Mógłbym się roześmiać w tym miejscu ale zapytam przez chichot. Słyszałeś kiedyś o podobnym procesie w Rzeczpospolitej Polskiej? Jaki paragraf zastosował prokurator do oskarżenia?
Twoje twierdzenia nie mają żadnej podstawy prawnej. Mało tego. Od kilkudziesięciu lat istnieje prawny obowiązek okresowej kontroli stanu instalacji elektrycznej w obiektach budowlanych, którego nikt nie przestrzega i nikt przestrzegania nie kontroluje. Mało tego. Organizacje elektryków jako jedyne w kraju korporacje zawodowe szeroko otwarły podwoje dla osób bez żadnej wiedzy oraz wykształcenia i wszystkim chętnym wydają świadectwa kwalifikacyjne za parę groszy. Wszystko dzieje się niby w imieniu państwowych Komisji Kwalifikacyjnych, ale kim są jej członkowie?
Ja przynajmniej jestem elektrykiem z krwi i kości. Ukończyłem technikum elektryczne, ukończyłem politechnikę (specjalność: przetwarzanie i użytkowanie energii elektrycznej), kilkadziesiąt lat przepracowałem w zawodzie elektryka na różnych stanowiskach i szczeblach, więc przynajmniej coś na ten temat wiem. A rad udzielam zgodnie ze swoją wiedzą i swoim sumieniem.
Znając tzw. życie wiem, że domowych "bohaterów" nie brakuje. Branża elektryczna jest powszechnie uważana za najprostszą i najłatwiejszą rzecz na świecie z którą każdy, nawet najgłupszy człowiek sobie poradzi. To właśnie efekt likwidacji jakichkolwiek wymagań formalnych na egzaminach. Funkcjonuje zasada: jeśli zapłacisz to "papier" otrzymasz. Dlatego i ten "papier" jest powszechnie lekceważony, a większość uważa się za mistrza od razu po urodzeniu. Z tego więc powodu ludzie będący zupełnymi technicznymi kretynami w instalacji grzebali, grzebią i długo jeszcze grzebać będą. Lepiej więc ukierunkować ich co nieco, bo ich pędu do samodzielności nic nie powstrzyma. Elektrykowi i tak niczego nie zlecą, bo byłoby to poniżej ich godności. Wiedzą już, że ogrodnika trzeba wynająć, ale elektryka? Wolne żarty...