Skocz do zawartości

Tomasz Jurgielewicz

Uczestnik
  • Posty

    29
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Tomasz Jurgielewicz

  1. Wszystkie zaproponowane, za które dziękuję, opierają się o inne założenia niż planuję. A co do produkowania, mam ciekawsze zajęcia niż produkcja wind i użeranie się z przepisami. O ile na własny użytek mam komfort ich olania, to przy produkcji nie ma możliwości obejścia, inaczej się ich nie sprzeda.
  2. Oczywiście, że nie tylko siłownik. Pompa, dystrybucja, zawory itd. Drogo, bardzo drogo. Interesowałem się takimi gotowymi windami dla inwalidów. Problem z wysokością podnoszenia w relacji z kosztami. Mówiłem, że budżet nie jest krytyczny, ale bez przesady. kilkadziesiąt tys to przesada za taką konstrukcję. Płaci się za wszystkie atesty, nie za faktyczną wartość.
  3. Szukam, szukam... O hydraulice pisałem. Siłownik z wysuwem 2m jest kosmicznie wielki i drogi a konstrukcja z widlaka wymaga sporo miejsca przy ścianie. Dlatego potrzebna jest koncepcja "samobieżnej" platformy, bez zewnętrznych elementów napędowych. Zarówno śruby jak listwy zębate zajmują bardzo mało miejsca, w zasadzie zmieszczą się obok prowadnic i o to mi chodzi.
  4. Ciągle się chyba nie rozumiemy. Zajrzałem na forum w celu pomocy w ustaleniu najlepszych ZAŁOŻEŃ konstrukcji a nie detali. Siłą rzeczy, na tym etapie nie może być jeszcze projektu. Rozrysuję i policzę konstrukcję jak w końcu zdecyduję się na konkretne rozwiązanie, a tych są już trzy i szukam dalej. Ze sterowaniem, zabezpieczeniami poradzę sobie sam, to jest jak klocki lego. Bardziej rozrywka dla automatyka, niż zadanie.
  5. Kontakt otwarcia barierki jest przewidziany. To są mało istotne detale z punktu widzenia trudności wykonania. Wyłącznik NC, aby sygnał do sterownika był jednoznaczny. Przeciążenie najprościej kontrolować na falowniku lub kontrolerze silnika krokowego. W każdym rozsądnym jest interfejs RS485 i komunikacja po Modbusie. W początkowej fazie uruchomienia już jest wiadomy prąd i w sytuacji przekroczenia wartości alarmowej, sterownik podejmie stosowną akcję. Rozwiązanie ma minus bo bezpiecznie zadziała tylko na dole. Bardziej uniwersalnie byłoby zastosować czujnik obciążenia w podłodze. Nie wiem jakie są w handlu i ile to kosztuje. Najlepiej bezkontaktowe. Nie muszę się wspomagać wujkiem guglem. Ciągle mam mało pochlebne wrażenia z rozmowy z Tobą. Usiłujesz mi imputować, że nie wiem co to jest część sterownicza i wykonawcza/siłowa w układzie. Skup się proszę na konkretach. Dla ułatwienia ustalenia wspólnego mianownika: Stycznik roboczy pracuje na prądach roboczych. Rozłącznik pracuje na prądach przeciążeniowych i zwarciowych. Prądy są do policzenia, sprawa prosta. Jeśli zastosujemy rozłącznik policzony dla parametrów zwarcia, mamy zabezpieczenie klejenia się stycznika roboczego. Sterowanie cewkami łączników jest napięciem tychże cewek. Jest to OSOBNY obwód sterowniczy nie połączony z częścią wykonawczą. Logika automatyki natomiast to sterownik PLC i jego cześć sygnałowa opiera się o napięcia 24V. Część sterownicza z kolei wg fantazji i gustu, zależnie od zastosowanych modułów (sygnały cyfrowe, analogowe) i przekaźników (obojętnie 24V, 230V). Połączenie tego w działający układ jest banalne, dla każdego z minimum wykształcenia elektrotechnicznego.
  6. Najzwyklejsze przemysłowe krańcówki z czujnikiem Halla. Żadnych obliczeń nie trzeba. Sterowanie jest napięciowe, prądy liczone w pojedynczych mA. W jakich kontaktach bezpieczeństwa 230V? Napisz może jaśniej o co Ci chodzi? Stycznik, rozłącznik MUSI przecież rozłączać obwód zasilania głównego napędu, prawda? Czyli 230V. Ich sterowanie natomiast to kompletnie inna bajka i będzie np 24V.
  7. Zależy od wielkości ślimaków i silnika. Najfajniej byłoby ukryć wszystko w podłodze. Wiąże się to jednak z koniecznością doprowadzenia zasilania do silnika w platformie. Są co prawda odpowiednio giętkie przewody, eleganckie prowadniki, nie jest to bariera. Oczywiście przy awarii zasilania silnika, przekładnie muszą być samohamowne. Wszystkie czujniki, krańcówki itd będą już przy prowadnicach, na stałe. Jeszcze raz pytam, skąd taki pomysł?
  8. Jak słusznie napisał retrofood, rozwiązania, łącznie z tymi atestowanymi, są projektowane i wykonywane przez ludzi, nie Marsjan. Sądzę, że jestem w stanie zrobić urządzenie zapewniające akceptowalny poziom bezpieczeństwa. To nie jest technologia kosmiczna. Wręcz przeciwnie. Student pierwszego roku polibudy kierunek mechanika jest w stanie obliczyć platformę, konstrukcję nośną i parametry napędów. Student pierwszego roku kierunku elektrotechnika jest w stanie zaprojektować sterowanie. Nie róbcie proszę magii z prostych rzeczy. Gotowe wytyczne i konstrukcje są dla tych, którzy nie mają ochoty sami myśleć albo nie chcą, nie mogą ich kupić w całości z całym inwentarzem. Bzdura. Skąd taki pomysł? Pisałem wcześniej. Sterowanie najprościej załatwić sterownikiem PLC. Wszelka sensoryka to sterowanie napięciowe 24V. Część wykonawcza dowolne przekaźniki.
  9. 1 faza. Tak, wiem że są dwubiegowe. Robiłem inne urządzenia z wykorzystaniem falownika. Sam falownik o mocy do 1KW, to znikomy koszt, sterowanie proste, efekt którego nie da się osiągnąć innymi metodami. Oczywiście. Dlatego wcześniej pisałem o dwóch łącznikach (stycznikach, rozłącznikach) jeden "nad" drugim w szeragu. Awaryjny większy i odpowiednio dobrej klasy, pozwalający na operowanie na prądach zwarciowych. Przycisk awaryjny to oczywista oczywistość. Zawsze w każdym urządzeniu montuję. To nie poddasze. To platforma przy ścianie, wjeżdżająca z poziomu podłogi na poziom "antresoli" w budynku gospodarczo-magazynowym. Wysokość 2.20m. Rozmiar platformy 100 do 120 x180cm. Podnośnik na przykład tego typu: Listwa zębata przy prowadnicy, zamontowana na stałe. Mechanizm ślimakowy pod podłogą platformy. Wszystkie cztery (lub dwa), powinny mieć osie połączone i przeniesienie napędu do silnika napędowego z ew przekładnią, ale to już trzeba policzyć czy i jaka będzie konieczna do konkretnego typu podnośnika. Ilości obrotów na jednostkę posuwu, żądana prędkość, momenty obrotowe itd.
  10. No właśnie nie wiem, dlatego pytam na forum. Priorytetem jest bezpieczeństwo i w tej kategorii najlepszy jest śrubowy. Łatwo zapewnić samohamowność napędu. Problemy natomiast są dwa: koszt śrub i prędkość posuwu. Obecnie rozważam podnośniki na listwach zębatych. Mają przekładnie ślimakowe, więc też są samohamowne i do tego niedrogie. Można zastosować nawet 4 szt przy każdej prowadnicy, co nie spowoduje zawalenia się konstrukcji nawet przy połamaniu zębów w dwóch z nich. Przy dobrych firmowych podnośnikach, praktycznie awaria jest nierealna. Nie pojedzie też za wysoko albo za nisko niezależnie od awarii sensoryki, bo się fizycznie listwa "skończy". Wyciągarka natomiast jest banalna w instalacji, ale nakłada znacznie większe skomplikowanie mechanizmu blokowania. Awaria blokady z kolei jest bardzo niebezpieczna, więc w dalszym ciągu jest koniecznie zrobienie samodiagnostyki, którą schematycznie opisałem kilka postów wyżej.
  11. Wątek zakładał ktoś inny i faktycznie chciał robić w oparciu o wyciągarkę linową z marketu. Moja, co jest napisane w wątku, wyciągarkę linową, bynajmniej nie marketową, zakłada na ostatnim miejscu i tylko i wyłącznie w połączeniu z mechanicznym blokowaniem. Rozważałem w pierwszej kolejności śruby, następnie podnośniki na listwach zębatych z przekładniami ślimakowymi.
  12. Kolego drogi, usiłujesz zrobić z kogoś idiotę? Wszystkie problemy są na poziomie średnio rozgarniętego adepta szkoły średniej. Ale ok, dla Twojej satysfakcji, poniżej odpowiedzi: Ad.1 Po co zatrzymywać na pełnej prędkości? Jeśli napęd będzie śrubowy lub ślimakowy, najprościej zastosować silnik krokowy. Jeśli linowy, falownik. Obydwa rozwiązania banalne, sterowanie prędkością 0-10V z PLC. Kwestia kilku linii kodu i mamy płynny start i zatrzymanie. Ad.2 Dwa niezależne wyłączniki krańcowe lekko oddalone. Roboczy i awaryjny. Jeden nie zadziała, zadziała drugi. Ewentualnie, przy silniku krokowym, zliczanie ilości kroków. Jeśli po zadanej ilości nie ma sygnału z krańcówki, wyłączenie awaryjne. Ad.3 To samo co w pkt 2. Ad.4 Jak najbardziej. Oczywiście, że ja. Nie przewiduję wzywania fachowców do oceny. Właśnie dlatego analizuję, rozważam, robię wstępne obliczenia, a nie lecę na żywioł spawać kątowniki. Jeszcze nie zdecydowałem jak to rozwiązać. Wariantów trochę jest, ale może podpowiesz coś sensownego? Są jakieś gotowe rozwiązania, aby nie wyważać otwartych drzwi.
  13. Może Cię zdziwię, ale większość badań nad wpływem rozmaitych regulacji na przedmiot regulowany, została przeprowadzona poza Polską. Wnioski często są przeciwne niżby się wydawało. W Polsce natomiast jest odwrotnie niż piszesz. Powstaje nowy przepis, kompletnie bez żadnej analizy. Ot widzimisię grupy posłów, amatorów przecież w dziedzinach w jakich decydują. Często w wyniku lobbingu. Poddają to pod dyskusję jeszcze większej grupy amatorów. Niby są "konsultacje społeczne" ale merytoryka często to fikcja. No i powstaje babol legislacyjny, który zaczyna obowiązywać. Nie dziw się więc, że są ludzie którzy to zauważają. Pamiętaj, że złego prawa się nie przestrzega. To jedna z podstaw prawodawstwa. Jest to jednocześnie papierek lakmusowy "jakości" przepisów. I nie, nie mówię o anarchii, wyprzedzając popularne błędne wnioski.
  14. Nie wymagam fachowej analizy który z przepisów o szybrach jest słuszny. Uświadamiam, że istnieją dwa przeciwne "prawa" i nie mogą być obydwa słuszne. Implikacja tego faktu jest prosta: Nie wiemy czy ten który nas obowiązuje, jest słuszny! O ile przy szybrach, nie wpływa to na cokolwiek ważnego, to sprawa w innych dziedzinach życia może być dużo poważniejsza. Reasumując: Nie powinno się bezkrytycznie przyjmować obowiązujących regulacji prawnych. Skoro ustawodawca myli się w kwestii szybra, równie dobrze może być tak samo w innych przypadkach. Trzeba myśleć, a ta zdolność w narodzie jest w zaniku.
  15. Już kilka razy pisałem. Jestem tego świadomy. Nie potrzebny mi przepis, który będzie mnie "zabezpieczał" ani za mnie "myślał". Jest to całkowicie zimnokrwista decyzja.
  16. Dlaczego? Wykaż brak logiki. Większość ludzi uważa, że skoro przepis jest, to jest jakaś stojąca za nim przesłanka. Słowem, jest słuszny. Tyle, że to nie musi być wcale prawda. Większość tego jednak nie analizuje, bo większość, sorry, jest po prostu głupia. Mówi o tym rozkład Gaussa, nie bez powodu zwany normalnym. Problem się pojawia, jeśli obowiązuje szkodliwy przepis a ludzie go przestrzegają i jednocześnie się dziwią czemu nie działa. Przykładów jest mnóstwo z każdej dziedziny życia. Od zakrętek butelek po poważne i skomplikowane tematy. Jeśli się człowiek zainteresuje tematyką, włos się na głowie jeży. Powyższe jest projekcją mojego poglądu na przedmiotową sprawę. W mojej ocenie, żadna legalizacja swojego dźwigu w mojej szopie w niczym mi nie pomoże a sprowadza dodatkowe problemy. Słowem, w tym konkretnym przypadku, przepisy regulujące budowę i użytkowanie dźwigu, są szkodliwe dla mnie samego i je całkowicie świadomie olewam. Po prostu. Także, darujcie sobie proszę. Będę niesamowicie wdzięczny za wszelkie sugestie techniczne, ale "lewo" budowlane sobie proszę darujcie.
  17. A ten ciągle swoje. Po chorobę? Jeśli konstrukcja jest na tyle bezpieczna, że ją "zalegalizuję", to przecież nie stanie się jeszcze bezpieczniejsza od papierka! Chwilunia Panie formalisto. W Niemczech jest zakaz szybra, w Polsce nie ma. Oba przepisy nie mogą być jednocześnie słuszne. Zatem jeden jest błędny! Który? Mam wrażenie, że w ogóle nie analizujesz, czy obowiązujący przepis jest słuszny, tylko bezkrytycznie przyjmujesz, że skoro jest, to koniecznie trzeba go przestrzegać. Nawet jeśli jest zły, głupi lub niebezpieczny. Tak, w Polsce jest dużo przepisów o 180st różnych od przepisów w innych krajach. Zatem przy przeciwnych zaleceniach, albo nasze, albo ich są złe. Nie ma innego wyjścia. Nawiasem mówiąc, u nas aż roi się od przepisów jednoznacznie zmniejszających bezpieczeństwo, ale jest przymus ich przestrzegania. Mam na myśli na przykład Ustawę Prawo o Ruchu Drogowym. Ale to poza tematem forum. Ponieważ, bazując na swoim doświadczeniu i wykształceniu, jest to najprostsze. Kilka wyłączników podłączonych do sterownika, kawałek programu i działa, nawet całkowicie automatycznie. To ważne, bo eliminuje "czynnik ludzki". Wymuszenie okresowych przeglądów? Prosta sprawa. Przykładowo, co 500 uruchomień podnośnika, sterownik alarmuje w uciążliwy sposób, np wysyła ciągle emaile z przypomnieniem.
  18. Fakt, to byłoby najprostsze, ale hamuje mnie blokowanie platformy. No bo, zostanie na górze, ktoś będzie łaził pod nią i to jest skrajnie niebezpieczne. Chyba że, jak pisałem na początku, po obu stronach listwy z otworami lub zębami i mechanizm zapadkowy. Jeśli zrobić podwójne, niezależnie zęby blokujące i rozsądny plan przeglądów, ryzyko awarii jest praktycznie zerowe. Można też prosto zrobić wykrywanie braku zablokowanie i akcję awaryjną na sterowniku. Przykład scenariusza: - Lina puszczona przez dodatkową rolkę na sprężynie, coś jak napinacz paska w samochodzie z wyłącznikiem wykrywającym naprężenie. - Platforma jedzie na górę. - Wjeżdża kilka cm powyżej blokady, zatrzymuje się na krańcówce. - Sterownik opuszcza platformę kilka cm aż zaskoczą zapadki. - Jeśli nie zaskoczą, platforma wisi na linie i ciągle jest sygnał z wyłącznika w napinaczu. - Sterownik drze mordę, włącza koguta albo cokolwiek mówiącego o tym, że platforma nie jest zablokowana, albo jeśli czujniki nie rejestrują nikogo przy platformie, awaryjnie opuszcza na sam dół. - Jeśli zapadki zaskoczą, napięcie liny maleje i jest sygnał z napinacza, że nie wisi już na linie.
  19. Czy wybuduję dom bez głupawych pozwoleń? Nie. Jeśli to zrobię, państwo może kazać mi go rozebrać, karać do skutku, włącznie z zabraniem nieruchomości. Stracona pozycja. Nie da się wygrać z opresyjnym państwem. Dlatego walczę z urzędami, z takimi andronami, że przechodzą ludzkie pojęcie. Ostatnio np miałem wezwanie do uzupełnienia braków, bo w projekcie nie było np zdania: "Grunty należą do kategorii geologicznej 1 i nie wymagane są badania". Pomimo, że urząd doskonale o tym wie, ma dane o gruntach przecież. Nie ma jednak tego zdania, muszę latać, poprawiać projekt. Albo na mapce jest studnia, której kilkadziesiąt lat już nie ma. Nie ma żadnego wpływu na budynek, jest kompletnie gdzie indziej, ale muszę zapłacić za aktualizację mapy i stracić kolejne 2 mce. Takich dupereli jest dziesiątki. Szczerze powiem, że mnie to trzęsie i żałuję, że Polska jest tak paskudnym krajem do życia. Gdybym był mniej przywiązany, nie miał rodziny i całej sfery zawodowej, poważnie rozważałby wyniesienie się w jakieś bardziej przyjazne obywatelom miejsce.
  20. Przeanalizuj proszę czy wymagania urzędowe to faktycznie clue problemów z robieniem czegokolwiek? Na świecie w praktycznie wszystkich krajach są luźniejsze przepisy w praktycznie wszystkich sferach życia. Polska jest drugim krajem od końca na świecie w kategorii skomplikowania i ilości regulacji prawnych. Przy okazji, założę się o dowolną ilość skrzynek piwa, że ilości wypadków w windach w Polsce, wcale nie są mniejsze niż średnia innych krajów. Wiesz z czego to wynika? Wcale nie z obowiązujących przepisów. Wynikają z odpowiedzialności producenta windy. To on odpowiada za wypadek, który godzi w jego renomę i co za tym idzie finanse. To jest główna siła napędzająca jakość. Regulacje urzędowe mają tylko taki wpływ, że producent musi dopasować produkt do wymagań, inaczej ma kłody pod nogami. Przykładowo, w Niemczech przepisy zabraniają montowania szybra w wkładach kominkowych. Rzekomo przez zwiększone ryzyko zaczadzenia, choć nic tego nie potwierdza jakoby w Polsce było więcej takich wypadków. Powiem więcej, w ogóle nie ma wypadów zaczadzenia spowodowanego przez nowoczesny wkład kominkowy. Polscy producenci, oferujący takie urządzenia na rynek niemiecki muszą wywalać szybry i obniżać sprawność wkładu. Przepis jest bzdurny, bo za zaczadzenie odpowiadają kompletnie inne czynniki, jak np ciąg komina, niż obecność szybra. Inna mańka: Widziałem projekt budynku od inwestora w USA z jakiegoś normalnego stanu. Texas albo Arizona, nie pamiętam. Dwie kartki, rysunek odręczny i pieczątka, że urząd, odpowiednik naszej architektury przyjął do wiadomości. Nie wydał decyzję / zezwolenia tylko przyjął do wiadomości, że człowiek będzie coś budował. A jakie w Polsce są przepisy? Cztery tomy akt z niestworzonymi bzdurami i procedury trwające pół roku. Mówisz, że to ma sens? Jaki? Podaj ilość katastrof budowlanych w Texasie i Polsce.
  21. Może faktycznie niewłaściwe forum. Spodziewałem się jednak porady, np "nie rób tak, bo takie rozwiązanie może komuś uciąć łapę, lepiej to zrobić tak i tak", a nie "nie rób tak bo łamiesz prawo". Druga wypowiedź jest kompletnie bezwartościowa i nie ma nic wspólnego z "życiem jako takim". No, chyba, że komuś życie i przepisy są tożsame. Spotkałem w swoim życiu wiele razy ludzi obezwłasnowolnionych przepisami i instrukcjami. Jeden np stał na skrzyżowaniu do przyjazdu policji, bo popsuł się sygnalizator i świecił stale na czerwono a przepisy nie zezwalają na przejazd na czerwonym. Inny z kolei ściągał z Brazylii olej do 20-letniego auta Daewoo Lanos, bo w instrukcji była podana specyfikacja SAE olejów dostępnych 30 lat temu i nie zastosował lepszego, zalegającego w ogromnym wyborze w sklepach. Instrukcja wszak "zabraniała". Kolejny spojrzał na mnie jak na mordercę, kiedy ściąłem zakręt na pustkowiu, gdzie po horyzont nic nie było. No bo przecież przepis zabrania. Ludzie się przyzwyczajają do regulacji i głupieją. W przerażającym tempie buduje się w społeczeństwie mentalność niewolnika, charakteryzująca się tym, że przed jakimkolwiek działaniem, szuka się przepisu mówiącego, że wolno mu to zrobić. Kompletne odwrócenie pojęć i wartości. W temacie Twojego ostatniego wpisu: Kiedy będę budował dom, oczywiście jest w planach winda osobowa i jestem pewny, że "pozwolenia" będą ostatnią rzeczą jaką będę analizował. Prawdopodobnie kupię normalną windę z montażem, planem serwisowania przewidzianym przez wytwórcę i absolutnie nie będzie mnie w ogóle ruszało, czy to wymaga jakichś formalności urzędowych.
  22. Myślę, że aspekty "prawne" możemy uznać za wyczerpane. Ciekawostka: Rzuciłem temat na cnc.info, techniczne forum i dyskusja dotyczyła przedmiotu sprawy, czyli problemów technicznych. Nie wiem, po cholerę mieszać do tego przepisy. Nie interesuje mnie, czy jest zabronione, dozwolone, objęte akcyzą, dozorem technicznym, podatkiem od wind czy jakimikolwiek innymi problemami, nie związanymi w tym momencie z przedmiotem. Interesuje mnie tylko i wyłącznie aspekt techniczno-technologiczny.
  23. Przecież to jest oczywiste i nie trzeba tłuc 100x. Jeśli ktoś obetnie sobie paluchy moją siekierą to też jest moja odpowiedzialność. Moja siekiera, jej "dostępność" itd. Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności i kwestii prawnych oc. Tematem podwątku nie jest udowadnianie bezprawności konstrukcji dźwigu, bo jak już pisałem, kompletnie mnie to nie interesuje. Wyznaję zasadę nie tyle "wolnoć Tomku" co, jak wyżej wspomniane "Chcącemu nie dzieje się krzywda". Mój dźwig, mój magazynek, moje ryzyko. Osoby trzecie o ile będą korzystać z niego, to wyłącznie po moim przeszkoleniu. Konstrukcja ma być jednak bezpieczna, pozbawiona typowych wad "samoróbek". Dlatego w pierwszej kolejności myślałem o napędach śrubowych i cały czas są one na topie preferowanych rozwiązań. Jakie jest prawdopodobieństwo, że zawali się sztywna klatka z platformą "stojącą" na czterech śrubach ∅40mm? O ile nie popełni się rażących błędów montażowych, musiałoby być trzęsienie ziemi, aby to uszkodzić. Minusem jest powolność takiego napędu i znaczny koszt, choć jak pisałem, budżet nie jest parametrem krytycznym. Rozwiązanie na listwach zębatych i przekładniach ślimakowych jest podobnie bezpieczne a napęd szybszy i kilka razy tańszy. Ciągle nie wiem jakie rozwiązanie wybrać i czy są jeszcze inne, możliwe do adaptacji w tym przypadku. Osobną kwestią jest zatrzymywanie platformy, które ma być absolutnie niezawodne, aby kogoś/czegoś nie zgniotła. Myślę, że sensowne byłbyby dwa poziomy zabezpieczeń. Jeden roboczy i nad nim drugi, awaryjny. Rozwiązań jest wiele. Od fotokomórek na krawędziach, czujniki dotyku krawędzi, czujniki obciążenia, po czujnik mikrofalowy, który w ogóle nie pozwoli na uruchomienie urządzenia, jeśli ktoś będzie przebywać np mniej niż metr od niego. To są tanie rzeczy, a automatyka banalnie prosta w implementacji i zaprogramowaniu, jak klocki lego. Sterownik przemysłowy PLC, kilka wejść, wyjść można budować dowolne hierarchie zabezpieczeń. Ciekawostka, w tej chwili robię podnoszoną klapę do piwnicy ze sterowaniem rozwiązanym właśnie o PLC, tyle że nie osobnym a podpiętym pod sterowanie całym budynkiem. Wiele miesięcy myślałem nad optymalnym rozwiązaniem mechaniki tak, aby klapa "składała" się w podłogę z minimalną szczeliną. Elementy już są zrobione, został montaż, czujniki i oprogramowanie sterowania. Klapa bowiem jest wielka, ciężka i kiedy się będzie zamykać, z powodzeniem utnie komuś coś wystającego w obrys otworu. Dlatego w tym wypadku najprawdopodobniej będą to dwa niezależne czujniki obecności w pobliżu klapy. Inaczej w ogóle się nie uruchomi.
  24. Tak, widziałem. Nie ma żadnego zabezpieczenia przed awarią wciągarki, więc odpada. Poza tym moja platforma ma mieć około 180x100cm, więc jeśli ma jechać na prowadnicy z jednej strony, będzie musiała być bardzo masywna a na to nie ma miejsca. Zdecydowanie skłaniam się ku koncepcji napędów na obu krótszych bokach, aby jechała do góry równo, bez skoszenia pod obciążeniem.
  25. Oczywiście, że tak, nie jestem hipokrytą. Raczej nie przewiduję wozić się na niej, ale przecież się zdarzy wejść, to normalne. Pytanie, co jest bardziej prawdopodobne: Urwanie się przewymiarowanej platformy-samoróbki, nawet na 4 przekładniach ślimakowych i listwach zębatych, czy poślizgnięcie się na drabinie? Mam wrażenie, że część z Was, nie uznaje jakiegokolwiek rozwiązania, jeśli nie ma urzędowego błogosławieństwa. A przebudowanie rozdzielnicy domowej przez nie-elektryka pewnie karalibyście ciężkim więzieniem. Cywilizację zbudowano na takiej prowizorce, że obecni formaliści pewnie by zeszli na serce. Jak mówi dowcip: Arkę zbudowali amatorzy a Titanica profesjonaliści. Nie mówię, żeby z tego robić regułę, jednak postęp techniczny umożliwia tworzenie nawet amatorskich maszyn o wysokim stopniu niezawodności. Technika a nie przepisy, ma decydujący wpływ. Pamiętajcie też, że słowo "amator" nie oznacza "lubi druciarstwo". Amator po prostu nie bierze kasy za swoją robotę. Poziomem fachowości nie musi wcale ustępować zawodowcowi.
×
×
  • Utwórz nowe...