Witam, kupiliśmy nowe mieszkanie w stanie deweloperskim. Nad nami wprowadzili się sąsiedzi z non-stop biegającymi dziećmi. Kilka miesięcy męczenia i zgłosiliśmy deweloperowi w listopadzie reklamację akustyki stropu. Warstwy stropu to: strop żelbetowy 18cm, styropian eps 100 4cm, wylewka 4cm. Sąsiedzi mają panele. Jako że oczekiwanie na odpowiedź dewelopera przedłużało się (w umowie mają 60 dni na usunięcie usterki, jeśli można ją tak nazwać), to w styczniu, w oczekiwaniu na badanie natężenia przechodzącego do naszego mieszkania dźwięku, postanowiliśmy wykonać sufity podwieszane wypełnione wełną akustyczną. Tydzień temu weszła ekipa, zrobili dwa pokoje, przedpokój i aneks kuchenny i został jeszcze duży pokój, który zostawiliśmy do czasu wykonania badań. Wczoraj przyszli przedstawiciele z lokalnej politechniki w celu zostawienia rejestratorów dźwięku i jak zobaczyli sufity to złapali się za głowę i od razu nam wywróżyli grzyba. Nie dziś, nie jutro, ale za rok, dwa na bank będzie grzyb, bo prędzej czy później jakaś wilgoć dostanie się do wełny i będzie masakra. Mamy teraz do wyboru - wykonać izolację i oczekiwać grzyba we względnej ciszy, czy zerwać te sufity, które są zrobione i żyć w hałasie... Proszę o jakąś opinię, bo przeglądając wpisy nie spotkałam nikogo z takim problemem, a po wczorajszej wizycie jesteśmy załamani. Pani, która wykonuje te badania zajmuje się mikroklimatem w budynkach, rzeczami związanymi z grzybami itp i wydaje się, że nie z palca wyssała swoją opinię.