Rok temu wymieniałem grunt pod przyszły budynek. Warstwę torfu o głębkości od 2 do 3,8 m zastąpił piasek - niestety zagęszczany jedynie fadromą. Jesienią w miejscu gdzie warstwa piasku była największa badania geotechniczne wykazały, że piasek jest jeszcze za słabo zagęszczony. W dniu wczorajszym sprowadziłem wibrowalec do dobicia piasku. Jednak okazało się, że zapada się w plastycznej masie jaka stworzyła się w najgłębszych miejscach i wypływa z niej niemal strumień wody. Dodam że teren jest podokły i wody gruntowe są b. wysoko ( z przodu mam na nieszczęście gorkę a za sobą ...stawy) .Poradzono mi abym wstawił sączki i poczekał parę dni a później spróbował jeszcze raz. Myślałem, że jeżeli wybrałbym ten cały piach, osuszyłbym go i po odpompowaniu wody zagęścił ponownie problem by znikł - niestety - geodeta powiedział mi że taka papka pod domem zawsze będzie istniała i że jedyne co mogę zrobić to zagęszczać stopniowo wibrowalcem dosypując świeży piach i wypierając centymetr po centymetrze wodę w narożnik wykopu aby tam sobie odpłynęla. Nie przeczę że mam już dość tych nieplanowanych i bardzo kosztownych operacji. Mam już zwiezione materiały, zbite szalunki , skręcone pręty pod ławę i ...... zszarpane nerwy. Czy ktoś już kiedyś przeżył podobny horror ? Jeżeli tak to proszę o radę. Pozdrawiam Ps. Acha- obawiam się także, że gdy posadowię na tym dom w przyszłości nie przechyli mi się z powodu niejednakowego zagęszczenia ( różne poziomy piasku ) na bok. Czy to będzie możliwe biorąc pod uwagę bardzo wysoko położone wody gruntowe?