Skocz do zawartości

Moje wspomnienia budowlane:)


Recommended Posts

tak zeby jeszcze raz po kolei sobie przypomnieć jak to było... to kilka wspomnień z naszej budowy:)
Sam pomysł rodził się stopniowo, najpierw przez plan kupienia większego mieszkania, potem szeregówki a potem że jednak jak spaśc to z wysokiego konia..........................
i oglądanie działek, rozważanie za i przeciw, negocjowanie cen (no bo tam gdzie najlepsza lokalizacja cena była nie do przejścia itd..)To była zima 2007/2008 nieruchomości szalały, szczyt boomu budowlanego, o kryzysie nikt nie słyszał. Banki dawały kredyty hipoteczne omalże na legitymację szkolna:) No więc poszłam do banku pogadać, usmiechnięta pani zaproponowała mi pól miliona na pojutrze. icon_biggrin.gif Pełen optymizm.....
i pewnego wieczora już zimowego zobaczyliśmy zachód słońca nad naszą przyszła działeczką. Zimny wieczór, ośnieżone pola, i tylko niecały kilometr od obwodnicy miasta.
Takie widoki nas urzekły..

DSC01446.jpg

Link do komentarza
W zimie kupiliśmy działkę i zaczęliśmy przygotowania do budowy. Najpierw wybór projektu- jednym z pierwszych domków który nam się spodobał był właśnie gracjan. Potem było oglądanie setek projektów, oczywiście też opcja zamawiania indywidualnego się przewinęła - ale pewnego wieczoru mój mąż stwierdził że chyba dalsze rozważania mijają się z celem bo i tak każdy domek porównujemy do gracjanka. I zaproponował mi - co ja na to żebyśmy zamówili właśnie ten projekt. Zamówiliśmy wiedząc ze to jest nasz wymarzony domek. Nie żałujemy tego impulsu i mieszka nam się w nim super...
Następnym tematem było kto będzie nam budował. Wiedzieliśmy że zeby uciągnąć budowę będziemy musieli bardzo dużo oboje pracować, mieliśmy małe dzieci (wtedy - 4 letnie i roczne) więc pilnowanie budowy z rocznym maluchem na rękach to raczej kiepski pomysł- bardzo ważne było dla nas żeby znaleźć bardzo dobrego sprawdzonego i zaufanego wykonawcę, żeby mieć prawdziwego inwestora zastępczego który zrobi za nas to wszystko co było dla nas niewykonalne czasowo w naszym systemie pracy, kogoś kto przypilnuje ekipy, będzie codziennie na budowie itd. To była dla nas trudna decyzja i chyba największy wtedy stres. W między czasei załatwiały sie już papiery, projekt adaptowała nam przemiła pani architekt. Rozmawailiśmy z kilkoma wykonawcami ale zawsze coś nam nie pasowało. czasem mieliśmy wrażenie że chca nas naciągnąc, czasem nie potrafili (lub nie chcieli) odpowiedzieć na nasze pytania. I zupełnie przypadkiem, u znajomych na pogaduchach wieczorkiem dostaliśmy kontakt do firmy którą w końcu wybraliśmy- adveco. I tu rozmowa była zupełnie inna, same konkrety- w każdym razie nasze odczucia nareszcie były inne niż poprzednio:) Podpisaliśmy umowe na wybudowanie gracjanka w stanie deweloperskim.........
ufff................ to się działo naprawdę......................
Teraz kredyt, jeszcze jakaś papierologia (było w miarę gładko, na tym etapie nawet dosyć udało nam się sprawnie wszystko załatwić) .. na kredyt zdecydowaliśmy się w końcu złotówkowy, tak jak pisałam na "rodzina na swoim"- wtedy wszyscy mieli we frankach ale frank był po 1,99 zł.....baliśmy się i chyba słusznie..
W lipcu odebraliśmy pozwolenie na budowę ( projekt kupiliśmy w kwietniu) i 1 sierpnia 2008 koparka wjechała żeby zepsuć naszą pieknie kwitnaca łake......Od tej pory wszystkim aż do etapu wykończenia czyli wiosne przyszłego roku zajmowała się firma. My oczywiście podejmowaliśmy rozmaite decyzje, ale nie musieliśmy bezpośrednio spędzać jakoś duzo czasu na budowie. Wpadaliśmy kiedy tylko mieliśmy chwilę, bo przede wszystkim super było patrzeć jak rośnie nasz domek.
Wklejam naszą nie zepsutą jeszcze łąke i fotki z budowy stanu surowego

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Cytat

tak zeby jeszcze raz po kolei sobie przypomnieć jak to było... to kilka wspomnień z naszej budowy:)
Sam pomysł rodził się stopniowo, najpierw przez plan kupienia większego mieszkania, potem szeregówki a potem że jednak jak spaśc to z wysokiego konia..........................
i oglądanie działek, rozważanie za i przeciw, negocjowanie cen (no bo tam gdzie najlepsza lokalizacja cena była nie do przejścia itd..)To była zima 2007/2008 nieruchomości szalały, szczyt boomu budowlanego, o kryzysie nikt nie słyszał. Banki dawały kredyty hipoteczne omalże na legitymację szkolna:) No więc poszłam do banku pogadać, usmiechnięta pani zaproponowała mi pól miliona na pojutrze. icon_biggrin.gif Pełen optymizm.....
i pewnego wieczora już zimowego zobaczyliśmy zachód słońca nad naszą przyszła działeczką. Zimny wieczór, ośnieżone pola, i tylko niecały kilometr od obwodnicy miasta.
Takie widoki nas urzekły..


Ale fajny śnieg:) Taki sam jak u mnie teraz. Z banku chcą abym im dostarczył zdjęcie działki, ciekaw jestem co na niej zobacząicon_smile.gif pozdrawiam
Link do komentarza
Cytat

W zimie kupiliśmy działkę i zaczęliśmy przygotowania do budowy. Najpierw wybór projektu- jednym z pierwszych domków który nam się spodobał był właśnie gracjan. Potem było oglądanie setek projektów, oczywiście też opcja zamawiania indywidualnego się przewinęła - ale pewnego wieczoru mój mąż stwierdził że chyba dalsze rozważania mijają się z celem bo i tak każdy domek porównujemy do gracjanka. I zaproponował mi - co ja na to żebyśmy zamówili właśnie ten projekt. Zamówiliśmy wiedząc ze to jest nasz wymarzony domek. Nie żałujemy tego impulsu i mieszka nam się w nim super...
Następnym tematem było kto będzie nam budował. Wiedzieliśmy że zeby uciągnąć budowę będziemy musieli bardzo dużo oboje pracować, mieliśmy małe dzieci (wtedy - 4 letnie i roczne) więc pilnowanie budowy z rocznym maluchem na rękach to raczej kiepski pomysł- bardzo ważne było dla nas żeby znaleźć bardzo dobrego sprawdzonego i zaufanego wykonawcę, żeby mieć prawdziwego inwestora zastępczego który zrobi za nas to wszystko co było dla nas niewykonalne czasowo w naszym systemie pracy, kogoś kto przypilnuje ekipy, będzie codziennie na budowie itd. To była dla nas trudna decyzja i chyba największy wtedy stres. W między czasei załatwiały sie już papiery, projekt adaptowała nam przemiła pani architekt. Rozmawailiśmy z kilkoma wykonawcami ale zawsze coś nam nie pasowało. czasem mieliśmy wrażenie że chca nas naciągnąc, czasem nie potrafili (lub nie chcieli) odpowiedzieć na nasze pytania. I zupełnie przypadkiem, u znajomych na pogaduchach wieczorkiem dostaliśmy kontakt do firmy którą w końcu wybraliśmy- adveco. I tu rozmowa była zupełnie inna, same konkrety- w każdym razie nasze odczucia nareszcie były inne niż poprzednio:) Podpisaliśmy umowe na wybudowanie gracjanka w stanie deweloperskim.........
ufff................ to się działo naprawdę......................
Teraz kredyt, jeszcze jakaś papierologia (było w miarę gładko, na tym etapie nawet dosyć udało nam się sprawnie wszystko załatwić) .. na kredyt zdecydowaliśmy się w końcu złotówkowy, tak jak pisałam na "rodzina na swoim"- wtedy wszyscy mieli we frankach ale frank był po 1,99 zł.....baliśmy się i chyba słusznie..
W lipcu odebraliśmy pozwolenie na budowę ( projekt kupiliśmy w kwietniu) i 1 sierpnia 2008 koparka wjechała żeby zepsuć naszą pieknie kwitnaca łake......Od tej pory wszystkim aż do etapu wykończenia czyli wiosne przyszłego roku zajmowała się firma. My oczywiście podejmowaliśmy rozmaite decyzje, ale nie musieliśmy bezpośrednio spędzać jakoś duzo czasu na budowie. Wpadaliśmy kiedy tylko mieliśmy chwilę, bo przede wszystkim super było patrzeć jak rośnie nasz domek.
Wklejam naszą nie zepsutą jeszcze łąke i fotki z budowy stanu surowego


A gdzie są takie piękne widoki? Pewnie gdzieś na Dolnym Śląsku?
Link do komentarza
nie to Nowy Sącz icon_biggrin.gif a widoki na Beskid Sądecki.
Grunt mam niestety raczej gliniasty, musimy podsypać dobrej ziemi na wiosnę pod trawkę i narazie pewnie coś posadze powoli najpierw z przodu domku- mam ogólną ideę ogródka ale mam bardzo mało czasu więc pewnie będzie powstawał powoli:)
Ciag dalszy kiedy będe miała chwilę, opowiem wam co było dalej:)
Link do komentarza
Nowy Sącz......... icon_biggrin.gif Bardzo miło wspominam te okolice!A jest tam naprawdę uroczo!!!Byłam tam kilka razy na wiosnę i latem.Mielismy z mężem tam wiele fajnych i śmiesznych przygód(włącznie z zepsuciem się na jednej z "górek"dopiero co kupionego samochodu z naszym autem na "pace").Ale te piekne okoliczności przyrody napawały mnie tak dobrym humorem,ze nic nie było w stanie mi go zepsuć. Tam nawet piwo smakowało inaczej icon_wink.gif Wróciliśmy tam również zimą i widoki były równie urzekajace.Masz szczeście ,że tam znalazłaś swój kącik.Ja niestety pochodzę z raczej płaskiego mazowsza icon_neutral.gif i aż tak fajnie nie mamy....Fantastyczne masz widoki...hmn...wyjść sobie na tarasik i wypić kawkę w towarzystwie Beskidu Sądeckiego.....ech! icon_mrgreen.gif
Link do komentarza
Cytat

nie to Nowy Sącz icon_biggrin.gif a widoki na Beskid Sądecki.
Grunt mam niestety raczej gliniasty, musimy podsypać dobrej ziemi na wiosnę pod trawkę i narazie pewnie coś posadze powoli najpierw z przodu domku- mam ogólną ideę ogródka ale mam bardzo mało czasu więc pewnie będzie powstawał powoli:)
Ciag dalszy kiedy będe miała chwilę, opowiem wam co było dalej:)


aaaaa Nowy Sącz! też ładnie icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Dach..... udało się przed zimą. Stres był, to było już w listopadzie a dach okazał się duży, pracochłonny i nie tani bynajmniej:) ale kolejny raz firma zmieściła sie w wycenie. Powstawał ponad miesiąc a my patrzyliśmy w niebo... śnieg nie padałicon_smile.gif Jeszcze tylko okna, drzwi i 16 grudnia zakmknęliśmy domek! Na tyle wcześnie żeby przez zime grzejąc piecykiem węglowym dało się robic instalacje. Wybrałam okna, zdecydowaliśmy się na okno-plus- okna w dwustronnym orzechu ze szproskami (bardzo ładnie wyszły..) No i w miedzyczasie zauważyliśmy (bo jakoś wcześniej nam to umkneło) że drzwi w gracjanku sa podwójne, z tzw naświetlem u góry i skrzydłem bocznym:) bardzo hehehe paradne. No. I ciut nas jakby cena zaskoczyła..... ceny takich drzwi przekraczały dwukrotnie zakładaną w wycenie kwote! (wszystkim nam umknęło że sa takie a nie klasyczne...) Mała załamka- bo to były początki i pierwsza taka rzecz dopiero- ale dzięki temu poznaliśmy Pana Jacka , naszego drzwiowego stolarza icon_biggrin.gif Zrobił nam piękne, dębowe drzwi dwuskrzydłowe duuuużo taniej niż w sklepie. I zaklepaliśmy kolejkę na drzwi wewnętrzne. Zima była nudna, robiły się instalacje- a ja wykorzystywałam wolne chwile na oglądanie rozmaitych rozwiązań kuchennych, łazienkowych, płytek itp. I dojrzewała mi wizja domu. Tak stopniowo zaczynałam widziec to wnętrze, wiedziałam już czego szukam i jak ten nasz wymarzony dom ma wyglądac.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Cytat

Dach..... udało się przed zimą. Stres był, to było już w listopadzie a dach okazał się duży, pracochłonny i nie tani bynajmniej:) ale kolejny raz firma zmieściła sie w wycenie. Powstawał ponad miesiąc a my patrzyliśmy w niebo... śnieg nie padałicon_smile.gif Jeszcze tylko okna, drzwi i 16 grudnia zakmknęliśmy domek! Na tyle wcześnie żeby przez zime grzejąc piecykiem węglowym dało się robic instalacje. Wybrałam okna, zdecydowaliśmy się na okno-plus- okna w dwustronnym orzechu ze szproskami (bardzo ładnie wyszły..) No i w miedzyczasie zauważyliśmy (bo jakoś wcześniej nam to umkneło) że drzwi w gracjanku sa podwójne, z tzw naświetlem u góry i skrzydłem bocznym:) bardzo hehehe paradne. No. I ciut nas jakby cena zaskoczyła..... ceny takich drzwi przekraczały dwukrotnie zakładaną w wycenie kwote! (wszystkim nam umknęło że sa takie a nie klasyczne...) Mała załamka- bo to były początki i pierwsza taka rzecz dopiero- ale dzięki temu poznaliśmy Pana Jacka , naszego drzwiowego stolarza icon_biggrin.gif Zrobił nam piękne, dębowe drzwi dwuskrzydłowe duuuużo taniej niż w sklepie. I zaklepaliśmy kolejkę na drzwi wewnętrzne. Zima była nudna, robiły się instalacje- a ja wykorzystywałam wolne chwile na oglądanie rozmaitych rozwiązań kuchennych, łazienkowych, płytek itp. I dojrzewała mi wizja domu. Tak stopniowo zaczynałam widziec to wnętrze, wiedziałam już czego szukam i jak ten nasz wymarzony dom ma wyglądac.


icon_sad.gif A czemu nie można powiększyć fotek?
Link do komentarza
No to wiosenne wspomnienia.... w wolnych chwilach wertowałam katalogi- Paradyż, Tubądzin, Cersanit, Pan Zbyszek z firmy stolpol rysował moją kuchnię (to jeden z moich najlepszych wykończeniowców- polecam w ciemno! ) http://www.stolpol.com.pl/, ja z ołówkiem w ręce obliczałam ile jeszcze wydamy (no potem znalazłam tą kartkę i się nieźle uśmiałam z niej.......), na jednej imprezce tak znienacka zaczęły powstawać w laptopie koleżanki nasze łazienki - w miedzyczasie w górnej była totalna rozwałka bo im więcej złotego płynu, tym bardziej twórcza była nasza wspólna wizja i poprzestawialiśmy wszystko:) ale efekt wyszedł super- tylko trzeba było kućicon_smile.gif
I cały czas zbierały się rozmaite przydatne kontakty, stąd nasza zwariowana wyprawa do Jasła i powrót 80 km kombiakiem załadowanym deską podłogową Baltic Wood połowę tańszą niż w sklepach u nas! Tą deskę przywieźliśmy na cały dom i zajeła nam pól blokowego garażu:)
W międzyczasie były też gorsze chwile- z kolegą i wieloletnim sąsiadem który miał nam dom malować ale nagle wymyślił cenę o 30% wyższą niż normalna wtedy w naszym mieście.... icon_evil.gif Nie muszę mówić że nie malował....
Ale żeby to powoli uporządkować- kominek- znaleźliśmy wykonawcę przez allegro! Okazał się sympatyczny, solidny i bardzo terminowy. I zapłaciliśmy o ok 3000 zł mniej niż w dwóch naszych firmach w których pytaliśmy. Tak staraliśmy się trzymać w cenowych ryzach, i jeśli się dało znaleźć taniej- korzystać. Zrobiliśmy kominek i DGP.
Od maja już ruszyła na maxa wykończeniówka. I to był dopiero okres kiedy się angażowaliśmy w budowę. Ja mam po nocach w pracy wolne dni, więc jeździłam (zamiast spać..) z kartką i listą spraw do załatwienia. Wszystko działo się naraz. Malarze szpachlowali ściany, fliziarze zaczynali łazienki.
Pamietam dobieranie kolorów do salonu- czeski film. Ja już wtedy dokładnie wiedziałam czego chcę- miałam projekt kuchni, kupiony był gres do kuchni i jadalni, deska dębowa do salonu. Na ścianach miał być lekko kawowy beż. Ale to co przywiozłam pierwszy raz okazało się być słonecznie żółciutkie.... jak jajecznica. Na próbniku było pastelowo bezowe...żółciutkim pomalowaliśmy pokój dzieci. A po wypróbowaniu z 5 czy 6 kolorów staneło na harmonii z decorala. Efekt chyba udało się osiągnąć zamierzony:)
Link do komentarza
... dużo jeszcze było przed nami. W kwietniu wycofał się nam klient na mieszkanie. Końca nie było widac a na koncie widac było dno icon_sad.gif Był taki moment, już po zapłaceniu malowania że pracowali fliziarze a mieliśmy obawy czy będziemy im mieli z czego zapłacic za robociznę.
były schody z oczyszczalnią, miesiącami czekaliśmy na pozwolenie, płaciliśmy za kolejne wnioski.... icon_sad.gif niech żyje ekologia....
.. pamiętam pierwsza kawę na budowie! Mały czajnik turystyczny, rozpuszczalka i szklanki myte... karcherem icon_biggrin.gif Woda była, ale tylko zimna i tylko z karchera! Kibelka nie było- tylko latrynka budowlana:) A tymczasem taras był, grill był, złoty płyn był- i tak na karimatach kręciły się pierwsze imprezki. Kiedyś dzieciaki całe upaprały się w błocie tak że aż zostały im w kałużach skarpetki icon_biggrin.gif umyłam obu karcherem zimną wodą na tarasie. Dni były coraz dłuższe, coraz cieplejsze, wracaliśmy do bloku już tylko spac.
Powstawały łazienki, piękne schody- pamietam jak je pierwszy raz zobaczyłam- nareszcie koniec łażenia po drabinie:)
.. i to co najlepsze z calej budowy, to co wspominam najmilej- to że sama urządziłam ten dom. Sama realizowałam swoją wizję. Dobrałam wszystko, od koloru ścian, przez podłogi, aż potem już do mebli i wymarzonych rolet, aż po doniczki storczyków- kiedyś myślałam że nie mam wyobraźni, że nie będę umiała, żałowałam że nie stac mnie na dizajnera:) - teraz wiem że samodzielnego wymyślania domu nie oddałabym za nic, że to było najlepsze w całej budowie!
.. a drugie to były przyjaźnie- z szefem naszej firmy, z jego rodzinką, a nawet z jego kotami icon_biggrin.gif , wspólne grillki, spotkania niby budowlane ale coraz bardziej towarzyskie- z właścicielami hurtowni gdzie wszystko prawie kupiliśmy do łazienek- budowa razem stała się naszą wspólną przygodą icon_biggrin.gif
wszystko się poukładało. Mieszkanie udało się sprzedac. Domek powstał szybciej niż marzyliśmy i pod koniec sierpnia przeprowadziliśmy się. Teraz oglądam różne domy, czasem dużo od mojego droższe, może bardziej luksusowe- a mój i tak wydaje mi się najładniejszy. Jest nasz- taki jak sobie wymarzyliśmy. Każdy metr w nim to nasza praca:)
warto realizowac marzenia. Warto cieszyc się każdym etapem, wszystkim co uda się zrobic. Nigdy nie żałujcie że czegoś nie macie, a ktoś ma- macie najpiękniejsze domy na świecie bo sa wasze:)
Teraz kiedy wracam wieczorem i widzę światła w moim domu nareszcie czuję że wracam do siebie. Nie do bezosobowego bloku, tylko do swojego miejsca na ziemi. A kiedy wchodze do środka dalej nie wierzę że mam taki super domek!
Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...