Skocz do zawartości

Budowa ze Słoneczkiem w tle


Recommended Posts

Tak to się zaczęło...

No i mnie pokusiło, żeby zacząć wspominki naszych zmagań budowlanych.

Uczciwie jednak przyznaję, że nie będzie to "ekspres", lecz "wieloletni maraton".

Zaczęło się bardzo dawno temu, gdym jeszcze dziecięciem /no dobra podlotkiem/ była, od kombinacji z ustawianiem mebli we własnym pokoju. Tak kole 18-ki zaczęłam "przerabiać" całe mieszkanie. Oczywiście wszystko na papierku, ale koncepcje pozostały. Natomiast fiołek na punkcie funkcjonalności, ergonomii i wyglądu wnętrz, obecnie zwanego "stylizacją", zadomowił się na stałe. Tak już od 15 lat, co jakiś czas, napada mnie chcica na tworzenie wnętrz, których nie ma.

Gdzieś tam kołatała się myśl o własnym kącie. Więc rok po ślubie zdecydowaliśmy się na adaptację garażu "na 4 maluchy" na nasze mieszkanie. Taką "prowizorkę", bo przecież będziemy się budować...



Nastał rok 2006.

Wtedy się wszystko zaczęło....

Ciekawa jestem czy ktoś zaczynał budowę z takiego powodu jak my?


Zaczęło się wszystko od pisma ze szkoły, że nasza pierworodna nie została zgłoszona do szkoły icon_evil.gif gdzie rok wcześniej zgłaszałam osobiście, że "Zerówkę" dziecko będzie zaliczało tu gdzie mieszkamy.

K'woli wyjaśnienia. Tu gdzie mieszkamy, nie jesteśmy zameldowani, tam gdzie jesteśmy zameldowani, nie mieszkamy icon_rolleyes.gif Oba miejsca są w innych gminach. icon_rolleyes.gif

Tak więc pojeździłam sobie do szkoły /tej od meldunku/ parę razy icon_evil.gif dopóki młoda kobietka w sekretariacie mnie nie icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif trzecim listem poleconym icon_rolleyes.gif icon_evil.gif z wezwaniem do szkoły.

Noszszsz... telefon wychodzi taniej, można od razu wyjaśnić, ja nie muszę się zwalniać z pracy aby być w godzinach odpowiednich, a za pocztę i tak ja płacę, bo jestem podatnikiem i dlaczego marnuje moje pieniądze!
Powiedziałam, że ma sobie sama radzić i ustalać z drugą szkołą, z którą nie było żadnych problemów, bo ja enty raz nie bedę latać na jej zawołanie. I zagroziłam, że jak zobaczę jeszcze raz polecony to pójdę do dyrektorki o odciągnięcie z pensji niepotrzebnych wydatków icon_evil.gif Do dnia dzisiejszego mam spokój icon_lol.gif

Dodać jednak muszę, że w szkole /gdzie mieszkamy/ pani powiedziała, że lepiej wyjaśnić sprawę naszego zameldowania, bo zawsze będą kłopoty icon_rolleyes.gif Edytowano przez Afrodytaa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Przez te wszystkie lata meldunek nie był nam potrzebny, ale...
Przedyskutowaliśmy sprawę z Dużym i poszliśmy do teściowej, że może jednak by nas zameldowała...
Odpowiedź była taka: "Już wam kiedyś powiedziałam, możecie tu mieszkać, dałam wam na miejsce na swoje, ale nigdy was nie zamelduję"
Gdyby Duży nie słyszał, to by mi nie uwierzył.
Po jakimś czasie poszłam, żeby chociaż dzieci zameldowała. Też nie.

Nie było szans, żeby mieszkać tam gdzie meldunek.
W tym samym czasie szwagierka miała już przepisaną działkę i wylane fundamenty.
A jedną z kilku działek mieli teście taką, o którą, pół żartem-pół serio, robiliśmy sobie, z rodzeństwem Dużego, "zaklepanie".
Poszliśmy tym śladem i doszliśmy do wniosku, że chcemy całe pole icon_lol.gif 25xjakieś160-180m, nie wiem dokładnie. Też się nie zgodzili. No ale gospodarka...
Ja na to: dobra, jak nie to nie. Weźmiemy w myśl "małe, ciasne, ale własne"Duży się zgodził, teście też.

Teściowa jednak postawiła warunek, że musi być "droga" do jej pola, bo nie będzie jeździć z drugiej strony, 3m szeroka. Hmm myślę...omega ma 2,5m szerokości z lusterkami....nie będzie Wam za wąsko?.....tyle starczy.....może jednak 4m,żeby później nie było, że płot, drzewa itp?......nie 3m starczy!
Cóż było robić...

Tak więc zapadła decyzja: będziemy się budować, choćby miało to trwać 12 lat,
to w tym czasie na pewno damy radę icon_lol.gif
A ja się postaram o jak najszybszy meldunek na naszej działce.

Edytowano przez Afrodytaa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Stanęło na "małe, ciasne, ale własne".
Tak więc po kartkowych i metrycznych przeliczeniach, doszliśmy do wniosku, że 35m to sporo, zważywszy,że nie wiadomo jak to będzie z opłatami i utrzymaniem. Ja nie trawię prac "plewnych", więc ogródka nie bedzie. Natomiast SAD oboje z Dużym chcemy!

Po odliczeniu drogi, szerokośc naszej działki miała mieć 22m. Tak sobie.
Liczyliśmy na posadowienie domu z linią zabudowy sąsiadów, około 5m od asfaltu. Dom około 10m, ą reszta to ogród, 20m długości.
Ale mamy SWOJE MIEJSCE NA ZIEMI

Koło września zapędziłam geodetę na działkę i kazałam mierzyć 35m wzdłuż. Wyszło mniej o jakieś 5-8m niż naszą miarą . icon_eek.gif
Geodeta pytał, czy jednak nie posunąć kamienia troche dalej...ale cóż, ustalone 35m to 35m. Od tej powierzchni będzie zależało wiele późniejszych wydatków, już po budowie.

Porobił swoje, obiecał w tej samej cenie, zrobić mapki do architekta i notariusza, i jeszcze osadzić dom.
Po jakimś miesiącu były mapki gotowe. icon_biggrin.gif icon_eek.gif

Za całość prac.....1900zł
Wyznaczenie działki - 1500zł
mapki - 400zł
osadzenie domu w powyższym.

To były pierwsze pieniądze wydane na budowę! icon_biggrin.gif
Link do komentarza

W listopadzie 2006 roku staliśmy się posiadaczami działeczki o pow 767m2, tj 21,5x35m.
Notariusz za przyjemność stania się właścicielami ziemskimi zażądała 860zł.

A to dzieci wypatrzyły w roślinkach na działce czyt. chwastach icon_biggrin.gif

IMG_1687.jpg
IMG_1688.jpg

Już nie mówię, że musiałam dzieciom tłumaczyć, co one robią icon_rolleyes.gificon_redface.gificon_wink.gif

Gdy mieliśmy złożone dokumenty u notariusza zaczęłam nagminnie szukać projektu icon_biggrin.gif Nakupowałam, napożyczałam katalogów i przeglądałam. Czas naglił, bo do końca roku musieliśmy złożyć wnioski o warunki zabudowy icon_surprised.gif Od stycznia miały zmienić się przepisy icon_rolleyes.gif

Link do komentarza
Ale fakt, wzorem podstawowym było Słoneczko icon_biggrin.gif

A dlaczego indywidualny?
- miał być parterowy
- z dachem dwuspadowym
- nie szerszy niż 13,5m
- podpiwniczony

Zbyt dużo zmian konstrukcyjnych, na które trzeba mieć zezwolenie architekta, i za które trzeba zapłacić tak i tak. Indywidualny po wstępnych przeliczeniach kosztował niecałe 500zł więcej
................

Zaczęło się jeżdżenie do architekta. Ale umówiliśmy się, że również urzędową papierologię on załatwi.

Do Bożego Narodzenia wyrobiliśmy się z projektem.
...............

Za radą architekta została całość podpiwniczona. Kotłownia, letnia kuchnia, piwnica, hol- jadalnia wszystko w piwnicy. No i garaż
...............

Tak więc zdążyliśmy /znaczy architekt zdążył/ złożyć do urzędów jeszcze w 2006r dokumentację i wnioski. Załapaliśmy sie na stare przepisy, ufff...
Te przepisy to: najpierw działka, projekt, później warunki zabudowy. Po Nowym Roku będzie: najpierw warunki zabudowy, później działka i na końcu projekt
...............

Zapomniałam, że jeszcze w listopadzie Duży wynalazł betoniarkę. Prawie nówka, jeszcze farba w bębnie była.
Mała na prąd, na moje możliwości akurat.

Wymieniliśmy 600zela na pomarańczową betoniarkę.

Jakoś tak lubimy, z Dużym, być samowystarczalni icon_biggrin.gif
...............

W grudniu architekt zażyczył sobie 2000zł tytułem zaliczki. Reszta dopiero po otrzymaniu PNB, myślę, że to nawet uczciwe. Nie miałam podpisanej umowy.

Ale gdzieś w głębi kołaczą mi się jego słowa "nie ma znaczenia, gdzie ma Pani ściany działowe, prócz konstrukcyjnych może Pani sobie nawet wszystkie wyburzyć, albo gdzie wstawia okna. A instalacje zrobi sobie Pani tak jak chce, w praktyce zawsze jest inaczej niż w projekcie" icon_confused.gif??:

Ciekawe ile na koniec zapłacę za te ewentualne zmiany?
..............

Duży kiedyś w międzyczasie kupił beczki na wodę, które to wyniosły 20zł za 4 szt.

Podsumowując wszelkie wydatki związane z naszą inwestycją, to

w roku pańskim 2006 wydaliśmy łącznie
5380,00zł.
Link do komentarza

Od początku roku 2007 zaczęłam sie ostro rozglądać za M-kami. Jako, że już był BUM BUDOWLANY, to należało się streścić z zamówieniem, bo okres oczekiwania wynosił około 6 miesięcy. Obliczyliśmy zapotrzebowanie i zamówiliśmy 1000 M-ek. Z dostawą na czerwiec...

Nie zaliczkowałam, powiedziałam, że jak bedzie bliżej odbioru to się pokażę i zostawiłam swoje namiary, jakby co icon_biggrin.gif
...............

Długo nie czekałam na odzew. Już w lutym poproszono mnie o zaliczkę, "bo ceny szaleją". Pojechałam i zawiozłam 1200zł. icon_confused.gif
Pod koniec lutego dostałam informację, że mam zapłacić resztę icon_evil.gif , bo taką małą ilośc to oni nam jednak zrobią na już icon_surprised.gificon_lol.gif Zawiozłam resztę kasy. W sumie kosztowało nas to 2900, czyli 2,90 za sztukę.
Trzeba jeszcze dodać, że po drodze się okazało, że pracuję z córką właściciela tej betoniarni icon_rolleyes.gificon_lol.gif

Oczywiście jak się HDS zakopie w mokrym po roztopowym gruncie to wiecie jak sprawa wygląda?
Nie?!
Ja też nie wiem, bo byłam w pracy!!!
A dużo bym dała, żeby to zobaczyć icon_lol.gif Dostałam tylko cynk
"Jedziemy do Pani!", " icon_surprised.gif kiedy?" - "teraz!" icon_surprised.gificon_surprised.gificon_surprised.gif

Sąsiad TUR-em go nie umiał wyciągnąć i musiał drugi ciągnik odpalać icon_rolleyes.gif
Się musieli chłopaki namęczyć icon_rolleyes.gif
Jak przyjechałam to tylko zostały ogromne koleiny...
Dobrego mam sąsiada icon_lol.gif

Przyjechał gość HDS-em złożył 20 palet na samym idealnie środku domu i Duży musiał całe 1000szt ręcznie przenieść na boki icon_surprised.gificon_rolleyes.gif Wolę nie myśleć ile to ton...ja miałam problem, żeby podnieść jedną taką...

Za palety musiałam zapłacić kaucję 200 zela ale mieliśmy pierwszy materiał na budowę icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif
................

W styczniu i lutym przychodziły różnej maści pisma i piśmidła. Było tego z 8 wniosków, to i 8 pism powinno przyjść, no nie?!

Znerwiłam się kiedyś, bo na jedno pismo czekamy i czekamy. Poskładałam do kupy wniosek+odpowiedź i co się okazało? Były wszystkie odpowiedzi , tylko jeden wniosek był zdublowany icon_eek.gif
A ja czekałam na ten zdublowany, czekałam jak głupia, żeby iść do urzędu i złożyć wniosek o pozwolenie na budowę.

No ale się udało i gdzieś na granicy lutego i marca papiery poszły w ruch! /czyli leżeć na półce w urzędzie icon_rolleyes.gif /
................

Oto kawałek naszego własnego nieba na ziemi.
majadziaka.jpg

Jak się dobrze przyjrzeć, to po lewej stoi dzieło Dużego. Przeniesione M-ki.
Uwijał się jak nie wiem co żeby było szybko. Chyba w 2 tygodnie całość przeniósł icon_rolleyes.gif

Link do komentarza
Nasz optymizm dał o sobie znać tutaj

NASZ WŁASNY SZACUNKOWY KOSZT BUDOWY MARZEC 2007

wartość działki.......................................... .5 000
projekt........................................... .........3 500
M-ki .................................................. ..... 3 100
pustaki żużlowe ........................................8 000
cement............................................ ....... 2 800
zbrojenie......................................... ........ 2 500
porotherm Jopka.................................... 20 000
twrriva........................................... ........10 000
wywiązka......................................... ....... 5 000
ocieplenie, izolacja dachu............................3 000
pokrycie dachu+rynny................................7 000
okna drzwi, brama, schody........................11 500
CO................................................ ..........8 000
kominek........................................... ...........600
woda, kanalizacja, szambo...........................4 000
prąd /okablowanie+gniazda/........................1 000
podłączenie kanalizy i prądu.........................8 000
elewacja zew.+podjazd+schody zew.+taras...8 000
wyposażenie łazienek i podłogi....................20 000

RAZEM 130 900,00
Link do komentarza
A teraz kilka słów wyjaśnienia

Piec do CO na początek planowaliśmy ten, który używamy obecnie.
Możemy wykręcić ponad 50 szt żeberek kaloryferów i wymontować większość rur.
Kominek miał być otwarty, murowany z cegieł, typowa tradycja i klimat.
Podłogi obowiązkowo drewniane.
Żadnej podłogówki.
..............

Jakoś w marcu Duży wyniuchał promocję w Castoramie na kable. Nabyliśmy po 100m dwu- i trzy-żyłowego przewodu do nowego domku icon_biggrin.gif
Wyniuchałam jeszcze w tejże samej Castoramie promocję na luksfery. Nabyliśmy 2 paczki tj chyba 16szt. Leżą sobie w mojej wielkiej szafie i niedowidzę ile jest w paczce icon_rolleyes.gif

Za cały zakup poszło 487zł.
...............

Profilaktycznie dużo wcześniej zamówiłam 2 palety cementu /mając nadzieję, że starczy/, więc sobie stoi i czeka u rodzinki w hurtowni icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif Cena - 500zł/paletę, przełom stycznia i lutego 2007, chyba dostawa - w razie potrzeby

Zbrojenie też należało nabyć, celem wcześniejszego związania
Tak więc policzyłam i zamówiłam
45 szt 12-ki
800m 6-ki
500m wiązałkowego

Całość metalowa kosztowała 2024zł
..............

Tato mój kochany wynalazł gdzieś w swojej rodzinnej miejscowości rozsypującą się stodołę. Stało toto sobie na polu od dawna nieużywane, z resztkami słomy w środku i zawaloną częściowo ścianą szczytową i kompletnie bez dachu.

Właściciel był chętny oddać cegły /ręczna robota, ciut większe od obecnych i w bardzo dobrym stanie/ za darmo! Pod warunkiem, że rozbierzemy sami i sprzątniemy pole icon_wink.gif
Tyle materiału za free! Bierzemy! O transport będziemy martwić się później, jak będziemy wiedzieli ile tego będzie icon_biggrin.gif icon_wink.gif
Link do komentarza
No i zaczęło się jeżdżenie icon_rolleyes.gif Najpierw oczywiście zawieźliśmy około 20 palet, żeby mieć na co układać nasz odzysk. Tu się nasza kochana Smoczyca spisała, kilka palet na pakę i przyczepka i mogłam jechać.

Duży wziął urlop i z moim tatą (75lat i nie da się go z budowy ściągnąć) co rano jeździli na demolkę.
Każdą cegłę trzeba było rozdzielić i obtłuc ze starej zaprawy. Porozdzielać i poukładać na palety, tak aby się nie rozleciało icon_rolleyes.gif

Pracowałam na dwie zmiany i po pracy codziennie przez tydzień zasuwałam układać cegły. Później przerwa, bo praca na po południe. No jazdę miałam niezłą. icon_rolleyes.gif
Od rana obaj zdążyli tyle naszykować, że musiałam sie nieźle uwijać, aby do wieczora posprzątać. icon_rolleyes.gif Pełne cegły na jedną paletę, połówki na drugą.
Później tata powiedział, że te pokruszone też mam ładować, bo się wszystko wykorzysta. Do głowy mi nie przychodziło jak można wykorzystać ćwiartki cegieł icon_surprised.gif
................

W 2 tygodnie urlopu Dużego było jakieś 22-24 palety cegły z odzysku icon_surprised.gif I jeszcze zostało icon_surprised.gif icon_rolleyes.gif

Jeździliśmy więc z Dużym popołudniami a mój Tato od rana. Do pomocy przyszła pod koniec miejscowa rodzina, kuzynka, jej mąż i 3 synów. I tak mieliśmy dobrze, bo kuzynka nas przez ten czas karmiła ciepłym posiłkiem, kawką i kompotem poiła:lol: Dzięki Kryśka icon_lol.gif

Całość prac rozbiórkowych zajęła nam ponad 3 tyg. icon_rolleyes.gif Odzyskaliśmy 31 palet dobrej jakości cegły. Zanim Duży załatwił transport, Tato mój odzyskał jeszcze 2 palety resztek icon_rolleyes.gif i posprzątał, z gałęzi i innych niechcianych przez nas rzeczy, miejsce po stodole.

Do transportu były 33 palety tj. jakieś 11 000 cegieł /przeliczałam w/g palety z pełnymi cegłami/
SPORO!!!! icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
..............

Kwiecień 2007 minął na kuciu i układaniu cegieł icon_wink.gif

Ale po drodze dostałam fona, że muszę odebrać cement z hurtowni, bo mu się gwarancyja zbiera ku końcowi i należałoby zużyć gada icon_confused.gif Cóż było robić? Kazałam przywieźć na działkę i tyle. icon_rolleyes.gif Przywieziony, zrzucony /recznie/ przeze mnie i kierowcę /syna kuzynki icon_wink.gif / został ostreczowany i czekał na swój czas icon_wink.gif
...............

Ale wiecie co? W tym kwietniu 2007 to mieliśmy pogodę jak w lato:grin:
Aż należy PODZIĘKOWAĆ icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif
..............

W maju udało się wreszcie Dużemu załatwić transport cegieł z odzysku icon_biggrin.gif Przywieźli wszystko gdy byłam w pracy icon_confused.gif Znowu nic nie widziałam i nic nie wiem, prócz tego, że ubyło nam z kieszeni 750zł. Do tego były jeszcze przywiezione wielkie "bale" drewniane. 2800x14x35 takie mniej - więcej mają wymiary icon_rolleyes.gif W stodole służyły jako część jednej ze ścian icon_surprised.gif
Link do komentarza
Natomiast w czerwcu zaczęło się coś dziać icon_biggrin.gif

Dostałam fona od architekta, że "na pewno dostaniemy PNB" Jasne, wiszę mu jeszcze 1500 zeta, to się przed wakacjami odezwał po urzędzie sprawę przyspieszył, żeby mieć drobne na wakacje. Mnie to akurat, bo już załatwiałam koparke do piwnicy, tylko nie mogłam ustalić terminu.
................

Jeszcze w któryś dzień wleciał geodeta i chciał wyznaczać budynek icon_surprised.gif ???
Jak? Dlaczego? PNB jeszcze nie ma!
On na to, że mam się nie martwić, bo na pewno będzie, a jak mam dobrych sąsiadów, co mnie nie podkablują, to mogę nawet zacząć kopać. icon_surprised.gif icon_surprised.gif icon_surprised.gif

Tylko chłpopina miał problem z wyznaczeniem budynku, Niektóre miejsca były tak zawalone paletami cegieł, że ledwo można było bezpieczną odległość znaleźć do wbicia desek. Oznaczyliśmy budynek przed przywiezieniem palet, ale ciut za blisko. A i niektóra paleta się jakby ciut nie tak ustawiła...

W każdym razie się udało i domek miałam osadzony jeszcze przed PNB icon_redface.gif icon_lol.gif Tylko o tym sza... icon_wink.gif

I se straciłam 200 zeta. icon_evil.gif A miało być w cenie mapek i wytyczenia icon_evil.gif
.................

No i stało się!

Zaczęliśmy prace ziemne przed uzyskaniem PNB icon_redface.gif Zamówiona koparka przyjechała w drugi piątek czerwca, z "kumatym gościem" za operatora. I cóż się ciekawego okazało? Ów "kumaty gość" to mój kumpel jeszcze ze szkolnych czasów icon_surprised.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif Trochę pogadaliśmy o starych czasach, ale ... płacę za to gadanie. Więc przeszliśmy do prac właściwych.

Konkretnie spytał co i jak ma być zrobione, gdzie ziemię dać, gdzie humus, jak głęboko chcę piwnicę itp.
No i znalazł coś, czego nikt się nie spodziewał.......jak już zdjął pewną warstwę ziemi, to okazało się, że pod całą działką mam bardzo dobrej jakości .....glinę! icon_surprised.gif
I co z tym fantem zrobić?
Kazałam glinę wywozić do tyłu na jedną stronę, a resztę ziemi na drugą. Z przodu już były dwie wielkie sterty humusu. Musiało zostać miejsce na piasek do fundamentów i ustawienie sprzętu.

Zagłębienie piwnicy w gruncie było na metr z hakiem, kumpel pyta, czy nie głębiej, bo gdy trzeba będzie wyrównać przy stropie, to może wyjść za wysoko nad ziemię? Ja - nieee....bo garaż w piwnicy i będzie gorszy wjazd...

Powiem Wam jedno, w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak śmigał koparko-ładowarką jak on icon_surprised.gif i to na takiej małej powierzchni! icon_surprised.gif icon_lol.gif


Ale,ale, to nie wszystko! On przyjechał z taką wąską łychą do kopania samych fundamentów, a fundamenty nie wyznaczone! Geodeta owszem wyznaczył, ale same narożniki, resztę mieliśmy z Dużym zrobić sami, jak będzie już zagłębienie na piwnicę. Gdybym wiedziała, jak się cała ta historia skończy, to wzywałabym Dużego, do ekspresowego wyznaczania tych nieszczęsnych fundamentów. A tak powiedziałam, że mamy cały tydzień na kopanie i"damy radę"
Tak więc pożegnałam kumpla nieco zdziwionego, że ktoś ręcznie będzie kopał fundamenty.
................

W ten sam piątek, wyznaczyliśmy fundamenty i się zaczęło...

Ja w jednym końcu Duży w drugim, szpadlami kopaliśmy co należy.
A było tego równiutko 60m, szer 66 i 55cm i głębokości 50cm.
Niewiele prawda?>>>>>To spróbujcie sobie tego numeru w glinie twardej jak skała! Którą trzeba skrobać po 1cm, żeby szpadel wchodził i się nie klinował, bo nie dość, że glina twarda, to jeszcze tłuściutka jak nie wiem co! icon_rolleyes.gif icon_eek.gif

Przez tydzień po pracy kopaliśmy oboje, ale Duży musiał zostawać dłużej, więc w drugim tygodniu, mój Tato codziennie przyjeżdżał i kopał razem ze mną! Oczywiście jeszcze trzeba było ugotować obiad i nakarmić, i Tatę. A to wszystko do 12.30-tej, bo później do pracy icon_confused.gif Tato zostawał i kopał sam.

Z jednej strony to się cieszyłam, bo prace się posuwały, ale z drugiej, to żal mi było ojca, że się z tą gliną tak męczy.
................

Z gliną na działce to jest na prawdę historia

Buduję na wzgórku, 200-300m ode mnie jest prywatna mała żwirownia, 5km ode mnie była wielka żwirownia /dopóki nie dokopali sie do źródła wody i wybiła, zrobił sie ogromny staw na ryby/ miejscowość nie od parady nazywa się Piaski, a na mojej działce jest kilkumetrowej głębokości pokład gliny!

Jak to pięknie określił adam_mk /chyba poprawnie napisałam nicka.../ mieszkam na czapce z gliny
Link do komentarza
27.06.07 dostaliśmy

POZWOLENIE NA BUDOWĘ




27. 06 to środa a w sobotę chcieliśmy zalewać fundamenty. Wiadomo pogoda dobra, później tylko deszcze icon_confused.gif A tu jeszcze fundament nie wykopany! Ech ta glina icon_evil.gif Nawet zalanie wodą na 12h jej nie rozmiękło, tylko z wierzchu trochę błotka się robiło i dalej to samo icon_rolleyes.gif
Duży rano przed pracą zasuwał kopać, później przyjeżdżał Tato i kopał, ja też kopałam, i Duży po pracy do samej nocy...i jeszcze w sobotę raniutko Duży szedł ostatnie 1,5 wykopać! icon_rolleyes.gif
...................

No i zapomniałam, że z początkiem czerwca zaczęły sie robić zbrojenia icon_redface.gif

Tato zrobił na podwórku takie "stojaki" w kształcie odwróconej litery L, i bardzo sprytne narzędzie do wiązania. Taki kawałek drutu 6-ki też wygiął w L-kę i zaostrzył koniec. No i przywiózł od znajomego domowej roboty "naginacz", takie cósik, co znacznie ułatwiło kształtowanie strzemion icon_biggrin.gif Sposób wiązania to też nauka Taty. icon_biggrin.gif

Przyznam się Wam. Mój tato przez 10 lat na emeryturze pracował jako pomocnik murarza. Nie umiał usiedzieć w domu, dla Niego najlepszy odpoczynek, to na świeżym powietrzu.icon_biggrin.gif

Jak Kierbud przyjechał i zobaczył, że zbrojenie stoi 4 szt położone jedno na drugim, to nawet nie podchodził..."jak tak stoi i się nie przekrzywia, to jest na pewno dobrze zrobione" icon_biggrin.gif
...................

Ale najważniejsza budowla na działce, powstała jeszcze wiosną...zanim nastąpił cegielniany bum rozbiórkowy...
IMG_1515.jpg
a stoi do dnia dzisiejszego jak widać icon_biggrin.gif
...................

W piątek po południu przyjechał piasek do fundamentów. Został wsypany do dziury na piwnicę, dzięki czemu mogliśmy pracować na dole podczas zalewania fundamentów. Było go tyle, że nam powpadał do rowów fundamentowych i trzeba było biegusiem wybierać.

Duży przywiózł też taką wielgaśną betoniarkę od sąsiada, chyba miała 240 icon_eek.gif litrów i była na siłę. Nasza dla porównania ma 80 litrów.
Link do komentarza
Sobota 30.06.07

ZALEWANIE FUNDAMENTÓW


Z rana musiałam porozciągać kable do siły i prądu. Przytargać naszą małą betoniarkę, podłączyć, nalać wody do beczek, nawieźć cementu do dwóch stanowisk. Powyjmować sipy i wiadra, poukładać deski na przejazdy, powkładać podkłady pod zbrojenie.

Duży w tym czasie jeszcze kopał ostatnie 1,5m. Później poszliśmy na śniadanie i po śniadanku przenosiliśmy zbrojenie na miejsce docelowe. W międzyczasie dojechał jeden szwagier, drugi szwagier i brat Dużego wstali /bo mieszkali na tym samym podwórku/ i razem nosiliśmy zbrojenie. A tak po 8-mej przyjechali moi rodzice. Tata by nie odpuścił takiego "nawalania" łopatą, a mamę ściągnęłam prawie siłą, żeby się dziećmi zajęła, gdy ja będę na budowie.
...............

Niezła jazda była przy tym zalewaniu icon_rolleyes.gif

Z rana słońce, tak do 9-tej, później zaczęło padać i to dość mocno icon_evil.gif Ewakuowaliśmy się do szopki i.......zastanawialiśmy się czy jechać dalej z robotą. Ale po ok 20-30 min. tylko kropiło i doszliśmy do wniosku, że to nawet dobrze dla betonu, a i nam będzie się lepiej pracowało. A jeszcze później to już całkiem świeciło słonko icon_rolleyes.gif

Tak więc ja latałam z taczką, w której były po 3 worki z cementem i uzupełniałam wodę w beczkach /biegając do sąsiadów kręcić kurkiem/ Duży z bratem i moim ojcem obstawiali dużą betoniarkę, małą dwóch szwagrów. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Jeszcze w międzyczasie biegałam do domu dopilnowywać dzieci. Mama moja jakoś wolała sprzątać niż pilnować by 3-letnie dziecko nie zwiewało pomagać tatusiowi icon_confused.gif No i trzeba było drugie śniadanie zrobić "robotnikom", i obiad nieco później. A ile logistyki trzeba, żeby zgrać w czasie puste betoniarki i jedzonko na stole i wyrobić się ze swoimi obowiązkami. Stół oczywiście plastik i na działce, aby chłopcy nie tracili czasu na bieganie do domu.

Tego dnia to absolutnie wszystko w biegu robiłam, nawet po flachę biegiem. Krinke pyfka też przywlekłam.
................

Oczywiście brakło nam cementu, wiec ja za telefon i do kuzyna, że TO MUSI PRZYJECHAĆ DZISIAJ!!!!!!! I.....przyjechała dodatkowa paleta icon_biggrin.gif za, którą zabuliłam 720 zeta icon_surprised.gif icon_evil.gif /dla przypomnienia - kwiecień 2007 2 palety = 1000zł/i.....jeszcze brakło icon_surprised.gif icon_rolleyes.gif ale te 35 worków pożyczyliśmy od szwagra, bo jemu zostało icon_wink.gif

W sumie zalaliśmy te 60m fundamentów w jakieś 13 godzin ze sprzątaniem.
Poszło ponad 5 ton icon_surprised.gif icon_rolleyes.gif cementu.
................

Tak przyszedł czas na wysychanie fundamentu...

Opowiem więc dlaczego u licha tak cholernie się nam spieszyło...

Dowiedziałam się, że mogę się zameldować jak już COŚ będzie na działce, bo oni, czyt. Gmina, nie mogą zameldować "na polu". Tak wiec jak tylko były rzeczone fundamenty zalane, pojechałam i pytam, czy mogą mnie, znaczy sie całą piątkę, zameldować?
- Nie. Nie ma Pani nadanego numeru.
- No niby racja. A gdzie nadają numer?-pytam
- Drzwi obok.
- A jak będę miała numer, to co jeszcze potrzebuję?
- Wymeldowanie z poprzedniego miejsca zamieszkania.
- I wtedy na pewno będzie się można zameldować?-upewniam się na wszelki wypadek.
- Tak, my nie potrzebujemy odbioru budynku, tylko adres, do zameldowania.
- icon_surprised.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

No to idę "drzwi obok" z gadką, że chciałabym nadać numer na działce.......żeby kierowcy wiedzieli, gdzie towar zrzucać, jak nikogo nie będzie. /a co!/
- A gdzie ta działka
- Na wsi, między budynkami, które już mają numery.
- To nie będzie problemu, proszę złożyć wniosek.
- icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
Po 2-3 tyg. dostałam info, że jest adres! Biegiem leciałam się wymeldować i zameldować __________na działce, gdzie były tylko fundamenty!!!!!!!!!!
Pani powiedziała, że właściwie nie powinna tego robić, bo w piątek /a był poniedziałek/ dostali nowe zarządzenia i już nie można. Ale, że jeszcze się całkiem nie zapoznali, to przymknie oko.


SIERPIEŃ 2007 JESTEŚMY ZAMELDOWANI U SIEBIE

...................


Domyślnie

Drugi powód naszego pospiechu jest taki, że doszliśmy do wniosku, że będziemy starać się o 25-30-letni wyrok /czytaj KREDYT/
Tak więc trzeba było jak najwięcej zrobić własnymi rękami.

Poszłam nawet dużo wcześniej do pracy, żeby podwyższyć naszą tzw. zdolność kredytową Żebym mogła iść do pracy musieliśmy wynająć opiekunkę do dzieci. Wychodziło na to, że prawie dopłacamy do interesu, ale bank tego nie wiedział i pewnie mało go to interesowało. Liczył się papierek o zarobkach.
...................

Już od jakiegoś czasu chodziłam po onych bankowych molochach, co by sprawdzać oferty. Wyszukałam coś dla nas, porobiłam kosztorys stanu własnego, kosztorys wstępny inwestycji i...bardzo miła pani z banku pojechała na 2-tygodniowy urlop. Uprzedziła mnie, że nawet jak zdążę złożyć papiery przed jej wyjazdem, to i tak nic nie przyspieszy i nie będzie mogła monitować wniosku, bo to nie u nich tylko gdzieś wyżej icon_confused.gif

Po jej przyjeździe dowiedziałam się, że źle nas obliczyła, bo przyjęła przelicznik mieszkaniowy a nie budowlany /czy coś takiego/ i, że ze zrobionymi tylko fundamentami, nie mamy zdolności kredytowej icon_cry.gif "Gdyby Pani miała chociaż ściany, albo działkę uzbrojoną..."

Różnica polegała na tym, że
całość inwestycji miała kosztować 220.000,00
zdolności mieliśmy na jakieś 120.000,00,
a wkład własny na jakieś 40.000,00
120.000+40.000=160.000>>>>brakło nam wkładu własnego /lub zdolności kredytowej/ na 60.000,00. Trochę dużo, żeby lecieć po rodzince z garnuszkiem icon_confused.gif

JAK WIDAĆ Z PĘTLI NA SZYI I WŁASNEJ CHATY NICI icon_cry.gif
Link do komentarza
Jakos jednak nie specjalnie się przejmowałam brakiem kredytu, bo............widniała przede mną wizja odejścia z pracy icon_confused.gif I to na własne życzenie icon_confused.gif

Powód - dzieci.

Nasza niania, którą mieliśmy od września 2006 /cudo opiekunka, dzieci ją uwielbiały, po 2-ch tygodniach biegły za nią ulicą krzycząc "Kasia wróć!" i w domu z własnej inicjatywy pomogła nie raz/ przed maturą dostała miesięczny urlop. Miała zdać tą maturę i wrócić. Nie wróciła. icon_sad.gif
Dowiedziała sie, że sama zostanie mamą icon_rolleyes.gif icon_wink.gif Mnie pierwszej powiedziała icon_biggrin.gif
Cieszyłam się, obiecałam ciuszki, ale wiedziałam, że takiej dziewczyny już nie znajdę icon_confused.gif Do dziś wspominam ją z miękkim sercem.

Tak od kwietnia szukaliśmy opiekunki do 3-ki dzieci na wsi. Ceny 450-500zł za jedno dziecko+dojazdy icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif
Były dwie dziewczyny, tak po miesiącu, wakacje jakoś przetrwaliśmy, dzięki rodzinie i WAKACJOM. Ale ile tak można ciągnąć...prosić...

Mojego, bardzo fajnego szefa i super koleżanki w pracy uprzedziłam, że jak nie znajdziemy opiekunki to odejdę.

Nie znaleźliśmy nikogo sensownego do końca wakacji. Z dniem 1 września 2007 zakończyłam moją "karierę zawodową"
...................

Patrząc na całość historii bankowych, to bardzo się cieszyłam, że nie mamy tego kredytu. Kto by płacił ponad 1200zeta z jednej wypłaty.
Link do komentarza
Lipiec 2007 przebiegał na wydawaniu kasy...
koparka 500
cement /ten do fundamentów/ 720
3 kamazy piasku 450
woda 20

Kupiliśmy też pompę do wody brudnej w Bricomarche za 129zł. Był to oczywiscie zakup obowiązkowy przy piwnicy. Nie spodziewałam się jak szybko będziemy jej potrzebować.
................

Tak sie złożyło, że cały lipiec był upalny, ale...jak raz popadało przez chyba 2 dni non stop...

Wyobraźcie sobie dziurę na piwnicę z wylanymi fundamentami, które są w 80% pod wodą. Jedna wielka tafla wody w mojej piwnicy icon_eek.gif
I teraz tak: słońce, upał, dzieci chcą nad wodę...ja im na to - jazda na budowę. Radochy mieli co nie miara. Biegać podwodnym chodnikiem i babrać się w lekko rozmokłej glinie.
Trzeba dodać, że taki stan utrzymywał sie przez jakieś dwa tygodnie, i to podczas upałów. icon_rolleyes.gif icon_eek.gif Woda odparowywała tylko powierzchniowo, nic nie wsiąkało.

Po tych dwóch tygodniach doszliśmy do wniosku, że trzeba bajoro zlikwidować. W najgłębszej części wykopaliśmy zagłębienie i podłączyliśmy naszą pompkę. Spisała sie na medal. icon_lol.gif
....................


Zapomniałam dodać, ze fundamenty po moim bieganiu z poziomicą przy laniu, miały tylko 4cm różnicy na całości. Byłoby całkiem równo, gdyby ostatnią taczkę ktoś lekko rozmieszał, bo tam właśnie została górka. Ale jaka ja z siebie byłam dumna icon_biggrin.gif

Tak więc po odczekaniu obowiązkowego czasu na wysychanie fundamentów, przystąpiliśmy do wymierzania i ustawiania narożników zewnętrznych.

Materiał -"M-ka". Murarze- mój Tato i Duży. Ściany zewnętrzne piwnicy wymurowane w tydzień. W miedzy czasie wymierzyłam otwory wszelakie i przyszłe miejsca na ściany działowe. Z zewnętrznej ściany były wyciągnięte kotwy do utrzymania ściany wewnątrz. Folia izolacyjna oczywiście położona na fundamencie.
A za folią to sobie pojeździłam icon_rolleyes.gif Dostałam namiary na gościa, który pracuje w wytwórni takich izolacji 15km ode mnie. Udało mi się wydębić ową folijkę 60cm szerokości za 5zł/m2.
Poszło 180zł za całość.

Dokupiłam jeszcze cementu /tego na oddanie szwagrowi/ i wapno i ubyło mi 850zeta, oraz kosztorys budowy do banku 150 icon_confused.gif /za coś co zrobiłam sama a gość tylko dał pieczątkę icon_evil.gif bo bez pieczątki bank nie przyjmie icon_rolleyes.gif /
.................

Oczywiście M-ki byłu wymurowane do nadproży i czekały na cegły na swej wysokości. Tak więc prace murarskie ruszyły z kopyta

Przypominam, że jeszcze pracuję zawodowo na 2 zmiany. Duży do południa swoja praca zawodowa, popołudniami tylko budowa. Tato mój - emerytura, budowa cały dzień.

Tak więc 1 zmiana, różnice do kwadransa:
4.50 pobudka i do pracy
14.30 powrót
do 16-16.30 obiad, pranie, sprzątanie
16.30 na budowę taczka w rękę i heja wozić cegły moim murarzom z zewnątrz piwnicy, prosto pod nosek i jeszcze układane, żeby się więcej zmieściło. Dowieźć i nałożyć do mundy zaprawy, czasem i namieszać.
18.30 do domu, robić kolację, dzieci dopilnować wykąpać itp.
21.00 czyszczenie i zwijanie sprzętu.

2 zmiana:
6.30 śniadanie dla Dużego do pracy /nie zawsze/
7.00 wstają dzieci, ubieranie i śniadanie
7.30 rozwijam sprzęt /40m kabla, zawlec małą betoniarkę, nawieźć cementu, przesiać piasek, wszystko, żeby Tato miał jak najmniej do pracy/
8.00 przyjazd Taty - dla mnie wożenie cegieł
10.00-12.30 doglądanie dzieci, kawa, obiad.
12.30 do pracy
21.30 powrót z pracy, doglądanie postępów i przygotowania do dnia następnego, czytaj przestawianie rusztowania, żeby Tato nie musiał, wożenie cegieł i ustawianie na rusztowaniu itp.
.................

Trzeba k'woli ścisłości dodać, że między M-kę a cegły przyszło układani 2x2cm styro na zakładkę /a ostatnio w rozmowie z koleżanką zarzekałam się, że nie mam ocieplenia piwnicy icon_wink.gif icon_redface.gif /
Cegły natomiast, żeby wymiar ściany się zgadzał, były murowane...hmm...jak to napisać, żeby było logiczne, obrazowe i zrozumiałe...

Od zewnątrz > M-ka + styro + cegła na stojąco na dłuższym boku czyli tak I + cegła normalnie murowana czyli tak _
..................

Niecałe 2 tygodnie zeszły na takim zapieprzu. Później było lżej, bo dzieci poszły do przedszkola i szkoły, a ja zwolniłam się z pracy, o czym pisałam wcześniej.

Plan dnia podobny, rano dzieci odstawić w miejsca docelowe, później graty i cegły. Koło 10-tej kawa, przed pierwszą po dzieci do przedszkola, obiad, ogarnąć chatę, trochę lekcji z najstarszą i koło 16-17-tej na budowę spytać czy jestem potrzebna, tak na wszelki wypadek. Godzinka, dwie "taczkowania" i jazda robić kolację. Duży oczywiście po obiedzie wiadomo gdzie cisnął - na budowę.

Tak nam minęło 3 tygodnie września 2007 icon_biggrin.gif .
Link do komentarza

Już wcześniej uzgodniliśmy z Dużym, że w piwnicy będą dodatkowe okna, których nie ma w projekcie. Chcieliśmy jak najmniej okien, ale hol w piwnicy o wym. 8,40x3,60 potrzebował koniecznie doświetlenia, no i w końcu wymusiłam w garażu trochę naturalnego światła. Trochę jeszcze zmieniliśmy układ drzwi. I przenieśliśmy schody do wiatrołapu /a architekt mówił, że tak będzie lepiej, ale się uparłam, że z kuchni lepiej będzie mi się biegać na ogród/ A, że nie ma schodów na pierwotnym miejscu, to zniknęło małe okno na klatce schodowej.

Jestem ciekawa ile za te zmiany zabulimy........
.................

Wiadomo, że im bliżej zimy, tym pogoda gorsza. Postęp prac był więc z tego powodu dużo wolniejszy. Wiedzieliśmy, że kredytu niet, więc nie było nam potrzeba, aby się zabijać na budowie.

Mury się pięły i przyszło do zrobienia nadproży. I tu....dostałam wścieklicy.
Po uzgodnieniach, że mają być 2,20m drzwi, Tato mój wymyślił, że lepiej będzie mieć drzwi 2,10m, bo po co nam takie wysokie.../Tato jest niski/ icon_evil.gif A jak wymyślił, tak zrobił, gdy nie pilnowałam. Machnął trzy nadproża na tej wysokości i było po sprawie icon_evil.gif A Duży jakimś dziwnym trafem stwierdził, że to piwnica i najwyżej się podetnie drzwi icon_surprised.gificon_rolleyes.gif No cóż, miałam za mało siły perswazji, by walczyć. Pierwszy raz żałowałam, że nie była to firma...

Tato mój wymyślił jeszcze jedną rzecz, podczas murowania otworów okiennych. Otóż, cegły, które są wewnątrz, wymurował pomniejszając światło okna o około 5cm po obu stronach. Miały tam być osadzone okna na zasadzie dosunięcia. Całkiem dobrze sie zapowiadało, bo ograniczało mostki cieplne. Tu akurat się cieszyłam.
.....................

Tak więc z końcem września 2007 mieliśmy wymurowaną całą piwnicę. Oj jak to się już fajnie oglądało i zwiedzało. Gorzej z dziećmi, bo nie było ich widać jak na patelni. No cóż czas się przyzwyczajać...
....................

Październik za pasem, zima niedługo. Czas zasypać dziury wzdłuż murów. Przystąpiliśmy do czegoś takiego jak rapowanie, znaczy Duży przystąpił icon_biggrin.gif Rzecz polegała na "wstępnym otynkowaniu przed smarowaniem czarną mazią". Duży poleciał z tym rapowaniem, do troche powyżej wysokości gruntu, tak abym mogła smarować całość, która miała być pod ziemią.

Kupiłam 30l Abizolu, szczotkę, taką do szorowania podłogi, i jazda!!!....i brakło...
Następnego dnia pojechałam po drugie 30l, bo mniej nie było, wzięłam też drugą szczotkę. Ale nie oszczędzałam na smarowaniu. I dobrze icon_razz.gif
W sumie ten Abizol kosztował nas 230zł.

Przy okazji nabyłam folię bębenkową w ilości 58m za 290zł.
..................

Kiedy już moja dwudniowa robota dobrze wyschnęła, a pogoda była ku temu wyśmienita, jakieś 22*C, zaczęliśmy rozkładać i zasypywać folię bąbelkową.

I znów pojawiły sie zgrzyty...
Nieszalowane zalewane w glinie fundamenty, były nierówne i nawet całkiem sporo wystawały poza mury. Trzeba było nacinać folię od dołu żeby zagiąć ją na zewnętrznych narożnikach. Przez to martwię się jak ta izolacja będzie funkcjonować.
O tym, że same fundamenty nie są pomalowane Abizolem chyba nie muszę przypominać.
..................

Pewnego jesiennego dnia wpadł na działke mój Tato i przywiózł piękne, duże, odchowane drzewko. Nie pytajcie jak się nazywa. Sąsiad z ogródków działkowych chciał je wyrzucić na śmietnik, bo zarastało mu chodniczek. Na miejskich ogródkach każdy skrawek ziemi jest ważny...

IMG_0494.jpg

Powstał problem, gdzie je wsadzić.
Z tyłu chołda gliny i druga, jeszcze większa ziemi z piwnicy.
Z przodu po lewej wjazd na działkę /z założenia/, po prawej góra humusu.
A kit, niech sie Duży wścieknie, będzie drzewko przed oknem od frontu i koniec.
Wykopałam dół, nawaliłam gliny zalałam wodą i wsadziłam do tego korzenie. Udeptałam i jeszcze podlałam.

Tak zastał je Duży...nie miał zadowolonej miny. Coś tam powiedział, że lepiej byłoby je wsadzić bardziej z boku /chciałam, ale myślałam, że będzie bardziej przeszkadzać/

Na drugi dzień wzięłam szpadel i wykopałam dziurę w ziemi o 1m w prawo icon_surprised.gificon_rolleyes.gif i tam wsadziłam moje drzewko. I wiecie co? Drzewko już zawsze będzie mi się kojarzyć z Tatą icon_biggrin.gif

Link do komentarza
Ściany obsypane i wyrównane, Drzewko posadzone. Czas na zabezpieczenie ścian przed topniejącym i marznącym śniegiem.

Mieliśmy dużo folii, które zostały po przywiezieniu palet cegieł.
/zapomniałam napisać, że Tato mój zwoził folie od BK i innych takich, na miejsce rozbiórki stodoły i paletowania cegieł, dzięki temu mieliśmy spory zapas takowej do przyszłego zabezpieczania/ Zostały one położone wzdłuż wszystkich ścian oraz w otworach okiennych. Mocowaliśmy kapakami po bokach i wielkimi balami drzewa rozbiórkowego od góry. Nie ma bata żeby jakakolwiek wichura zerwała takie ciężary.

Nawet powstało małe zadaszenie z tych bali za garażem, zostało pokryte grubą folią szklarniową /też z odzysku, wraz ze stelażem szklarni/ Poskładaliśmy tam pozostałe kawałki drzewa, beczki i inne graty, żeby nie leżały przez zimę na dworze.
................

Na tym etapie zakończono prace budowlane w roku 2007. Widać też osławione drzewko przed domem.

Brak obrazka
W grudniu tylko zapłaciłam kierbudowi za wpisy w dzienniku 4x40=160zł.
................

Czas na podsumowanie


W roku 2006 na budowę poszło 5 380,00zł
w roku 2007 na budowę poszło 14 860,00zł



ŁĄCZNIE ZAINWESTOWALIŚMY 20 240,00zł
Link do komentarza
Jeszcze w grudniu przeliczaliśmy z Dużym zapotrzebowanie na strop. Schody w innym miejscu, to i strop sie zmienił. Tak więc od stycznia zaczęłam jeździć po betoniarniach i szukać tańszej terrivy. Ceny bardzo podobne, ale koszty dojazdu zrobiły swoje. Wzięliśmy droższą terrivę z dojazdem gratis. W sumie jeden pies, 200 czy 300zł różnicy, ale towar na miejscu i od ręki.
Po zaliczce byłam biedniejsza o 4 000zł.
Na koniec miesiąca przyjechało to
Brak obrazka

W sumie belki i pustaki wyniosły 6 850zł po upuście.
Ale byłooo. Już były zgrzyty, bo drzewko stoi i kłopot z rozładunkiem.Stanęłam przy nim murem i nie dałam nawet przyhaczyć belkami. /na fotce to nie ja, ale synuś mój/
...............

Udało się Dużemu załatwić drzewo od leśnika.
Obliczył więc, ile jest nam potrzeba na wywiązkę,podłogi, parapety i schody.
Tak, tak ma być podłoga drewniana!!! /wiedzieliśmy, że prawdopodobnie, po CO, bedzie to najdroższa rzecz w całym domu, ale się zawzięłam icon_wink.gif /
Wstępnie wyszło 13 kubików, zamówiliśmy 15 /tak mi się wydaje/ icon_wink.gif

Po jakimś czasie Duży pyta jakie drzewo bym chciała?
- Ja na to - a co mam do wyboru i ile to kosztuje?
- Sosna i modrzew. Kosztuje tak samo, znaczy modrzew w cenie sosny.

No to co?.......wiadomo MODRZEW!!! icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif Czasem to i głupi ma farta icon_lol.gif
.................

Tak nasza budowa wyglądała od strony ogrodu, gdzieś w okolicy ferii, roku 2008. Trzeba było uwiecznić tę odrobinę śniegu, która wtedy spadła żeby było widać, że mury ujemne temperatury wytrzymały icon_biggrin.gif

Byłam taka zdolna, że sobie statyw zabrałam na działkę. Widać więc "Bogini Afrodytę" z potomstwem icon_wink.gif Ale do dziś pamiętam, że strasznie bałam się wejść na mury, zwłaszcza z lustrzanką w jednej ręce, dlatego fotek robionych z góry nie mam A żałuję jak chol...a icon_rolleyes.gif
Brak obrazka
edit: zapomniałam o fotce icon_redface.gif Edytowano przez Afrodytaa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Powinno być wcześniej, ale dzięki kilku komplikacjom nie mam fotek w kompie, skaner nie działa /pewnie dlatego , że komp nawala/ więc jeśli fotosik nie zablokuje, to pokażę Wam mój zamysł domku.

Front i północna strona domu
7ad52fe85c6097ffgen.jpg

Tył i południowy bok, czyli od strony salonu.
563c4df01dba0adbgen.jpg

Rzut parteru, jeszcze bez wprowadzonych zmian.

d9580fde8f91488fgen.jpg

Piwnica, na fioletowo okna i drzwi
6107e25d94e7e5b2gen.jpg


I jak się podoba?

Link do komentarza

Miałam nie wklejać, bo to mało budowlane, ale widoczki takie piękne i wspomnienia uśmiech od razu wywołuja...

Nasze kilka dni urlopu w ostatnim tygodniu sierpnia...rok bieżący 2009.

Tu mieszkaliśmy
IMG_2458.jpg

Widok z drogi przed domem
IMG_2457.jpg

Kilka minut w dół od drogi, przez łąkę powyżej, i możemy się popluskać
IMG_2631.jpg

Jeszcze dalej spacerkiem i piękny wodospad Wilczki
IMG_2248.jpg

Po drodze na Śnieżnik, tuż za centrum, znaleźliśmy taką piękność
IMG_2358.jpg

Widok z Sanktuarium Marii Śnieżnej
STA_2265.jpg

Link do komentarza
Były wakacje, odpoczynek, czas więc wrócić do budowania, czyli luty 2008.

Jak wiadomo nabyliśmy strop terriva w postaci belek i pustaków. Zamówiony został również cement w ilości 5 600kg = 2 240zł, z dowozem w odpowiednim czasie.

Niestety podczas próby ułożenia belek, okazało się, że ściany nie trzymają poziomów. Trzeba wyrównać do poziomu M-ek, i obmurować M-ki dookoła cegłami. W tym celu udaliśmy się na rekonesans do pobliskiej cegielni. Jeszcze coś tam mieli na stanie, wiec udało sie przyczepę cegieł luzem nabyć za kwotę 345zł. Oczywiście musieliśmy sami załadować i własnym transportem przywieźć na budowę. Nie było problemów ze sprzętem, ale pogoda nie najlepsza na jazdę pod górkę nawet ciągnikiem, a trzeba było jechać polami

W każdym razie cegły przyjechały i Duży przystąpił do poprawek. Wcześniej jednak namówiłam Go na poziomicę 2-metrową za 75zł, bo nie zawsze są 2 osoby do wodnej waserwagi No i należało dokupić cementu, 10 worków za 100zł,żeby nie uszczuplać zapasu na wylanie stropu.
.................

Nadszedł marzec.
Wraz z Dużym kładliśmy Terrivę. Wyglądało to tak, że łapaliśmy hakami za belki, sznurami wciągaliśmy na górę i przenosiliśmy na docelowe miejsca. Kiedy już wszystkie belki były mniej-więcej /jak używam tych słów, to zawsze kojarzy mi się Duży, ze słowami "mniej-więcej, to dwa palce w du.ie" / na swoich miejscach, powkładaliśmy na końcach po jednym pustaku i dosuwaliśmy, aby nie było przerw. Jednak na tyle luźno, żeby można było wkładać pozostałe pustaki.

Gdy już całość była wymierzona i rozplanowana, nastąpiło powolne i mozolne wkładanie pustaków na górę i układanie. Ja byłam od biegania po stropie, a Duży i mój Tato od podawania. Zajęło nam to po pracy chyba ze 2 tygodnie.
...................

Na szczęście zbrojenie stropu było kupione wraz z fundamentowym, należało tylko je zamontować i połączyć. Podjęliśmy też decyzję , że taras, ze względu na wielkość działki i jego wysokość, będzie okrojony z 5x5 do 3x5m.

Musieliśmy wylać słupki pod tenże taras, bo niestety wyszło tak, że zaczynał się w okolicach 190cm nad ziemią. Z jednej strony się cieszyłam, bo można tam wejść na stojąco i sobie zagospodarować. Z drugiej jednak cały dom podniósł mi się o więcej niż przewidywałam. Pół metra robi wielką różnicę jak ktoś chce dom parterowy...

Miało być od frontu 80-100cm piwnicy a wyszło po podmurówce około 140-160cm. Podsypać się tego nie da, ponieważ wyglądałoby koszmarnie. Trudno inni mają gorsze problemy. Zastanawiam się tylko, jak ten mój domek będzie wyglądał już pod dachem i czy się zmieścimy w warunkach zabudowy...
Link do komentarza

No i powstał problem ze schodami frontowymi. Dom się podniósł, więc i stopni więcej. Ja chciałam 30x15 i wyszło 3m schodów. Tato mój mało nie dostał zawału jak wymierzyłam długość podestu. Duży stwierdził, że zrobi 20x20cm, to mnie szlag trafił. Nieszczęsna sztuka kompromisów. Podest zrobiliśmy do schodów 18x30, ale tuż przed zalaniem poprawiliśmy na 17x30. Nie dało się jednak przestawić podestu wbitego w ziemię na 30cm.
Według przepisu na prawidłowe stopnie jest ok. 2x wysokość + szerokość stopnia nie może przekroczyć 65cm. My mamy 64cm.
..............

Marzec i kwiecień minął głównie na zakupach.
Cement, pianki montażowe, zbrojone szyby do okna w garażu, 4 szybry do komina, brama garażowa, drzwi zewnętrzne do piwnicy, okna do piwnicy /2szt 140x100 i 1szt 140x80/ pustaki Alfa 230szt /nie pamiętam do czego icon_redface.gif / 3 przyczepy piasku i parę innych drobiazgów jak rękawice, czy pace do tynkowania.

Na te wszystkie małe i większe rzeczy poszło 5 016zł.
...............

No i najważniejsze ZALEWANIE STROPU. Koszt całkowity robocizny.........226zł icon_lol.gif Jedzonko i wszelakiej maści napoje, łącznie z procentowymi, właśnie tyle nas kosztowały. icon_wink.gif


Należy jednak uczciwie dodać, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie szwagrowie i sąsiedzi oraz mój kochany Tato icon_lol.gif W sumie przy zalewaniu stropu pracowało 5 facetów i ja, biegająca robić jedzonko, pilnująca zapełnienia wody w beczkach i prawidłowej izolacji styro. Wodę i prąd dostaliśmy w prezencie od sąsiadów.

Nasze dwie betoniarki. Obie pożyczone, nasza własna odpoczywała.
betoniarkiprzystropie-1.jpg

i kawałek późniejszego lotniska
zalewaniestropu.jpg

Tak wygląda zalana Terriva od dołu
IMG_1535.jpg
................


Podczas zalewania stropu oczywiście brakło nam cementu. Zamówiliśmy całą paletę, żeby się nie rozdrabniać, i tak będzie potrzebny. Płatne w maju 2008, kosztowało nas 650zł.

Edytowano przez Afrodytaa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

W czerwcu nabyliśmy mnóstwo różnych drobnych rzeczy typu pianki montażowe, kotwy, wiertła, zamki, klamki i inne takie. Ubyło 140zeta.

Okazjonalnie Duży kupił MŁOT - WIERTARKĘ firmy Makita za 180zł. Jakie to chol....wo ciężkie icon_surprised.gif A co to potrafi icon_rolleyes.gificon_lol.gif Jak zobaczyłam wiertło do ustrojstwa, 80x3cm /jakoś taki wymiar był/ to icon_surprised.gificon_surprised.gificon_surprised.gif

Doszłam też do wniosku, że dokupimy jeszcze jedne drzwi, z garażu do domu. Miało przyjechać wszystko razem, tj. okna, brama garażowa i drugie drzwi, zamówione wcześniej.
W tej samej hurtowni zamówiłam też folię, styro i maty /siatki/ na posadzki. Koszt 1181zł. Miało przyjechać później.
Na Smoczycę zapakowałam kilkanaście suporexów i folię za które to dałam 154zeta i pojechałam do domu.

Przyszło mi też zapłacić za kolejny kamaz żwiru - 150 zeta. Ile jeszcze tego żwiru pójdzie? icon_rolleyes.gif
...................

Zaczęliśmy myśleć o wyprowadzeniu instalacji wodnej do kotłowni przed zalaniem posadzek. Kilka metrów rur, kolanka, mufki i inne takie, co już zapomniałam i 380zeta poszło.

Miałam też fuksa i trafiłam na likwidację sklepu elektrycznego z dobrym polskim sprzętem icon_lol.gif szkoda, że tak późno, ale zawsze coś. Brałam wszystko co mogło mi się przydać: gniazda wewnętrzne i zewnętrzne, puszki, przełączniki krzyżowe, zwykłe, lampion plastikowy zewnętrzny, ze 20 metrów kabla na przedłużacz, trójniki, końcówki do przedłużaczy, wtyczki, żarówki, mała latarka, jarzeniówki nowe i używane /część wyposażenia sklepu, ale z żarówkami/
Za to wszystko dałam...........175zeta!!!
IMG_1424.jpg

Jest tego tyle, że elektrykę w piwnicy mam z głowy icon_lol.gif
Chciałam jeszcze wyłączniki i gniazda do siły, ale już wyprzedano. I takie uchwyty do montażu kabli na ścianach, ale już nie było. Znaczy były, ale nie ten wymiar icon_confused.gif
.................

Lipiec pod względem ubywania kasy był bardzo spokojny.Tylko paleta cementu, już trochę taniej - 615zł. I duża miotła podwórzowa za 13zł.

W sierpniu okazało się, że trzeba jeszcze trochę hydrauliki, poszło 50zł.

Link do komentarza
Gdzieś chyba pod koniec czerwca, albo z początkiem lipca przyjechały duuuże rzeczy. 3x okno, 2x drzwi i jedna brama garażowa 200x300.
Montaż oczywiście własnoręczny icon_wink.gif Tylko bramę garażową pomógł wstawić szwagier, resztę systematycznie wstawialiśmy sami icon_rolleyes.gif
...............

Niestety bez kucia się nie obyło icon_evil.gif Ościeżnice ledwo mieściły się w otworach, które wymurował Tato icon_evil.gif Duży musiał kuć nadproża, żeby wyżej je osadzić. Inaczej drzwi nie można by było później otwierać.

Z oknami też był cyrk.
Znając wcześniejsze prace mojego Taty na budowie, poszłam i przed zamówieniem okien i wymierzyłam otwory. I co? I każdy inny! Dodatkowo obmurówka /wymurowane cegły w głąb otworu okiennego/ po bokach od złej strony i za duża icon_evil.gif Musiałabym osadzić okno od zewnątrz /nie byłoby to takie złe/ ale bym go nie otwarła. Nie chcieliśmy kuć, więc okna są 140cm zamiast 150cm szerokości, osadzone równo w świetle.

Zawzięłam się. Miarka się przebrała icon_evil.gif Tato pomógł, ale i napsuł icon_confused.gif

To był ostateczny powód, by dostał Kategoryczny Zakaz Wstępu Na Budowę.
W tym czasie okazało się, że jest poważnie chory, więc mieliśmy dobrą wymówkę i nie musieliśmy się tłumaczyć icon_redface.gif icon_wink.gif
...............
Link do komentarza
Hahaha zapomniałam napisać!

W marcu podłączono nam wodę i do zalewania stropu mieliśmy swoją!
.................

Jako, że w czerwcu 2008 złożyłam wnioski w odpowiednim urzędzie, we wrześniu przyszła odpowiedź.

Jest zgoda na podłączenie energii!!!

Trochę papierków, uzgodnień i 1043zł pierwszej wpłaty.
Dużo, mało, nie wiem. Tyle musiało być za przyłącze podziemne. Gdybym chciała tymczasowy słup i przyłącze napowietrzne, to po odbiorze wyniosłoby mnie ok 3 500 zeta! A tak ma być tylko tylko niecałe 2 100zł. Ciekawe czy tyle wyjdzie?
................

W pierwszą sobotę września 2008 postanowiliśmy zalewać posadzki w piwnicy.

Przygotowanie owych terenów polegało na nawiezieniu żwirku do garażu. Reszcie pomieszczeń powiedzieliśmy "żwirku nie będzie". Dlaczego? Ano dlatego, że musielibyśmy wyskrobać glinę na około 10cm i tyleż samo żwirku rozplanować. Duży stwierdził "ani myślę" a i mnie niezbyt się widziała taka perspektywa. Zaowocowało to bolesnym dojrzeniem faktu, że znów skurczy sie wysokość drzwi...

Tak więc glina, folia, 5cm twardego styro, mata /siatka/ zbrojeniowa i ok5-7cm betonu. Nawalalismy z Dużym we dwójkę. On przy betoniarce robił dość suchy beton. Ja na dole poziomy i uciąganie. Jak fajnie uciąga sie suchy beton rączkami wie ten, kto się w to babrał icon_rolleyes.gif Raz Duży, dla zaoszczędzenia czasu, zrobił taki suchy, że sam nie mógł uciągnąć icon_eek.gif icon_rolleyes.gif Później już wiedział, że to żadna oszczędność. Tak zrobiliśmy dwa i pół pomieszczenia, całą prawą stronę domu i główny hol. Później sąsiad wrócił z pracy i mnie wygnał. Dobrze, bo moje choróbsko już dawało mi się we znaki. Dzięki. icon_biggrin.gif
..................

Zostało odgórnie, czyli przez czas, postanowione, że garaż i pom. za garażem zostaną zrobione w następny wekend. Ja ze względów zdrowotnych miałam zakaz wstępu A przyjechał mój Tato.........powytykałam niskie futryny, a on na to "myślałem, że bedziecie wybierać glinę jeszcze wewnątrz..."
I się bałam........co nawymysla.......

Garaż - żwirek, folia, beton. Nie ma styro, więc siatka niepotrzebna.

I co? I jak mnie nie ma to poziomy szlag trafia!
Duży chciał "dobrze" i przedobrzył. Dzięki żwirkowi i pomysłowości Dużego i Taty wyszło tak, że posadzka garażu jest o 3cm wyżej niż próg icon_eek.gif icon_evil.gif Czyli o jakieś 12cm wyżej niż posadzka w reszcie piwnicy. A posadzki w reszcie piwnicy są tak skąpe, żeby wogóle można było przejść przez drzwi /a i tak muszą być podkuwane do futryn/ icon_rolleyes.gif

Pom. za garażem - glina, folia, styro, siatka, beton. I wyszedł większy poziom niż właściwy. Na szczęście zadziałałam /przylazłam sprawdzić, a co!/ i różnica w porę została zauważona. Musiałam sie z Tatą wykłócać, ale stanęło bardziej na moim i jest tylko jakies 1,5cm wyżej niż hol, a nie 5cm! icon_evil.gif

Trochę jazdy było. Szkoda, że nie było mnie, jak Duży słuchał Taty w garażu... icon_evil.gif icon_rolleyes.gif
Link do komentarza

Zakupowy licznik bije i we wrześniu poszło jeszcze 700 zł na cement i 150 zł na piasek.

A żeby zadbać o naszą inwestycję, i przed zima zabezpieczyć, najeździłam sie, naprosiłam, i wysępiłam!!!

13x15m baner reklamowy Tyskiego!!!

Dałam za niego 400zł i od razu miałam kupca. A wiecie ile to waży? 300kg icon_surprised.gificon_rolleyes.gif Ale za to przykryło caluśką budowę i to z nawiązką icon_lol.gif

Trochę mi było wstyd, bo u nas taka pstrokacizna, że z paralotni widać, i wnuk sąsiadów ma znak rozpoznawczy na dom dziadków, który jest obok icon_rolleyes.gificon_lol.gif A znajomi piękną białą folię kupili i elegancko pokryli. Ale cóż...oszczędzamy icon_wink.gif
..............

Widok od frontu
IMG_0496.jpg

Widok od tyłu
IMG_0498.jpg

Lotnisko z reklamą
IMG_0499.jpg

Okno garażowe
IMG_0787.jpg

..................

A teraz to co będę oglądać z poziomu mieszkalnego

Na stronie wejsciowej - zachodu
IMG_0501.jpg

Z tarasu, tył domu - wschód
IMG_0500.jpg

I trochę piwnic.
Hol z wyjściem na ogród
IMG_0778.jpg

to samo widziane od drugiej strony
IMG_0783.jpg

Pomieszczenie piwniczne od frontu, jeszcze niewiadomego przeznaczenia
IMG_0779.jpg

................

W takim oto stanie pozostała budowa nasza do grudnia 2008.

A w grudniu, o ile mnie pamięć nie myli, to we wtorek była Wigilia. Natomiast w piątek poprzedniego tygodnia dostaliśmy info, że przyjedzie nasz zamówiony z początkiem roku i przetarty modrzew. Zgadnijcie kiedy?.........we wtorek rano!

Duży odbierał tel. więc myslałam, że coś pomylił. Mówię, że chyba w poniedziałek, Duży "nie, we wtorek"
Ja "Jak we wtorek, przecież we wtorek jest Wigilia!?"
Duży "Tak, przyjadą we wtorek, we Wigilię rano"
Ja icon_surprised.gificon_rolleyes.gificon_biggrin.gificon_evil.gif - to były moje "mieszane uczucia"

No ale znając swoją przyszłość czyt. znoszenie i układanie wszystkich okantowanych desek w wigilijny poranek, załatwiłam sobie wieczerzę u moich rodziców.

Zdążyliśmy całośc poskładać jak należy, nawet upichciłam moje ulubione wigilijne danie - Dorsza w sosie czosnkowym, a dla dzieci "Paluszki rybne" ale domowe, też z dorsza icon_wink.gif Zapakowaliśmy całość rodzinki do Smoczycy i....Wesołych Świąt icon_wink.gif

A to efekt wigilijnej harówki porykryty śnieżną pierzynką.
IMG_0702.jpg

...............

W wielkich mrozach nastał rok 2009.

Czas więc na podsumowanie wydatków.

W roku 2006 na budowę poszło 5 380,00zł

w roku 2007 na budowę poszło 14 860,00zł

w roku 2008 na budowę poszło 21 085,00zł



ŁĄCZNIE ZAINWESTOWALIŚMY 41 325,00zł

Link do komentarza

Styczeń powitał nas piękną kwotą 5 000 zł do zapłaty za modrzew z przecięciem.

Duży również zaczął montować wielgaśną krajzegę na potrzeby własne. Klucz płaski do owej krajzegi, żeby móc zamontować tarczę, kosztował 50zł. Ciężki jak jasna chol..a, a długi na jakieś 50-60cm
................

Jak już nieco mrozy zelżały, gdzieś w okolicach końca lutego, Duży sprowadził cieślę szkolonego, co by jedną stronę przęsła wywiązki zbić na wzór. Czas naglił, bo modrzew to takie cudaśne drzewo, że jak podeschnie to nijak gwoździa wbić młotkiem nie idzie, takie twarde się robi.

Tak więc wzorzec był. Pożyczona piła łańcuchowa, do przycinania też. Duży walczył z pierwszym, własnym, przęsłem prawie tydzień. Zbicie z jednej strony, dobicie gwoździ, druga strona i dobicie gwoździ. Dodatkowo Duży głębiej o ok. 50cm wypełniał szczyty, które mają wystawać poza obrys budynku.

IMG_0704.jpg

IMG_0777.jpg

Gwoździ, takich specjalnych, kręconych, mieliśmy kupione równe 100kg icon_surprised.gif Wychodziło po ok. 10kg na jedno pełne przęsło. Ile kosztowały nie wiem icon_surprised.gif , nie mam w notatkach icon_surprised.gif ale była spora okazja, tyle pamiętam icon_rolleyes.gif
...............

Tutaj suszy się nasza wywiązka. Gdzieś do połowy kwietnia 2009 była już cała zrobiona

IMG_0789.jpg

I nasza reklama... icon_lol.gif
...............

A dla tych wszystkich, co podejrzewali, że siedzę na tarasie w pięknym domku, popijam kawusię i podkręcam atmosferę w dzienniku - oficjalne ogłoszenie:

Nie mieszkam w pięknym domu, kawusię popijam po sąsiedzku, albo na gruncie, a atmosfery dziennikowej celowo nie podkręcam icon_wink.gif chyba, że czasem icon_biggrin.gif

Baaardzo bym już chciała mieszkać u siebie, ale jeszcze długa droga do naszego domku...
................

Natomiast jeszcze w marcu popsuła się piła i za łańcuch do niej dałam 42zł, a za prowadnicę 100. Paliwko i olej 80zł. Plus jakieś 300-500 /Duży nie chce powiedzieć / za fachowca do wzornika.

No i postarałam się o wpisy do Dziennika Budowy 4x40=160zł.

Generalnie i tak sporo kasy zostało w kieszeni, bo za zrobienie takiego przęsła ćwierkali sobie 700zł /materiał + robocizna/ A my mamy gęściejsze i grubsze niźli śwagierek miał robione, więc pewnie dobilibyśmy do 700 - 800 zł, bo drewno nasze.

Link do komentarza

A teraz kilka miesięcy przerwy, bo po wywiązce nic się nie działo nabudowie, i w lipcu dostałam pisemko, że.................podłączą mi prąd icon_biggrin.gificon_biggrin.gificon_biggrin.gif
Po jakimś tygodniu przyjechali 3 panowie. Młody, bardzo kumaty koparkowy,na pierwszej fotce, starszy zna się na robocie z racji praktyki i młody "jak nie walniesz - nie zatrybi".

Najpierw dziura na "torpedę". Miała sie przebić do tej sterty piachu na przeciwko
IMG_1361.jpg

Później godzina przekopywania pod asfaltem tą oto"torpedą"
IMG_1363.jpg

I cała reszta, czyli wpychanie rury na kabel i zakopywanie
IMG_1372.jpg

I moja krinka na prunt
IMG_1389.jpg

Tak wygląda efekt końcowy
IMG_1538.jpg

......................

Z początkiem sierpnia dostałam pisemko z energetyki, ze 12.08.2009 odbędzie się odbiór skrzynki. Mogę, ale nie muszę być, odbiór i tak się odbędzie.

Hehe, jakby mnie mogło nie być? Jasne, że byłam, podpisałam, klucze odebrałam. Młody człowiek powiedział, że za swoje bezpieczniki zabulę i jak nie mam zamiaru sie "za chwile" wprowadzać, to lepiej je zmienić na mniejsze. Wtedy będzie mniejsza opłata abonamentowa.
.....................

No i czekała mnie wyprawa do siedziby Energetyki w celu podpisania umowy. 24 sierpień termin ostateczny. Ale nam się zachciało jechać na wakacje od 23-go. Zasuwam więc w piątek, 20-go sierpnia, do urzędu, co by śrajbunek machnąć. A w urzędzie Pan pyta 'a gdzie schemat instalacji pozalicznikowej?" icon_surprised.gificon_surprised.gificon_surprised.gif Jaki schemat? O co chodzi?...Pismo dostałam, że mam sie stawić w ciągu 14 dni na podpisanie umowy. Nic nie pisało o żadnym schemacie icon_surprised.gif
Pan na to, że elektryk powinien taki schemat nam zrobić po podłączeniu instalacji...

...sobie myślę...taaaaaa, jak żadnej instalacji nie ma.....i co teraz? Jest piątek, południe, w sobote na 40-lecie ślubu, niedziela pakowanie i w poniedziałek na wakacje....kiedy ja tą instalację zdążę zrobić? icon_rolleyes.gif
Pytam więc Pana, co będzie jak trochę się spóźnię z podpisaniem umowy, bo NA WAKACJE JEDZIEMY? A Pan na to "w zasadzie to dla Pani nawet byłoby lepiej, gdyby Pani umowę podpisała we wrześniu, bo tylko trochę kary naliczymy. A jak w sierpniu, to cały abonament za sierpień". Ja icon_surprised.gificon_surprised.gificon_surprised.gif jak można wstecz coś naliczać? Ale to Polska jest... icon_rolleyes.gificon_confused.gif Stanęło na tym, że załatwię wszystko we wrześniu i spokojnie pojedziemy sobie na kilka dni do Miedzygórza.
....................

A w Międzygórzu było tak /o czym również pisałam wcześniej/

KopiaIMG_2554.jpg
KopiaIMG_2321.jpg
KopiaIMG_2654.jpg
KopiaIMG_2516.jpg
KopiaIMG_2373.jpg
KopiaIMG_2502.jpg

Link do komentarza

Zaraz po powrocie przywitała nas faktura z energetyki na kwotę 1103zł z groszami... ach jak miło..... icon_evil.gif Nie mogło to cholerstwo poczekać na poczcie chociaż do poniedziałku icon_evil.gif

Wieczorem zrobiliśmy grila i ognisko dzieciom na Pożegnanie Lata. Przyjechali znajomi, przyszli sąsiedzi i pogoda nawet super była. Pieczone ziemniaczki z boczkiem, kiełbaska, domowej roboty sos czosnkowy. Mniam, pyszności. A i wiśnióweczka poszła i piwko i inne temu podobne icon_rolleyes.gificon_wink.gif Oj fajnie byłoooo icon_lol.gificon_wink.gif
................

A w poniedziałek przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego.
Cóż wtorek 1 września icon_rolleyes.gif i znów się jazda zacznie icon_cool.gif
Dziewczyny pojechały gimbusem. Teraz już będą jeździć we dwie. Pierwszoklasistkę tegoroczną mam icon_wink.gif Ja z synusiem samochodem do przedszkola. Po powrocie czekała mnie miła niespodzianka.........
brzydko powiem.......jebła mi pralka icon_evil.gificon_evil.gificon_evil.gificon_evil.gificon_evil.gificon_evil.gificon_evil.gif

Paaaaaaaniiiiiiiiikaaaaaaaa

Jak to rzeczywistość potrafi człowieka brutalnie sprowadzić na ziemię... icon_rolleyes.gificon_confused.gif
................

Na szczęście nasz "nadworny elektryk" zrobił papierek do umowy z energetyką i mogłam iść podpisywać. Tyle, że mi się nie chciało icon_confused.gif

Chcieliśmy też zrobić instalację za licznikową tj. pociągnąć kabel od skrzynki do domu, zanim przyjadą podłączyć prąd. Duży zaczął kopać a ja jako główny zaopatrzeniowiec pojechałam do miasta po skrzynkę bezpiecznikową, bezpieczniki i kabel. Dałam za toto razem 320zł. Bezpieczniki 3x droższe od kabla icon_surprised.gif a myślałam, że będzie na odwrót icon_wink.gif Jak przyjechałam, to moi panowie już działali
IMG_2680.jpgIMG_2682.jpg

Duży ryje swoim sprzęcichem i efekt rycia z kablem
IMG_2690.jpgIMG_2692.jpg

Tu Synuś w pracy i prawie skończona skrzynka licznikowa
IMG_2688.jpgIMG_2695.jpg

......................

W końcu dotarłam też podpisać cyrograf na dostawy energii. Było to w czwartek 3-go września. A w środę następnego tygodnia zastałam wóz energetyki na działce i panów w nim siedzących.

Podchodzę i z uśmiechem na ustach pytam: "Co Panowie, numeru telefonu do mnie szukacie?"
-A co, chce się Pani z nami umówić? - pada odpowiedź icon_biggrin.gif

Po kilku zdaniach dowiedziałam się, że licznik jest zamontowany. Zostałam też uświadomiona, że cyferki w nim skaczące, to data, czas, nr licznika i zużycie.
Dobrze, bo gdybym tam zajrzała, to poleciałabym ze skargą, że mi wadliwy zamontowali. icon_wink.gificon_rolleyes.gificon_eek.gif
Dostałam pokwitowanie wykonania usługi z wpisanymi danymi i panowie pojechali.

Data godna odnotowania


09.09.2009
mamy podłączony prąd

Edytowano przez Afrodytaa (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

To może jeszcze kilka słów o tym, jak nas zalewało...

A zalewało konkretnie i to kilka razy...

Pierwsze zalewanie nastąpiło jak była piwnica wykopana i tylko fundamenty zrobione. Wody po łydki na obszarze 70m2. Później też było kilka takich ekscesów, ale zdjęć nie mam.

Natomiast w tym roku jak wiosną było oberwanie chmury, to w 10 minut zalało caluśką piwnicę icon_rolleyes.gificon_evil.gif Mało tego byłam wtedy na działce i nawet pompkę pod ręką miałam, ale nie było jak jej podłączyć. icon_confused.gif Wody na 2cm głębokości...

Tydzień później gradobicie. icon_evil.gif Efekt dokładnie ten sam. A już w czerwcu, w oktawie Bożego Ciała, jak wichura była i lunęło, to miałam wrażenie, że do domu nie dojadę, bo trasa przez las. Duży w tym czasie był z dziećmi w kościele i też nic nie mógł zrobić. A piwnica znów zalana...

IMG_1391.jpg
IMG_1392.jpg
IMG_1406.jpg
IMG_1393.jpg
IMG_1409.jpg
IMG_1398.jpg
Jak widać Bogini czynnie uczestniczy w "odsysaniu"wody icon_rolleyes.gificon_wink.gif Już się płytko zrobiło, bo stopy kaloszy całe były zanurzone icon_wink.gif
A wiaderko tak głęboko wchodzi, bo w tym miejscu Duży wymyślił wkopać beczkę na deszczówkę, żeby później tam wrzucać pompkę icon_lol.gificon_wink.gif
................

Nie dość, że od frontu zalewało po całości garażu, to od tyłu, jak się folia, raz i drugi, obsunęła, to cała woda ze stropu wpływała szerokim strumieniem schodkami do piwnicy icon_evil.gif Duży się w końcu zbiesił na deszczówkę i zmajstrował daszek nad wejściem od ogrodu. Miało toto za zadanie zabezpieczenie folii przed kolejnymi przesunięciami w stronę schodów.

IMG_0916.jpgIMG_1509.jpg
IMG_1527.jpgIMG_1508-1-1.jpg

....................

Cóż tu dużo mówić...

Jesień nastała, deszcze popadują...

Budowa czeka...

Ale patent Dużego na zadaszenie przy wyjściu na ogród zdaje egzamin wyśmienicie icon_biggrin.gif

Link do komentarza
A jako, ze posiadamy cywilizację /czyt. prąd/ to Duży począł mozolnie ją pożytkować Mamy już światło w garażu, piwniczce, holu.

No i na uwagę zasługuje fakt, że został zrobiony pierwszy PIERWSZY!!! zakup wykończeniowy do nowego domku

Mianowicie są to dwa plafony do tegoż holu. Wyglądają tak, tylko całe białe i szkło bez prążków


A zaczęło się od tego, że na długości 9,40m muszą być dwie lampy, a zdobycznych jarzeniówek nie chcemy w tym miejscu, bo przydadzą się w innych pomieszczeniach.
...............

Zimę mieliśmy tego roku piękną. Białą, długą i mroźną.
Piękne były Święta, piękny nastał Nowy 2010 rok.
..............

Podsumowanie roczne nie zrobione.

Najwyższy czas to nadrobić.

Tak więc:

w roku 2006 na budowę poszło 5 380,00zł

w roku 2007 na budowę poszło 14 860,00zł

w roku 2008 na budowę poszło 21 085,00zł

w roku 2009 na budowę poszło 7 677,00



ŁĄCZNIE ZAINWESTOWALIŚMY 49 002,00zł
Link do komentarza

No cóż nic właściwie się nie zrobiło na budowie, za wyjątkiem położenia tynku na 1,5m ściany w garażu.
..................

Jako, że prócz kombinatorstwa, żadnych innych działań budowlanych nie podejmowaliśmy, wymyślono zmiany projektowo - budowlane.

Zaczęło się od tego, że Duży męczył mnie od dłuższego czasu, żeby łazienkę przenieść bliżej kuchni. Głównym powodem była oczywiście oszczędność. Pod kuchnią ma być kotłownia, więc wszystkie rury byłyby razem. A i ciepełko do kranów płynęłoby znacznie szybciej.

Nie chciałam się zgodzić, bo Duży ani myślał o zmianie okien. Aż kiedyś palnął coś w stylu "przenieś tą łazienkę jak chcesz byle była koło kuchni"

No jak tak, to do dzieła.....


W lewym górnym rogu kuchnia z dużym oknem, przy wejściu łazienka z małym oknem. Mały wiatrołap i dalej korytarz z wielką szafą wnękową. Na przeciw szafy korytarz prowadzący do łazienki i kuchni. Na preciw łazienki a przy kominku udało się wygospodarować miejsce na schowek np. na wiadro, czy mopa /czerwone na zdjęciu/ Blok komin, kominek, schowek skutecznie oddziela kuchnię i łazienkę od salonu, jednocześnie pozostawiając 1,5 metrowe przejście z kuchni do salonu.
W salonie marzy mi się okrągły stół więc jest w projekcie.

Brak obrazka

Widok z salonu na kuchnię
4ae6bfefef49495f.png

Widok od strony szafy wnękowej na korytarz do kuchni
9a8911b67ef5eeca.png

Zagospodarowanie łazienki
71f80d34417a5bda.png

Za tą wersją wiąże się jeszcze jeden plus.
Mianowicie pod łazienką byłoby doskonałe miejsce na pralnię i suszarnię, a co za tym idzie w łazience bezpośredni zsyp bielizny /co mnie osobiście najbardziej cieszy/

..................

Nieśmiało myślę, że w tym roku uda nam się cokolwiek ruszyć na budowie.
Tak właściwie to powinniśmy do końca sierpnia coś wpisać w dziennik budowy, bo nam pozwolenie wygaśnie. Cały ubiegły rok nic nie zrobiliśmy. Ostatni wpis jest z 06.09.2008, więc...

Link do komentarza
W piątek tj 12.03.2010 zamówiłam 20 drutów fi 12 na górny wieniec. Razem z 3kg drutu wiązałkowego kosztowało to 526zł.
Za sztukę drutu wołali 25zł. Taniocha. A gość mówił, że dwa tygodnie temu było 23zł.
Jak ostatnio pytałam, kiedyś tam, to za drucik chcieli 33zł.
.................

Nie powiem głośno, że sezon budowlany rozpoczęty, bo ździebełko mija się to z prawdą. Określeniem bardziej na miejscu będzie:

SEZON ROBÓT NA DZIAŁCE UWAŻAM ZA OTWARTY

A to właściwie koniec marca już

No i faktycznie roboty poszły.

Duży odpalił PAPAJA,. znaczy ciągnik, i przeorał co nieco. Na uwagę zasługuje fakt, że Teście doszli do wniosku, że przyda się przestrzeń do zawracania papajem i trzeba posiać trawę w danym miejscu. Owo miejsce graniczy centralnie z naszą działeczką jakieś 15m styczna z nami i 6-8m w głąb pola.

Nooo, będą miały dzieci gdzie w piłkę nawalać

I tak szczerze powiem, że od dawna żałuję, że ten kawałek ziemi nie jest mój...

Fotki będą za jakiś czas, bo właśnie będą się robić.
..................

pojawił się pomysł.

Polega on na tym, że w podobny sposób jak bieliznę, można by transportować śmieci na poziom gospodarczy.
Taki zsyp prosto do kosza np. na plastik, czy papiery. Na te rzeczy, które zazwyczaj są "gabarytowe" i trzeba je co chwila wynosić.
Mając pod kuchnią kotłownię jest to wykonalne.

Ktoś się wypowie?
.................




Miałam tego nie wklejać, ale...

Mój Tato, który tak bardzo nam pomógł jest bardzo ciężko chory.
Od prawie 5 tygodni leży w szpitalu. Jest po operacji, biopsji, dwa lata wcześniej przeszedł naświetlania na raka prostaty...

Po ostatniej biopsji wątroby okazało się, że ani nie jest rakowa, ani marska, po prostu jest chora... na jakąś nową chorobę, w której wątroba najzwyczajniej się rozpada.

Lekarze nie wiedzą jak mu pomóc...

Wczoraj przy kroplówkach dostał drgawek z wychłodzenia, a później gorączki...

Kiedy przyszłam do szpitala, na jego twarzy zobaczyłam...śmierć...
Tak samo wyglądała śp Babcia Dużego... zapadnięte oczy, policzki...otwarte zapadnięte usta...

Był tak zmęczony, że nawet nie za bardzo umiał mówić. Trzymałam go za rękę i dopiero po pół godzinie zaczął ściskać moją dłoń...

Znajoma pielęgniarka powiedziała, że jest taki spokojny, taki cierpliwy, na nic się nie skarży, nie narzeka...pobeczałam się...pierwszy raz...teraz też beczę icon_cry.gif icon_cry.gif icon_cry.gif
Tata by muchy nie skrzywdził a tak musi cierpieć...
.................
Dziś /31.03.2010/ jedziemy do Taty całą rodziną. Bardzo się cieszy, gdy są przy nim wnuki.
.................
Link do komentarza

Jakiś czas temu posialiśmy z Dużym kilka worków nasion trawy zebranych ze strychu. Moim zamysłem było pokryć trawką całą glinę, której nie dało się teraz już wymieszać z ziemią. Miałam nadzieję, że choćby co dziesiąte nasionko wykiełkował, to w przyszłym roku będzie piękny trawniczek.
I.........dzięki bardzo obfitym deszczom trawka ROŚNIE.
Całkiem nawet ładnie rośnie. Jeszcze trochę i pierwsze koszenie będzie icon_biggrin.gif
................

Chciałam trawkę, to i mam.

Koszenie odbywa się w soboty najczęściej, i trwa 2 do 3 godzin + sprzątanie skoszonej zieleniny.
Coraz mniej się to podoba Dużemu /który kosi/ mnie coraz bardziej się podoba zieleń /zwłaszcza w niedzielę po koszeniu/
...............

Dzięki codziennym staraniom udało się nam uniknąć powodzi w piwnicy.
Codziennie wylewaliśmy wodę rano i wieczorem. W poniedziałek, 17-go maja, wypompowano w sumie 400-500 litrów wody w ciągu dnia. Po tym wyczynie zostawiłam pompkę na cały dzień i na noc w beczce. A wąż puszczony prosto na asfalt. kicham na to! Na działkę wejść nie idzie, bo glina i bagno i pole ryżowe.

Ale co tam, sąsiadom naszła woda do piwnicy, a nam nie, więc chyba jest dobrze, nie?
...............

Duży znów przebąkuje o ścianach.
Qurcze, trzeba się w końcu na coś zdecydować skoro w sierpniu choćby narożniki powinniśmy postawić.
A mnie chodzi po głowie ściana 3W. Duży natomiast BK preferuje + styro.

Pewnie od środy będę siedzieć w necie i szukać "wyższości" jednego rozwiązania nad drugim. Dlaczego od środy? Bo Duży się eksmituje w kierunku dalszym, ku zdobyciu finansów, i do niedzieli go nie zobaczę. Czwartek minie bardzo mało świątecznie, ale autko mam, więc możliwy pozostanie jakiś wypad z dziećmi.
..............

Tak więc tego dnia /27.05.2010/ zostałam przez deszcz zmuszona do pozostawienia pompki w studzience. Duży po pracy przyjechał i wyjął ją, bo nie była już potrzebna. Ale trzeba było widzieć moje zdziwienie kiedy wróciłam do domu. W garażu sucho, studzienka pusta, a w środkowej części domu stoi wielgaśna kałuża wody. icon_eek.gificon_eek.gificon_eek.gif
fa8256de6390d97bmed.jpg

Miałam przy sobie aparat, gdyż tego dnia uwieczniałam okoliczne łąki i inne miejsca potraktowane przez wodę opadową. Oczywiście nieomieszkałam również zrobić kilku zdjęć piwnicy.

Nie to jest jednak najważniejsze...
Nijak z Dużym nie mogliśmy wykombinować którędy tyle wody wlazło!

Nie przeciekła nam reklama - na ścianach nie ma śladów, żeby woda z góry spływała.
Od tyłu jest daszek i schodki suche.
Okna pozamykane. Pod oknami sucho.

Ale...

Wodę delikatnie widać, a raczej wilgotny beton, od tylnych drzwi. I tak samo od okna od frontu. Tyle, że od okna wygląda, jakby na posadzce z piaskiem/pyłem zaciekało. Jakby duża ilość wody ciekła na raz i wypłukała brud z podłogi w jednym kierunku.

Jedyny pomysł, jaki przyszedł nam do głów to taki, ze reklamę wiatr podwiał i odkrył brzegi muru. I tamtędy deszcz dostał sie pomiedzy plandekę i strop przeciekł.

Fakt, strop w kilku miejscach był mokry. Ale na strop popatrzyliśmy dopiero po kilku dniach.

Link do komentarza
Gdybaliśmy, rozważaliśmy, myśleliśmy , kombinowaliśmy z Dużym i ........


........wreszcie doszliśmy do porozumienia zadowalającego obie strony.


O co poszło?

O ściany!

A konkretnie jakie i z czego mają być.

Że ściana ma być 3W, to Duży wiedział od jakiegoś roku, choć cichcem chciał przemycić 2W.
3W dlatego, że piwnica też jest 3W. Stanęło na moim.

Ale z czego...

Dawno temu powiedziałam, że tylko z ceramiki. Jak nie, to nie buduję wcale.
Duży chciał BK bo łatwy do murowania a później do kucia bruzd na wszelakiej maści kabelki i rury.
Padła nawet koncepcja 3W z BK, ale szybko się ulotniła.

Jak pogodziliśmy chęć budowy z ceramiki i z betonu komórkowego...?
..................

Ożeniliśmy te dwa materiały ze sobą

Ściana nośna będzie z betonu komórkowego 24x24x59 600D biały.
Ocieplenie 2x4cm styropian EPS 70 na zakładkę.
Pustak ceramiczny UNIPOR 11,5x238x373 od zewnątrz.

Skąd wiem, że już zdania nie zmienimy?
Bo to wszystko już zamówiłam i zapłaciłam.

Beton komórkowy 1248szt po 7,50 razem 9360zł.
Styropian 126zł/m3 na razie tylko 3m3 za 378zł
Pustak UNIPOR 1836szt po 3,4 razem 6242
Dodatkowo paletę cementu po 409zł/tonę czyli 573zł

Jesteśmy biedniejsi o 16 553,00, ale znów zacznie się coś dziać na budowie.
Link do komentarza

Pamiątka powodzi czerwiec/lipiec 2010


Tak wyglądało bardzo wiele pól niedaleko mnie. To zdjęcie miejsca jakieś 300m ode mnie. Cieszę się, że mieszkam na górce...
8e3afff22d263ae7med.jpg

Przedstawiam staw, który zazwyczaj jest wyschniety latem. Tutaj wylał aż na pole po wiosennych opadach.
37506441123f766fmed.jpg

A tak pracuje pompka, żeby nie zalało nam piwnicy
Brak obrazkad101506e19c4e189med.jpg

A to "pole ryżowe" Teściowej. Tak wyglądał ogródeczek ładnych parę razy. Choć gdy robiłam to zdjęcie, to woda już z grubsza wsiąkła, albo zniknęła pod zieleniną .
c0fe97c3e15ffe3bmed.jpg

Tutaj widzimy jak deszcze popchnęły posianą 40-letnią trawkę do ruszenia ku słońcu...
f4840c5d5d8e3717med.jpg

...................

Nastąpiło olśnienie...prawdopodobnie plandeka sie zbuntowała i przedziurawiła nad przyszłymi schodami, gdzie był daszek zbity z desek i zabezpieczony jeszcze folią. Sami byśmy chyba na to nie wpadli, gdyby nie pobyt na budowie, gdy padało. Po prostu skapło nam /nie wiem komu dokładnie/ prosto w te nasze łepetyny i tym samym doznaliśmy ogólnie pojętego olśnienia...żeśmy się dziurki w plandece dorobili...ale zagwozdkę mieliśmy chyba z tydzień żeby to wymyślićicon_smile.gif

I domek od ogrodu z "drugim garażem"
840ade45b3343941med.jpg

oraz zbliżenie
702a244def0f056bmed.jpg

Link do komentarza

Tak koło 26 lipca 2010 zaczęłam zrzucać belki przytrzymujące nasze Tyskie. Przeciągnęłam plandekę ile się dało i wieczorkiem, już z Dużym, przeciągnęliśmy ją na jedną stronę. Trzeba było zrobić miejsce na pustaki, gdyby przyjechały, bo zaplanowaliśmy położyć je na górze. Znaczy na stropie.

Myślę o tym, żeby następną dostawę zamówić, jak już będzie nieco wymurowane i zrobi się miejsce na stropie. Życie jest zbyt trudne, żeby sobie je komplikować noszeniem pustaków tam i z powrotem.

Po drodze, jak już byliśmy na budowie, rozplanowywaliśmy pokoje. Czas by już podjąć decyzje w tym temacie. Stanęło na tym, że zamiast 4 sypialni będą 3.
..................

I bardzo dobrze, że odsunęliśmy plandekę, o tak
291dd12feeb9b5a5med.jpg

bo dziś 29.07.2010 przyjechało to
08a483fa9d8fc145med.jpg

I w taką piękną pogodę sie rozładowywało.
Nie omieszkałam urwać się z pracy, żeby obfotografować i pokierować rozładunkiem:)

f82d71af99ca235cmed.jpg

8c555b65dfd06e84med.jpg

Link do komentarza
To uzupełnię dziennik o kilka fotek z placu boju. Na razie warstwa zewnętrzna, ceramiczna.
Wywiązka odsunięta od muru, aby można było murować. Jakie toto leciutkie było po 1,5 roku schnięcia, no piórko normalnie!

DSC01446.jpg



Kolejne trzy narożniki tego samego dnia wyciągnięte. Z boku widać jeszcze daszek nad wejściem do piwnicy.

DSC01446.jpg



Wyznaczone drzwi tarasowe między wcześniej wyciągniętymi narożnikami, z przelotem do kuchni

DSC01446.jpg



To zrobiliśmy z Dużym sami. I ..... dostaliśmi $%^#$%^@% od Szwagra, że nie poczekaliśmy na niego.
A pracuje jako murarz i obiecał pomóc....icon_redface.gificon_redface.gificon_redface.gif
Link do komentarza
Jak obiecał, to i obietnicy dotrzymał...

Fachowa pomoc w postaci Szwagra, który przywiózł pomocną rzecz w postaci niwelatora. Widać ustrojstwo w tle.

DSC01446.jpg


I Duży ze Szwagrem przy pracy

DSC01446.jpg


Widok od frontu

DSC01446.jpg


i od tyłu

DSC01446.jpg


...........................

Sierpień już się kończy a mury dalej idą w górę. Kurde! A miało być już pod wieniec.
Psińco, pogoda nie pozwoliła...
Od przyszłego tygodnia mieliśmy mieć wszyscy, znaczy ja, Duży i Szwagier, urlopy żeby murować na rusztowaniu, ale wiadomo - pogoda.

Oj przeciąga się wszystko w czasie....oj mocno....

Zastanawiam się czy uda się położyć wywiązkę przed śniegami...
O deskowaniu nawet nie wspomnę.

Ja nie mogę nooooo! Dziś 30.08 rano aż 8 stopni było!!! Toż to zbrodnia!
Lato gdzie jesteś!!! Zostań jeszcze trochę!!!
Link do komentarza
No i jesienią 2005 przybył nam jeszcze jeden domownik, 1,5 roczny piesek. Miał być oddany do schroniska a,że Duży od jakiegoś czasu namawiał mnie na takiego, to sie zgodziłam

Piesek to Malamut Husky

Brak obrazka

Tego smoka prowadzała /na początku/ 6-letnia nasza córa

Szkoda tylko, że nikt mi nie powiedział, że Malamuty, to, oprócz psów zaprzęgowych, psy łowne!
Co jakiś czas Duży obchodził z portfelem sąsiadów.....szkód na własnym podwórku oczywiście nie liczę
..........................


Parę słów o naszym Malamucie.

Ma na imię, a raczej wabi się NICO.

Ze względu na specyfikę hodowli musiał być na dworze, nad czym ja ubolewałam icon_confused.gif Po kryjomu wprowadzałam go do domu. Siadał w kuchni kładł pysk na blat roboczy, a ja musiałam obchodzić go chcąc coś z lodówki. icon_rolleyes.gif Jak się położył na tapczan, nikt już nie usiadł. icon_rolleyes.gif
Kiedy przyjechał i pierwszy raz zobaczyły go dzieci, to synuś "walnął" go maskotką między oczy icon_surprised.gif a on tylko spojrzał z żałosnym pytaniem w oczach "za co?" Pokochałam go od razu icon_biggrin.gif

Duży zrobił mu "puszorki" i biegał z nim po kilka km dziennie. Zimą "puszorki" do sanek i kulig gotowy icon_lol.gif Raz się Duży rozochocił i puścił Nico, żeby biegł przy nodze, ale się przeliczył. Tempo psa było szybsze i pooojeeechaaał z dzieckiem icon_surprised.gif icon_surprised.gif icon_surprised.gif Synuś się przewrócił w śnieg po 150-200 metrach, a co zrobił Nico?_____Zawrócił usiadł i wył, zasłaniając swoim ciałem dziecko przed wiatrem, dopóki nie dobiegliśmy, . Płakać mi się chciało ze szczęścia icon_rolleyes.gif icon_wink.gif
........................

Wraz z Dużym zrobiliśmy 30cm fundament pod ogrodzenie kojca, kojec dostaliśmy od znajomych po owczarku kaukaskim. Buda została wykonana własnoręcznie przez Dużego icon_biggrin.gif

Ale nasz kochany piesek zdolny był i sobie wyskakiwał na polowania
icon_mad.gif icon_rolleyes.gif Stanęło więc na tym, że będzie w kojcu i na stalowej lince icon_rolleyes.gif Przegryzł i zwiał icon_mad.gif Postanowiliśmy, że od góry należy położyć /akurat mieliśmy/ połowę bramy wjazdowej do posesji. Ciężkie toto było icon_rolleyes.gif , taka siatka z okuciem. Wreszcie skończyły się ucieczki,ufff...

Ale najlepsze było jak nas szwagier budził o 6 rano, słowami "czy widzieliście swoje auto?"
My icon_surprised.gif ???
Duży ubiera się, idzie i wraca ze słowami "idź zobaczyć nasze auto" /omega kombi/
Ja ????? Ciekawość mnie zżera to idę icon_wink.gif



I......



W życiu nie widziałam takiego numeru!
Pies, będąc w kojcu na lince, wybił nam boczną szybę w aucie! icon_surprised.gif icon_surprised.gif icon_surprised.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif Norrrrmalnie płakałam ze śmiechu icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

Parkowaliśmy zazwyczaj równolegle do wejścia, do kojca.
Nasz zdolny Nico podważył furtkę, i wysadził z zawiasów. Spadając trafiła idealnie w taflę szyby. Gdyby auto stało 5-10 cm bliżej kojca, furtka oparłaby sie o reling. Gdyby stało dalej, spadłaby na ziemię.
Wymiar brałam przy parkowaniu czy jak? icon_rolleyes.gif Tak, tak, wtedy ja parkowałam icon_rolleyes.gif icon_lol.gif
Na samo wspomnienie widoku góry furtki w pace kombi , a dołu przy kojcu, gębula dalej mi się śmieje icon_lol.gif
.......................

Miałam poczekać z tym wpisem do właściwego czasu, żeby było chronologicznie, ale nie mogę icon_confused.gif

...tylko nie wiem jak zacząć...

...zdecydowaliśmy, że oddamy Nico.........

Nie dlatego, żeby nam przeszkadzał, absolutnie!
Po prostu pracując na budowie nie byliśmy w stanie poświęcać mu tyle czasu ile potrzebował icon_sad.gif icon_confused.gif Mieliśmy dwa wyjścia: zatrzymać psa ze szkodą dla jego zdrowia, albo oddać dobremu człowiekowi...wybraliśmy drugie wyjście, choć bez łez się nie obyło...

Duży po pracy zasuwał na budowę, a ja bałam się, że nie utrzymam Nico, jadąc rowerem. Bałam się, że mnie przewróci, jak zobaczy jakiegoś kota, psa czy inną interesującą "rzecz" icon_confused.gif Same spacery takiemu psu nie wystarczają choćby dwukilometrowe icon_confused.gif

Duży znalazł mu dobrego właściciela icon_razz.gif To kolega z pracy. Mieszka pod lasem, ma dwóch nastoletnich synów i córkę. Posiada też kłada. Zrobił dla psiaka porządną budę i kojec, wysypał go żwirkiem.
Przywiązuje sobie Nico do kłada i jeździ z nim po lesie, łąkach. A gdy go zmęczy, puszcza luzem icon_wink.gif Synowie też z nim jeżdżą i biorą na spacery na smyczy, w końcu prawie dorosłe chłopaki, mają siłę. Jego córka chodzi z moją do szkoły, więc czasem moją podpytuję o Nico. Wiem, że jest mu dobrze, może nawet lepiej niż u nas, a jednak żal...

Nie mamy Nico od wiosny 2007... icon_cry.gif icon_cry.gif icon_cry.gif
Link do komentarza
Mam już powyznaczane wszystkie okna i drzwi. Za wyjątkiem jednego okna, które funkcjonuje jako podajnik materiałów małym HDS-em.

Tutaj okno kuchenne i łazienkowe

DSC01446.jpg


Dwie sypialnie

DSC01446.jpg


Wyjście na taras

DSC01446.jpg


I widok na główne wejście i to co przed domem

DSC01446.jpg


.........................

Dużo pracy już za nami.
Wzięliśmy z Dużym po tygodniu wolnego zaraz na początku września, i ..... no właśnie...
Z pięciu dni oczywiście dwa były deszczowe. A jakże!
Trochę to nam popsuło plany /mniej więcej tak samo jak brak możliwości urlopowych szwagra murarza/ jednak nie marnowaliśmy czasu.

Jednego dnia skręcaliśmy zbrojenie wieńca w piwnicy, więc na głowy nie kapało. A drugiego, gdy bardziej dżdżysto było niż padało, Duży w płaszczu przeciwdeszczowym murował. Ja ogarniałam w tym czasie nieco dom i tylko dobiegałam żeby zaprawy narobić i wwieźć na górę.
/Polecam ostatnią czynność zwłaszcza osobom, które chcą bioderka i uda wyszczuplić. Rewelacyjne ćwiczenie w wersji "wciągam pełną taczkę" pchać nie próbowałam /

Jak ładnie nam domek rósł, i rósł, i rósł...
.....................

Po drodze nabyłam za jakieś 344zł stali na mocowanie przęseł i sąsiad pospawał nam literki, w liczbie 20.
No skubaństwo wygląda dokładnie jak literka "A"
Link do komentarza
I najważniejsze.

Już ostatecznie zapadły decyzje, co do kuchni i łazienki.
Widok na ogólne zagospodarowanie z oddzielną toaletą.

Ową toaletę Duży umyślił sobie po konsultacjach z kolegami z pracy, którzy już mieszkają. Żeby było zabawniej, to z takiej właśnie toalety zrezygnowałam na poczet łazienki w piwnicy. Teraz będą dwie łazienki i toaleta.

Tylko czemu faceci takimi okrężnymi drogami dochodzą do tych samych wniosków co my kobiety, i czemu to tak długo trwa?!
Przecież ja tak chciałam od momentu projektowania domu!!!!

Brak obrazka

Kuchnia od strony wejścia z małego korytarzyka
Brak obrazka

Widok kuchni z korytarza-wiatrołapu
Brak obrazka

Kuchnia widziana od strony salonu
Brak obrazka

Widok z kuchni na salon. Po lewej duże drzwi to skrytka między toaletą a kominem.
Brak obrazka

Jakieś sugestie?
Link do komentarza
Z końcem września ustalaliśmy, że musimy już zamówić drewno na odeskowanie, bo drożeje z dnia na dzień.
A ja siedzę w necie i szukam podobno folii, choć ja twierdzę, że to normalna papa tylko nie zgrzewana, ale mocowana na nity.
Chcę się dowiedzieć kto ma rację, bo taką na nity chcemy mieć położoną i to przed zimą.
.....................


Dla uwiecznienia mojego miejsca pracy

DSC01446.jpg


Jeszcze wygląda to spokojnie, czyściutko i ładnie...

DSC01446.jpg


Nasz garaż z pierwszą partią styropianu chyba 1,8m3. Reszta nie wymaga komentarza...

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Ile myśmy się z Dużym natargali tego cholerstwa, żeby tak poustawiać, żeby później on i Szwagierek mieli czym murować. W życiu nie myślałam, że to takie ciężkie jest! A mówią, że suporeks jest leciutki...no dobra, do M-ki jest leciutki, ale po przerzuceniu własnymi rękami całej palety miałam dość wszystkiego.

DSC01446.jpg


Pięknie przedstawiony otwór do wkładania HDS-em palet z pustakami.Już powoli robi się bałaganik, ale za to widać postępy w pracach, czyt. ile tego białego cholerstwa trza władować, żeby szło murować.
Zapomniałam dodać, że w firmie mieli powiedziane, że bez paleciaka, to mają się nie pokazywać :grin: /mały HDS ledwie 4m od muru był w stanie położyć paletę, bo wysoko, a dużym nie jeździli na takie krótkie trasy/ A co ja się będę męczyć? I tak muszę ręcznie przekładać każdą sztukę, to niech sobie chociaż podjadę najbliżej, jak się da, a co!

DSC01446.jpg


Na szczęście Duży napożyczał rusztowań, że nie musieliśmy za każdym razem latać ze ściany na ścianę z całym ustrojstwem. Lecieliśmy z murowaniem od południowej strony, przez front i tył a na północy kończąc, bo okno na towar musiało być całkowicie otwarte.

Część wieńca i zbrojenie nadproży

DSC01446.jpg


A tym to było wyginane. Mój Tato przywiózł mechanizm skądiś i rewelacyjnie się ułatwiło mi to pracę. Drut 6-kę wkładało się do tego nacięcia w wałku i wajchą naginało. Nawet można było gwoździem zaznaczyć kąt i wogóle praca bez żadnych problemów.

DSC01446.jpg

Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...