Z większością z was się zgadzam na temat zdroworozsądkowego podejścia do tematu Jak się ma kasy bez ograniczeń, to można zrobić w chałupie WM z reku, GWC, PC, solary, instalację do zbierania deszczówki, a w ogrodzie postawić dwa wiatraki. A jak sie buduje na kredyt, to każdą złotówkę ogląda się dwa razy - ale z drugiej strony mając na uwadze konieczność spłacania tego kredytu dobrze wybudować taki dom, żeby koszty jego utrzymania nie pochłonęły połowy miesięcznego budżetu, prawda? Nie umiem niestety tego policzyć, ale na zdrowy rozum wydaje mi się, że 10tys wydane na wypaśne okna o wsp U o 0,5 niższym, niż tradycyjne nie zwróci mi się za mojego życia, nie wspominają już o tym, kiedy te okna miałyby zacząć przynosić korzyści... Nie wiem, ile mogłabym "oszczędzić" w ten sposób złotówek na ogrzewaniu - 200zł rocznie? To możliwe? Nawet przy takim założeniu zwrot środków będzie po 50 latach... Owszem, ceny gazu idą w górę, więc niech będzie, że po 30 latach się to zwróci - tylko, że okna tyle nie wytrzymają z pewnoscią i wcześniej będa wymienione na inne. Ale co ze ścianami? Czy możecie przełożyć swoją wiedzę na konkretną poradę: jest sens dawać u mnie 15cm styro o lambdzie np 0,032 zamiast 0,042? Jak policzyć, ile zaoszczędzę na ogrzewniaiu po zmianie izolacji na lepszą? A może pilniejsza jest podłoga? P.S. Akurat u mnie decyzja o went mech z reku podyktowana była w 40% chęcią oszczędzania ciepła i wymiarem czysto ekonomicznym tego zagadnienia, a w 60% tym, że znam siebie Wiem, że gdy na zewnątrz będzie -10 st C, to zamiast wietrzyć i wpuszczać zimno, zabarykaduję sie w szczelnym domku, a potem będę się wkurzać, że w nocy się nie wyspałam, bo w domu zaduch i nad ranem łeb boli... A nawiew wstępnie ogrzanego powietrza rozwiąże ten problem