Jeszcze bardziej uściślę, żeby dla czytelników forum było jasne. Nie lubię słowa - "zmusza". Chcesz - bierz, nie chcesz - nie bierz. Tyle w temacie. Nie przepadam za przekonywaniem kogoś, że jak wchodzę do wody, to będę miał mokre nogi. Tak jak pisałem - pracuję w tym biznesie dość sporo. Nie raz tak było, że po przedstawieniu oferty banku B bankowi A, bank A dostosował swoją do oferty banku B. Nie piszę, że to reguła, że tak jest zawsze, ale wiele zależy - od banku, od doradcy, dyrektora oddziału. Oddziały też mają swoje plany sprzedażowe i zrobią czasem wiele, żeby zatrzymać klienta. W 9 przypadkach bank odeśle do innego, w 10 zmieni swoją. Bank nie jest instytucją charytatywną, ale też w czasach konkurencji można o swoje walczyć. Trzeba mieć argumenty w postaci odpowiednich wpływów, dobrego BIKu itd. Najgorzej jak przyjdzie do mnie koleś i mówi: "panie, ale ja mam dom wart milion i ziemi na dwa miliony, a chcę tylko 100tys." Bank chce kasę, nie ziemię i nie dom. Bank chce zarabiać i robi to. Rzecz w tym, żeby nie dać się wydymać i na wszystko zgadzać. Tak jak pisałem już wyżej - jestem doradcą finansowym, więc trochę się na tym znam. "I pisanie że jak pokaże się w banku lepszą ofertę z innego banku to dostanie się kredyt na takich samych warunkach w tym banku bo to bzdura. Bank to nie hurtownia budowlana gdzie można potargować się o ceny i rabaty." - Twój przypadek to nie reguła. Nie będę dalej ciągnął wątku. Jeżeli ktoś z Was ma konkretne pytania - piszcie!