No właśnie. Jak bym miał teraz ściągać cała płytę GK (przypomniało mi się, że jest podwójna) z sufitów i skosów i ten cały syf, docinanie, odpady, kurz i hałas... w umeblowanym już mieszkaniu to mi się odechciewa. To już wolałbym chyba boazerię położyć , albo sprzedać ten dom. Jakakolwiek ingerencja od środka odpada więc raczej. Pamiętam jak kładli tą wełnę to mówili, że nie może być ściśnięta i ma się sama rozprężyć i nie dotykać jednocześnie membrany, wnioskuję więc że da się ją ugnieść wspomnianym styropianem. Wydaje mi się, że zdjęcie dachówek to będzie jednak mniej bałaganu Oczywiście, że projektant spierniczył bo mógł dać głębsze krokwie, banda debili ocieplała dach, a kierownik budowy budował 4 chaty jednocześnie więc sami wiecie. Biję się w pierś. Wiem, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla... itd. Czasu już nie cofnę. Naprawdę zdejmowanie dachówek jest dla Was takie dziwne - niepraktykowane? Zdejmujemy dachówki, potem membranę i już wszystko jest jak na talerzu