postaram się zamienić pesymizm w optymzim rozważanie kiedy ktoś nam coś daje za darmo, albo dopłaca do czegoś w stylu: to za mało bo powinno być więcej, jest jak szukanie dziury w całym. Świetnie, że możemy wykorzystać kasę z euroworka, świetnie że możemy czasami pomówić i pomyśleć o ekologii. Normalnym natomiast jest to, że Państwo nas dyma - nie tylko w tym przypadku, ale chyba w całej puli eurokasy: dotacje to przecież refundacje, kryteria jak labirynt zależności, środki refundowane od wartości brutto ale w kwotach netto / przybliżony przykład: wartość inwestycji 100,- wielkość refundacji 50% ale w wypłacie to już tylko ~41,- / a to, że jest jak jest nie powinno nas dziwić. Unia w dużej części nie ogranicza nam, ani nie ustala założeń wymyślanych przez naszych mądrych inaczej urzędników. Mamy pulę środków do wykorzystania na określony cel w określonym czasie i tylko nasze wewnętrzne przepisy robią z nas 'psy ogrodnika' - zagmatwamy, nie wydamy i dupa zbita - znaczy niepotrzebne i wróci do euroworka, a wkolejnym rozdaniu dostaniemy dużo mniej bo przyznane, niewydane znaczy niepotrzebne. sorry - zrobiło się nieco politycznie reasumując: fajnie, że coś, co kosztuje 100 możemy mieć za np.80 niefajnie, że ustawodawca traktuje ludzi jak nieumiejących liczyć głąbów