Mimo tzw. kryzysu ceny gruntów i działek, przynajmniej w okolicach Trójmiasta duzo nie spadły. Mieszkania tez trzymają cenę. Róznica między czasem kryzysu a czasem bumu jest taka, ze wczasie kryzysu ludzie nie są tak chętni do inwestowania i wydawania pieniędzy i ilość transakcji przez to spada. Teoretycznie taka sytuacja powinna wymusić na sprzedających obnizki cen, ale tak się nie dzieje. Większość sprzedających woli poczekać ze sprzedazą, bo w dalszej perspektywie ceny gruntów będą szły w górę, stąd bilans kupna - sprzedazy jest zachowany, dlatego ceny w czasie kryzysu az tak nie spadają. Teraz, by sprzedać nieruchomość, trzeba być bardziej elastycznym cenowo ( być skłonnym do upustu i rabatu dla kupującego ), bo większą siłę argumentu ma ten, kto ma kasę. Dlatego cena wywoławcza, to jedno a cena transakcyjna jest zazwyczaj duzo nizsza. W czasach hossy tego nie było, sprzedający wiedzieli, ze popyt na nieruchomosci jest duzy i nie byli skłonni sie targować.