Witam wszystkich, Piszę do Was o poradę w sprawie propozycji (dość taniego w instalacji) ogrzania 40-metrowego mieszkania w starej kamiennicy. Mam dość wiecznego marznięcia. A teraz kilka faktów: Mieszkanie mieści się na pierwszym pietrze - na parterze sa piwnice i niestety nie jest z żadnej strony dogrzewane. Składało się oryginalnie z 2 pomieszczeń - kuchni i dużego pokoju. Całe mieszkanie jest w kształcie prostokąta. Po remoncie wchodzi się bezpośrednio do kuchni, z której części została wydzielona łazienka (bojler 80l). Następnie przechodzi się do pokoju, a z niego do kolejnego pokoju. W każdym pomieszczeniu jedno okno. W pierwszym pokoju jest piec kaflowy. Przy temperaturze ok. -6 stopni na zewnątrz w pomieszczeniach, przy otwartych drzwiach jest maksymalnie 16 stopni. Tak naprawdę w zimę jestem zabunkrowana w jednym pokoju, gdzie jest piec kaflowy, by było mi cieplej. Mieszkanie jest wysokie na 3. Okna nowe plastikowe, nowe drzwi. Przyłącza gazowego brak. W piwnicach nie mogę niestety umieścić kotła. Jeśli macie jakieś pytanie co do faktów, które byłyby potrzebne do konkretnej propozycji, a których nie umieściłam, pytajcie. Myślałam nad kominkiem - jakaś tania wersja - nie wiem co bardziej opłacalne, płaszcz wodny czy nadmuch do poszczególnych pomieszczeń. Umieściłabym go w kuchni - kiedyś stał tam piec kuchenny kaflowy, więc komin jest. Patrzyłam tez na piece na pelet - fajna sprawa, tyle tylko, że drogie w inwestycji. Może koza? Doradźcie coś proszę, bo na kolejną zimę zapadnę w sen zimowy chyba, by ją przetrwać.