Ja miałem przyjemność pracowac na linuksie jakies 5 lat, w przybliżeniu (na dystrybucjach nazwijmy to "mało cywilnych"- Debian, Slackware itd, ale dla uproszczenia będę się wypowiadał o Ubuntu, który też znam), zresztą jest oparty na Debianie. Uważam, że to naprawde bardzo dobry system, bardzo stabilny (cale tygodnie bez wyłączania komputera i zero spadku wydajnosci, zawieszeń itd). głownie z powodu lepszego gospodarowania zasobami komputera niz windows, ktory je po prostu marnotrawi. Ergonomia pracy na linuksie jest nieporownywalnie lepsza niz na windows, praca z wieloma oknami naraz nie przysparza żadnych trudności. JEDNAK: Raz na jakis czas pojawiaja sie problemy z kompatybilnoscia (np. praca z silnie formatowanymi dokumentami Word'a), eksport do pdf, jakies programy do analizy i porzadkowania danych. Sterowniki naogol nie sa problemem, jednak są producenci sprzetu, ktorzy Linuxa po prostu nie wspieraja. Trzeba czekac az sterownik napisze za darmo ktorys z deweloperow odpowiedzialnych za dystrybucje z ktorej korzystamy. Nie dotyka to najwiekszych producentow, tych ktorzy zaopatruja rynek w karty graficzne czy plyty glowne, alle za to w laptopach mozna sie czasem natknac na problem ze steronikiem do modulu wifi wyprodukowanym przez jakas malutka firemke nie wiadomo skąd. Sa to jednak odosobnione sytuacje i nie powinno sie tego traktowac jako jakas dyskfalifikujaca wade, naprawde wystepuje bardzo sporadycznie Raz na jakis czas stanie się cos dziwnego, jakas sytuacja losowa, do rozwiazania ktorej przyda sie znajomosc terminala, ale to jest sto razy lepsze niz windowsowy "BSOD". Reasumujac polecam linuksa uzytkownikom, ktorzy maja minimum cierpliwosci, zeby system zrozumiec, zapoznac sie z nim i umiec rozrozniac procesy zachodzace podczas dzialania komputera. Po miesiacu, jesli "przetrwamy" praca z komputerem zmienia sie nie do poznania. Ja niestety, z zalem musialem sie rozstac z tym systemem, poniewaz do pracy potrzebuje programow dzialajacych sprawnie wylacznie pod windowsem, a wirtualna maszyna odpada ze wzgledu na zbytnie obciazenie systemu. I oto plynnie wrocilismy do najwiekszej bolaczki linuksa- kompatybilnosci.