Witam. Ja zdecydowałem się na ten mój "kurniczek" - http://www.budujdom.pl/TK49-83.html. Właśnie dziś odebrałem pozwolenie na budowę - czekam na uprawomocnienie się decyzji i na wiosnę startuję. Metoda "pseudo gospodarcza" - materiały kupuję sam, SSZ zlecam różnym lokalnym wykonawcom. Poźniej dużo wykończeniówki porobię sam + ewentualnie zlecę to, co nie dam rady sam zrobić. Być może część wykończenia będę robił mieszkając w nim. Moje założenia były takie - sprzedaję mieszkanie za 150tyś, biorę kredyt w wysokości 100tyś zł i chcę się zmieścić w kwocie 250 tyś złotych do gotowego zamieszkania. Działkę mam już swoją - właśnie się uzbraja. Jak się uda taniej i zaoszczędzę - dołożę i dokupię sobie za jakiś czas działkę przylegającą do obecnej - będę miał wtedy dodatkowy ogród. Czemu dom taki mały ? Bo na większy nie mam tyle kasy, a nie będę brał takiego kredytu, aby później moje wnuki go spłacały. Jak już mam się "gnieść" teraz w mieszkaniu ( 4 osobowa rodzina na 46m2 ) - to wolę się już gnieść na 80 metrach w domku. Tak, jak ktoś już wcześniej fajnie powiedział - ja osobiście wolę pojeździć używanym tańszym autem teraz, niż chodzić na pieszo i łudzić się, że kiedyś będzie mnie stać na czerwone Ferrari z salonu. A co będzie na emeryturze, gdy się okaże, że ceny za ogrzewanie osiągną drastyczny poziom ? Czy każdego będzie stać na ogrzanie dużego domu? A jak wprowadzą podatek katastralny ? Czy kogoś, kto wziął kredyt na maksymalną zdolność budując duży dom, będzie stać na opłacenie podatku ? Wątpię. Ponadto nie chcę być "więźniem" dużego nieskończonego ( bo na skończenie kasy zabrakło ) domu i niezagospodarowanej działki. Trzeba również pamiętać - mieszkając w domu dużo czasu spędza się na posesji przed domem. Wykończenie działki niestety też kosztuje. Ktoś mi powie - nie masz tyle kasy - to się nie buduj. Odpowiem tak - buduję mały dom, na jakim sądzę mnie stać. Ktoś powie - dom buduje się na całe życie - trzeba większy, a nie "budę dla psa". Odpowiem tak - życia czasami wielu nie starcza, aby go skończyć całkowicie. Czy warto ? Każdy ma swoje priorytety w życiu i oceni to sam. Oczywiście jak się ma kasę, jak lodu - to nie ma tematu. Ja osobiście wolę zbudować sobie więc coś dużo mniejszego i spełnić swoje marzenie. Rano z kawą w ręku, w promieniu budzącego słońca rozkoszować się budzącą się ze snu naturą, w weekendy śniadanie i obiady jeść z rodziną pod kwitnącymi drzewkami owocowymi w ogrodzie, zaś wieczorem siedząc sobie na tarasie i spoglądając w gwiaździste niebo popijać z żoną lampkę wina. Nie martwiąc się tym, że za duży kredyt zaciągnąłem lub, że zostało mi tyle jeszcze niedokończonego domu. Pozdrawiam Piotrek