Kurcze gdzieś czytałem fajną wypowiedź na temat błędów w projekcie nie wiem czy nie tutaj wcześniej. Chodzi o to że niby państwo polskie ręczy za fachowców wydając im uprawnienia, potem że państwo polskie (starostwo) po przejrzeniu wszystkiego i nie stwierdzeniu błędów wydaje pozwolenia na budowę a one i tak są Dziś np. pojechałem zamówić drewno na dach. Daję facetowi listę a on mówi, że to zestawienie jest tak napisane (tabela na tysiące pozycji z czego połowy nie ma w projekcie, tylko przy ilość sztuk postawione zero), że nie da rady tego rozszyfrować. No dobra wziąłem do domu i przejrzałem zestawienie i rysunek dachu i znalazłem 5 błędów. Chociaż jestem zielony w tym temacie. Brakowało w zestawieniu 2szt wiązarów, nie było wogóle w zestawieniu drewna na daszek przed wejściem. Jeden wiązar choć był na rysunku - ilość sztuk: zero No załamka wysłałem kolejnego maila do szefa, znów w odpowiedzi będzie na początku 'proszę sie nie denerwować, błędy się zdarzają...' Wcześniej taki mały szczegół, że w zestawieniu materiałowym było za mało 350szt. pustaków na ścianki wewnętrzne. Szybko wprowadzili zmianę jak zadzwoniłem i zmieszałem ich z błotem. No ale czy nie mam racji jak non stop coś wychodzi nowego. A to dopiero początek budowy...