Przede wszystkim te auta. To jest dramat, że ludzie jeżdżą do pobliskiego sklepu samochodami, bo "zimno" lub "nie chce się nosić". Nie mówię tu oczywiście o dużych zakupach, cieżkich, ale czasami widzę jak sąsiadki jadą powiedzmy po kilo mąki 500-600 m samochodem. No i za dużo tego w centrum, a za mało zielni. Miasta praktycznie w ogóle nie mają swoich płuc