Witam Sytuacja wygląda tak: stary dom parterowy, remontowany co roku po częsci. Zrobione są miedzy inymi stropy nad prawie całym domem i dach. Stropy są drewniane (belki nośne, deski góra dół, w środku wełna mineralna), a na suficie gips-karton oddzielony od desek folią paroprzepuszczalną. Problem polega na tym, że zimą na łazienką (nad resztą domu jest ok) mocno mokną zewnętrzne (górne) deski. Poddasze nie jest wykorzystywane, dach nie jest ocieplony, ani w żaden sposób izolowany. Na moje niefachowe oko, działa to w ten sposób, że para z łazienki przedostaje się przez płyty, folię, wełnę i napotyka górne zimne deski na których sie skrapla. Latem jest ok, ale te kilka miesięcy zimy wystarcza żeby po kilu latach deski juz zaczęły gnić. Wydaje mi się że "fachowcy" (w zasadzie cieśle) coś namieszali w tą folia paroprzepuszczalną. Niedlugo będę płytkował całą łazienkę i do tego czasu chciałbym coś z tym zrobić. Zastanawiam się czy nie wystarczy zaizolowac stropu (położyć dodatkowej foli budowlanej na sufit i jeszcze raz płyty) od pary? Łazienka jest wentylowana, dodatkowo wentylacja jest wspomagana wentylatorem. Proszę o opinie czy dobrze kombinuję, a jeśli źle, to o radę co z tym zrobic.