Zacznę od początku. Urządzamy z żoną mieszkanie... Tego można się spodziewać. Mamy trochę konflikt, bo ona bardziej nowoczesna, ja bardziej klasyczny, wręcz lubię takie rzeczy, które są uznawane przez innych za kiczowate. Taki już ze mnie artysta, co trochę dziwne, bo przecież to raczej odpowiednie dla kobiet. No nic. Chcę sobie jedno pomieszczenie urządzić w stylu takich mebli... nie wiem jak to nazwać, takich prostych, surowych, jakby zbitych ze starych desek. Taki styl mi się bardzo podoba, może podświadomie gdzieś powracam myślami do dzieciństwa i domku babci na wsi, może jestem zbyt romantyczny Problem a właściwie dylemat jest taki, że cięzko mi przekonać żonę. Podczas gdy nowiuśki Kler kosztuje powiedzmy 2000 za stolik, to meble kolonialne, które dla zwykłego człowieka wyglądają jak ze skansenu, są w podobnych cenach, a często droższe. Może to głupie pytanie, ale macie jakiś pomysł jak przekonać żonę, że jednak to jest fajne? Drugie pytanie, toczy macie jakiegoś sprawdzonego dostawcę tego typu mebli? Nie chciałbym trafić na jakiegoś kombinatora, a nie mam aż takiej wiedzy, żeby rozpoznać podróbkę od oryginału.