszyscy pisaliśmy .... icon_lol.gif

noż kurcze .... to niewesoło .... pozostaje jedynie sąd jak wtedy ...
Link do komentarza
Cytat

czy ma wpływ na tę sytuację fakt, że X to emerytowany policjant?



Ma o tyle, ze on czuje się ponad. Ale to fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Z tego co wiem, to nowi policaje nie lubią starych i emerytowanych jeszcze bardziej. Na Twoim miejscu ominąłbym dzielnicowego i uderzył wyżej, zaznaczając, że zgłosisz sprawę do prasy. To ich raczej zawsze mobilizuje.
Link do komentarza
w zasadzie to chodzi mi o to, czy istnieją jakieś przepisy /taryfikator?/ odnośnie karania za to samo wykroczenie

bo jak widać w tym wypadku to kręci się wszystko jak jakaś chora karuzela -
upomnienie, mandat, nagana, pouczenie itp. itd... i tak bez końca...

coraz częściej myślę, że wygląda to mniej więcej tak:
- ej, Zdzichu, ta punkt punkt punkt znowu dzwoniła/pisała
- aha, to co teraz robimy?
- chcesz mandacik? 50 zł może być?
- nieee, 50 było ostatnio, teraz dajcie 100... hehehe
- no dobra, masz 100, hahaha... przyjmujesz?
- pewnie, hehehe, to nara, do następnego razu, buuuhaha...
Link do komentarza
Cytat

Pewnie dzielnicowy nowy, albo jeśli ten sam, to wyjątkowo naruszyła go skleroza.
Przypomnij wiec mu (dzielnicowemu) że facet „działa w sytuacji” recydywy – następny wyrok sądowy nie będzie tak łagodny.


właśnie zostałam poinformowana przez pana dzielnicowego, że coś takiego jak recydywa w kodeksie wykroczeń nie istnieje

pan dzielnicowy rozmawiał z X-em, pouczył go ponownie, a mi powiedział, że pies był bez smyczy bo właśnie się
uczy tego chodzenia na smyczy i nie za bardzo to lubi... "bo wie pani, to jeszcze młody pies"
na moje pytanie - dlaczego X nie przyzwyczaja psa do smyczy we własnym ogródku, odpowiedział:
"no wie pani jak to jest... a z sąsiadami to lepiej dobrze żyć"
gdy spytałam dlaczego X nie chce ze mną dobrze żyć, nic nie odpowiedział

coraz bardziej skłaniam się do wersji w wymyślonym przeze mnie wyżej dialogu
sama nie wiem dlaczego...

no i kręci się dalej... do następnego razu - a co będzie? może zrobię ankietę? mandat, czy pouczenie...?
a może znowu tekst: "bo jak on jest na smyczy to się nie załatwi... "

sorry za ten sarkazm, ale brak mi już sił po prostu

Link do komentarza
Cytat

właśnie zostałam poinformowana przez pana dzielnicowego, że coś takiego jak recydywa w kodeksie wykroczeń nie istnieje



Nie w kodeksie wykroczeń, tylko na drodze sądowej – a do takiej ten przypadek się kwalifikuje, wobec „dobroduszności” dzielnicowego.
Nie wiem jak bardzo jesteś zdeterminowana, ale często „droga pisemna” do przełożonego, z opisem dotychczasowych rozmów z dzielnicowym i „podjętych” przez niego „działań”, przynosi zaskakujący (pozytywnie) efekt. A jak w piśmie zaznaczysz, że za podobne praktyki pan X był karany sądownie, to okaże się jak daleko dzielnicowy był od prawdy w zakresie recydywy.
Przy następnej rozmowie z dzielnicowym wspomnij „mimochodem”, że rozważasz złożenie skargi na piśmie.

dopisalem:

Ps. Uświadom również dzielnicowego, że jeśli ten pies, bez smyczy i kagańca (tak domniemam) kogoś pogryzie, to może się okazać, że dzielnicowy będzie „współsprawcą” za „niepodjęcie” , a już na pewno ten fakt zaważy na jego karierze w mo.

Zawsze można złożyć skargę w straży miejskiej – ci są bardziej skorzy do wystawiania najwyższych mandatów – i nie są powiązani z mo.
Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Zawsze można złożyć skargę w straży miejskiej ? ci są bardziej skorzy do wystawiania najwyższych mandatów ? i nie są powiązani z mo.



dodam że kochają obie służby pokazywać sobie i udowadniać kto jest skuteczniejszy - a tym samym bardziej potrzebny obywatelom = powinien pracować szczęśliwie za godziwe wynagrodzenie i być kochanym przez wszystkich wokół -icon_smile.gif Edytowano przez bobiczek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
  • 4 tygodnie temu...
no i niestety, moje obawy się potwierdziły, ten spacer pod moim domem to jakaś farsa chyba była
potem wszystko wróciło do punktu wyjścia...
w zeszłym tygodniu dzielnicowy skierował sprawę do sądu, takie dostałam info...
a X mimo tego, że wie o skierowaniu sprawy na drogę sądową nadal wypuszcza psa na ulicę
wczoraj wróciłam z krótkiego urlopu i córka mi powiedziała, że dwa razy biegł za nią ten pies jak wracała
z przystanku do domu... no i co teraz? sprawa w sądzie będzie najszybciej za miesiąc, a co do tej pory? :wallbash:

i zastanawiam się też jaki będzie wyrok sądu, a jak znowu nic nie zmieniająca nagana?
i czy w ogóle będzie jakaś rozprawa, bo za pierwszym razem był to tzw. wyrok bez rozprawy
Link do komentarza
Zgłoś i zgłaszaj do straży miejskiej. Jak mu na bieżąco zaaplikują kilka mandatów, to spuści z tonu.
A w sprawie nakładania mandatów „porządkowych” straż raczej wyrywna jest – nie będą mieli żadnych oporów, aby nakładać mandat nawet codziennie.
Sprawa w sądzie nie jest przeszkodą, a może i być argumentem dla sądu, aby zapodać za uporczywe naruszanie …….
Link do komentarza
Ten typ tak ma i podejrzewam, że ile by nie zapłacił mandatów to i tak będzie to robił. Podobny przypadek miał kolega w drodze do domu z pracy gościu spuszczał sobie pieska wilczura,zgłaszał kilka razy do dzielnicowego oni przyjeżdżali był mandacik i tak w kółko dopiero jak ugryzł jego córkę sprawa się podobno zakończyła (bo na razie nie wypuszcza) ale na jak długo to tego nawet najstarsi górale nie wiedzą icon_biggrin.gif
Link do komentarza
czasem myślę, że może byłoby lepiej, gdybym została pogryziona... coś by się może ruszyło w tej sprawie...

i jeszcze jedno muszę napisać - co jakiś czas czyta się/słyszy o pogryzieniach przez psy i przeważnie na koniec
takich informacji jest wyrażane zdziwienie, że nikt nie reagował choć powszechnie było wiadome, że pies nie jest
właściwie wyprowadzany, że sam przechodzi przez ogrodzenie, że bywa agresywny itp. itd
a ja reaguję i zgłaszam, i co? i nic...

edit: mhtyl - w tym samym czasie pisaliśmy, i też o pogryzieniu... Edytowano przez elutek (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Bo tak jest,chore to jest ale taka rzeczywistość. Pamiętam jak dawno temu właściciel posesji zabił jednego rabusia a drugiego ranił bo przyszli go obrabować z siekierami i okazało się ,że ów właściciel jest winny. A ja mówię tak ,że najpierw oni powinni zabić właściciela a potem on ich, to może nie był by winny.
Link do komentarza
Cytat

i jeszcze jedno muszę napisać - co jakiś czas czyta się/słyszy o pogryzieniach przez psy i przeważnie na koniec
takich informacji jest wyrażane zdziwienie, że nikt nie reagował choć powszechnie było wiadome, że pies nie jest
właściwie wyprowadzany, że sam przechodzi przez ogrodzenie, że bywa agresywny itp. itd
a ja reaguję i zgłaszam, i co? i nic...



I taki (ten) argument powinnaś przytoczyć w piśmie do straży gminnej.

Ponieważ ja akurat jestem wrednym typem, to w rzeczonym piśmie, wspomniałbym, że w przypadku pogryzienia (kogoś) przez tego psa – nagłośnię sprawę, że informowałem straż gminną, ale odzewu nie było.
Z wredoty (wrodzonej) dodałbym jeszcze, że gdyby strażnik zareagował właściwie, wykonując swoje podstawowe obowiązki, to takiego incydentu by nie było.


Cytat

.......że ów właściciel jest winny.



No nie do końca, bo takie zarzuty postawił prokurator – i słusznie, bo zginął człowiek i taka procedura obowiązuje.
Natomiast, z tego co pamiętam, sąd nie podzielił zdania prokuratora i zrzut odrzucił - uznając, że była to obrona konieczna.
Pamięć jest zawodna, ale tak kojarzę, że prokurator nie wniósł apelacji.

Zwracam uwgę, że był winny śmierci człowieka, ale równoczesnie sąd stwierdził, ze dokonał tego w ramach obrony koniecznej.
Link do komentarza
Niechętnie to piszę, ale jak nie ma innego wyjścia……
Kup gaz pieprzowy, ale taki do odstraszania zwierząt, nie więcej jak 11%.
Nie robi krzywdy zwierzęciu – fakt wolałbym, abyś potraktowała takim gazem właściciela (ale silniejszym bo 15%), ale to podpada pod napaść, niestety.
Zwykle wystarczy tylko jeden taki „kontakt”, aby pies obchodził nas z daleka.
Link do komentarza
taka refleksja mnie naszła: to ja muszę wydawać pieniądze aby kupować gaz/odstraszacz, płacę za papier,
koperty, znaczki, zużywam tusz w drukarce, płacę wyższe rachunki telefoniczne, poświęcam swój czas,
który powinnam wykorzystywać w pożyteczny lub przyjemny dla mnie sposób, bo nikt nie może poradzić sobie
z takim człowiekiem...
a policja? też myślę, że lepiej mogłaby wykorzystać swój czas niż jeździć tyle razy w jednej sprawie do tego
samego faceta... to też są przecież koszty... a sąd? - to samo... i jak ma być dobrze?

Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Sory jak ja widze takie psy to zawsze mam obawy i nie jestem ciekawy w jakim on jest nastroju jak biega to albo niech go ktoś szuka i to szybko albo szukam rakarza niestety

A tu taki przykad jak to się konczy jak piez zmieni zdanie i wtedy przepraszam jego właściciel moze sobie w dupe wsadzić icon_evil.gif

634435617651411830.jpg

Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
proponuję także w ogóle nie wychodzić z domu - bo może zdarzyć się wypadek i zostaniemy roślinką (sorry, ze względu na wrażliwość niektórych czytaczy jednak nie wkleję fot) , a broń boszszszzz nie chodzić na żadne tłumne imprezy - możemy zostać stratowani , bo i tak się zdarza .... a już na pewno nie wychodzić po zmroku - bo nie wiadomo na kogo można się natknąć ...
to odnośnie ludzi , którzy są bardziej okrutni niż zwierzęta ....

a najlepiej wszystkie zwierzęta i te dzikie żyjące na wolności typu lwy czy tygrysy w obcych krajach też na wszelki wypadek wybić , a ludzi którzy choć trochę dziwnie się zachowują pozamykać w domach bez klamek ... zapanuje ład i porządek ...

pasuje? Edytowano przez daggulka (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
dobra , pojechałam .... faktycznie pies który jest na spacerze na ulicy , w terenie w którym uczęszczają ludzie powinien być na smyczy lub w kagańcu ....
to co napisałam wyżej - napisałam mając bardziej w pamięci nie tak dawną dyskusję na forum o puszczaniu psów na łące i w lesie ... czyli tam gdzie mogą się wybiegać ...

sorry , jeśli zbyt drastycznie , ale jak zobaczyłam tą fotkę którą wkleił gawel - to oczywiście współczuję kobiecie - ale tak samo współczuję ofiarom wypadków , tak samo współczuję ofiarom pobić i bestialskiego potraktowania przez ludzi , tak samo współczuję innym ludziom którzy współczucia wymagają ...
dlatego nie popadajmy w skrajności ...

bo takie rzeczy się po prostu zdarzają .... różne straszne rzeczy ....
w lesie może zaatakować dziki wałęsający się pies i człowiek który ma złe zamiary ....
na ulicy może ugryźć w nogę pies , a można zarobić kosą pod żebro od innego człowieka ...
więc wedle wszelkich prawideł - należałoby się ubrać w broję i nie wychodzić z domu ...
dlatego jeszcze raz - nie popadajmy w skrajności ...
Link do komentarza
Pewno ale z doświadczenia powiem że owszem jak jeżdżę c córką rowerami to psy sobie biegają na posesjach i nie ma problemu ale jak jadę z dzieckiem i widzę że pies biegnie w jej stronę a właściciel drze sie na psa że sie mało nie posra a on ma go w dupie to sram na prawa psów dla mnie prawo człowieka do całej twarzy i normalnego życia jest ważniejsze i w dupie to mam . Mam ten luxus że dobrze strzelam z pistoletu i chyba niedługo taki kupię bo pozwolenie z racji mojego zawodu to żaden problem wtedy pogonie i psa i jebniętego właściciela (też może pojechałem po bandzie) icon_evil.gif
Link do komentarza
Zabrzmi to protekcjonalnie i zapewne dość skrajnie, ale – dlaczego musimy uszanować „prawo” psa do swobodnego wybiegania się (bez smyczy i kagańca) skoro nie chcemy uszanować, czyjegoś strachu przed nimi, nawet jeśli jest to tylko fobia ?

Piszę to jako właściciel dużego i groźnie wyglądającego psa.

Wcześniej pisałem o rozsądku właściciela takiego psa – ten wpis nawiązuje do tolerancji, wobec „niepsowych”.
Link do komentarza
Wiesz ja tez nie zatrzymuje się przy niektórych posesjach tylko szybko przechodze żeby tych psów nie drażnic bo nie wiem czy by nie wyskoczyły na zewnątrz ale ci powiem że są takie psy które się czają i z nienacka atakują i to jest groźne bo to już mam wprawę jak pies średni mnie atakuje to ustawiam sie na niego lekka redukcja i gaz dodechy i wybijam sie jak go całym impetem przypier... z góry to sie nie ogląda tylko spierdziela , gdyby był jakiś opiekun w podlizu to pewno by sie skonczyło na opieprzu dla niego i interwencji policji a tak co mam sie psa spytac gdzien lub pani? Nie rozśmieszaj mnie. Moja złośc wynika z tego że jak jeżdze z małą to musze zastosowac wariant awaryjny porzucić rower w biegu i ją jakoś ratowac , u nas psy nie chodzą przeważnie z opiekunami tylko same. I mam pytanie czyje prawo jest wazniejsze moje do przejechania raz w tygodniu z córką 5km rowerem czy "psa do wybiegania"?
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...