Skocz do zawartości

zenon xD

Uczestnik
  • Posty

    5
  • Dołączył

  • Ostatnio

zenon xD's Achievements

Początkujący

Początkujący (1/4)

0

Reputacja

  1. Człowieku zrozum to, za 3k netto NIE DA SIĘ DZIŚ NORMALNIE ŻYĆ. Nie utrzymasz rodziny za 3k netto rozumiesz to? Jaka mamona człowieku weź się ogarnij i skończ z mesjanizmem.
  2. Ja to czasem diagnozuję jako schorzenie psychiczne. Sprany mózg korpo-propagandą "nowoczesności" wielkomiejskiej. Pracuję w tym światku na co dzień i mam też znajomych z IT oraz finansów - chorzy ludzie... Ze swoich korporacyjnych zwyczajów robią niemal religię, a na imprezach muszę się wysilać, żeby wytrzymać bez powiedzenia im co myślę o ich sektach-firmach, gdzie wciska się neoniewolnikom szajs o ambicjach i tyraniu w poczuciu "pasji i misji" Ludzie ludzie ludzie... misję to może mieć lekarz pracujący naukowo nad rewolucyjnym lekiem na raka, a z pasją to można pracować nad czymś wyjątkowym w sposób który jest wyjątkowy, na pewno nie da się tego osiągnąć w branży budowlanej, ponieważ tutaj tak niewiele zależy od ciebie, że czasami mi trudno w ogóle nazwać siebie "projektantem" - co ja projektuję skoro o każde rozwiązanie muszę pytać klienta i całą resztę cwaniaczków o zgodę i akceptację... O ile IT rozumiem, bo tam zarobki są dające szanse na normalne życie, o tyle budownictwo to kanał z szambem, w którym tarzają się kolejne roczniki oszukanych przez media, rodziców, nauczycieli, system ludzi. Pamiętajcie, to co mówią wam wasi znajomi na imprezach, że "w sumie to jest spoko, ambitne projekty, praca trudna, ale ambitna, pieniądze mogłyby być większe, ale ujdzie" itp. TŁUMACZENIA to nie musi być prawda! Nie jest łatwo przyznać się do porażki wśród znajomych, gdzie każdy jakoś mniej lub więcej zarabia, ALE każdy godziwie, zaś ty zapieprzasz za pensję mniejszą od kasjerki w Biedzie, a robisz rzeczy o odpowiedzialności lekarza... Są też ludzie, którym wydaje się, że u nich nie jest tak źle, ponieważ nie za bardzo mają świadomość, że świat poszedł to przodu i nikt im nie powiedział, że w innych branżach obecnie ciągle są podwyżki - w budownictwie ściana. Halo! Jest 2018 rok! Dzisiaj hydraulik palcem nie kiwnie za mniej niż 4-5k netto! Obudźcie się.
  3. Rumcajs997 - to jest jedna z przyczyn, prawdopodobnie podstawowa. Natomiast są jeszcze inne, jak chore prawo w Polsce, o którym wspomniałem. Dziś już słychać, że znów podwykonawcy nie dostają kasy w drogownictwie, ZNOWU.... Nic się nie nauczyli nasi włodarze po hecach z lat ostatniego pseudo-boomu budowlanego i mamy powtórkę z rozrywki. Ponadto mam wrażenie, że w sumie branża budowlana to od zawsze było dziadostwo - w ogólnym pojęciu. Zobacz, że po budowie maszyn masz szersze horyzonty, jest cała masa "podbranż", nie tylko automotive, maszyny są wszędzie i są całkiem różne. Jak ja zaprojektuję budynek to nie ma tak, że mogę go sobie przetestować, czy się nie zawali, albo nie złoży, a mechanik zwykle robi prototyp, który testuje, testuje i testuje. Dopiero potem leci na produkcję. Ech szkoda gadać... Programista tak samo, testuje testuje testuje! Program działa? Fajnie, sprzedajesz produkt. Fakt, że czasem są odpowiedzialne zlecenia - ale znowu! ZA JAKIE PIENIĄDZE K_____A... Bo raczej nie za 3k netto!
  4. Niestety nie mogę się z takim stwierdzeniem zgodzić, a przynajmniej nie do końca. Utrwalasz coś, co nazywam mesjanizmem i korpo-sekciarstwem. To, czy coś kogoś interesuje, czy nie interesuje można sprawdzić jedynie w praktyce. Gwarantuję, że 99% maturzystów nie ma zielonego pojęcia na czym polega inżynieria budowlana, a już na pewno nie na czym polega codzienna praca inżyniera. Kompletnie! Jak więc mogą twierdzić, że cyt. "budownictwo mnie interesuje"? Bo? Fajnie wyglądają ambitne budowle? Żenada. Moim zdaniem trzeba młodzież sprowadzać na ziemię. Pracuję przy wieżowcach, także przy wielkich obiektach przemysłowych. NIE MA W TEJ PRACY CIENIA TEGO CO SOBIE WYOBRAŻAJĄ MŁODZI LUDZIE! Na każdym kroku jesteś popychadłem: klienta, generalnego wykonawcy, architekta, branżystów, koordynatorów - jesteś ostatnim ogniwem w łańcuchu cwaniaczków, dorobkiewiczów, którzy mają wymagania, a sami unikają decyzyjności i odpowiedzialności. Projektant konstrukcji został przez ostatnie lata sprowadzony do posłusznej szmaty i popychadła, którym każdy może wycierać doope. Ogromna konkurencja na rynku utrwala ten stan, bo jak zaczniesz się stawiać to momentalnie sprowadzą cię do podłogi, bo jest masa innych biur, które tylko patrzą, żeby dorwać jakikolwiek temat za byle jakie pieniądze. Miałem dni, kiedy połowa czasu pracy schodziła na czytanie, analizowanie, pisanie maili do kretynów, z którymi musiałem współpracować prostując błędy w architekturze, chore pomysły klienta, czy wykonawców na budowie. Na naradach musisz mieć się na baczności jak w jakiejś dżungli i uważać co mówisz, a potem analizować notatki z narad, żeby przypadkiem nie zapisali czegoś na co się nie zgodziłeś, albo nie wcisnęli Ci czegoś co nie jest Twoją sprawą. Ciągłe przepychanki, walka, spychanie na ciebie odpowiedzialności za niespójne założenia brzegowe od klienta, architekta i całej reszty to chleb powszedni. Zaczynasz pracę od kreślenia rysunków w cadzie lub innym programie. Rysowanie jest często żmudne i nudne. U mnie w biurze nie było ani jednego asystenta, który przejawiał zadowolenie ze swojej pracy. Ludzie przychodzą tu za minimalną lub na jakichś stażach za jeszcze mniej. Fakt, że gówno umieją, bo studia w ogóle nie uczą przydatnych w praktyce umiejętności - uczelnia nie ma znaczenia, tu nie o to chodzi. W ogóle to śmieszne projektowanie na studiach całkowicie różni się od realiów w pracy. To nie jest tak, że zrobisz projekt, dostaniesz pieniądze, a potem zaczyna się budowa. O nie nie Najpierw kilka miesięcy przepychanek z klientem, który co chwila zmienia swoje zdanie, często mając kretyńskie pomysły i jeśli nie masz doświadczenia i się zgodzisz na jakąś bzdurę, to potem TY będziesz za to odpowiedzialny. Standardem jest tryb pracy, że my dziś rysujemy daną kondygnację lub jej elementy, a budowa za kilka dni ma już je betonować, czy też warsztat spawać elementy. Więc pracujesz pod presją czasu - a o błąd łatwo. Jak już dokumentacja pójdzie i budowa wykonuje to pozostaje Ci jedynie sprawdzić to co zrobiłeś, żeby ewentualnie lepiej spać - ale nie w czasie pracy, w pracy masz zapier d a l a ć nad kolejną partią dokumentacji, bo przestoje na budowie to kilkadziesiąt tysięcy dziennie w plecy! "A co kurna myślałeś młody? Że to bajka i będziesz chodził w krawaciku jak na reklamie?" Z całkowitą odpowiedzialnością stwierdzam, że ta branża, a konkretnie ten zawód jest passe - jest nas za dużo. Prawo budowlane w Polsce to paranoja. Jest za duże, zbyt skomplikowane i niejasne. Nie rozstrzyga jasno i wyraźnie o zakresie projektu, zakresie odpowiedzialności poszczególnych członków procesu inwestycyjnego i w ogóle czasem mam wrażenie, że totalne bezprawie byłoby lepsze niż ten stos bezsensownych kolidujących ze sobą tekstów udających regulacje prawne. Żeby było ciekawiej to na zachodzie wcale jakoś mega super lepiej nie jest, choć jest O NIEBO LEPIEJ, ponieważ zarobki są lepsze. U mnie w biurze nikt nie zarabia powyżej 4,5k netto - nawet najbardziej doświadczeni. Co to jest za cyrk w takim razie skoro kierowca ciężarówki ma dziś 6-7k netto? A zbrojarz na budowie w Warszawie 8k netto? Na tej samej budowie inżynier budowy - czyli absolwent kierunku budownictwo pracujący pod okiem kierownika budowy ma 2x mniej! Nie wiem jak ślepym trzeba być żeby nie wyciągnąć wniosków ze zwykłych faktów. Ten kierunek po prostu nie ma sensu. Jeśli ktoś mi mówi, że nie tylko pieniądze się liczą, ale też "pasja" To nie pozostaje mi nic innego jak naznaczyć go przysłowiowym krzyżem na drogę i nie próbować dalej zbawiać biednej oszukanej przez korpo-sekciarstwo duszyczki. Powtarzam raz jeszcze dla opornych: "projektowanie" na studiach to całkowicie co innego niż w świecie rzeczywistym, gdzie kładziesz swoją głowę na szali. Jesteś ciągle pod presją czasu i pod presją ekonomii - szukania oszczędności. Pamiętam komentarze pod artykułami internetowymi dot. zawalenia się hali targów w Katowicach. Brzmiały często w takim tonie: "DOŚĆ wałków na materiałach budowlanych i oszczędzania na każdym kroku!" "Wszędzie oszuści próbujący budować taniej i taniej i patrzcie jak to się kończy" "Dziadostwo i złodziejstwo... i tego efekty" Takie komentarze może pisać tylko ktoś kto kompletnie nie ma pojęcia o inżynierii budowlanej. I choć w tym przypadku przyczyny katastrofy były inne - szereg błędów projektowych, głównie w projekcie wykonawczym, a także głupota i niechlujstwo nadzorców hali i inspektorów, to jednak taki obraz branży jest powszechny wśród osób z nią niezwiązanych, a więc i licealistów. Moje drogie dzieci, chcę zobaczyć wasze miny jak was za x lat w realiach pracy inżyniera do parteru sprowadza klient, który jeśli nie spełnicie jego oczekiwań dotyczących oszczędności i wykorzystania przekrojów i materiałów na MAXA mówi Wam "dziękuję za współpracę, niestety zapłaty nie będzie" i idzie do kolejnego frajera, który od ręki weźmie robotę, bo ciężka sytuacja na rynku... A klient doskonale wie co robi: ON NIE ODPOWIADA ZA TO CO ZAPROJEKTUJECIE! WY ZA TO ODPOWIADACIE! Jeszcze raz zacytuję to co wyżej napisałem i będę to cytował do znudzenia: "I niech mi nikt nie pierdzieli, że programista, czy mechanik też ma ciężko. Tak ma, ale po pierwsze za jakie pieniądze, a po drugie za jaką odpowiedzialność. Dziękuję tyle w temacie. Nie idźcie tą drogą."
  5. Witam. Jestem absolwentem kierunku budownictwo na Politechnice Śląskiej. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ludzie, którzy piszą teksty w stylu "to sprawa indywidualna, ale uważam że każdy jeśli chce, to sobie poradzi i w ogóle super i będzie dobrze" nie wiedzą co piszą. Uważam, że takie rzucanie słów w eter, które w ogóle nie są poparte rzeczywistością jest KRZYWDZĄCE dla młodych nieświadomych faktów ludzi, którzy potem podejmują ważne życiowe decyzje w oparciu o fałszywy obraz jaki im serwujecie. Od kilku lat pracuję w jednym z większych biur projektowych w Polsce. Monitoruję też na bieżąco oferty na asystentów projektanta - ostatnio widziałem świeżą ofertę w Katowicach: 2,5k brutto.... Czy warto? NIE WARTO Czy studia są ciężkie? Złe pytanie. Pytanie powinno brzmieć, czy mam świadomość, że studia to tylko 5 lat, a praca to kilkadziesiąt lat, więc powinienem pytać: czy praca jest ciężka? A ponadto, czy jest opłacalna? Czy praca jest ciężka? Tak, jest ciężka. Pracujesz w 99% przed komputerem, przy rysunkach, dokumentacji, normach, mailach, obliczeniach. Pracujesz pod presją czasu, gdyż klient wymaga spełnienia niedorzecznych terminów, a ponieważ na rynku jest gigantyczna konkurencja, to jeśli spróbujesz negocjować termin z klientem, on w ciągu jednego dnia znajdzie sobie 10 innych biur chętnych na robotę. Marnujesz oczy i kręgosłup. Tyjesz. Brak ruchu. Praca polega na tworzeniu rysunków - często złożonych i skomplikowanych. Tworzeniu modeli obliczeniowych budynków (przykładaniu obciążeń wg norm, analizy statycznej i jej wyników) - spróbuj się pomylić, a pomylić się można dosłownie na każdym kroku. Czy praca jest odpowiedzialna? Złe pytanie. To oczywiste, że jest odpowiedzialna, jak zrobisz błąd to grozi ci proces i wielkie kary finansowe, na których opłacenie zapewne cię nie stać, a więc zostaje więzienie. Pytanie powinno brzmieć, czy dam radę podołać odpowiedzialności? Czy jestem aż taki dobry, że nie popełnię błędu? Czy w ogóle mam czelność, żeby aż tak ryzykować, w tym życiem innych ludzi? Czy praca jest opłacalna? NIE. Nie jest. Zarobki 2-3k zł netto dla świeżego absolwenta, a po latach nauki i zdobywania doświadczenia 3,5k netto - tyle to dostaje świeżak w fabryce na produkcji bez żadnego doświadczenia. 7k netto to dziś zarobki kierowcy ciężarówki, a 8k netto zarabia zbrojarz na dużej budowie w Warszawie. Zarobki absolwentów budownictwa stoją w miejscu - te rzeczywiste, nie te z internetowych zakłamanych statystyk. Czy zrobię karierę? Sam sobie odpowiedz. 90% z ludzi z mojego rocznika żadnej kariery nie zrobiło, znam koleżanki, które skończyły na fryzjerce, były też na towarze w supermarketach, dały sobie spokój z pracą w zawodzie. W ogóle co to za pojęcie "kariera" - to nie jest Hollywood, to poważny zawód, w którym błąd kosztuje, drogo. Ogólnie uczulam na wypowiedzi ludzi w gronie znajomych np. na imprezach, gdzie wstyd się przyznać jeśli się nie odniosło sukcesu. No bo jak tu po latach się spotkać ze znajomymi, handlowcami, programistami, mechatronikami, którzy spokojnie 6k netto wyrabiają i się "pochwalić", że po kilku latach niełatwych studiów ma się 3k netto i ogromną odpowiedzialność na karku? Czy będzie pan zadowolony? NIE. Na oko 90% moich znajomych z roku, a także moich współpracowników z biura NIE JEST ZADOWOLONYCH Z PRACY. Praca jest męcząca, odpowiedzialna, początkowo bardzo nużąca i nudna (kreślenie rysunków, nudne, a odpowiedzialne, o błąd łatwo...). I niech mi nikt nie pierdzieli, że programista, czy mechanik też ma ciężko. Tak ma, ale po pierwsze za jakie pieniądze, a po drugie za jaką odpowiedzialność. Dziękuję tyle w temacie. Nie idźcie tą drogą.
×
×
  • Utwórz nowe...