Skocz do zawartości

Silverweb

Uczestnik
  • Posty

    7
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    1

Wszystko napisane przez Silverweb

  1. Nieee no... Widać, że stolarz to robi, bo cieśli się tak wszystko idealnie nie schodzi... ;)
  2. Robactwo jakieś szczególne to nie. Ale faktem jest, że w zakamarkach węzłów firan można znaleźć setki drobniuteńkich, drobniejszych niż ziarenka wanilii czarnych jakichś muszek, czy czegoś... Wytarczy co jakiś czas wytrzepać lub ostatecznie wyprać firany i już. Ale wolę te firany z robakami, niż altanę bez firan - totalnie traci klimat... P.S. Pokaż żonie, pokaż. Będziesz miał permanentną do skutku motywację by zrobić coś fajnego w życiu. Ja nie czekałem na trajkotanie - jak tylko podsłuchałem, że jej się podobają takie rzeczy, to od razu do komputera siadłem i w Sketchupie wysmarowałem parę rzutów... Wiedziałem, że ostatecznie padnie zapytanie, czy mógłbym, więc żeby uniknąć gadania od razu wziąłem się do roboty Dzięki uprzejme. Istotnie - warto było.
  3. Kłaniam ponownie. 2 czerwca 2013 roku pochwaliłem się na tym forum swoim projektem altany: Ponieważ w 2013 roku nie udało mi się zorganizować odpowiedniego drewna (nie wyschłoby na czas, by w trakcie urlopu zbudować altanę), przełożyłem prace na rok 2014. I bardzo dobrze się stało, bo dostałem w odpowiednim momencie całą stertę klocków do dalszej zabawy: Drewno modrzewiowe, podsuszane, pięknie oheblowane. Koszt konstrukcji bez podłogi: 5386zł. Do tego niecałe 2000zł za deski tarasowe, również z modrzewia, z tego samego zakładu (polskiedrewno.pl - polecam z całego serca!). No i gdy moje dziewczyny się smacznie hamakowały: Ja przystąpiłem do dzieła. Wywierciłem wiertnicą metrowe dołki, które zalałem betonem i zazbroiłem wpuszczając w pionie 8mm pręty (takie miałem). Na wierzchu każdego słupka zatopiłem podstawy do słupów - odpowiednio wypoziomowałem wszystko i ogarnąłem teren, aby woda nie miała szansy stać w okolicy. W jednym z etapów wyglądało to tak: Potem przyszła pora na konstruowanie. Słupy stawiane były po kolei. So słupów montowałem poprzeczki, skręcając je dwugwintami i nakrętkami chowanymi w odpowiednim nawierceniu w poprzeczce - coś w rodzaju takiego złącza meblowego, ale w odpowiedniej skali i wytrzymałości: Konstrukcja stawała w znośnym tempie, po dwie pary na dzień: Szybko przyszło też wiązanie górne: Robiłem wszystko, aby nie było widać żadnych elementów łączących. Jednocześnie nie miałem tyle umiejętności i cierpliwości (mam ADHD ;) ), żeby zrobić eleganckie wręby i czopy, ale też nie pozwoliłem sobie na totalne ignorowanie fizyki - musiałem jakoś to wszystko poklinować, żeby się nie rozjechało i poskręcało: Zrobiłem w każdym elemencie podcięcie na 1/3 grubości. I nakładałem je na siebie. Potem od góry wszystko skręciłem 12-calowym grubym wkrętem z potężną podkładką. Całość jest stabilna jak skała (no dobra, drgania jakieś są, jak się mocno szarpie, ale rozbujać się nie daje!). DACH. To było wyzwanie. Nie chcieliśmy pełnego dachu, by nie robić ciemnicy w środku. Jednocześnie coś musiało być nad głową i jakiś cień tworzyć. Zrobiłem więc drewniane krokwie, z calowych desek, odpowiednio przyciętych, aby było wzajemne klinowanie z kamienicą i murłatą. W każdej desce, 1 cal od góry jest po obu stronach wyfrezowany rowek na wsunięcie pasów przyciemnianego poliwęglanu. Kąt dachu i względne spasowanie drewna i płyt powoduje, że dach jest pięknie szczelny i żaden deszcz ani śnieg mu nie straszny. Przy kalenicy zostawiłem 2-centymetrowe szczeliny na wentylację, a do kalenicy od góry przymocowałem poliwęglanowy okapnik, aby chronił wentylację przed deszczem. Nie mam niestety detali dachu, ale jak przyjdzie wiosna, mogę podrzucić na życzenie co i jak. Konstrukcja dachu zajęła mi 2 tygodnie... Tyle sztuk do samodzielnego wycięcia domowymi narzędziami i to frezowanie rowków. To było coś... Potem poszedł w ruch pędzel. No, marko Vidaron... Miej się na baczności. Poświęciłem się i pomalowałem 3 razy. Tak jak w karcie gwarancyjnej: trzy razy! Bezbarwny i dwa razy kolor! Jak w ciągu 6 lat będę się musiał znowu tak poświęcić, to spotykamy się w sądzie! Bo sam zwrot kasy za impregnat to mam gdzieś. To ile mnie to kosztowało kilometrów po drabinie, jest warte więcej niż te 400zl... Mówię serio: w sądzie! Swoją drogą kolor na zdjęciu wyszedł koszmarny - w oryginale jest coś w okolicach koloru miodowego. I podczas, gdy moje dziewczyny dalej się hamakowały: ... nadeszła pora na podłogę. Zamontowałem kontrlegary, legary. Wszystko z delikatnym spadem w jedną stronę, aby ewentualna woda spływała. Na to deski tarasowe, znowu malowanie 3 razy... Nie mam niestety zdjęć z tego etapu - za bardzo się zaangażowałem i pozapominałem. Ale powiem Wam jedno: zrobiłem to. Warto było się poświęcić. Altana stanęła. Skończył się urlop no i minęło lato. Nie było już czasu i potrzeby na wyposażenie. Jedyne co mi zostało, to zlecić uszycie zimowego wdzianka dla altany, żeby śnieg jej nie zasypywał i żeby było gdzie schować meble ogrodowe. Koszulkę na wymiar uszyliśmy z folii zbrojonej siatką z włókna szklanego. Mnogość oczek i sznurki pozwoliły wszystko ślicznie upiąć i zabezpieczyć altanę przed śniegiem: Dopiero następnego roku doczekaliśmy się w środku mebli, oświetlenia i ozdób. Ale warto było. Dzieło się skończyło i od teraz każde lato możemy spędzać w takim oto ogrodowym pokoju: Na powyższym zdjęciu na froncie brakuje jeszcze pierwszego stopnia, którym stała się wielka bela modrzewiowa obsypana korą. A potem zamieniłem sznurki, na których zawisły zasłony na porządne karnisze. A wieczorem: Jak widzicie, marzenia się spełniają. Czasem trzeba poczekać, czasem trzeba popłakać. Ale jak już się zrobi, to jest się bohaterem swojego domu ... albo swojej altanki. A szczęście żony bezkresne! Pozdrawiam kolorowo i czekam na lato, by znów cieszyć się ciepłym wieczorem w altanie. A powyższy opis, niech będzie motywacją dla tych, co dopiero planują lub na planach się zatrzymali.
  4. No to teraz podwójnie zazdroszczę, bo mojemu dostawcy drewna padła maszyna i następny termin dopiero za 5 tygodni... czyli w sam raz po urlopie... Zostawiam zatem temat altany na przyszły rok, a w tym zrobimy tylko taras z deski tarasowej. Byle się tylko nie nudzić, bo z nudów to ludzie głupie rzeczy robią. Trzymam kciuki za pełny sukces!
  5. Nie pouczam, tylko zauważyłem, że będzie mało murarzy w tym wątku. Różnica, która robi różnicę. Napisałem co mogłem, aby nie zostawić gościa bez odpowiedzi. Akurat miałem kawałek wolnego wieczoru... A co do porad - napisałem co wiedziałem, bez kopiowania (możesz przeszukać internet za dowolnym zdaniem - nie znajdziesz, bo wszystko z głowy szło). Przebrnąłem szczęśliwie i bez wpadek przez wszystkie etapy budowy i co wiem, to już teraz moje i na ile mogę, to się dzielę. A odpowiedzialności nie biorę, bo jestem informatykiem, nie budowlańcem. Dlatego zasugerowałem ostatecznie, aby doszukać więcej informacji i dopytać fachowców. Po co nerwy i bezsensowne zapychanie wątku postami bez treści? :\ Pozdrawiam i więcej uśmiechu, bo w końcu lato i pogoda się nawet zrobiła.
  6. No to się kolega zapędził... Altana to nie domek, a już na pewno nie murowany (choć zdarzają się altany z elementami murowanymi). Więc w temacie mocno ciesielskim chyba murarzy będzie jak na lekarstwo. Z mojego doświadczenia po budowie domu i po zrobieniu fakultetów z każdego etapu wynika, że fundamenty lepiej zbroić zawsze. Nawet przy małym i lekkim domku, nawet jeżeli przekopiesz się przez poziom przemarzania gruntu (ok. 1m) to i tak nie masz pewności, że nic ławy nie będzie chciało bujać, a może to być zarówno ciężar budynku, jak i nierównomierne nasiąkanie gruntu i przez to nierównomierne wypieranie. Co do grubości ławy się nie wypowiem, bo to by musiał jakiś doświadczony budowlaniec przeliczyć. Ja mam wrażenie, że 10cm to jednak mało. Szczególnie, jeżeli potrzebne jest zbrojenie, które ma raczej przestrzenną konstrukcję (aby zapobiec "zginaniu" w dowolną stronę, zbrojenie musi mieć przekrój prostokątny i to w odpowiedniej proporcji wysokości do szerokości - nie wystarczy wrzucić na płasko drutów lub kratownicy). Ponadto zbrojenie musi być dokładnie zatopione w betonie - nie może nigdzie wystawać, albo leżeć na samym dnie na klepisku - w trakcie zalewania, zbrojenie trzeba podnosić lekko, żeby beton zapłynął pod pręty. Źle lub za słabo zazbroisz, to będziesz miał gwarantowane mocne pękanie ścian. Nawet w malutkim domku. Ściany ze sztywnego i łączonego na sztywno betonu, to nie ściany z drewna, które pozwala sobie na lekką pracę. O proporcjach cementu to naczytałem się dużo i co epoka oraz co przeznaczenie, to inne opinie o proporcji. Co więcej, mieszanie w betoniarce prowadzi do dwóch niefajnych skutków: po pierwsze - każda betoniarka to de facto inny beton, bo inne proporcje (nie każda łopata piachu jest tak samo pojemna, nie zawsze jest tyle samo wody), po drugie: w czasie robienia kolejnej betoniarki, poprzednia już zaczyna wiązać, więc struktura nie wiąże jednolicie i nie gwarantuje odpowiednio silnego wiązania poszczególnych porcji betonu. Z tego względu wszystko robiłem z gruchy, z betoniarni. Co więcej za każdym razem przyjeżdżał samochodzik z laboratorium i pobierali próbki betonu z datą, godziną itp. W razie czego mieliby podkładkę dotyczącą wytrzymałości każdej partii (o ile rzeczywiście by była mowa o tych konkretnych próbkach, a nie o podstawionych). Cenowo niby drożej za materiał, ale znacznie szybciej, o wiele pewniej i taniej o wiele roboczogodzin. W końcu 20m3 betonu ukręcić w 300l betoniarce, to troszkę zajmuje. Do tego prąd na liczniku budowlanym... fiu, fiuuu... Ale jeżeli budujesz z gazobetonu, a w dodatku niski budyneczek, to wiadomo, że nie ma co się wyginać nad wytrzymałością wynikającą z nierównomiernego zastygania betonu. Beton komórkowy to prosta i szybka technologia. Na taki domeczek wystarczy. W tej technologii są też specjalne nadproża do montowania nad otworami okiennymi i drzwiowymi. Często do takiego elementu wystarczy wrzucić jeden lub dwa druty zbrojeniowe i zalać betonem. Zależy od producenta. Z tego co wiem nie powinno się mieszać technologii, czyli np. ściany z gazobetonu, a nadproże z drewna albo całkowicie z żelbetonu. Trzeba dopytać i doszukać na stronie producenta (np. Ytong). A co do konstrukcji dachu - cóż, to zależy czym będzie kryty, jaki kąt i ile spadów... Dach najlepiej robić ze spadem ponad 20*, aby pozbywać się bezproblemowo śniegu. Ile spadów będzie - zależy od Ciebie. Ale od tego zależeć będzie rodzaj konstrukcji, przekroje elementów nośnych itp. Niezależnie od ostatecznego kształtu najlepiej dopytać fachowca o przeliczenie wytrzymałości. A jeżeli nie chcesz pytać lub nie masz kogo pytać - zrób z nadmiarem, żeby się nie martwić. Podstawy fizyki i wytrzymałości materiałowej (do znalezienia nawet na Wikipedii) pomogą zrozumieć jak poszczególne elementy pracują, co na co naciska... Poczytaj o możliwych konstrukcjach, zapoznaj się ze schematami. Poszukaj, a na pewno znajdziesz przykładowe rozmiary i przekroje elementów dla podobnych dachów. Przy domku tego rozmiaru zaryzykowałbym dach dwuspadowy, z kalenicą na środku, a jako krokwie gęściej nasadzone deski gdzieś 1"x4". Na to można dać tylko izolację foliową, albo deskować, a potem kryć papą, gontem, dachówką... Musisz doczytać więcej szczegółów lub konsultować ze specjalistami. Ja jestem tylko inwestorem, który w trakcie budowy czytał i pytał, żeby mi potem kitów na każdym kroku nie wciskali. Oczywiście nie biorę odpowiedzialności za moje porady, bo jestem inżynierem, ale informatyki, nie budownictwa, więc.... wiesz.... ;)
  7. Kłaniam się Panom, po raz pierwszy na forum. Od ok. roku planujemy z żoną altankę, jaka stanie w tym roku (przełom lipca-sierpnia) w naszym nowym ogrodzie. Mamy już projekt, pozostaje jeszcze tylko kwestia materiałów i szczegółów. Szkic projektu ze wstępną aranżacją wygląda tak: Z nieukrywaną dumą mogę się pochwalić, że projekt wymyśliłem i zrobiłem sam. Lekką inspirację dał nam kiedyś program o ogrodach na BBC. Ostateczną formę opracowałem sam. Konstrukcja wykonana z profesjonalnie suszonego modrzewia, zabezpieczonego preparatem Vidaron (bezbarwnym oraz kolor teak, aby dopasować altanę do reszty stolarki w domu: okna i podbitka w kolorze złoty dąb). Drewno zostanie przywiezione na koniec czerwca, przygotowane do skracania i wrębowania. Na mojej głowie zostanie wszystko pomalować, pociąć, podciąć i zmontować. To druga większa konstrukcja spod mojego młotka, ale pierwsza aż tak duża. Wymiar podestu (deski tarasowe z modrzewia) to 4,5x4,5m. Rozstaw skrajnych słupów po 4m. Wysokość słupów od gruntu do belek to 2,5m. Szerokość słupów 15x15cm - celowo taki rozmiar, aby zachować optyczną masywność budowli. Poziome belki również 15x15. Kalenica to profil 7x20cm. Krokwie to deski calówki wys. 20cm. Dach nie będzie deskowany ani kryty. W ramach zabezpieczenia przed deszczem planuję między krokwiami zrobić wsuwki z litego poliwęglanu 3mm. Przed słońcem będzie chronić tkanina przerzucona przez belki i elegancko drapowana. Mamy przy domu kremową markizę, która daje wystarczające rozproszenie słońca, aby było przyjemnie. Jeżeli jasna tkanina nie da odpowiedniego zacienienia, zawsze można przerzucić tkaninę w innym kolorze, np. bordo. Oczywiście materiał to impregnowana tkanina akrylowa, odporna na światło i wilgoć. Po lewej stronie od frontu umieszczona jest rozkładana huśtawka, która może być ławeczką lub kwadratową leżanką 1,7x1,7m (na przyjemną drzemkę w cieniu wielkiej dzikiej gruszy ). "Trójkąty" w rogach, to planowane kotary. Większość rzeczy jest dla mnie jasna i nie powinno być problemem z pomocą 1-2 osób postawić wszystko do kupy. Zastnawiam się nad dwiema rzeczami. Po pierwsze: jak zmontować barierki ze słupami, aby nie było widać łączeń? Chciałbym słupy z górnymi belkami poprzecznymi zmontować na leżąco, a potem wszystko na zawiasach przy gruncie (podstawy typu Y) postawić do pionu, a dopiero potem wmontować barierki. Nie uda się zatem skręcanie barierki ze słupem od zewnątrz, ani też nie będzie jak zrobić łączenia na pióro-wpust. Planuję poprzeczkę ustawioną pionowo przymocować mocnymi i długimi wkrętami na skos od góry, a potem nakryć ją poziomą balustradą, którą mogę zamocować na kołki i klej. Dolną (trzecią) cześć barierki pozostanie mi chyba tylko przykręcić wkrętami od spodu na skos. A może macie Panowie jakiś ciekawszy pomysł? Druga rzecz, której nie jestem pewien, to mocowanie krokwi i kalenicy, aby się to wszystko nie rozjechało. Gdzie i jak to śrubować lub zbijać, aby się nie rozjechało? Mam nadzieję, że bardziej doświadczeni koledzy będą mieli jakieś dobre wskazówki dla mnie. Mam też nadzieję, że mój projekt się podoba. Nie mogę się już doczekać aż drewienko przyjedzie. Kończę właśnie kolekcjonować narzędzia (jeszcze tylko frezarka do zaokrąglenia krawędzi) i czekam na dostawę. A gdyby ktoś pytał o koszt drewna, to tak. Będzie dość drogo, bo ok. 5500zł (plus ok. 1800zł za deski tarasowe na podłogę), ale drewno będzie sezonowane, suszone i maszynowo wygładzone. Zastanawiałem się nad tańszym zakupem surowego świeżego drewna, ale po pierwsze nie mam gdzie go bezpiecznie i poprawnie suszyć, po drugie już raz kiedyś obrabiałem i szlifowałem surowe drewno. 1,5m3 drewna w postaci desek i krawędziaków wyciągnęło ze mnie wszelką energię na resztę pracy. Pomijam czas, który na tym uciekł przez co się nie wyrobiłem z robotą w założonym czasie. Tym razem decyzja była prosta: odkładamy kasę na gotowe drewno, aby nie musieć się martwić o skręcenia, spękania i szlifowanie. Od roku odkładamy na ten cel fundusze, więc nie jest jakoś szczególnie cieżko. Pozdrawiam kolorowo i czekam na komentarze i sugestie rozwiązania zagwostek.
×
×
  • Utwórz nowe...