Skocz do zawartości

Augiasz

Uczestnik
  • Posty

    7
  • Dołączył

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Augiasz's Achievements

Początkujący

Początkujący (1/4)

0

Reputacja

  1. Tak jak pisałem na samym początku - zupełnie się na tym nie znam. Kiedy się zorientowałem, jakie są terminy, szukałem kogoś bardziej doświadczonego, kto mógłby ze mną najtrudniejsze rzeczy zrobić popołudniami, ale to też nie wypaliło, więc albo zrobię to sam, albo będę miał wszystko rozgrzebane przez pół roku. Jakoś nie potrafię po prostu na to patrzeć i siedzieć z założonymi rękami. Ostatecznie zaprawę zgodnie z instrukcją chyba dam radę sobie przygotować i ułożyć, po prostu zajmie mi to więcej czasu. Najważniejsze, żeby blok się nie zawalił, a płytki potem nie pękały. Co to jest dylatacja i do czego służy wiem, nie wiem, jak ją zrobić, a myślałem, że mogę wykorzystać ją jednocześnie jako prowadnicę, żeby wylewka wyszła równo. Może to był głupi pomysł, no ale skoro już coś pod tą ścianą jest, to czemu się tym nie kierować? Łatwiej jest narzędzie na czymś oprzeć, niż trzymać przy linii. Jak miałem naście lat pomagałem tacie w stolarce i prowadnica wydaje mi się wynalazkiem bardzo przydatnym:). Nie napisałem, że fachowcy chcą za dużo i nie proponuję nikomu pracy za darmo. Pierwsi fachowcy zaproponowali cenę, ja się na nią zgodziłem i przygotowałem. Wzięli zaliczkę, robotę rozgrzebali, pieniędzy nie oddali. Kiedy się za to zabierałem nie przewidywałem w ogóle kucia wylewki w łazience, nie byłem więc też przygotowany na problemy i koszty, które się pojawiły. Teraz mam bardzo konkretny problem i ograniczone możliwości, żeby go rozwiązać. Tak, przy odpływie punktowym wypadał powyżej. Za liniowym jeszcze się nie rozglądałem i nie zastanawiałem gdzie go zamontować. Wstępnie zakładam, że jest szansa, że wyjdzie mniej więcej na poziomie starej wylewki. Nie chcę robić byle jak, więc jeśli pozostawienie pozostałości starej wylewki ma powodować w przyszłości problemy, to oczywiście wolę ją skuć, niż się potem martwić. Z drugiej strony, jeśli to nie jest konieczne, to wolałbym tego uniknąć – i to jest chyba pierwsze, podstawowe pytanie: „skuwać, czy nie skuwać?” No i niezależnie, czy znajdę kogoś, kto by się dokończenia podjął, chciałbym wiedzieć co na to inni, żeby nie ufać na ślepo jakiemuś kolejnemu fachowcowi, bo naprawdę doświadczenia mam złe i myślę, że nawet jako laik pewnych rzeczy po prostu nie zrobiłbym gorzej niż on. Nie chciałbym tylko przez swój brak wiedzy narobić głupot, a informacje od Was mogą mnie przed tym uchronić. Czyli raczej nie ma pewnej metody połączenia starej z nową wylewką tak, by nic nie pękało i nie rodziło w przyszłości problemów? Też się tego boję, więc rozpytuję wszędzie, gdzie się da, co zrobić, żeby do sąsiada przez sufit nie wpaść. No ale prawda jest taka, że na razie o kierowników budów nie pytałem, tylko o fachowców, spróbuję i tego. Dziękuję za sugestię. Też bym wolał tego sam nie robić, dlatego zatrudniłem pierwszą ekipę. Z perspektywy czasu widzę, że gorzej bym tego nie zrobił. Nie mam co prawda doświadczenia ani wprawy, ale przynajmniej zależy mi, żeby było to zrobione dobrze, więc jak wiem, że np. trzeba zrobić hydroizolację, to ją zrobię i o takiej grubości jak producent zaleca, a nie, żeby tylko wyglądało, że jest. Skoro nie mam zaufanej ekipy, pozostaje mi samemu taką wiedzę zdobyć, jeśli nie po to, żeby własnymi rękami remont dokończyć, to przynajmniej po to, żeby kolejni fachowcy nie wpakowali mnie w jeszcze większe kłopoty. Tak zrobię, dziękuję za poradę. Trzeba jeszcze wiedzieć, po jakie materiały sięgnąć:). Powoli jakaś kolejność zaczyna mi się klarować, ale rzeczywiście, najbardziej sensowne będzie zacząć od oceny, co tam można, a czego nie można zrobić.
  2. Dziękuję za odpowiedź! Czyli: 1. rozumiem, że pozostałej wylewki kuć nie muszę. Dziury zatykam zwykłą pianką montażową. 2. Na strop daję styropian (w sumie ew. nierówności powinny się w niego wbić, tak?) 3. Na styropian folię. 4. Robię dylatację od ściany (Ile mm? Z czego? Jakieś listewki, które będę mógł potraktować jako prowadnicę?) 5. Układam wylewkę na styk do tej starej. Czy zastosować jakiś środek/grunt na ich łączeniu? Czy od razu wszystko wyrównać, czyli przykryć nową wylewką tę starą, czy może najpierw mniej więcej wyrównać poziom, a potem położyć drugą warstwę na całą łazienkę? Czy jakoś to zbroić? No bo na mój chłopski rozum to chyba może pękać. Pytałem już, kogo mogłem i chyba nie mam wśród znajomych nikogo kompetentnego. Najchętniej zleciłbym to jakiejś ekipie budowlanej, ale terminy to przeważnie „kilka miesięcy”, ceny przyprawiają o ból głowy, a najgorsze, że ich propozycje często są ze sobą sprzeczne, więc biorąc pod uwagę moje doświadczenie z poprzednimi fachowcami i tak wolałbym je zweryfikować. A może jesteś w stanie mi podpowiedzieć, na co zwrócić uwagę i czego na pewno nie robić?
  3. Uwierz mi, sąsiedzi to w tym momencie mój najmniejszy problem:). Zresztą, przecież nie robię remontu żeby im zrobić na złość! Chętnie bym się z nimi zamienił na mieszkania i znosił największe hałasy choćby przez rok, tylko pozbył się tego problemu. W łazience mocno śmierdziało, bo stare żeliwne rury były już popękane. Trzeba było wymienić piony, a przy okazji całą kanalizację, więc miałem okazję przekonać się co mam w podłodze i prawdę mówiąc przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. Pod rozpadającą się papą mam np. miejscami centymetrową warstwę jakiegoś czarnego pyłu, a w nim nawet porozbijane butelki po piwie. Te dziury też nie wyglądają dobrze, ale przecież nie ja je wybiłem, tylko odsłoniłem. Teraz pytanie co zrobić, żeby ten remont dokończyć i zrobić to tak, żeby żadnych problemów sobie ani sąsiadom w przyszłości nie stwarzać. Tak, prawdopodobnie zmienię koncepcję na odpływ liniowy. Punktowy podpowiedzieli "fachowcy", bo tańszy, a twierdzili, że robili ich setki i "będzie pan zadowolony". W rezultacie mam w ręku niepotrzebny odpływ za 200 zł, którego już nie zwrócę i jeszcze muszę kupić liniowy:). O izolacji wiem. Naprawdę się staram wszędzie, gdzie się da, zasięgać języka, żeby niczego nie zepsuć. Jeden z pomysłów jest taki, żeby do wylewki dodać szklanej wody, a potem jeszcze folia w płynie, ze trzy warstwy i jakieś taśmy w rogach. Ale to już jest kolejny etap. Teraz pytania są takie: - czym zatkać tę dziurę? Znajomy podpowiada, żeby po prostu zabetonować, ale czy to wzmocni strop, czy tylko go osłabi? W końcu te dziury są chyba po to, żeby płyty ważyły mniej. Może raczej wypełnić czymś lżejszym, jakąś pianką, a wylewkę uzbroić, żeby lepiej przenosiła obciążenia na całą powierzchnię? - czy skuć pozostałą wylewkę, czy można ją bezpiecznie pozostawić? - jeśli można zostawić, to co zrobić, żeby nic nie pękało na styku starej i nowej części i jak to potem wszystko wyrównać. Czy w miejscu, gdzie teraz widać strop dawać pod wylewkę jakąś folię? Styropian? Próbować skuwać ze stropu te dziwne "narośla", czy tylko to odkurzyć? Może ktoś ma doświadczenie z takimi starymi blokami i wie jak to najlepiej zrobić. Nie chciałbym popełnić jakichś błędów i za rok tego znowu kuć, bo coś zacznie pękać, albo co gorsza, przeciekać.
  4. Tak, poziom podłogi powinien być taki sam, ściany powinny być proste, a do tynku powinni dodać choć trochę cementu, to może by nie odpadał razem z tapetą... Ale to jest blok z lat 60., może 70. Podłoga w łazience na "dzień dobry" była 3 cm wyżej niż w przedpokoju. Z uwagi na wielkość łazienki podpowiedziano mi, żebym zrezygnował z brodzika i wpuścił odpływ w podłogę, więc niestety ten próg będzie jeszcze większy, ale z tym się już pogodziłem. Teraz pytanie najważniejsze, czy to, co zostało z wylewki skuć, czy już lepiej nie ruszać, zwłaszcza, że i tak będzie trzeba nadlać. Wydaje mi się, że widać nawet przekrój przez wszystkie warstwy!:). Ale może mi się tylko wydaję, bo naprawdę się na tym nie znam. Gdyby przeciąć płytę stropu w poprzek, to byłoby widać okrągłe otwory biegnące wzdłuż płyty. Jeden z takich otworów widać od góry (jest częściowo przysypany gruzem), dalej widać jakiś wystający pręt zbrojenia i powierzchnię płyty, choć zdjęcie nie oddaje tego, co się na niej dzieje:). Na pierwszym zdjęciu, tym bardziej z góry, widać też fragment starego lastriko. To co zostało jest w jednym, ciężkim kawałku, więc leży stabilnie. Natomiast te fragmenty, które usunąłem, odsłaniając płytę, w żaden sposób się jej nie trzymały. Można powiedzieć, że leżały na papie i warstwie jakiegoś syfu - wystarczyło podnieść.
  5. Uzupełnienie: Przymierzyłem odpływ i wygląda mi na to, że musiałbym podnieść podłogę nawet do wysokości 13-14 cm, licząc od płyty stropu. Poza tym zastanawiam się co np. zrobić z dziurą po wcześniejszej kanalizacji i jak przygotować tę płytę pod wylewkę. Jej powierzchnia jest bardzo nierówna, wygląda, jakby była miejscami czymś łatana, a boję się tego skuwać, żeby jej nie osłabiać, bo i tak dobrze nie wygląda. Nie wiem, na ile to jest widoczne na zdjęciach, ale dołączam dwa z łazienki: I dwa z kuchni:
  6. Strop z dziurawych płyt (nie znam fachowej nazwy) i niezbyt równy, a w jednym miejscu nawet wystaje jakaś dziwna drewniana belka. W łazience od poziomu stropu, do poziomu 0 (czyli powierzchni odpływu) będzie pewnie około 7–9 cm, wieczorem spróbuję oszacować dokładniej (odpływ nie jest jeszcze zamontowany). Spadek w obrębie prysznica chyba powinien mieć około centymetra (2-3%), czyli reszta podłogi o ten centymetr wyżej. W kuchni w najgłębszym miejscu do poziomu starej wylewki w pokoju jest 5,5 cm i do tego poziomu chciałbym wyrównać. Po drugiej stronie kuchni będzie mniej, na oko o jakieś 2 cm, ale postaram się dzisiaj zmierzyć dokładnie. W łazience dwie ściany betonowe (w jednej komin), reszta z jakiegoś gazobetonu. Te drugie krzywe i w fatalnym stanie. Łazienka jest mała, ale chyba nie obejdzie się bez obłożenia przynajmniej ścianek działowych karton-gipsem, a może całości. Żadnych izolacji na razie nie ma. Na stropie spod pozostawionej wylewki wystają jakieś fragmenty starej papy. Chyba po prostu zrobię zdjęcie, ponoć starczy za 1000 słów:). Wszędzie na podłogę pójdą płytki gresowe szkliwione (już kupione).
  7. Po dwóch miesiącach „pracy” „fachowca” stanąłem przed koniecznością samodzielnego dokończenia generalnego remontu. Zupełnie się na tym nie znam, więc zacząłem czytać i pytać, niestety porady są bardzo rozbieżne i dalej nie wiem co zrobić. Mieszkanie w bloku, skute tynki, skuta połowa wylewki w łazience (reszta to lastriko) i 1/6 wylewki w kuchni. W łazience przewidziałem odpływ punktowy w podłodze. Stara wylewka ma 7-9 cm, a ze względu na konieczność zachowania odpowiedniego spadku nie wiem, czy podłoga jeszcze się trochę nie podniesie. Opinie różne, streszczając: 1. Skuć tylko do końca tam, gdzie ma być kabina i tam nowa wylewka, a resztę zostawić, wyrównać i na to wszystko płytki. 2. Bzdura, zaprawa wyrównująca na lastriko nie chwyci, do poziomu nowej wylewki wyrównać tylko klejem. 3. Nie, bo będzie pękać, trzeba skuć do zera i zrobić nową wylewkę: styropian, folia, wylewka z jakąś siatką, izolacja. 4. Skuć owszem, ale żaden styropian, żadnych dylatacji, do zaprawy dodać szkło wodne, a wylewkę szczelnie „przykleić” do murów. Łazienka ma niby tylko niecałe 4 m², ale przy tej grubości wylewki i tak mi wychodzi, że musiałbym kupić prawie tonę zaprawy, chyba, że czegoś nie rozumiem. Swoją drogą nie wiem, jaką nośność ma strop. W kuchni przynajmniej nie ma problemu odpływów, ale część wylewki jest skuta (na dwóch metrach długości była 3-cm różnica poziomu), a żeby płytki były poziomo, trzeba by chyba jeszcze podkuć. Jedni mówią, żeby tylko zalać dziurę i wyrównać resztę, bo szkoda roboty i materiału, drudzy, że będzie pękać i lepiej jednak skuć. Kuchnia mała, również 4 m², ale to znowu wyjdzie z pół tony materiału, że nie wspomnę o kolejnym kuciu i gruzie do wywiezienia. Jeśli mają być później jakieś problemy, to wolę to zrobić porządnie i się na koszty i nerwy w przyszłości nie narażać. Z drugiej strony może to jednak niepotrzebne? Za wszelkie rady praktyków z doświadczeniem będę bardzo wdzięczny.
×
×
  • Utwórz nowe...